Skocz do zawartości

Ostatnia Dobranocka [Oneshot][Sad]


Recommended Posts

Witam. Oto krótkie opowiadanie w uniwersum mojego fika Sen o Magii, który wysłałem na Projekt " Mój Mały Fanfik ". Na FGE. Krótka opowieść o tym co by się stało, gdyby sierociniec upadł. Co stało by się z jego mieszkańcami?? Jakie konsekwencje może mieć strata najwierniejszej przyjaciółki?? I czy łatwo jest rozstać się z kimś, kogo szczerze się pokochało?? Albo niejedną taką osobą??

Ostatnia Dobranocka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo przyjemnie się czytało, ładnie zbudowany klimat.

Znalazłem kilka srogich błędów, ale w porówaniu z niektórymi tutejszymi wykwitami naprawdę niewiele.

Mogę spokojnie polecić każdemu tego fanfika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poproszę więc o0 dodanie do listy... Postanowiłem go napisać na serie, która rozgrywa się na FGE. A że temat był mi odpowiedni by wykorzystać kawałki z mojego " porzuconego " fika. To oto efekt tego... Alternatywna i krótka historyjka. Nie mam niestety korektora już. I dlatego to tak wygląda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 years later...

Tak więc wracamy do uniwersum Past Sins. Obok Fallouta, jest to jedno z tych, które wywarło znaczący wpływ na fandomową scenę. Jednak zanim skosztuję historii opisanej w Ostatniej Dobranocce, muszę przekopać się przez nudny wstęp. Owszem, można by go ominąć, ale potem jeszcze bym czegoś nie zrozumiał, nie dotarłbym do odpowiedniego kontekstu i byłby klops. Dlatego ja też napiszę sobie wstęp do tego komentarza. 

 

SPOJLERY

 

Szczerze mówiąc można było sobie darować zapisywanie tych wszystkich informacji w samym fiku, tylko zapisać je w samym temacie powyżej linku do opowiadania. Mi naprawdę nie chce się czytać o tym, że autor pisał coś tam ileś lat, dopóki nawet nie wiem… co on takiego pisał. Cieszy mnie fakt, że autor tak dba o prawa autorskie, oddaje honory Pen Stroke’owi, tylko… do jasnej Celestii. Skoro zgoda publiczna została udzielona, to nie trzeba o tym pisać i lać wodę. A czy ktokolwiek powołuje się na oświadczenie Hasbro o dozwolonym użytku? A jest takie w ogóle? Jakoś wszyscy zapominają, że to ich uniwersum i nikt nie pisze, że to fanfik na podstawie MLP. Cały ten wstęp mógł mieć jedynie parę linijek, ale dobra. Zobaczmy, co znajdziemy w samym opowiadaniu.

 

Sytuacja przedstawia się nieciekawie. Dom źrebaka już niedługo zostanie zamknięty, bo brakuje pieniążków na jego utrzymanie. Opiekunka o imieniu Coral rusza wraz z gromadką dzieciaków, aby przeczytać im ostatnią dobranockę . Od razu uderzyło mnie to, że strasznie ciężko to się czyta. Momentami nie mam pojęcia, co się dzieje. Budowa zdań jest okropna.

 

“Doszli już do wysokiego wejścia do pracowni, gdy starą klacz nawiedziły wspomnienia z przeszłości.

Siedziała na krześle... Klacz młodsza o rok od tej, która prowadziła dzieci po raz ostatni na dobranockę. Czytała jakąś bajkę. Starsza klacz dobrze wiedziała jaką bajkę czyta ta zjawa, która siedzi teraz na krześle, na którym ona sama miała zaraz usiąść. Wiedziała, ponieważ to ona ją czytała.”

 

Gdy czytam inne rzeczy (oprócz zawiłych podręczników na studia) to nie muszę się cofać, żeby przeczytać coś jeszcze raz, by zrozumieć akcję. Jakoś z innymi fanfikami, które również nie były jakoś dobrze napisane, nie miałem takich problemów. A tutaj zdania często przecinane są kropką w najmniej pożądanym momencie. Psuje to rytm i nie potrzebne sprawia, że wszystko jest zagmatwane. Jeszcze te rozbudowane zdania typu:  Starsza klacz dobrze wiedziała jaką bajkę czyta ta zjawa, która siedzi teraz na krześle, na którym ona sama miała zaraz usiąść. To brzmi strasznie niezręcznie. Owszem, od czasu do czasu w wielu fanfikach coś takiego się przytrafia, bo mimo wszystko wielu pisarzy z tego forum nie maja dostępu do profesjonalnej korekty. Ale tutaj niezręczne zdania przytrafiają się często. Jeszcze ta brakująca interpunkcja zaburza sens zdań, robią to również powtórzenia, zdania dopełnieniowe… Stylistycznie jest to bardzo źle zrobione.

