Skocz do zawartości

Pamiętnik Księżniczki Luny


Recommended Posts

Niebawem... Prolog:


 

W zimny, deszczowy dzień ciekawość obudziła Księżniczkę w południe. Śniąc o swoich ukochanych miejscach przypomniała sobie o pewnej skrytce w zamku. Była doskonale schowana pod nieużywanymi już wtedy drewnianymi bocznymi schodami prowadzącymi na jedną z wież. Uwielbiała spędzać tam czas gdy była zła na swoją siostrę, lub po prostu potrzebowała samotności. Bez zbędnych przygotowań użyła czaru niewidzialności i unikając niepotrzebnych pytań i spojrzeń ruszyła w dobrze sobie znanym kierunku. Szybko dotarła do ruin. Poza inną dekoracją schodów (paskudny, zapleśniały dywan) nic się nie zmieniło. Luna weszła pośpiesznie pod schody, po czym wyszeptała formułkę-hasło niezbędną do otwarcia skrytki. Mimo tysiąca lat nieobecności, czar wciąż działał dobrze, ukazując wąskie wejście do ciemnego, drewnianego pomieszczenia. Szybkim czarem porządkowym Luna zdezintegrowała cały kurz, które osiadł się od czasu jej ostatniej wizyty. Było tu wszystko, o czym śniła. Miękkie pufy, ogromne biurko zajmujące całą ścianę naprzeciw wejścia, parę szafek, kufrów i dwa dywany. Wszystko to chronione magią granatowej Księżniczki. Widok znajomych gratów obudził w Lunie mieszane uczucia. Wszystko to było znajome, tęskniła za tym miejscem, ale pamiętała również, że im w gorszym humorze była przed wygnaniem, tym częściej przesiadywała w tej skrytce.

 

Jednak przyszłość tym się różni od przeszłośći, że możemy ją kreować w tej chwili.

 

Przeglądając stare zamkowe kufry pamiętające czasy sprzed konfliktu z Celestią, Luna natrafiła na parę wyrwanych kartek. Żółte, miejscami naderwane, lecz wciąż zachowujące to co najważniejsze, czyli treść. Wspomnienia wróciły w jednej chwili, a ona czuła się na tyle silna, by zmierzyć się z nimi. Spojrzała na początek...

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Pamiętnik Luny

Wpis I.

Odnalezienie klejnotów Harmonii cz. I.

 

  Dzisiejszy dzień zaczął się zwyczajnie. Wraz z naszą najdroższą Siostrą przechadzałyśmy się po canterlockich ogrodach i podziwiałyśmy upstrzone pięknym kwieciem łąki,  gdy  wydarzyło się, coś czego nie mogłyśmy się spodziewać. Zapytałyśmy zatem naszej Siostry, czy nie spotkała się z tymże zjawiskiem  w zeszłych czasach. Stwierdziła ona, iż nie znała nigdy czegoś podobnyego, po czym udała się do pałacu w celu zajrzenia do wszelakich ksiąg uczonych, w celu uzyskania informacyji na temat tegoż dziwu. My zaś postanowiłyśmy sprawdzić, cóżże sprowadziło tę niesłychaną anomalię pogodową, jakąż były chumry, z których padało czekoladowe mleko. Chciałyśmy zapytać pegazy, które odpowiadają za pogodę. Poszłyśmy zatem do pocztmistrza canterlockiego i wysłałyśmy oficyjalną depeszę do rządców Cloudsdale w sprawie tejże anomalyji, jednakże uzyskałyśmy odpowiedź, że rządcy nie mayą zielonego pojęcia, czymże jest zjawisko owo . Po drodze do pałacu spotkałyśmy, młodziana, który był ledwo żyw. Postanowiłyśmy zatem wziąć go na grzbiet i doprowadzić go do pałacowych medyków, w celu uzyskania informacji cóżże mu się przytarfiło. Jednakże po drodze spostrzegłyśmy, cóż jest przyczyną jego stanu.  Były to przedziwne stwóry o nieproporcjonalnie długich do reszty ciała nóg z kopytami wielbłąda i tułowiu przypominającym kozę.  Następne dziwne zjawiska zaskoczyły nas do tego stopnia, same postanowiłyśmy się dowiedzieć, cóż stoi za tymże chaosem, więc przeteleportowałyśmy się do pałacu, uprzednio przenosząc nieboraka do pałacowego medyka, aby dowiedzieć się, cóż to wywnioskowała nasza Siostra. Dotarłszy do Celestii, ta powiedziała nam, iż anomalyje wszelakie powodowane są przez siewcę chaosu - Discorda. Zapytałyśmy zatem czymże jest ten Discord. Odparła, iż jest to przedziwne stworzenie, które włada potężną magyją chaosu, który to wygląda jakoby był połączony z kilku różnych zwierząt, i żeby można było go pokonać potrzeba magyji silniejszej od chaosu. Nasza siostra oznajmiła, iż musimy się wraz z nią udać na poszukiwanie drzewa, oraz kleynotów harmonyji. Tak więc poszłyśmy wraz z naszą Siostrą szukać tajemniczego drzewa, od którego zależały losy całej Equestrii. W końcu po wielogodzinnym poszukiwaniu odnalazłyśmy w końcu klejnoty harmonyji.

