Skocz do zawartości

Kto pierwszy, ten lepszy - Ruffian (inka2001)


black_scroll

Recommended Posts

Imię: Ruffian

Rasa: Kucyk ziemski
Wiek: 20 lat

Wygląd: 

ccf2013041300002.jpg

Cutie Mark: Mała błyskawica

Zawód: Kucyk wyścigowy

Charakter: uparta, szczera, szybka, zawsze gotowa do wyścigu, nie lubi się śmiać ze swojej przegranej, nie cierpi swoich rywali

 

Historia: Urodziła się w YanHoover - mieście słynącym z wyścigów i różnego typu zawodów. Gdy miała 5 lat zaczęła trenować do zawodów w bieganiu lecz szybko stwierdzono że się do tego nie nadaje. Postawiła na swoim i wraz z przyjaciółmi którzy ją do tego przygotowywali trenowała.
Podczas treningu poznała ogiera z którym wkrótce się zaprzyjaźniła. Nazywał się Chuck i był brązowym kucem. Ruffian umówiła się z nim na następny dzień. Polubiła go, ponieważ ten kucyk pochodzący z Manahettanu był miły, opiekuńczy i schludny. Zawsze starał się robić coś jak najlepiej.
Podczas spotkania z nim inne klacze napadły na nią i trochę poobijały, gdyż były zazdrosne. Następnego dnia miał się odbyć wyścig. Wszyscy ustawili się już na linii
mety kiedy niespodziewanie pojawiła się ona. Rozległ się dźwięk dzwonka i
wszystkie kucyki ruszyły. Podczas wyścigu była spychana z drogi. Walczyła dzielnie i wygrała. Wtedy pojawił się jej znaczek. Kolejne wyścigi także wygrywała choć nie wszystkie. Podczas wyścigu z najszybszym kucykiem Black Kingiem potknęła się i przewróciła a po powrocie z " urlopu " przegrała kilka wyścigów. Z tego powodu czarny kuc z tego samego miasta co ona zaczął ją nazywać smołą. Wkrótce wszyscy ją tak przezywali. Nie cierpiała więc z całego serca czarnego ogiera, który wyśmiał ją przez jeden mały wypadek.  W końcu wróciła do formy i znów zaczęła wygrywać. Mieszka obecnie tam gdzie mieszkała i cieszy się wyścigami.

 

Cel: Ponownie stanąć do wyścigu z Black King i przeżyć jakąś przygodę.

 

 

downtownVancouverBC.jpg

 

YanHoover - Manehatten zachodniego wybrzeża. Equestriańska stolica wyścigów i wszelkiego typu zawodów. Mieszkając tutaj, nie dało się nie uprawiać sportu, ani nie brać udziału w jakiejkolwiek dyscyplinie.

Ty się ścigałaś, jak wiele innych kucyków. Tyle, że w przeciwieństwie do innych, tobie szło lepiej. No i, miałaś Uroczy Znaczek, który dostałaś w czasie wyścigu. Byłaś naprawdę dobra. Miałaś szansę zostać najlepszym kucem wyścigowym w całym mieście.

Dopóki nie zjawił się Black King.

Ten kuc pobił cię w wyścigach i ośmieszył przy wszystkich. Choć sam był czarny, przezywał cię "smoła", a przez to, wkrótce, całe środowisko ścigaczy zaczęło tak na ciebie mówić. Jedynym sposobem było odejść albo utrzeć mu nosa. Nie byłaś jedną z tych co tak po prostu się poddawali. Akurat nadarzała się okazja, gdyż za kilka miesięcy miał odbyć się Turniej Najszybszego Kopyta - jeden z bardziej prestiżowych wyścigów w całym Yanhoover. Pierwsza trójka, oprócz zwyczajowych nagród, w tym roku miała szansę na coś niezwykłego. Black King na pewno będzie brał udział w tym Turnieju. To byłaby idealna okazja, żeby go upokorzyć i wygrać z nim.

 

Obudziłaś się w swoim łóżku. Dzisiejszy dzień wyznaczyłaś sobie jako pierwszy dzień treningu. Budzik wściekle domagał się wyłączenia, wskazując godzinę piątą trzydzieści. Słońce leniwie wychylało się znad horyzontu, dzięki Księżniczce Celestii, oświetlając twoją zieloną sypialnię.

