Skocz do zawartości

W poszukiwaniu przygody życia - Lighting Star (FreeFraQ)


Draco Brae

Recommended Posts

Moon już nic nie odpowiedziała, zbliżała się tylko dalej do lodowej paszczy. Przy wejściu do jaskini zauważyłaś, że wiatr jest zasysany do środka. Moon bez słowa przeleciała nad "kłami", Tobie one jednak przysłaniały lekko wejście. Albo się po gimnastykujesz albo, spróbujesz utorować sobie przejście za pomocą magii... Ostatecznie poprosisz o pomoc Moon...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2.6k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

  • Draco Brae

    1312

  • FreeFraQ

    1311

Przecisnęłaś się może przez jedną, lub dwie szczeliny, ale dalej ani rusz. Musiałaś zacząć się wspinać... Wspięcie się po lodowych kłach będzie dla Ciebie nie lada wyzwaniem. Gdy tylko ich dotknęłaś przeszyło Cię niesamowite zimno. Chłód, który i tak już doskwierał teraz tylko był spotęgowany. Chwytając się czubka jednego kła i odpychając od ziemi, a potem od czego się dało zaszłaś do połowy wysokości przeszkody. Śmiało mogłaś stwierdzić, że lekkoatletyka to nie Twoja działka, mimo to starałaś się brnąć dalej. Chwycenie się i odepchnięcie, powtarzałaś ten schemat jak tylko mogłaś. Mimo wszelkich starań zrobiłaś fałszywy ruch... Chłód? Strach? Może roztargnienie? To już nie miało znaczenia leciałaś do tyłu, prosto na ziemię. Gdyby tylko Moon znów nie była zła... Nagle poczułaś jak lądujesz w czyichś kopytach.

- Nie potrafisz przepraszać za swoje zachowanie, a co dopiero prosić o pomoc... Zawiodłam razem z Dark...

To była Moon... Przeleciała z Tobą za lodowe kły. Opuściła Cię na ziemię, albo raczej wieczną zmarzlinę. O dziwo w jaskini było jasno. Dominował kolor niebieski i biały. Śnieg i lód. Droga przed Tobą wyglądała na długą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przepraszam... za moje wcześniejsze zachowanie... - mruknełam cicho unikajac kontaktu wzrokowego i opuszczajac łeb. Ale... myślałam skoro jesteś, albo byłaś wkurzona na mnie to nie pomogła bys mi wiec sobie darowałam prośbe...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Soundtrack do tej jaskini :>

_______________________________________________________

Słyszałaś westchnięcie Moon, a po chwili jej kopyto przysunęło mocno Ciebie do niej. Poczułaś ciepło swojego anioła, czy ona kiedykolwiek kiedyś Cię przytuliła? To chyba był pierwszy raz jak okazała Ci taką opiekuńczość...

- Durnowata kudłowata... Liczyłam, że sama wpadniesz na to. Jeśli to przez nas, masz taki charakter... ehh. Później będziemy się tym martwić. Ruszajmy.

Moon puściła Cię ze swojego uścisku i ruszyła korytarzem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" To był chyba pierwszy raz kiedy mnie przytuliła..." - pomyślałam wstając w zdziwieniu... Po chwili szłam za Moon przecież nie będę tu stała na tej zmarzlinie... - Noo.. to ile jeszcze drogi? - spytałam doganiajć Moon... było tu zimno...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon tylko ciężko westchnęła i dalej prowadziła Cię krętymi korytarzami lodowej jaskini.

- Tu w świecie umarłych nie ma jednostki miary. Nic nie jest stałe, a tym bardziej materialne. Mogę Ci tylko powiedzieć, że jeśli pamiętasz wielkość góry do której weszłyśmy to właśnie tyle drogi przed nami i jeszcze ciut ciut.

Ta temperatura nie przeszkadzała Moon, dostojna klacz po prostu szła. Każdy korytarz był gładki i oczywiście z lodu. Może wreszcie to było jakieś spokojne miejsce? Omijałaś z Moon wiele rozwidleń lub miejsc gdzie był cienki lód. Błękit tego miejsca miał w sobie coś intrygującego, jakby chwytającego za duszę. Nagle Moon się zatrzymała, a Ty tuż obok niej. Stałyście nad przepaścią. Po drugiej stronie był ciąg dalszy korytarza. Oba przejścia były połączone małym, lekko pokruszonym lodowym mostkiem. W dole świeciła zielona poświata, a to raczej nie wróżyło nic dobrego. Patrząc w górę dostrzegłaś bezkresny mrok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon spojrzała na Ciebie poważnie i przysiadła.

- O ile ja mogę przelecieć, to Ty będziesz musiała przejść tutaj. Nazwano to miejsce przepaścią zwątpienia. Element treningu na myrmidonów czy nawet strażników. Jeśli spadniesz, to będzie gorsze niż piekło. Ktoś będzie się żywił Twoim wahaniem przez wieczność, będziesz się modlić podczas lotu by wreszcie uderzyć o dno. To jednak się nigdy nie stanie... Nie sądziłam, że wciąż to tutaj będzie... Liczyłam na zwykły most. Mamy impas...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon chwyciła Cię i cofnęła lekko do tyłu, a potem zdzieliła przez łeb. Lekko, bo lekko, ale zrobiła to.

