Skocz do zawartości

Whitemurk, tak po prostu


Recommended Posts

Jakiś czas temu mi się trochę nudziło, więc postanowiłem zrobić sobie OCka. Nie wiem czemu, ale poproszono mnie o napisanie jakichś ostrzeżeń, a więc: Uwaga, poniższa treść może zawierać jako takie dziwne rzeczy, w tym orzeszki.

Dołączona grafika

Rysunek od ewi :*

Dołączona grafika

Imię: Whitemurk

Wiek: 1338 lat

Wygląd: Kuc jaki jest, każdy widzi. 2 rogi, 4 skrzydła, tęczowe oczy i grzywa, blizna na oku, nic szczególnego.

Whitemurk od czasu, gdy został uwolniony z lodowca (o tym niżej)ma problemy z psychiką. Jest kucykiem raczej stroniącym od towarzystwa. Zawieranie znajomości zazwyczaj sprawia mu duże trudności. Nie lubi rozmawiać. Jedynymi kucykami, które akceptuje w swoim towarzystwie jest szóstka klaczy z Ponyville, Derpy i Zecora. Zazwyczaj nie okazuje swych uczuć. Zawsze chłodno ocenia sytuację, nie podejmuje pochopnych decyzji. Często bywa sarkastyczny. Z powodu braku cutie marku odczuwa niesamowitą pustkę. Ma skłonności do depresji, zamyka się wtedy w swojej beczce i potrafi nie wychodzić z niej całymi dniami. Z tego stanu regularnie wyciąga go Derpy. Okazjonalnie jego gorsza część próbuje przejąć nad nim kontrolę. Okazjonalnie (tak, wiem, powtórzenie, ale mnie tak się podoba, więc tak ma być :B) jej się to udaje, zmusza ona wtedy Whitemurka do czynienia zła maści wszelakiej, od niemycia kopyt przed posiłkiem, poprzez mordowanie niewinnych, a na zamachach terrorystycznych kończąc. Jednak całe szczęście, że tęczowo grzywy kuc jest zazwyczaj w stanie opanować się w odpowiedniej chwili. W wolnych chwilach łowi ryby i rozmyśla nad sensem wszechświata. Lubi gofry z bitą śmietaną, spanie w beczce, walkę ze złem i posiada rozległą wiedzę w wielu dziedzinach (a bynajmniej jest mondrzejszy ode mnie). Nie lubi brukselki, nie wymawia „r”, zazwyczaj śpi do południa i jest uzależniony od kostek cukru.