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis II

Odnalezienie klejnotów Harmonii cz II.

 

   Tuż po zakończeniu poszukiwań tychże kleynotów, o wielkiej potędze zastanawiałyśmy się wraz z Siostrą nad tym, jak ich użyć. Jednakże nie musiałyśmy robić tego długo, albowiem magyja zawarta w nich zaczęła działać sama z siebie i tymże sposobem zostały przydzielone nam trzy różnobarwne artefakty, podczas gdy Celestyji zostało przydzielone tyleż samo.  Rzekłyśmy wtedy, iż trzeba postrzymać stwora Discordem zwanego, albowiem zagraża on bezpieczeństwu kucyków Zamieszkujących Equestrię. Nasza Siostra zgodziła się z tymże twierdzeniem i w te pędy pognałyśmy zmierzyć się z siewcą chaosu wszelakiego. Chciałyśmy zaatakować pierwsze, jednakże bestyja nas uprzedziła i skradła nam rogi, byśmy nie mogły korzystać z magyji i nasze skrzydła, byśmy nie mogły wraz z Celestyją latać, po czym Discord kazał nam szukać zguby podając nam przy tym tajemniczą wskazówkę, którąż to musiałyśmy rozwikłać przed upływem czasu. Więc nie mając innego wyjścia podyęłyłmy toż karkołomne wyzwanie. Poszukiwania trwały długo i ledwież zdążyłyśmy wraz z Siostrą odnaleźć nasze rogi i skrzydła. W trakcie tejże wyprawy bestyja chaosu zwodziła nas, byśmy zbaczyły z obranej ścieżki i zaniechały poszukiwań, jednakże nie dałyśmy się wyprowadzić w pole i odnalazłyśmy nasze zguby. Po odzyskaniu naszej magyji i skrzydeł próbowałyśmy powstrzymać Discorda przy pomocy zaklęć boyowych znanych nam przed odnalezieniem kleynotów Harmonyji, jednakże nie dawały one żadnego rezultatu. W trakcie długiej i wyczerpującej walce zdecydowałyśmy z naszą drogą Siostrą użyć magyji zawartej w kleynotach. Plan ten okazał się nadwyraz skuteczny i zaklęłyśmy Discorda w kamień. Po tym wszelakie gusła odprawione przez tegoż stwora straciły moc i zniknęły bezpowrotnie. Po tymże wydarzeniu zdecydowałyśmy wraz z Siostrą używać kleynotów Harmonyji, tylko w wypadku wystąpienia zagrożenia zagrażającego bezpieczeństwu kucyków, z którym  żołdacy Equestrii nie będą w stanie sobie poradzić przy pomocy konwncjonalnych metod wojaczki, a także zwykłej magyji.

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Wpis III

Zwykły dzień, zwykłe obowiązki

 

