Skocz do zawartości

Uczucie [Oneshot]Romans][Slice of life]


miskof

Recommended Posts

Co mi tam, wrzucę do ogólnego, bo nie zanosi się, bym miał coś jeszcze napisać. (a może...) Cóż, tekst dość mocno eksperymentalny, ponieważ nie pisałem niczego bardziej sensownego jakieś 5-6 lat.

Jest to - a w zasadzie był - fanfik napisany na VII edycję konkursu literackiego. Starałem się w tej niewielkiej objętości (1200 słów) zawrzeć trzy różne style.

 

O czym ten tekst? Partnerska kłótnia z punktu widzenia klaczy, ogiera i źrebięcia. Pościgów i wybuchów tutaj nie doświadczycie, ale starałem się przedstawić emocje w nieco inny sposób. :)

 

Uczucie

 

 

Edytowano przez Dolar84
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Jestem zawiedziony tak małą liczbą komentarzy pod tym opowiadaniem.

 

Ciekawa forma, której nie spotkałem nigdzie indziej, ciekawie i przystępnie napisane, przyjemne i... jeśli już niektórzy naprawdę nie mają czasu na czytanie, krótkie. Naprawdę, polecam zapoznać się z tym tekstem i pozostawić jakieś dobre słowo autorowi. Misiek ma ogromny potencjał pisarski, pomóżcie mi go męczyć, by zaczął tworzyć opowiadania "na poważanie" :crazytwi3:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Dobra, bo autor opowiadania mnie nie słucha i ma gdzieś moje błagania na gg, atakuję więc tutaj.

Zacznę od tego, iż ów FF doczekał się recki w magazynie Brohhof, o tu: http://issuu.com/brohoof/docs/022/14

 

Następnie, ponownie pochwalę ten krótki acz ciekawy i pomysłowy tekst, za formę, przedstawienie różnych punktów widzenia i zawarty w nim klimat. Ale o tym już wspominałem. Zatem, postem tym odkopuję tę małą perełkę naszego literackiego skrzydła fandomu, by ci którzy przeoczyli ten tekst mieli okazję się z nim zapoznać.

 

Kolejną sprawą będzie prośba do czytelników, by komentując to opowiadanie zachęcali Miśka do pisania. Nasz lektor ma ogromny potencjał, którego za nic nie chce wykorzystać. Siedzi na zadzie i... nie wiem co robi, ale wiem jedno, na pewno nie pisze opowiadań. A powinien.

 

Także tego, polecam ten tekst każdemu, oczywiście znalazł się on an mojej liście polecanych, zachęcam również do komentowania. To tylko kilka minut na przeczytanie tego krótkiego dzieła, a wielka radość dla autora. I powód dla mnie by dalej truć mu o pisanie :crazytwi:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, przegapiłem ten tekst. I tak, zgadzam się z przedmówcą. W tym tekście jest coś, co sprawia, że sam się czyta. To chyba przez tą lekkość, sposób układania słów i przekazywania myśli. Rytm jasno wyznaczony znakami interpunkcyjnym. Tak jakby ktoś czytał to za mnie…

Samo opowiadanie krótkie, ale to chyba zaleta, bo nie wyobrażam sobie, aby udało się osiągnąć taki sam efekt w dłuższym tekście. Może małe wyzwanie? :)

Sama historia: prosta i przystępna. Niby nic oryginalnego, ale sposób w jaki została ona spisana, naprawdę, zrobił na mnie wrażenie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu ja to przegapiłem...? No tak, tagi :twilight3: Na szczęście jest ktoś taki jak Draq :)

Do rzeczy: mimo iż nie lubię wszelkich romansideł itepe, to tutaj nie odczuwałem żadnej niechęci podczas czytania. Wręcz przeciwnie, podobało mi się! Dobre, życiowe - pokazuje jak błahostka zamienia się w kłótnię, której się później żałuje. Wiem jak trudno nieraz zmieścić w limicie, ale Ty zdołałeś to zrobić przedstawiając dobrą historię, choć tak naprawdę wiemy o całości... niewiele. Jednak to daje pole do popisu naszym domysłom :)

Widać talent pisarski, wymaga doszlifowania paroma tekstami i można bez problemu konkurować z najlepszymi ;) Tak więc również podłączam się pod "namów Miśka do pisania" :D Poważnie! Nie można marnować talentu, chłopie :pinkie4thwall:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...