Dołączona grafika

Historia: Jest on zaginionym bratem Celestii i Luny. Gdy był jeszcze małym szkrabem, zazdrosne o dodatkowy róg i parę skrzydeł siostry wrzuciły go w beczce do rzeki. Dryfowałby tak pewnie aż do śmierci z wyziębienia (bądź głodu, bądź czegokolwiek innego), gdyby nie został zauważony przez rybaków z Manehattanu. Został on wyłowiony przez jednego z nich, Fischera, a poźniej także adoptowany. Traktował on Whitemurka jak własnego syna. Dbał o jego edukację, nauczył go łowić ryby, walczyć na miecze oraz wielu innych praktycznych rzeczy. Życie płynęło im dosyć spokojnie, aż do momentu, gdy miasteczko zostało zaatakowane przez głodne harpie. Gdy wleciały do ich chatki, Fischer własnym ciałem obronił młodego kuca. Ostatkiem sił poprosił swego przybranego syna o zaopiekowanie się jego ukochaną wędką. Whitemurk po opuszczeniu chatki znalazł się w potrzasku. Harpie były dosłownie wszędzie, mordując mieszkańców jednego po drugim. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Wędka zamieniła się w miecz, dzięki czemu mógł on poradzić sobie z agresorem. Przepędziwszy harpie Whitemurk spodziewał się, że zostanie bohaterem, jednak reszta mieszkańców zaczęła traktować go podejrzliwie, a nawet zwracać się do niego z pogardą. Powtarzali mu, że skoro ma 2 rogi, 4 skrzydła i taki wypasiony miecz, to mógł od razu sobie z nimi poradzić. Młody alikorn postanowił opuścić wioskę. Podczas swej tułaczki uratował życie przed mantykorą pewnemu jednorożcowi, Diabetowi. Zaprzyjaźnili się, i od tamtej pory podróżowali razem. Wkrótce jednak również i Diabet zmarł, z przyczyn nieznanych. Obudził się martwy. Zrozpaczony Whitemurk postanowił już nigdy z nikim się nie zaprzyjaźniać. A że był młody, i własne postanowienia mało wtedy dla niego znaczyły, w Clopington zaprzyjaźnił się z młodym kucykiem - Rainbow Sprintem. Niestety, w czasie mgły postanowił wyjść pobiegać po lesie i przyrżnął w drzewo, którego jakoś nie zauważył. A że nie miał w zwyczaju biegać powoli, zmarł na miejscu. Wtedy Whitemurk postanowił się z nikim nie zaprzyjaźniać. Ale tym razem już tak na poważnie. Serio. Chyba, że jako przyjaciela potraktować psa, którego potem przygarnął, który jednakowoż również zmarł, w wyniku zatrucia czekoladą. Potem już się nie zaprzyjaźniał z nikim. Czasem gadał do kamieni, ale to się już na pewno nie liczy. Powędrował w góry. Pewnej nocy zaskoczyła go śnieżyca, więc postanowił przenocować w jaskini. Spadła lawina, a Whitemurk został uwięziony w soplu lodu. I tkwił tak przez około 1000 lat.

Gdy zło opuściło Lunę musiało znaleźć nowego nosiciela. I wtedy przypomniało sobie o bracie księżniczek. Zawładnęło jego ciałem i uwolniło go z lodowej pułapki. Jednak ponieważ Whitemurk był znacznie silniejszy niż księżniczka Luna, niemalże poradził sobie z opanowaniem tego zła. Niemalże, ponieważ od tamtej pory nic nie pamięta, a jego osobowość rozdzieliła się na dwie: wiecznie ponurą, stroniącą od towarzystwa, wredną, złośliwą i mało przyjazną, oraz na tę drugą, gorszą. Zaczął wędrować w poszukiwaniu informacji o sobie, jednak wszędzie był on wyszydzany z powodu swego wyglądu. Postanowił zamieszkać w lesie. Spotkał tam pewną zebrę imieniem Zecora, która przyjęła go pod swój dach. Ona, podobnie jak wcześniej Fischer, również nauczyła go wielu praktycznych rzeczy. Na przykład, jak z mchu i kory zrobić fajkę, lub 72 sposoby na zabicie pustą fiolką. Po roku Zecora zasugerowała mu, aby spróbował znaleźć sobie przyjaciół. Powiedziała mu, że w pobliżu znajduje się mała wioska, Ponyville, w której kuce są przyjazne, a siano smaczne. Postanowił posłuchać jej rady, jednak po drodze był świadkiem napadu. Banda psów groziła cudakowi w śmiesznym uniformie. Whitemurk bez chwili wahania wystrzelił laserami z oczu, przepędzając nieprzyjaciół. Uratowanym kucem okazał się być Soarin, jeden z członków sławnych Wonderbolts. Widząc dwie pary skrzydeł u swojego wybawcy zaproponował mu angaż. Kiedy jeszcze dowiedział się, że powietrze przepływające przez skrzydła Whitemurka w czasie lotu wydaje z siebie dźwięki przypominające grę na harfie, zemdlał z wrażenia. Czarny kuc zgodził się bez wahania. Następnie udał się w dalszą drogę ku Ponyville. Z miejsca zaprzyjaźnił się z szóstką klaczy, Rainbow Dash, Twilight Sparkle, Rarity, Fluttershy, Pinkie Pie i Applejack. Po pewnym czasie jednak zaczęły się one w stosunku do niego dziwnie zachowywać. Były strasznie nerwowe, jąkały się oraz czerwieniły na jego widok. Popadł w depresję, chciał popełnić samobójstwo, jednak z tego stanu wyciągnęła do szara, skrzydlata klacz z zezem, dając mu swoją ostatnią muffinkę.