 

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstałam przecierając kopytami oczy. Powoli ruszyłam do łazienki. Wolałabym jeszcze trochę pospać, ale obiecałam sobie, że dzisiaj zacznę treningi. Oczy kleiły mi się, ale powolnym krokiem powlokłam się do łazienki. Wzięłam pastę i nałożyłam ją na szczoteczkę do zębów. Zaczęłam je myć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Strasznie skojarzyło mi się ten post z tą piosenką :D

 

Myłaś zęby, wpatrując się w swoje zaspane odbicie. Zapach i smak mięty odrobinę cię pobudził. Wyszczotkowałaś zęby do czysta. Jeszcze nie czułaś się głodna, więc poszłaś do salonu i zaczęłaś się rozciągać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Hahaha>

W salonie znajdowało się trochę moich narzędzi do ćwiczeń. Zaczęłam robić skłony i przysiady. Potem zrobiłam 20 pompek i po chwili skończyłam ćwiczenia rozciągające. Teraz zaczęłam ćwiczyć na bieżni. Po chwili znudziło mi się to i znowu chciało mi się spać. " No trudno" pomyślałam i popatrzyłam na zegar. " Ale mi się nie chce". Byłam trochę przygnębiona bo się nie wyspałam. Mimo to zawsze dotrzymywałam obietnic i postanowień. Dalej ćwiczyłam na bieżni. Pot lał się ze mnie,  no ale kiedy się ze mnie nie lał? Miałam tak, że potrafiłam wytrzymać długie dystanse.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostre ćwiczenie miało jedną zaletę. Przestawało się być śpiącym.

Kiedy czułaś że powoli zaczynasz niedomagać, przerwałaś bieg i zeszłaś z bieżni. Rano i już zmęczona, ale tak w dobrym odczuciu.

Po takim treningu musiałaś się trochę napić. Woda dla zaspokojenia pragnienia była idealnym wyborem. Zaburczało ci w brzuchu. Miałaś ochotę zjeść coś, ale byłaś cała mokra od potu. Po porządnym prysznicu, weszłaś z ręcznikiem na wilgotnej grzywie do kuchni. Kiedy robiłaś sobie śniadanie, ktoś zadzwonił do drzwi. Było to dziwne, w końcu mało kto spodziewa się gości przed siódmą. Za drzwiami stał Chuck. Pod oczami widać było wielkie wory, zapewne z powodu niewyspania.

- Cześć - uśmiechnął się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z zaskoczeniem wpatrywałam się w niego. Przyznam, wyglądał śmiesznie i z tego powodu śmiać mi się chciało. Na szczęście nie należałam do " śmieszków" i dlatego stałam tylko ze zdziwieniem na twarzy.

- Cześć! - Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Nie śmiałam się jednak z tego, że tak śmiesznie wyglądał z tymi worami, lecz dlatego, że się zjawił. Pomyślałam że nareszcie nie będzie mi się nudzić.

- Wejdz! - Powiedziałam zachęcająco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posłusznie wszedł do środka. Chociaż był u ciebie parę razy, rozglądnął się po mieszkaniu. Dostrzegłaś, że mimo wczesnej pory ma ładnie rozczesaną grzywę i ogon.

- I jak, po śniadaniu? - zwrócił się w twoją stronę z uśmiechem. - Kiedy zaczynamy trening?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O. Zaraz po śniadaniu. - Odparłam. Zdziwienie ogarnęło mnie również wtedy, kiedy zobaczyłam, że Chuck tak ładnie uczesał się przed treningiem. Wpatrywałam się w niego jak w jakąś straszną postać, lub jakiegoś klauna, który wychodzi na widownie w cyrku. Owszem, ładnie wyglądał, ale nie to przykuło moją uwagę.

- Masz jakieś święto? - Spytałam przyjacielsko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co? Ach... - zorientował się, że mówisz o jego grzywie. - Nie, nie ja po prostu...

Zaczerwienił się i zamilkł...

- To - spróbował ponownie - odczekamy trochę aż śniadanie ci się trochę ułoży i bierzemy się za ćwiczenia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak. - Odparłam i od razu zauważyłam jego rumieńce. Patrzyłam na niego dalej, ale po chwili usiadłam na krześle przy stole. zaczęłam się zastanawiać, czy on w ogóle chce trenować, skoro tak ładnie ułożył sobie grzywę.

