Skocz do zawartości

"Wielki Brat widzi wszystko" Po prostu Tomek


Omega

Recommended Posts

Spojrzałem przelotnie na prowadzonego więźnia. Jego twarz wydała mi się znajoma, widywałem go parokrotnie, ale jakoś zbyt wiele słów ze sobą nie zamienialiśmy. Nietrudno było się domyślić, że biedak zrobił coś, co nie spodobało się władzy. Wszystko jedno, czy było to morderstwo, czy też hasło rzucone przy piwie kiedyś tam. W każdym razie człowiek przyzwyczajał się po jakimś czasie do brutalnej rzeczywistości. Oczywiście całe zajście wzbudzało sprzeciw, lecz nie byłem w mocy by uczynić cokolwiek. Oderwałem się od pracy na chwilę, podszedłem szybko do strażników.

- Towarzysze, co się stało? - zapytałem, i by wyjaśnić swoje zachowanie, zaraz dodałem - Sprzęt trzeba naprawiać, to pytam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze, że jesteście towarzyszu - odpowiedział jeden ze strażników - ten zbrodniarz uszkodził jedną z przekładni zębatych w maszynowni. Do tego zamiast sięprzyznać uparcie twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego - uderzył prowadzonego w brzuch aż ten jęknął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem oburzony najpierw na więźnia, a potem na strażnika. Oczywiście nie mogłem otwarcie okazać, że nie podoba mi się takie bicie. Potem uniosłem brwi.

- Towarzyszu strażniku, czy zanim zabierzecie tego plugawca tam, gdzie jego miejsce mogę obejrzeć tę przekładnię? Może uda nam się znaleźć dowód tego sabotażu. - zapytałem z rozwagą, jednocześnie delikatnie tupiąc, by dać znak aresztantowi. Spróbuję go, wedle moich możliwości, z tego wyciągnąć. Oby zrozumiał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więzień spojrzał na ciebie i ledwo dostrzegalnie skinął głową w niemym podziękowaniu. Strażnik niechętnie skinął głową. 

Ruszyliście do maszynowni. Przyjrzałeś się wadliwej przekładni. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się w porządku. Potem jednak zauważyłeś drobinki piasku pomiędzy zębatkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, nieciekawie to wyglądało. Sypanie piasku w tryby maszyn było, z tego co mówiła propaganda, jedną z powszechniejszych metod sabotażu. Krucho będzie, jeśli nie uda mi się udowodnić, że gość jest niewinny. Miałem już jednak pomysł, a raczej zarys pomysłu.

- Towarzyszu strażniku. Mam stuprocentowy dowód na to, że ten tu - spojrzałem z udaną niechęcią na biednego mechanika - wcale nie musi być winny. Otóż maszyna pracuje właściwie na okrągło, wprawiając pomieszczenie w drgania. I to silne drgania. Mogę to zaświadczyć, bo stoję przy sieczkarni, która mimo prostej budowy też nieźle trzęsie. Ale do rzeczy. W wyniku tych drgań z sufitu poczęły osypywać się drobinki tynku, a może i zaprawy. Dostały się między zębatki i zablokowały cały sprzęt. Dlatego nie warto pozbawiać tego zakładu dobrego mechanika, który z pewnością zgodzi się naprawić usterkę, a ponadto odpracować kilka dodatkowych godzin ku chwale socjalistycznej ojczyzny. Poza tym papierkowa robota związana z aresztowaniem opóźni cały plan. Chyba nie chcecie być za to odpowiedzialni?

 

Wyrzucając z siebie swój pomysł jednocześnie starałem się wyglądać na oburzonego przerwą w pracy, ale bardzo doświadczonego profesjonalistę w dziedzinie mechaniki. Uważałem też, by moje słowa nie dały strażnikom za wiele czasu do namysłu. Mieli je po prostu przyjąć i posłuchać. Ostatnie kwestie wyrzekłem z pewną emfazą, mając nadzieję na dwie rzeczy. Po pierwsze, że strażnicy, zachęceni perspektywą darmowej roboty tego człowieka darują mu życie. A po drugie, że mechanik mi wybaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Strażnik spoglądał to na ciebie, to maszynę i zamyślił się. Widać było, że gdy wspomniałeś mu o papierkowej robocie mina mu zrzedła. Podrapał się po głowie niepewny czy puścić mechanika czy jednak ukarać go dla przykładu.

- Niech będzie - powiedział w końcu dając znak by strażnicy puścili więźnia - ale usterka ma być naprawiona jeszcze dzisiaj! - nakazał gniewnie i wyszedł z maszynowni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Poczułem się z tym nieco niezręcznie. Wiem, że spełniłem swój obowiązek wobec tego człowieka i wiem też, że zrobiłem dobrze, lecz niespodziewanie zastanowiłem się nad tym, o czym nie pomyślałem wcześniej. Stanąłem na widoku. To było niebezpieczne, dlatego miałem nadzieję na szybkie puszczenie tego w niepamięć. Starałem się zachowywać jakby nie stało się absolutnie nic dziwnego. Teraz nie mogłem zachwiać się w pewności, bo tylko winny ma wątpliwości. Pracowałem ze zdwojonym wysiłkiem, na chwilę porzucając taktykę markierowania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Postanowiłeś całkowicie poświęcić się pracy starając się jak najmniej myśleć o tych wydarzeniach. Tak bardzo skupiłeś się na swoich obowiązkach, że nie zauważyłeś podchodzącego do ciebie Iwana. Ten dotknął cię lekko w ramię by zwrócić na siebie twoją uwagę.

- Przepraszam was towarzyszu - zaczął wesoło - Nie wiecie gdzie znajdę towarzysza Saszę? Nigdzie nie mogę go znaleźć....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drgnąłem nieznacznie. Rzeczywiście, poświęciłem się swojemu zajęciu tak bardzo, że już myślałem, iż to po mnie przyszli teraz ci ze straży zakładowej. Odetchnąłem w duchu, nie dając niczego po sobie poznać, na widok Iwana. Zastanowiłem się dobrze przed udzieleniem odpowiedzi. Imię coś mi mówiło, ale tutaj pracuje tylu ludzi, że ciężko byłoby mi związać je z jakąś konkretną twarzą.

- Hmmm... Sasza, Sasza. Wiecie, towarzyszu Iwan, nie za bardzo pamiętam, o kogo może chodzić. - odparłem koledze. Ale żeby nie załamać go zbytnio swoją niewiedzą, pokierowałem go nieco na czuja do magazynu. - Towarzysz Jewgienij powinien wiedzieć, zna wszystkich.

 

- Tylko sprężaj się - ściszyłem głos - bo ci nadgodziny mogą dosolić albo i lepiej.

 

Po czym odwróciłem się, by dalej zajmować się marnowaniem ku chwale ojczyzny energii w sieczkarni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...