Skocz do zawartości

[MLP] Wędrować za głosem swojego serca - Grey Tear (El Martinez)


Applejuice

Recommended Posts

Wiem, troszkę specjalnie, chciałem sprawdzić jak Soczuś zareaguje ^^ No, już się to więcej nie powtórzy, eksperyment udany xd Poza tym nie chciałem, żebyś do chatki kocyk jakiś wstawiła :P ---------------------------------- - Czy ja wiem... Myślę, że każdy ma jakieś marzenia. Kiedy ktoś nie marzy, umiera. Nie ma już po co żyć... - Po chwili namysłu, kontynuowałem: - Tak, oczywiście, że mam swoje, ukryte pragnienia. Marzenia o potędze, nieśmiertelności, władzy. A także te bardziej osobiste. To one są dla mnie największym problemem... - Zamilkłem i spuściłem głowę. Po chwili niezręcznej ciszy, postanowiłem zmienić temat. Poruszyć coś, co zaobserwowałem już na początku naszego spotkania. - Zauważyłem, że twoją uwagę przykuły moje pierścienie... Czy może raczej ten jeden, szczególny? - powiedziałem, pokazując mu kopytko z założonym Pierścieniem Nietykalności. - Czyżbyś coś o nim wiedział?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 68
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

=.=

------------------

Ogier najwyraźniej zignorował twoje ostatnie pytanie.

- Dążysz do perfekcji, a jej się nie da osiągnąć - powiedział z namysłem. - Coś niecoś o tym wiem. Dlatego, chłopie, radzę ci, byś zapomniał o tej nieśmiertelności, bo to ci tylko zepsuje życie.

Wyjrzał przez okno, gdzie fale morza delikatnie obijały się o przybrzeżne skały.

- Zwykły kucyk nie może być nieśmiertelny. Nawet, jeśli nosi ten pierścień - wskazał kopytkiem na twoją nogę. - Skąd go, do jasnej anielki, wytrzasnąłeś, co?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spuściłem głowę. Spodziewałem się tego pytania. Mimo to, wciąż nie miałem na nie dobrej odpowiedzi. - Ja... Dostałem go. W prezencie. - Ponownie spojrzałem ogierowi w oczy. Tak jak myślałem, nie wyglądał na usatysfakcjonowanego taką odpowiedzią. - W prezencie od innego kucyka. A właściwie klaczy. - Zamilkłem, przede mną znów pojawiły się te wielkie, szmaragdowe oczy. Serce podeszło mi do gardła. Co się ze mną dzieje? - Tak, dostałem go w prezencie od klaczy, zadowolony? - Głos zabrzmiał nieco niegrzeczniej, niż miał zabrzmieć. Dlaczego byłem zły?! - I nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie: skąd emerytowany pirat, jak ty może o nim wiedzieć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hm - mruknął pirat, lekko urażony. - Klacz, powiadasz?

Zaśmiał się, po czym łyknął trochę butelki białego wina, leżącego na glinianym koszu.

- Córa Nocy - powiedział po chwili z czknięciem. - To zapewne od niej masz ten pierścień. Miała zielone oczy, mam rację?

Parsknął śmiechem i mówił dalej:

- Ano widzisz, mój drogi chłopie, ta historia jest kręta i zawiła. Myślę, że powinieneś dowiedzieć się o niej od kogoś innego, niż ode mnie. No - westchnął. - Chyba, że bardzo ci zależy, no to ja ci bronić nie będę. Ale ostrzegam. - Zaczął wymachiwać przed tobą butelką - To może być dla ciebie trochę dziwne. A szczególnie, że jesteś takim typkiem, który dąży do nieśmiertelności, ha!

Wstał i oparł się o drewnianą ścianę, podrzucając już pustą butelką z zadowoleniem.

- Może lepiej zastanów się jeszcze - dodał.

Widać jednak było, że chce ci o czymś opowiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne? Córka Nocy umie posługiwać się znakami, bezinteresownie mnie uratowała i do tego wręczyła ten pierścień. Nic mnie już nie zaskoczy. - Tak - zacząłem. - Chcę o niej.... chcę usłyszeć tę historię. Jakakolwiek by ona nie była. Muszę wiedzieć o niej wszystko... - Ostatnie zdanie było tylko myślą. Nie chciałem, by wydobyło się z moich ust. - Opowiedz mi o tym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack uśmiechnął się z satysfakcją.