Dzień po ataku Discorda wszystko wróciło do normy i nikt po za nami i naszą Siostrą nie pamiętał,  jakież to niezwykłe zdarzenia miały miejsce podczas wczorajszej batalyji ze stworem chaosu. Także my wróciłyśmy do swoich zwykłych obowiązków. Celestyja zajęła się zarządaniem królestwem w przeciągu dnia oraz wzniosła Słońce. Chciałyśmy pomóc, jednakże nasza Siostra stwierdziła, iż musimy odpocząć po starciu, oraz przed nocą, któraż to jest naszą porą.  Spytałyśmy, azaliż czemuż to miałybyśmy udać się na spoczynek, jak nie czujemy zmęczenia.  Celestyja odparła, iż jest to powodowane poprzez nadmiar emocyji wszelakich i jeżeli te opadną przyjdzie wielka fala zmęczenia i konieczny jest odpoczynek. Zagaiłyśmy jeszcze czyż Ją również nie ogarnie fala zmęczenia. Siostra rzekła, iż faktycznie może zdarzyć się taka sytuacyja, jednakże,  w przeciwieństwie do nas nie może odpuścić swoich dziennych obowiązków. Uzyskawszy odpowiedź zmusiłyśmy się do udania się na spoczynek, jednakże kazałyśmy jednemu ze strażników powiadomić nas, gdyby nasza Siostra źle się poczuła. Dzień przebiegł jednak bez komplikacyji wszelakich i nasza Siostra zmęczona, choć szczęśliwa ze względu na to, iż nic szczególnego nie działo się przez cały dzień, obudziła nas byśmy wzniosły księżyc. Po rutynowym rytuale zajęłyśmy się swoimi obowiązkami, w których przeczesywałyśmy sny kucyków. W takcie tejże czynności napotkałyśmy na koszmar pewnego kucyka, w którymż to prześladowała go przedziwna, pięciogłowa mara. Postanowiłyśmy pomóc temuż biedakowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

Wpis IV

Pomoc w potrzebie.

Przez kilka kolejnych nocy obserwowałyśmy tegoż biedaka, żeby wybadać cóżże jest zaczynnikiem do jego koszmarów. Dowiedziałyśmy się, iż kucyk ten nie radzi sobie ze swoymi obowiązkami zawodowymi, któreż to zostały mu powierzone i boi się tegoż, jako zareaguje na to jego nadrzędnik. Jednakowoż był to tylko jeden problem, z którymż to zmagał się nieborak. Potrzebowałyśmy więcej informacyji, ażeby być w stanie pomóc mu na tyle, by zakończyć jego mary nocne. Pozostałe problemy, wymagające rozwiązania musiałyśmy poznać poprzez dokładnieysze obserwacyje. Nie wiedziałyśmy od obserwacyji jakiej to dziedziny jegoż życia powinnyśmy zacząć. Wkrótce okazało się, cóżże jest przyczyną następnego problemu. Była to mianowicie jego córka, któraż to była zaniepokojona tym, iż mimo wielu starań nie mogła zdobyć swoyego uroczego znaczka, co z kolei przekładało się na zmartwyenia jej oyca, któryż to nie potrafił w jakiś skonkretyzowany sposób wyjaśnić, dlaczegóż to nie potrafi zdobyć znaczka, co stało się jednym z czynników powstawania koszmarów. Niestety miałyśmy problem z ustaleniem, czymże są pozostałe problemy, więc postanowiłyśmy poszukać jeszcze głębiej, by mieć możliwość zaradzenia im zanim staną się jeszcze większe i poważnieysze. Poprosiłyśmy zatem naszą drogą Siostrę, by w miarę możliwości wybadała, cóż jest przyczyną jego stanu, argumentując prośbę tym, iż nie będziemy mogły być spokojne, dopókiż nie rozwiążemy tegoż problemu. Po wysłuchaniu naszych próśb Celestyja zgodziła się nam pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

[LINK]

Historia zaczyna się w jedną z tych cudownych, bezchmurnych nocy. W królewskich zamku ma miejsce rozmowa dwóch księżniczek.
– Przechodzisz samą siebie Lulu, ten ostatni sen to czysty majstersztyk. Który z naszych kucyków dostąpi go tej nocy?
– Ten był dla Lucky Clovera. Ostatnio zrozumiał, że nie może całej swojej przyszłości opierać na szczęściu, zasłużył.
Celestia zamyśliła się dłużej.
– Wiesz Luna, ostatnio myślałam o tym. Mi samej stworzenie takiej wizji zajęłoby bardzo dużo czasu. Wiem, że to Twoja specjalność ale… ile go kreowałaś?
– Cztery minuty – rzuciła Lunarna Księżniczka, zdając sobie sprawę, jak to brzmi. Z jednej strony to naprawdę dobry wynik, ale w Equestrii są tysiące kucyków, a ona nie powinna poświęcać tyle czasu na jednego.
– Nie przepracowujesz się zbytnio, skarbie? Dobrze wiem, jakie to męczące – rzekła czule Tia.
– Siostro, czerpiemy energię z gwiazd! Nie jest to dla nas problem! – odpowiedziała z godnością.
Otóż naprawdę miała asa. Ostatni tydzień studiowała pewną pracę z magii starożytnej, o łączeniu duplikacji ze snami. Zgodnie z tym, co zrozumiała, możliwe byłoby stworzenie drugiej osobowości w świecie snu innych kucyków. Taka postać, poruszająca się tylko w snach, mogłaby ją porządnie odciążyć…
– Kto nie ryzykuje, szampana nie pije – pomyślała, po czym zabrała się za praktykę.
Księgi, starożytne zwoje, fiolki i inne pomoce były niebawem gotowe. Luna otoczyła się magiczną poświatą, po czym wyruszyła do swojej Krainy Snów. Tym razem przeniosła się umysłem nad piękny wodospad, który miała okazję zobaczyć, gdy była jeszcze malutkim źrebakiem i poznawała świat niczym dziecko. Piękne miejsce. Jedna z jej prywatnych idylli, lubiła tu wracać. Przez parę sekund dopieszczała swoje dzieło. Niby niepotrzebne, ale to nawyk mistrzów. Następnie wzięła się za to, po co tu przyszła. Zaklęcie kazało w pewnym momencie skupić się na tej części siebie, której obraz najlepiej odwzorowałby pożądaną postać. Luna zachowała więc neutralność…