- Od teraz za każde takie słówko w mojej obecności będziesz obrywać. Co do przelatywania... to niestety "test" trzeba wykonać samemu. Mogę Ci tylko powiedzieć, byś myślała o tym, co było w życiu najprzyjemniejsze dla Ciebie... Nie wiem, wspólny lot z matką, lub spotkanie Morning... Ty wiesz najlepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po czochrałam sie po łbie... to lekko zabolało... - Dobra... to ide... - mruknełam i stanełam... na początku... " Let's do this..." - pomyślałam. I zaczęłam iść... myślałam o osobie ukochanej jak i o matce... i locie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skupiłaś swoje myśli na czterech rzeczach na raz. Matka i lot z nią, Morning jako dziewczyna i chód. Jeden fałszywy krok i nawet myślenie by nie pomogło. Początek drogi zleciał nawet szybko. Odwróciłaś się, by sprawdzić czy Moon idzie za Tobą i doznałaś szoku. Nie mogłaś zawrócić... bo to co minęłaś zniknęło. Moon bacznie Cię obserwowała... W Twoich myślach zaczął również gościć strach. Jeśli spojrzysz w dół to może być koniec... Został Ci mały kawałeczek...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroczyłaś przed siebie. Twoje myśli uciekały przed strachem, zupełnie jakby coś się już żywiło Twoim zwątpieniem... Pierwsza myśl jaka Ci uciekła to wspomnienie o wspólnym locie z matką. Zupełnie zatarła się w pamięci, a w jej miejsce wyryło się słowo "błąd". Brakowało Ci zaledwie kilkunastu kroków, gdy kolejna myśl została przetarta, myśl o Morning... została zastąpiona tym razem słowem "pomyłka"... Mimo iż byłaś blisko, a dystans nie był wielki, to byłaś już zmęczona. Czymkolwiek był ten lodowy most wysysał z Ciebie energie. To wyglądało jak koniec wszystkiego, być tak blisko, ale być również blisko klęski. Brakowało Ci już tylko długości ciała do pokonania całego mostu. Stawiałaś kopyta w idealnej synchronizacji, ale czegoś zabrakło... wiary w swoje umiejętności. Matka jako osoba i wspomnienie zostały przetarte słowem "porażka". Most zniknął Ci spod tylnich kopyt. Chwyciłaś się jakoś krawędzi i wisiałaś. Coś ciągnęło Cię w dół. W Twojej głowie coś nasunęło kolejną myśl... "Pogodziłaś się już z losem". Czy to możliwe? Słyszałaś czyjś krzyk, a na Twoje powieki zaczął spadać mrok...

- Chwyć zębami mój ogon! - krzyk był coraz wyraźniejszy. - No dalej! Nie poddawaj się

To była Moon. Stała już nad Tobą, a raczej utrzymywała się w powietrzu. Jej ogon był na wyciągnięcie pyska. Resztkami sił chwyciłaś go i puściłaś wreszcie krawędź. Co było dalej kompletnie umknęło Ci z pamięci. Ocknęłaś się dopiero patrząc na piękną i zieloną krainę. Obok siedziała Moon. Byłaś z nią na jakiejś wyrwie skalnej, a za wami była lodowa grota i bił z niej chłód, ale mimo tego było ciepło...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie dałaś rady na samym końcu i straciłaś przytomność - odparła sucho Moon. - A tu gdzie teraz jesteśmy... można to nazwać nosem lodowej paszczy.

Urokiem tego miejsca niewątpliwie był widok wielkich połaci zieleni. Potem od razu uderzała wysokość. Było bardzo daleko na dół. Wyrwa na której byłaś wydała Ci się teraz ciasna...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon podniosła się i przeciągnęła. Spojrzała na Ciebie przy czym zmrużyła oczy.

- Jeśli czujesz się na siłach, dobrze - odparła.

Anioł wyprzedził Cię i ruszył znów w lodowe korytarze, Tobie nie pozostało nic innego jak pójść za Moon. Przebywałyście wiele krętych korytarzy, często prowadzących lekko do góry, a czasem lekko w dół. Lód zaczął powoli ciemnieć, a powietrze stawało się coraz chłodniejsze. Skoro lód ciemniał, w lodowych korytarzach znikało światło.

- Mogłabyś? - spytała Moon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili bez problemu strzeliłaś z rogu trzema olbrzymimi kulami ognia. Rozświetlały bardzo dobrze jaskinię. Opadały również bardzo wolno. Zaczęłaś lewitację jednej z nich, a pozostałe powoli się rozpadły.

- Dziękuję - odparła Moon.

Ruszyłyście dalej. Nie miałaś nawet problemu z lewitacją ogromnej kuli ognia wiszącej w sumie nad Tobą i Moon. Biło z niej ciepło, ale nie ogrzewała was dostatecznie. Wreszcie w oddali dostrzegłaś małe światełko, które mogło kończyć waszą wędrówkę przez jaskinię...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A no na to wygląda - odparła Moon.

Koniec jaskini był coraz bliżej i coraz przyjemniej stawiało się kopyta. Wreszcie zostawiłyście za sobą lodowe korytarze i stałyście na wąskiej górskiej ścieżce. Obok towarzyszyły wam chmury.

- No... teraz już blisko. Idziemy? Czy wolisz sobie przysiąść i popytać co Cię czeka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...