- Jak już mówiłem, to ciężkie do pojęcia, ale na pewno coś niecoś zrozumiesz - powiedział. - Ech, jak ja dawno o tym nie wspominałem...

Przez chwilę pogrążył się we własnych myślach i spuścił głowę. Dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że ty wciąż na niego patrzysz. Potrząsnął z roztargnieniem głową. Podszedł do jednej z półek, otworzył miedzianą szkatułkę i coś z niej wyjął.

- Łap! - wykrzyknął, rzucając owym czymś.

Jak się okazało - był to pierścień. Taki sam jak twój.

- Poznajesz? - spytał z kpiącym uśmieszkiem. - To jest pierścień Cór i Synów Nocy. Ten akurat nie jest mój, ukradłem go, ha. - Zaśmiał się. - Ciekawe, co teraz spotyka tego biedaka, do którego należał ten pierścień... Mniejsza o to.

Usiadł, biorąc następną butelkę.

- Ale ty i tak nadal nie wiesz, o co chodzi - zauważył. - No to słuchaj.

Wziął parę dużych łyków i westchnął.

- Wiele lat temu, ta ziemia była tak zwanym Wielkim Królestwem - opowiadał Jack. - Żyli tutaj prości ludzie, jednakże wiedli spokojne życie, bez wojen i głodu. Mieli tam swoich władców - no, jak każe państwo, nie? Słyszałem, że byli oni wybierani za pomocą jakiegoś Świętego Artefaktu, ale jakiego to Luna raczy wiedzieć. Mieli również swoją stolicę - Gardanię - która była najpotężniejsza. Tam mieszkały kucyki uzdolnione magiczne. Nikt jednak nie wie jak to się stało, że zwykłe kucyki ziemne i pegazy mogły posługiwać się magią.

Spojrzał na ciebie z uśmieszkiem, po czym mówił dalej:

- Dopiero później okazało się, że ten lud został wybrany przez księżniczkę Lunę. To ona, będąc na księżycu, mogła porozumiewać się z tymi magicznymi kucykami, bo oni jako jedyni byli tak bardzo zdolni. Umieli rozmawiać z gwiazdami, wysyłać znaki w kosmos, odczytywać przyszłość z nieba...

Westchnął, patrząc na niebo, na którym słonce powoli zachodziło.

- Nazwali się Córami i Synam Nocy. Nadal badali Noc, zgłębiali jej tajemnicę, ale niestety - wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć.

Wstał i wziął od ciebie gwałtownie pierścień, wymachując ci nim przed nosem.

- Wkrótce okazało się, że Celestia odkryła ten lud. Jej wojsko powybijało większość Cór i Synów. Nie chciała, by ktokolwiek miał kontakt z jej siostrą. Oczywiście, wszystko odbyło się potajemnie, a jakże! Ale, niestety, większość z nich zginęła w straszliwych męczarniach. A stało się to, mój drogi, dokładnie sto lat temu. Córy i Synowie Nocy nadal są jednak tropieni, a rozpoznają się właśnie po takich pierścieniach. Charakterystyczną cechą dla nich jest to, że każdy z nich ma zielone oczy - to również znak, że posiadają nadprzyrodzoną moc, są połączeni z siłą Nocy.

Ponownie usiadł i spytał:

- No i jak? Rozumiesz coś z tego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Milczałem. Myśli pędziły jak oszalałe. Powoli obracałem w kopytach pierścień. Identyczny jak mój. Lud pegazów i ziemskich kuców, umiejących posługiwać się magią. Tak jak ja. Prześladowany i wybity. W większości. Ona żyje dalej... - Mówiłeś coś o ich stolicy. - Przerwałem narastającą ciszę. - Gardanii, prawda? Chcę wiedzieć, gdzie ona leży, bądź leżała. Jesteś w stanie mi odpowiedzieć na to pytanie? Albo znasz kogoś, kto... - urwałem. Luna. Nadszedł czas na kolejną rozmowę z Mistrzem Eonem. - Dzięki Jack, to była naprawdę wspaniała historia - powiedziałem w końcu. - Myślę, że pomogłeś mi więcej, niż możesz sobie wyobrażać. Nie zapomnę ci tego. - Odwróciłem się i ruszyłem w stronę wyjścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- C-co? - wydukał Jack, zanim jeszcze drzwi zdążyły zamknąć się z trzaskiem.

