Horse_Wars: Niewolnicy (by PiekielneCiastko)

[Nightmare]

Po minucie znalazłeś się przy drzwiach. Statkiem znowu zatrzęsło.

[Ohmowe Ciastko]

Nie wiedziałem, jak nierozważnym trzeba być, żeby nie posiadać aktualnych map. Albo jak szalonym trzeba być, by wlecieć w znane pole asteroid. Nawigator to chyba najgłupszy kuc na tym statku.

Otworzyłem drzwi z zamiarem ulokowania się na łóżku.

[Nightmare]

Kate siedziała mimo wstrząsów na swoim.

- Akurat dzisiaj musieli dać za stery nowego... - mówiła cicho, a następnie padło kilka niestosownych słów.

[Ohmowe Ciastko]

-Dobrze jest. Przynajmniej lecimy-powiedziałem kładąc się na łóżko. Po chwili namysłu uznałem, że skorzystam z okazji i prześpię się.

[Nightmare]

Obudziła cię Kate.

- Hej, śpiochu, lecisz na Pegozję, czy na Camino?

[Ohmowe Ciastko]

Przez chwilę patrzyłem się na nią bezmyślnie, co dobrze obrazowało stan mojego umysłu. Jednak po chwili coś w mojej głowie zaskoczyło i zacząłem myśleć.

-Chyba nie mam wyboru-powiedziałem cicho do siebie- Na Pegozję-to już głośniej.

Wstałem z łóżka i przygotowałem się do wyjścia.

[Nightmare]

- To masz dziesięć minut.

[Ohmowe Ciastko]

Zebrałem wszystko co było mi potrzebne. Po upewnieniu się, że mam wszystko i ponownym sprawdzeniu czy mam przy sobie miecz świetlny odwróciłem się do Kate.

-Gotowy. A co z źrebakiem?

[Nightmare]

- Już leci do domu. Znaleźli się rodzice.

[Ohmowe Ciastko]

-Kamień spadł mi z serca-zaśmiałem się- Ten to ma niewyobrażalne szczęście-nagle pomyślałem o statku na Pegozji- A co z twoim statkiem na Pegozji?

[Nightmare]

- Pewnie już rozebrany na części i sprzedany. E tam, to nic. - wzięła swój miecz i dołożyła do swoich juków.

[Ohmowe Ciastko]

-To aż takie złodziejstwo tam jest? Dobrze, że mi miecza nie ukradli jak tam byłem.

[Nightmare]

- Nie, chodzi mi o to, że był pusty, nieużywany, z trupami, więc można pomyśleć, że właściciele nie żyją.

[Ohmowe Ciastko]

-Eee, znaczy się trup był, prawda, ale kazałem im go oczyścić. Znaczy się statek kazałem oczyścić. Poza tym przekazałem, że ciebie porwali, więc mam nadzieję, że jakoś zabezpieczyli statek przed rozkradzeniem.

[Nightmare]

- To z tego wyszedł klops. Chodźmy już, bo polecimy na Camino.

[Ohmowe Ciastko]

-Dobra.

Skierowałem się do wyjścia. Nagle coś sobie uświadomiłem. Ale ja nawet nie wiem, gdzie iść. Stanąłem za drzwiami i czekałem na Kate.

[Nightmare]

- Idziemy - powiedziała i ruszyła w stronę hangarów.

[Ohmowe Ciastko]

Poszedłem za nią. Wolałem się nie odzywać, bo musiałbym się z nią zrównać, przez co o wiele łatwiej wyszłoby, że zapomniałem drogi do hangaru.

[Nightmare]

Po kilku chwilach dotarliście do hangarów. Twoim oczom ukazały się dwa nowe, błyszczące myśliwce. Jeden był fioletowy, drugi niebieski.

(tu przykład podany w obrazku. kolory to zamiast żółtego)

[Ohmowe Ciastko]

-Ety. Statki jedi. Możemy je legalnie pożyczyć?-powiedziałem do Kate- Jeśli tak, to rezerwuję fioletowy.

[Nightmare]

- Informacja dla ciebie: te myśliwce są tu jako nasz transport, a fioletowy przyleciał tu prosto z mojego domu. Jeśli nie chcesz się bliżej zapoznać z moim mieczem, to go nie tkniesz.

[Ohmowe Ciastko]

-Dobrze, uspokój się-podszedłem i wszedłem do niebieskiego. Korzystałem kiedyś z tego statku, więc ogólnie wiedziałem, w jakiej kolejności pouruchamiać systemy. Gdy się ładowały spróbowałem sobie przypomnieć, czy znam język astrodroidów. Po chwili, którą zajęło mi przypomnienie podstawowych form gramatycznych odezwałem się.

-Mam nadzieję, że przypilnujesz, by nic nie wybuchło-powiedziałem w żartach do astrodroida.

Ale i tak smutno mi było za moim Aurekiem.

[Nightmare]

Po chwili ruszyliście na Pegozję. Znajoma planeta była bardzo blisko. Lądowanie na obrzeżach miasta nie zajęło dużo czasu. Myśliwiec działał cicho i sprawnie.

[Ohmowe Ciastko]

Po wylądowaniu i wyłączeniu systemów myśliwca wyszedłem z niego. Przez chwilę rozciągałem się. Nie byłem przyzwyczajony do tak niewielkich statków.

-Co teraz? Ja bym poszedł zobaczyć, co zostało z statku.

[Nightmare]

- Raczej nic. Nie ma sensu łażenie tam i oglądaniu śrubek.