 

Wracając do fika. Coral przybywa wraz z dzieci do pokoju, gdzie im przeczyta bajkę. Tam okazuje się, że nasza opiekunka albo ma jakieś halucynacje, albo jest medium i widzi zjawy oraz wspomnienie rozmowy z jej przyjaciółką Kind Heart. Okej… Możemy przejść do tej dobranocki? Niestety nie, bo haluny wciąż trwają. Coral widzi samą siebie, jak czyta bajkę.

 

Tak więc w czytanej bajce Nyx jest kimś w rodzaju strażnika, który każdej nocy udaje się na wzgórze, by stamtąd doglądać pobliskiej wioski. Dodam jeszcze, że od tego momentu styl jest jakby lepszy, ale wciąż występuje sporo zgrzytów (dużo wtrąceń oraz zdań podrzędnych, które nie są potrzebne, złe użycie imiesłowów). Również coś zwróciło moją uwagę. Otóż Nyx ma czarną sierść, ale turkusowe oczy, więc według tej logiki; jej oczy są widoczne w ciemności. Ale jak? Te oczy jej się świecą? Tak było w Past Sins?

 

Niestety Nyx nie ma okazji zbyt długo pozachwycać się piękną nocą, gdyż dostrzega siedem cieni, które zmierzają w kierunku wioski. Dawna Nightmare Moon rzuca jakieś spelle na swoje kopytka (wytłumienie i hejsta) i rusza ku zagrożeniu. Tym razem jednak jej oczy chyba się nie świecą, bo jest mowa o tym, że cienie z pewnością nie zauważą klaczki, pomimo tego, że przed momentem zostaliśmy poinformowani o jej dobrze widocznych oczach. 

 

Bajka zostaje na moment przerwana. Coral wciąż widzi samą siebie sprzed roku, gdy czyta dokładnie tę samą bajkę. Okee… Po tym krótkim przerywniku wracamy do akcji. Nyx pokonuje cieniste sylwetki, które okazały się być wilkami, potem świętuje, a po kilkunastu latach umiera. Wieśniaki budują jej pomnik na wzgórzu, z którego obserwowała całą okolicę. Di end! Koniec tych wspomnień. Coral wraca z tego tripa do rzeczywistości. Dowiadujemy się również, że pegazy w tym domu dziecka nie mają oryginalnych imion (Steal Wing). A nie powinno być Steel Wing? Stalowe skrzydło? Bo tak to wychodzi na to, że ten malec już w młodym wieku zacznie kraść (steal to kradzież). Ech… 

 

Tak więc dopiero TERAZ Coral zacznie czytać dobranockę, a wszystko do tej pory było wspomnieniem sprzed roku. Okazuje się również, że jutro po wszystkie źrebaki przybędą nowi rodzice. Nie jestem ekspertem w sprawach domu dziecka, ale skoro już w dzień zamknięcia tego sierocińca od razu wszystkie źrebaki teoretycznie zostały już adoptowane, to… co one tam robią? No polubiły swoją opiekunkę, ale jednak… Takie małe dzieci raczej chciałyby znaleźć przyszywaną rodzinę czym prędzej. One i tak nie zostaną tam na zawsze, a pobyt w takim miejscu nie zastąpi im ojca i matki. Mam wątpliwość względem tej kwestii.

 

I tutaj dostrzegłem kolejny problem techniczny:

 

“- Chodźmy - powiedziała - poczytam wam bajki, a potem pójdziemy spać. Jutro przybędą wasi nowi rodzice. Ja wiem - westchnęła - że chcielibyście zostać ze mną - popatrzyła po źrebiętach, każde kiwało łebkiem ze łzami w oczach.

- Nawet nie wiecie... ile to dla mnie znaczy - powiedziała - Ale uwierzcie tak będzie lepiej.

Po czym podeszła do krzesła i obróciwszy się do dzieci powiedziała.