Nastała noc. Niebo było wyjątkowo piękne - wielki księżyc świecił razem z małymi gwiazdami. Nie było wiatru. Z lasu dobiegały ciche odgłosy leśnych zwierząt, a woda wesoło pluskała nad brzegiem. Widać było mewy, wybierające się na nocne łowy.

Ostatni raz używałeś lustra niedawno. Co się stanie, jeżeli użyjesz go ponownie? I to w tak krótkim odstępie czasu...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odgłosy nocy zakłócały ciszę. Koncert świerszczy, krzyk mew, szum fal. Trochę za zimno potraktowałem Jacka. Należą mu się słowa wyjaśnienia. Ale nie na to teraz czas.

Spojrzałem na wiszący na mojej szyi artefakt. Jego energia nie jest jednak niewyczerpalna, więc używaj go rozsądnie - przypomniały mi się słowa Eona. Wiedziałem, że korzystałem z niego całkiem niedawno, ale nie miałem wyboru. Na świecie były i są inne ziemskie kuce i pegazy, które umieją posługiwać się znakami. Nie jestem jedyny. Przed laty istniało nawet ich miasto, stolica. Było mało prawdopodobne, by kapłan o tym nie wiedział. Ale dlaczego nie wiem nic o tym ja? Ukrywał to przede mną?

Podniosłem lustro i spojrzałem w jego wciąż gładką, pomimo pęknięcia, powierzchnię. Zamknąłem oczy i ponownie skupiłem myśli na górze Irvinghan. Na świątyni. Na moim mentorze. W napięciu, oczekiwałem na rezultat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwierciadło znów zadygotało i uwolniło chmurę pyłu. Po chwili, kiedy lekka mgiełka opadła, ujrzałeś starą i dobrą twarz swojego mistrza.

- Grey...? - ogier najwyraźniej nie starał się unikać zdziwienia w jego głosie. - C...co się stało? Dlaczego znów chcesz się ze mną porozumieć?

Jedna z jego zmarszczek na czole gwałtownie zadrżała.

- Grey, przecież wiesz, że to zwierciadło ma ograniczoną moc - rzekł surowszym tonem. - Jeśli nadal będziesz tak nadużywał jego moc, wkrótce w ogóle nie będę miał z tobą kontaktu. Mam nadzieję, że to coś bardzo ważnego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Witaj, mistrzu. - Skinąłem głową. - Tak, myślę, że to coś ważnego. Otóż dowiedziałem się od kogoś, że nie jestem jedynym nie-jednorożcem, który umie posługiwać się magią. Słyszałeś może kiedyś o kucach, nazywających się Córami i Synami Nocy? - Mój głos nadal brzmiał spokojnie, choć z trudem go opanowywałem. - O grupie kuców ziemnych i pegazów, które kiedyś rządziły tą krainą? I znały się na magii? Wyrżniętych przez Celestię, za kontakt z jej siostrą na Księżycu? A może rozpoznajesz TO? - Pokazałem mu założony na kopyto Pierścień Nietykalności. Nie dając mu odpowiedzieć, mówiłem dalej: - Otóż mam powody, by sądzić, że Synowie i Córki Nocy jeszcze istnieją... I prawdopodobnie spotkałem jedną z nich osobiście. Zamierzam ją odnaleźć. Czuję, że powinienem. Czuję, że wiem gdzie mam jej szukać. - Zamilkłem. Mistrz dalej nic nie mówił. - Odnajdę ją w Gardanii - ich dawnej stolicy. Nie mam jednak pojęcia, gdzie ona leży. Ale wydaje mi się, że wiem, gdzie zacząć poszukiwania. - Przed moimi oczami zobaczyłem postać Księżniczki Nocy. - Chyba, że masz dla mnie jakiś lepszy pomysł?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mistrz przyglądał się tobie surowym wzrokiem.

- Kompletnie nie wiem o czym mówisz - powiedział w końcu. - Czemu zajmujesz się takimi sprawami, zamiast dalej pielgrzymować i wędrować za głosem swojego serca? Jeśli tak dalej pójdzie, nigdy nie ukończysz pielgrzymki.

Zamilkł na chwilę i westchnął.