Zaczęła czarować. Omiotła jeszcze wzrokiem przedmioty wokół siebie, upewniając się, że wszystko jest jak trzeba. Książka i parę zwojów. I ten śmieszny rysunek siostry, zawsze gdy na niego patrzyła wprawiał ją w nastrój tamtych dni. Zaklęcie zadziałało szybciej niż się spodziewała, szybko przed nią pojawiła się… ona sama. A raczej jej klon. Kropla w krople jej kopia, tylko trochę młodsza, bo wiek można było ocenić na nastoletni. Księżniczka miała już do czynienia z takimi istotami. Szybko wyczuła, że twór przed nią ma na barkach dużo mniejszy ciężar doświadczeń niż ona sama. Było więcej chaosu i próżności w tej istocie. Zadała jej w myślach parę pytań, upewniając się, że wszystko jest dobrze. Odpowiadała prawidłowo, toteż przekazała jej prostą wiadomość – tej nocy miała czuwać nad snem jednego kucyka. Ma to potraktować jako próbę. Księżniczka poczuła zrozumienie płynące z tej istoty naprzeciw niej. Ciekawa więź, będzie ją musiała lepiej zbadać w przyszłości. Oddelegowała swojego sennego klona do pierwszego z brzegu kucyka, po czym sama udała się na spoczynek. Przed zaśnięciem czuła jeszcze delikatną ekscytację, związaną z być może większą ilością wolnego czasu w przyszłości.

Śniła o tym o co zwykle – o wszystkim, co istnieje w podświadomości kucyków. Dziś było jednak inaczej, oprócz codziennych i banalnych odczuć wyczuła coś… zaginionego. Któryś kucyk najwyraźniej śnił o czymś osobiście związanym z nią samą. Co gorsze, wyczuwała, że sen nie należał do najprzyjemniejszych. Tymczasem…

Doktor wreszcie usnął i pogrążył się w swoim śnie. Nie był to jednak zwykły sen, był on całkiem upiorny. Doktor był na skalistym pustkowiu, na którym nie było niczego oprócz skał i upiornego dźwięku. Cały czas słychać było lekkie, lecz stanowcze uderzenie w metal, ciągle i ciągle. Ogier był zdziwiony i przerażony, niezależnie gdzie poszedł tam nadal był dźwięk i skały. Nagle jego oczom ukazała się szafirowa klacz, która zaśmiała się upiornie.