Pewnego dnia wraz z przyjaciółkami postanowił pospacerować po canterlockich ogrodach. Jego uwagę przykuł posąg Discorda, bowiem nigdy wcześniej takiego stworzenia na oczy nie widział. Wtedy zaatakował go nagły ból głowy. Jego gorsza część chciała przejąć nad nim kontrolę. W wyniku kłótni Discord ożył. Klacze bez namysłu ruszyły po Elementy Harmonii. Pan Chaosu na widok swojego wyzwoliciela zareagował co najmniej dziwnie. Nazwał go papciem i chciał go przytulić, na co nie zgodził się sam „papcio”. Nie zastanawiając się długo nad sensem zaistniałej sytuacji, Whitemurk przywalił mu z bani. Potem jeszcze raz. Czynność powtórzył kilka razy, potem dorzucił kopniak z ¾ obrotu, aż oponent postanowił utopić się we własnoręcznie stworzonym wulkanie. W tym momencie przybyły elementy harmonii. Były pewne podziwu dla czarnego ogiera. Postanowiły przedstawić go księżniczce Celestii. Księżniczka nie rozpoznała w nim swego brata, ale wybawcę Equestrii, przepowiedzianego eony temu. Miał on powstrzymać najazd smoków-czarodziejów mówiących po niemiecku. Bez chwili zwłoki wyposażył się w elementy harmonii, swoją wędkę i gumę do żucia i ruszył w drogę. Po drodze jeszcze skończył Uniwersytet Canterlocki na dwóch kierunkach. Pokonywał smoki jeden po drugim, lasery z oczu można było widzieć z odległości wielu kilometrów, świst klingi słyszały nawet całkiem głuche kuce, a fale uderzeniowe z kopniaków z półobrotu… No, w każdym razie było całkiem epicko. Najdłużej ostał się ich przywódca, zwany Donkiem Rudym. Cały świat znał go z jego przebiegłości oraz z tego, że podobnie jak Whitemurk, nie wymawiał „r”. Zanim kuc zadał mu ostateczny cios, przebiegły smok wrzucił go w dziurę czasoprzestrzenną. Został on wyrzucony jakieś 3000 lat wcześniej. Nie bardzo wiedząc , co ma robić, znalazł klacz swego życia, ożenił się, założył własne królestwo, stworzył elementy harmonii, ukończył korespondencyjny kurs ninja, urodziły mu się dwa małe, śliczne alikorny, uzależnił się od cukru, splądrował siedem mórz, wybudował zamek na górze, stworzył tulpę, która okazała się być Discordem, skończył 2 Uniwersytety, skończył na nich 3 kierunki i wypił piwo. Bezalkoholowe. W momencie, gdy jego luba poinformowała go, że znów jest w ciąży, i że jej babcia była syrenką, spotkał on Doctora Whoovsa który zaproponował mu powrót do jego czasów. Zgodził się bez wahania, zostawiając swą ciężarną żonę i dwójkę dzieci. Whitemurk pojawił się w momencie, w którym Donek Rudy miał wygłosić płomienną mowę na temat swojego zwycięstwa. Nie zdążył – czasopodróżnik przywalił mu z liścia tak, że wylądował jakieś 100000 lat temu w czasach, w których powietrze nie nadawało się do oddychania i umarł na śmierć. Ta walka nauczyła naszego bohatera kilku rzeczy, mianowicie: przemiany w smoka, ziania ogniem, oraz co najważniejsze – jodłowania. Po tych wydarzeniach mieszka sobie spokojnie w Ponyville, szukając wraz z CMC swojego uroczego znaczka. KONIEC

W tym miejscu chciałbym podziękować Fraginowi, Zefirowi, ewi, Arjenowi i Domine (chyba wszyscy:rainderp:) za jakże owocny współudział :* Bez Was nie dałbym rady:D

  • +1 7
Link do komentarza
  • 1 year later...
×
×
  • Utwórz nowe...