- Jesteś mieszkańcem naszej osady. Osady, która znajduje się na górze magii. Ma w sobie tajemnicze złoża, o których wiedzą tylko nieliczni. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czemu jesteś taki uzdolniony. Tak chciała Matka Natura. Jeśli to co mówisz jest prawdą, o tych Córach i Synach Nocy, być może oni również mieli podobne... złoża? - rzekł. - Nie wiem jednak o nich nic. A ty - wskazał na ciebie kopytkiem - powinieneś odnaleźć Źródła Błękitnych Niebios. Jak widzę - rozejrzał się po okolicy, w której się znajdowałeś - nie znalazłeś ich. Zawiodłem się na tobie, Grey!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez te wszystkie lata nauczyłem się od Eona wielu rzeczy. Nie tylko tych stricte magicznych. Także tego, jak postępować i uwierzyć w siebie. Byłem mu za to niezmiernie wdzięczny. Jednak i tak nie pomogło mi to ukryć przed nim zupełnie nowego uczucia - złości. Złości na niego. - A więc uważasz, że powinienem wędrować za głosem swojego serca - zacząłem spokojnie. - Cóż, więc chyba jednak się na mnie nie zawiedziesz. Bo moje serce pokazuje mi ścieżkę, którą sam niedawno obrałem. Ścieżkę odnalezienia Synów i Cór Nocy, z którymi mam wiele wspólnego. To właśnie tam ciągnie mnie moje serce. Nie do Źródeł Błękitnych Niebios, o których nie wiem nic; nie mam nawet pojęcia, czym są. I jeśli nie potrafisz mi powiedzieć co mogą dla mnie znaczyć, ani jak dostać się do miejsca, gdzie leżała Gardania - zamilkłem na chwilę, próbując powstrzymać się przed wypowiedzeniem ostatnich słów: - to obawiam się, że to ja zawiodłem się na tobie, Mistrzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eon wpatrywał się w ciebie swoimi szarymi oczami. Dyszał ciężko i kręcił z niedowierzaniem głową, wzdychając ze złości.

- Ty... zawiodłeś się na mnie, mówisz.... - Prychnął. - Dobrze więc. Rób to, co uważasz za słuszne. Potem jednak nie miej do mnie pretensji, chłopcze.

To powiedziawszy zniknął, pozostawiając po sobie lekką mgiełkę pyłu unoszącą się nad lustrem.

- Idiota z tego całego Mistrza.

Nie spodziewałeś się, że ktoś cię obserwuje - był to Jack, który z zadowoleniem przyglądał się tej scenie oparty o ścianę swojej chatki z fajką w kopytku.

- Idź spać. Jutro nabierzesz nowych sił, które... może dadzą ci do myślenia - powiedział, wzdychając w kierunku księżyca. - A zresztą... siedź tutaj i po prostu patrz w niebo. Może coś zrozumiesz.

Ziewnął i wszedł do chatki, zamykając za sobą drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów zostałem sam. Jedynie cisza i ciemność zdawała się dotrzymywać mi tej nocy towarzystwa. Spojrzałem w niebo. Gwiazdy świeciły jasno, Księżyc nieśmiało próbował rzucić na ziemię choć trochę blasku. Słowa Eona nie pomogły mi w niczym. A nawet zrodziły u mnie jeszcze więcej pytań i wątpliwości. Jednak nadal czułem na niego złość - nie potrafił mnie zrozumieć. Nikt nie potrafi. Chociaż... Odwróciłem się w stronę przymorskiej chatki. W oknie dalej paliło się światło. Widziałem przez nie zarys krzątającej się po pokoju postaci. 'Jack jest w porządku' - pomyślałem. - 'On przynajmniej PRÓBOWAŁ mnie zrozumieć i pomóc. Czy tak zachowuje się... przyjaciel?' Wstałem. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę chatki. Przed drzwiami po raz ostatni spojrzałem w gwiazdy. Zabawne, tamte trzy wyglądają zupełnie jak łza... W milczeniu otworzyłem drzwi i wszedłem do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O, jednak przyszedłeś. A noc taka piękna... - powiedział pirat z wyraźnym żalem. I chyba nie tylko chodziło mu o to, że przegapiłeś możliwość oglądania nocnego nieba. Omiótł wzrokiem całą swoją chatkę i westchnął.

- Mam tylko jedno łóżko. Jeśli to dla ciebie nie problem, będziesz spał na zewnątrz na hamaku - rzekł zawstydzony.

Podał ci wełniany kocyk i poduszkę.