No, Panie lektor, najwyższy czas zahaczyć o Twoją twórczość fanfikową.

 

SPOJLERY

 

Tak więc będziemy tutaj mieli Lunarne Opowieści. Nie w opowiadaniu tylko w poście, ponieważ piszę to w nocy… Cholera, to nie ma sensu, ale niech już będzie. Nie będę usuwać poprzedniego zdania. Niech żyje! Co do fika; jego narracja jest całkiem ciekawa. Jasne, już spotkałem się z tym stylem pisania, ale tutaj wypadło to całkiem nieźle. Właściwe jest to największa zaleta. Otóż to dzieło zostało napisane z perspektywy trzech osób; ogiera Blue, jakieś tam lampucery z czymś w stylu Apple w imieniu oraz z punktu widzenia bachora.

 

Na pierwszy ogień idzie Blue. Zanim go poznajemy, jesteśmy wprowadzeni do fabuły poprzez wspomnienie, iż okoliczne miasteczko w przeszłości zalewała fala błota i rzęsiste ulewy. Trochę to było niepotrzebne, podobnie jak zaczynanie fika od prognozy pogody, co osobiście działa mi na nerwy, bo chyba nie ma bardziej prostackiego sposóbu na zaczęcie czegokolwiek w powieści jak opisu pogody. Jest to tym bardziej złe, ponieważ wprowadza na początku elementy tła, które nie są ważne dla fabuły (zazwyczaj). Wystarczyłoby to przesunąć nieco dalej, jedynie wspomnieć o pogodzie, przed tym przykuwając uwagę czytelnika czymś intrygującym, niecodziennym, jakimś ważnym szczegółem, który ostatecznie odegra swoją rolę. No nic. W każdy razie poznajemy Blue. Jest to ogier, który włóczy beznadziejnie nogami, zmierzając w stronę domu. Strugi deszczu rozpryskują się o jego pysk, lecz on ma to wszystko gdzieś, podobnie jak nieprzychylne spojrzenia przechodniów. Gdy dociera do siebie, poznajemy przyczynę tego smętnego zachowania. Po prostu pokłócił się ze swoją… dziewczyną chyba. W związku z tym, trzeba wykonać następujące kroki każdego faceta, który cierpi z powodu kobiety; trzeba wziąć flaszkę, j&bnąć nią o stół i zatopić swoje smuteczki. A potem iść spać. W sumie tak się kończy część z perspektywy Blue, jednak tuż przed końce ktoś puka do drzwi. Nie zostaje powiedziane, kto to konkretnie jest, czy to ta dziewczyna czy może hiszpańska inkwizycja, choć raczej ja bym się jej tu nie spodziewał.

 

Następna część przedstawia nam zupełnie inny punkt widzenia. Dziewczyna Blue opowiada historię tego, jak właściwie doszło do kłótni pomiędzy kochankami. Różnie dostajemy flashbacki pokazujące ich pierwsze spotkanie. W skrócie chodziło o to, że klacz poszła na targ kupić kosz malin do ciasta, jednak pewien ogier, nasz Blue, uprzedził ją i wykupił ostatnią porcję owoców. Jednak widząc, jak jego przyszłej dziewczynie zależy na zdobyciu malin, po prostu oddał jej ostatni kosz. Okazało się również, że oboje mieszkają niedaleko od siebie i będą wracać wspólną drogą. Podczas powrotu rozmawiali między sobą na różne tematy i tak to się zaczęło. Od spotkania do spotkania. W sumie dosyć zgrabnie pokazuje to, że w naszymi życiami rządzą zbiegi okoliczności, nawet, jeśli nie są zauważalne przez nas. A jak doszło do tej szalonej chryji? Ot, po prostu Blue okazał się być zbyt zazdrosny, ponieważ zobaczył swoją dziewczynę, jak obejmuje innego ogiera. Oczywiście, taki widok może zakłuć w serce, ale nie powinno się od razu wybuchać, tylko spróbować wyjaśnić całą sprawę. Gdyby się cmokali, no to mógłbym się przychylić do reakcji Blue, w sensie, nie poparłbym jej, ale mógłbym zrozumieć. Dziwi mnie również ten cały “puszysty ogier”, którego tuliła. Według słów dziewczyny Blue (nie wspomniałem, że ten fragment przypomina wpis pamiętnikowy) każda klacz z roku (pewnie uczelnia) chciałaby go przytulić. Ale czemu? Bo jest otyły i ma bujną sierść? Nie rozumiem. Może ktoś mi wyjaśni te zwyczaje, że KAŻDA klacz z roku xd? Dobra, zostawmy to. Kłótnia naszej pary doprowadziła oczywiście do zaognienia całego konfliktu. Towarzysząca GF (tak będę określać dziewczynę Blue) jej siostrzenica nasłuchała się wielu bluzgów. Ostatecznie kochankowie pozostają w pewnego rodzaju separacji, jednak wciąż się kochają… No to w czym problem? Kłótnie w związku są jak dobre ciasto do pizzy; muszą być! Tym bardziej, że postanowili dać sobie trochę czasu, co jest normalne i po prostu się zdarza.