- Chyba nawet nie muszę pytać, jaką bajkę chcecie usłyszeć.... - odpowiedziały jej szerokie uśmiechy.

- Tak myślałam - powiedziała podchodząc do regału z bajkami.”

 

Czemu dialog tej samej postaci jest przedzielony enterem? To jest nieczytelne! I znowu wraca ten sam problem; źle zbudowane zdania. Do głosu dochodzi również zbędny komentarz narratora w wielu miejscach.

 

Tak więc Coral czyta bajeczki, ale my nawet nie wiemy jakie. Potem bachory idą spać. Nie ma zmiłuj. Okazuje się, że na zewnątrz panuje jakaś śnieżna zawierucha. Następnego dnia po każdego źrebaka i źróbkę przychodzi nowy rodzic, co zmniejsza liczebność dzieciarni chylącego się ku upadkowi domu dziecka. Pozostaje tylko źrebak o imieniu… Accurate? Coooo… To mamy tu jeszcze self-insert? Mam… poważne obawy, ale okej. Ale po Accurate również przybywają nowi rodzice. Pomimo płaszczów, które noszą na sobie przez wcześniejszą zimową zawieruchę, w jakiś dziwny sposób ich urocze znaczki są widoczne, a nie było mowy o tym, żeby się rozebrali. Po co z resztą mieliby to robić? Trzeba złapać bachora za ogon i wreszcie z nim wyjść z tego domu dziecka i tyle. Wszystko wygląda tak, jakby było już dograne.

 

Jednak Accurate na widok nowych rodziców przypomina sobie o strasznej przeszłości. Oto jej zwyrodniała matka, która miała ją w zadzie, kiedy Accurate tonęła w jeziorze!

 

“- Patrz, mamusiu! - na te słowa jej matka spojrzała w jej stronę z łagodnym uśmiechem. Nagle klaczka poczuła, że nie stoi na dnie... zaczęła tonąć. - MAMUSIU! - Zawołała rozpaczliwie. Próbowała utrzymać się na powierzchni... nagle przypomniała sobie o magii. Uniosła się nad wodę i zobaczyła jak jej matka po prostu odchodzi. - MAMUSIU! RATUJ! - krzyknęła z całych sił, ale jej matka nawet się nie odwróciła. Łzy stanęły jej w oczach... zaklęcie przestało działać i klaczka z powrotem wpadła do ciemnej wody...”

 

Czyli co? Najpierw patrzy na nią z łagodnym uśmiechem, a potem jakby nigdy nic SOBIE IDZIE?! WTF?! Dlaczego? Zostawiła ją tam na śmierć. Ciekawe, jak Accurate się uratowała. Hmmm… 

 

Ostatecznie odchodzi ze swoją patologiczną matką. Czegoś tutaj nie czaję… Jedyną możliwością, jaką tutaj widzę, jest to, że po wypadku w jeziorze rodzicom Accurate odebrano prawa rodzicielskie, dlatego ich klaczka trafiła do domu dziecka na parę miesięcy, ale jakieś chore powiązania prawnicze pozwoliły matce Accurate odzyskać prawa do córki. I teraz znowu będzie próbował ją zabić! Ha-ha!

 

A co się dzieje z Coral? Meh… tracił cel w życiu. I odchodzi. Zakończenie sugeruje, że mogła popełnić samobójstwo. Nie powiem, jest to smutne. Ale mam wrażenie, że w całej historii zabrakło czegoś, co by zespoliło ze sobą cały ten bałagan. No właśnie, dlaczego nie dostaliśmy prawdziwej opowieści na dobranoc tylko jakieś ochłapy, które nic nie wnoszą? Można było to napisać tak, że Coral siada na zadzie, otwiera książkę i czyta dzieciom, a sama historia dotyka problemu fika. Tego, że podopieczni Coral odchodzą i będzie samotna. Dobranocka mogła zasiać w słuchających źrebaka nadzieję, że w nowym domu znajdą miłość i prawdziwą opiekę. Większość fika mogła składać się na to opowiadanie, ale nie.

 

A w tym wypadku, czy postać Nyx ma jakieś znaczenie dla całego fanfika? No nie bardzo. To mógł być ktokolwiek inny. Nie spodobał mi się ten fanfik. Dużo rzeczy tu nie gra. ALE powiem jedno; klimat jak najbardziej jest. I to mogę docenić. 

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!


 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...