– Witaj, w krainie koszmarów! – wykrzyczała, a za nią uderzyła błyskawica, nadając jej upiornego oblicza
Doktor zrobił kilka kroków w tył trzęsąc się, był przerażony. Jego reakcja tylko zwiększyła uśmiech na twarzy alikorna, który cały czas się śmiał.
– Biegnij, Doktorze, biegnij! – gdy wypowiedziała te słowa, na Doktora zaczęły spadać olbrzymie głazy, więc ten bez namysłu zaczął biec, co tylko zwiększyło uśmiech na twarzy złośliwej postaci.
– Czemu mi to robisz? – zapytał ogier, lecz mu odpowiedział tylko śmiech. – Zagrajmy w zagadki! – powiedział Doktor w chwili olśnienia. – Jeżeli wygram przestaniesz mnie męczyć, a jeśli wygrasz…
– ... Będę cię dręczyć do woli. Zgadzam się – powiedziała wiedząc, że tak czy siak, nie opuści tego snu. – Ja zacznę. Cegła waży dwa kilo i pół cegły. Ile waży cegła?
– To proste, waży cztery kilo – powiedział ogier. – Moja kolej. Jeżeli jeden plus dwa plus trzy daje cztery, to ile wynosi sześć plus siedem plus osiem?
Alikorn chwilę myślał, ogier już cieszył się w głębi duszy, że mu się udało gdy niespodziewanie klacz powiedziała;
– Siedem. I jest to suma samogłosek. Kolejne pytanie. Matka miała pięciu synów, każdy z nich miał siostrę. Ile dzieci ma Matka?
Doktor chwilę myślał nad odpowiedzią i alikorn już szykował się do ataku, kiedy ogier rzekł;
– Matka miała szóstkę dzieci. – Doktor uśmiechnął się. – Teraz moja kolej. Kiedy w Equestrii ścina się siano?
– To bardzo proste – odpowiedziała klacz. – Siana się nie ścina. Teraz przygotuj się na super trudne pytanie: Co to jest? Występuje jeden raz w każdej minucie, dwukrotnie w każdym momencie, lecz ani razu w roku?
– Jest to litera M. – powiedziała taka sama klacz jak ta, co zadała pytanie.
Doktor zmrużył oczy. To chyba jakiś ewenement, żeby w czasie snu dwoiło się w oczach. Nic nie mógł poradzić na to, że widział przed sobą dwie Księżniczki Luny. A może to ukryta trzecia siostra…?
– Ostatnie pytanie: DOBRZE SIĘ BAWISZ!? –  Głos Canterlotu dał o sobie znać. Młodej Luny nie zbiło to jednak z tropu.
– Wybornie, ale chyba ktoś tu nie docenia walorów artystycznych jej snu. Nie ma zamiaru…
– Księżniczka Nocy nie zsyła koszmarów na niewinne kucyki!
– A kto to ustalił!? To Twoja wizja, ona uważa, że to nic złego czasem zafundować poddanym trochę mocniejsze wrażenia.
Prawdziwa Luna nie mogła powstrzymać się od wykonania “facepalma”. Najwidoczniej jakimś cudem przywołała siebie z czasów, gdy jej stan świadomości był w zupełnie innej… kondycji. Na dodatek palił ją wstyd, że ten kucyk może zapamiętać fakt, iż w przeszłości wyrażała się o sobie w trzeciej osobie… Przybrała oficjalny wyraz twarzy.

– Kazałybyśmy ci wyrażać się poprawnie, jak przystoi Księżniczce Lunie, ale myślimy, że najlepszym…
– Tak tak mamo, rozkręcaj się z tymi sztywnymi formułkami, jeśli chcesz wiedzieć to ja…
– ... rozwiązaniem będzie pożegnanie się z Tobą.
– … spadam do snu Pinkie Pie, tam zawsze jest jazda!

Lecz Młodej Księżniczce nie dane było uczestniczyć na jednej z wielu sennych imprez różowego kucyka. Mając zupełnie w poważaniu głos bardziej doświadczonej siebie, młoda wersja Luny obróciła się plecami i już chciała jednym płynnym skokiem przeskoczyć do snu swojego nowego celu, gdy rozpłynęła się w nocnym niebie jak gwiezdny pył. Świecący róg prawdziwej Księżniczki przeszedł z niebieskiego we fiolet, oznajmiając, że ta postać wróciła już do swojej macierzy. A więc to koniec…?
– A Tobie… należą się przeprosiny. I długa, spokojna noc!

Otworzył oczy. Minęła dłuższa chwila zanim Doktor zorientował się co się stało. Został wyrwany z tamtego świata tak szybko, mimo to czuł się doskonale. Dawno się tak nie wyspał, chociaż mocno rozkopana pościel nie sugerowała, by była to spokojna noc. Tak samo przesunięta szafka nocna. Uwagę Whoovesa zwróciło już jednak coś innego, otóż dostał list! Granatowy pergamin lśnił czymś, co przypominało unoszący się srebrny brokat. Niezwłocznie odstemplował, a jego oczom ukazał się piękny przykład kaligrafii:

“ Witaj Doktorze. O czym chciałbyś śnić w najbliższą noc…?

Pod spodem widniał myślnik i trzy kropki. Ogier o jasnobrązowej sierści zastanowił się chwilę zanim przyłożył pióro do pergaminu...


 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...