- Wiesz, z chęcią oddałbym ci to łóżko, ale jestem za stary, żeby całą noc spać na dworze. Jeszcze mnie coś w kręgosłupie trzaśnie... - Po czym dodał szybko: - Ale ty taki młody, silny ogier, więc chyba nie będzie ci to przeszkadzało, nie?

Opadł z powrotem na fotel i sięgnął po jedną ze swoich książek, najwyraźniej chcąc ukryć przed tobą twarz. Dosłyszałeś jednak, jak mamrocze: "Cholera, stałem się dobrodusznym ojczulkiem...".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż... - zacząłem niepewnie. - Jeśli nie sprawiłoby to kłopotu, to wolałbym spać w domu. Nawet na podłodze. - Spojrzałem nieufnym wzrokiem na kocyk. - Noce bywają zimne i raczej nie mam w zwyczaju spać na otwartym terenie... Chyba, że moje towarzystwo będzie ci przeszkadzać - dodałem po chwili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack wystawił nos zza książki.

- No... - jęknął niepewnie. - Dla mnie nie ma problemu. W końcu wiele przeżyłem. Spałem w jednej kajucie ze śmierdzącymi niewolnikami przez sześć miesięcy, więc twoje towarzystwo na pewno nie będzie mi przeszkadzać. W nocy może tylko trochę śmierdzieć - dodał z uśmieszkiem.

Wstał z fotela i ułożył się na swoim łóżku z trzciny, przykrywając się kołdrą z liści.

- Powiedz mi tylko jedno. Ty naprawdę chcesz odnaleźć Córy i Synów Nocy? Co zrobisz dalej, jak już do nich dotrzesz, hm?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż... Jeszcze o tym nie myślałem - powiedziałem, rumieniąc się lekko. Spuściłem głowę. No właśnie, co wtedy zrobię...? - Ale wiem, że to właśnie tam powinienem zrobić następny krok - dodałem, już dużo bardziej stanowczo. - Z tego co mówiłeś, Synowie i Córki Nocy są tacy jak ja. Pegazy i zwykłe kuce, umiejące posługiwać się magią. A z tego co widziałem, nie jest to zwykła magia, lecz Znaki. Które miał znać tylko Eon i ja. - Zamilkłem. Wspomnienie o Eonie i jego pogardzie dla moich planów znów wzbudziło we mnie złość. - Słuchaj, Jack - rzuciłem, szukając na podłodze w miarę wygodnego miejsca do spania. - Skąd w ogóle znasz tę historię, o Synach i Córkach Nocy? Nawet Eon o nich nie słyszał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Znam i tyle - rzucił gniewnie. - Nie powinno cię to interesować, jasne?

ton jego głosu zabrzmiał zbyt złośliwie niż chciał. Westchnął i powiedział, chcąc naprawić swój błąd:

- Jestem piratem, chłopie! Właściwie... byłem. Bo teraz jestem już nic nie wartym staruchem. Ale za młodu rabowałem co się dało. Przecież ci mówiłem, że ukradłem tamten pierścień, nie? Tamten ogier opowiedział mi wszystko. A ja mimo tego i tak go zabrałem. Pewnie teraz albo siedzi w lochu u Celestii, albo już nie żyje.

Westchnął jeszcze raz, a potem zapadł w kamienny sen, głośno chrapiąc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Położyłem się na podłodze. Cóż, w porównaniu do moich ostatnich miejsc spoczynku, było całkiem nieźle. Choć nieco zimno. Wełniany kocyk wisiał na fotelu, 'wpatrzony' prosto we mnie. Uwziął się na mnie, czy co? Z drugiej strony, ta noc mogła być naprawdę chłodna... 'Weź mniee' - mruczał kocyk. 'Weeź. Będzie fajnie. Nikt się nie dowie.' 'Ma rację' - pomyślałem. 'Kocyk ma rację'. Niechętnie wstałem, cichym krokiem podszedłem do fotela i zabrałem kocyk. Położyłem się z powrotem na miejscu i przykryłem. Rzeczywiście, był ciepły całkiem miły w dotyku. Niechętnie przyznałem, że ten kocyk, to naprawdę dobry kocyk. Zapominając o nękających mnie problemach, z uśmiechem na ustach, zasnąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaa, Marti. Kocyk dobra rzecz, szczególnie, jak jeszcze jesteś pod nim z dziewczyną ;>

-----------------------------

Nastał ranek. Obudził cię plusk fal i śpiew mew. Ostre promienie słońca przedzierały się do chatki.