 

Ostatnia część pokazuje nam już coś zupełnie innego, lecz wciąż trzymającego się głównego wątku. W sumie w tym opowiadaniu jest tylko jeden wątek. Nowa postać, Pearbun, idzie na pocztę, aby odebrać list od córki. Okazuje się, że to ta siostrzenicą, która była świadkiem kłótni jej cioci z Blue. Opisuje całą sytuację. Po przeczytaniu listu, Pearbun postanawia rzucić wszystko w pierony i wyjechać do swojej siostry, aby najpewniej pomóc jej w problemach miłosnych… porzucając w ten sposób swoją pracę, która jest dla niej bardzo ważna, a najpewniej decyduje o standardzie życia jej dziecka oraz niej samej. Nie mogła najpierw po prostu napisać do GF? Czemu musi gnać tak, jakby się paliło? Powinna iść do tej cholernej pracy, napisać list i poczekać na to, co jej odpisze siostra.

 

No ale to już koniec. W sumie, nic specjalnego się tu nie wydarzyło. Trochę takie z igły widły. Jedna głupia sytuacja eskalowała do rozmiarów prawdziwego dramatu. Oczywiście, zdarza się, jednak… nic w tym fiku nie zapowiada tragedii, gorzkiego końca. Właściwie to sam fanfik wydaje się być niedokończony, bo urywa się w pewnym momencie, więc mamy tu zakończenie otwarte i to na oścież. Wiem, że to było pisanie na konkurs, ale ponownie… to niczego nie usprawiedliwia. Zasady konkursu nie sprawiają, że nie można napisać spójnego tekstu, który zrealizuje klasyczny trójpodział na początek, rozwinięcie oraz zakończenie. Jeżeli ktoś nie jest w stanie się do tego zastosować pod konkursowymi warunkami; to jego problem, a fik na tym cierpi. Mam pewien problem z tym fikiem. Czyta się go dobrze i płynnie. Narracja jest ciekawa. Ale… czegoś tu brakuje. Może jakieś konkretnej fabuły oraz postaci? O Blue dowiadujemy się, że to na co dzień nieśmiały gość, jednak potrafi być narwany. GF nie ma żadnej osobowości. Jasne, tam było o tym, że potrafi się postawić i odpyskować, ale to mało, to tylko szczątkowe informacje. Siostrzenica jest typowym dzieciuchem, a jej matka… no dba o rodzinę i ma gdzieś to, że może stracić pracę. Sens fika jest nieco rozmyty. O czym on jest? O nadmiernej zazdrości? O głupich sytuacjach, które mogą doprowadzić do dużo poważniejszych problemów? O tym, jak kłótnie ranią bliski wokół, zwłaszcza dzieci? O roli zbiegów okoliczności w naszym życiu? O braku komunikacji i nieporozumieniach? O obowiązku wobec rodziny? Może o wszystkim jednocześnie na zaledwie dwóch stronach? Niestety brak puenty trochę boli. Mam wrażenie, że fik kończy się w losowym momencie.

 

Strona techniczna jest niezła. Czytało się to dobrze. Tak naprawdę najważniejszym problemem opowiada jest właśnie to zakończenie i ogólny brak sensu oraz celu. Z tym, byłoby dużo lepiej.

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...