- Chcesz coś do picia? - Spytałam opiekuńczo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chętnie, poproszę - usiadł obok. Widać, że starał się zrobić na tobie jak najlepsze wrażenie i chyba trochę obawiał się, że mu to nie wychodziło.

- Mogę dostać jakąś herbatę? - spytał. - Usiądziemy i pogadamy, a potem poćwiczymy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki - złapał filiżankę w kopytko i pociągnął łyk. - Mmm dobra. A czekając, mam pytanie: Jak będziesz trenować do Turnieju Najszybszego Kopyta? Codziennie przez trzy miesiące aż do samych zawodów? Jakaś specjalna dieta, co? Żeby nabrać sił i kondycji. Może trzeba będzie skomponować jakąś sałatkę, bo o sianobekonie powinnaś zapomnieć. Wszystkie napoje gazowane też powinnaś odstawić, i przerzucić się tylko na wodę...

Chuck potrafił się rozgadać. Z tego co zauważyłaś, chyba już zaplanował ci cały okres do zawodów, jakby był Twoim trenerem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W zasadzie zaplanowałam, że będę trenowała od dziś do Zawodów. Tylko tyle. - Odparłam i uśmiechnęłam się szeroko. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale to na pewno ma związek z wyścigami. Siedziałam więc tylko i uśmiechałam się milcząc. W końcu nie chciało mi się tak siedzieć.

- Ty też startujesz? - Spytałam po krótkiej ciszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz, zastanawiałem się nad tym. Ale to będzie raczej rekreacyjny start, na pewno nie mam szans na wygraną. W końcu startujesz i ty i Black King, a każdy wie, że wy dwoje jesteście najszybszymi kucykami w Yan Hoover, jeśli nie w całej Equestrii - uśmiechnął się ciepło. - W zdrowym ciele, zdrowy duch jak mawiają. Taki start i przygotowanie do niego, źle by mi nie zrobiło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz, nie ważne co o tobie myślą i mówią, lecz co ty myślisz.. Jeśli czujesz się na siłach, to startuj. - Odpowiedziałam mu i uśmiechnęłam się do niego. Naprawdę chciałam i  zależało mi na tym aby mój przyjaciel startował.

- Bez względu na wszystko, dla mnie i tak będziesz najlepszy. I wiec, że już jestem po twojej stronie. - Powiedziałam czule.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnął się.

- Dzięki Ruff. To wiele dla mnie znaczy.

Popatrzył na filiżankę. Widziałaś, że naprawdę miło mu się zrobiło po Twoich słowach.

 - No, a jak chcę wypaść jak najlepiej, to muszę ćwiczyć z najlepszymi, a najlepszy kucyk w bieganiu jakiego znam to ty - odezwał się przenosząc na ciebie wzrok. W jego oczach pojawiły się iskierki zapału. Zmotywowałaś go i dałaś mu coś czego każdy wątpiący kucyk potrzebuje, wiary w niego samego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chuck odłożył filiżankę, podszedł do ciebie, położył ci kopytko na ramieniu i uśmiechnął się.

- Nie myśl tak, bo od razu jesteś przegrana. To, że raz czy dwa Black King okazał się trochę lepszy, jeszcze nic nie znaczy. Dasz radę pokonać go na Turnieju, wystarczy tylko, że uwierzysz w siebie i przez te trzy miesiące będziesz ciężko trenować.

Złapał cię za kopytko ściągając z krzesła. Uśmiech mu nie schodził z pyszczka.

- A teraz chodź. Pobiegajmy trochę po Yanhoover.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłam na niego i szeroko się uśmiechnęłam. Byłam szczęśliwa, że ktoś taki jak Chuck wieży we mnie. Odzyskałam wiarę w siebie, i pomaszerowałam władczo do drzwi.

- Dzięki. Teraz wierzę,że mi się uda. - Powiedziałam patrząc na niego.

- A ty lepiej się przebierz, bo tak chyba nie będziesz biegał, prawda? - Spytałam i zachichotałam cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanowił się.

- Cóż, tym razem trudno. Następnym razem przyjdę nieuczesany na trening - zachichotał, zasłaniając pyszczek kopytkiem. - Będę wyglądał jakby jakiś pegaz zabrał mnie na szybką podniebną wycieczkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...