Jack już dawno stał na nogach. Taszczył ze sobą ogromną walizkę, do której kładł najróżniejsze rzeczy z półek: mapy, złoto, kompasy i biżuterię.

Widząc, że już się obudziłeś, pośpieszył z wyjaśnieniem.

- Ta noc dała mi dużo do myślenia - powiedział. - Wynoszę się z tego cholernego miejsca. Dobrze, że już wcześniej o tym pomyślałem...

Wyszedł na zewnątrz razem ze swoim bagażem. Walizkę postawił z ciężkim stęknięciem na piachu, po czym odszedł w kierunku lasu. Po chwili wrócił z.. niewielką tratwą, którą ledwo co dociągnął do brzegu. Zmieściłby się na niej tylko jeden kucyk.

- Dobra - skomentował pirat, ponownie wchodząc do chatki. - A ty co? Idziesz szukać tych Cór i Synów Nocy, co? Powodzenia, młodzieńcze. - Już chciał wychodzić i płynąć, kiedy coś mu się przypomniało. Stanął w progu i powiedział cichym, obojętnym głosem: - Powiedzże mi... Jak spotkałeś tę klacz, co? Mówiła coś... nie wiem... charakterystycznego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż... - To pytanie mnie zaskoczyło. Próbowałem sobie przypomnieć tamto spotkanie. Jednak większość wspomnień z tamtego dnia wypełniał widok szmaragdowych oczu. - Nie pamiętam dokładnie co mówiła. Chociaż... - dodałem szybko, widząc, że Jack nie zamierza czekać. - Mówiła coś o Świętym, Żywym Ogniu. Tym samym, który potem wyczarowała, prawdopodobnie jakimś nieznanym mi znakiem, podobnym do Ignis. Mówiła, że o jego właściwościach dowiem się w swoim czasie. - Zamilkłem na chwilę, starając się przeżyć to spotkanie raz jeszcze. - Mówiła też, że jej moc z każdym dniem słabnie... Potem dała mi ten pierścień i... znikła. Rozpłynęła się w ciemność. To wszytko. - Spuściłem głowę. Zdałem sobie sprawę, jak mało wiem o istocie, której poszukiwaniom zamierzam poświęcić moją Pielgrzymkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Święty Ogień, ta? - mruknął pirat. - Nie sądzisz, że to... średnio pasuje do Cór i Synów NOCY? - powiedział znacząco.

Spojrzał jeszcze raz na ciebie, po czym burknął:

- Szerokiej drogi. Masz przed sobą dużo wędrowania, jeśli chcesz ich odnaleźć. I to raczej nie będzie sielanka. A! Jeśli chcesz, to możesz tu przez jakiś czas pomieszkać. Nie ma problemu.

To powiedziawszy wyszedł. Załadował się na małą tratwę razem z walizką, odepchnął się od brzegu ogromną gałęzią i wypłynął na morze.

- Ej! - wykrzyknął nagle. - Jak chcesz iść do Gardanii, to raczej do lasu! Ani na morzu, ani na pustyni jej nie znajdziesz! To była kraina życia, jasne?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłem jeszcze chwilę na znikający na horyzoncie czarny punkcik. A więc znów zostałem sam. Nie mogłem powiedzieć, że mnie to zaskoczyło - prędzej czy później i tak każdy z nas ruszył by własną drogą. Mimo to, czułem w sercu żal. Powodzenia Jack - pomyślałem. - Może chociaż ty wiesz co robisz.

Czarny punkt zniknął.

Usiadłem na piasku, wpatrzony we wschodzące znad morza słońce. Jego promienie rozświetlały ziemię, odbijały się w tafli wody. Słońce nie trzyma się swoich zasad - wschodzi i zachodzi, słuchając magii Alicornów. Jest tylko ich narzędziem. Tak wielkim i potężnym, a jednak uzależnionym od innych. Było zupełnym przeciwieństwem mnie.

Zagubiony, samotny w tym wielkim świecie - ale za to wolny. Sam dyktowałem mojemu losowi ścieżkę, którą będę podążać. I to jest moja przewaga. Najwyższy czas ją wykorzystać.

Podniosłem się i po raz ostatni spojrzałem w kierunku morza. Kierunku zupełnie przeciwnym do mojego. Rozpostarłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Poleciałem na zachód. Cel - Canterlot.

Mała, drewniana chatka... znikła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...