Skocz do zawartości

[Slice of life] [Romans] [Dramat] Moja gitara, przyjaciele, ona i nic więcej


KreeoLe

Recommended Posts

Uścisnąłeś babcię, posyłając jej ciepły uśmiech i odwróciłeś się, wchodząc do apartamentu. Usłyszałeś tylko dźwięk zamykanych drzwi, gdy Angela wychodziła i stukot jej kopyt na schodach. Ty zaś przez jakieś dziesięć minut przygotowywałeś się i ubrałeś swoją ulubioną marynarkę. Źle chyba nie wyglądałeś... Po tym czasie poszedłeś po Arię. Początkowo trochę się zmartwiłeś, bo nie znalazłeś jej tam gdzie była poprzednio. Cóż się dziwić, kto by ustał w miejscu przez ten czas. A tym bardziej ktoś taki jak Aria. Znalazłeś ją w jej apartamencie obok, gdzie i ona przygotowywała się. Wyglądała olśniewająco. Założyła na siebie delikatną, dość prostą sukienkę w kolorze błękitu. Na grzywkę swoich długich włosów nałożyła cienką opaskę, która odsłoniła jej śliczną twarz. Perfumowała się, zbliżając się do niej poczułeś mocny zapach… jakby wanilii i czegoś słodkiego. Klacz uśmiechnęła się do ciebie ciepło, po czym odrzekła spokojnie:

 

     – A więc prowadź, Ren. – Powiedziała, bo przecież obiecałeś jej, że pójdziecie do... kawiarni,  tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może byłem przez to nieco nachalny, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać. Ująłem jej twarz w łagodne objęcia i musnąłem wargami jej usta.

- Wyglądasz przepięknie - wyszeptałem z delikatnym uśmiechem, po czym objąłem ją i poprowadziłem w kierunku drzwi. - Ostatnio widziałem cię w sukience na studniówce...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     – Ostatnio nie mieliśmy czasu uczcić naszych sukcesów. – Powiedziała tylko, a jej usta zadrżały gdy musnąłeś je swoimi wargami.

 

Razem wyszliście z waszej tymczasowej "bazy", z której oczekiwaliście na polecenia. Szczerze mówiąc mieliście sporo czasu, żeby rozejrzeć się po mieście, ale nie każdy z was miał czas lub mu się po prostu nie chciało. Canterlot to naprawdę duże miasto, ale też i dostojne - kupienie tu domu naprawdę drogo kosztuje. A hotel w którym przebywaliście był co najmniej luksusowy, jeżeli tak delikatne określenie starczy. Był ogromny, bardzo luksusowy i genialnie wyposażony. Taka praca, a był to przecież początek waszej wielkiej światowej kariery. Szedłeś razem z Arią, prowadząc was do celu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Możesz ubierać sukienki nie tylko na specjalne okazje - zauważyłem. - A zdecydowanie powinnaś, bo jesteś jeszcze bardziej cudna niż zwykle. - Skradłem jej kolejnego buziaka. Byłem w świetnym nastroju, wszystko układało się fantastycznie.- Na co masz ochotę? Skoro mamy tyle czasu, możemy się rozejrzeć po mieście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz zachichotała, przy okazji odgarniając ci kilka pojedynczych włosów z czoła. Rzeczywiście nieczęsto widywałeś ją w sukienkach, a wyglądała olśniewająco.

- Nie wiem czy zostaniemy tu na dłużej - przyznała. - ale zawsze lepiej poznać okolicę. Może na początku... Ekh...

Wyglądała na bardzo niezdecydowaną. Tego wszystkiego, sklepów, restauracji, straganów, teatrów, różnych nieznanych budynków była masa. Zaśmiała się, chyba z własnej niepewności i wyszczerzyła do ciebie swoje białe ząbki. Jak i ty, Aria również była w świetnym nastroju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc pozostawałem blisko niej i czasami odwracałem lekko głowę, żeby jej włosy delikatnie omiotły mi twarz.

- Możemy zjeść jakieś lekkie śniadanie w kawiarni, potem zorganizuję ci jakieś atrakcje - powiedziałem, obmyślając plan działania. - Możemy też pójść gdzieś z dala od ulicznego zgiełku.

Wyszliśmy z hotelu i skierowałem swoje kroki w kierunku centrum. Faktycznie słyszałem o jednej romantycznej kawiarni od Scarleta, miałem tylko nadzieję, że uda mi się tam trafić.

- Wszystko zależy od ciebie, moja pani - powiedziałem z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwzajemniła uśmiech — plan na dzisiejszy dzień wyraźnie jej odpowiadał i nie miała nic przeciwko kilku atrakcjom po śniadaniu — i razem ruszyliście do centrum. Dopiero po kilkunastu minutach udało ci się znaleźć ową kawiarnię. Wyglądała bardzo przytulnie. Romantyczny, lekki nastrój wylewał się oknami razem z pięknym zapachem przepysznych, świeżych dań. O tej godzinie większość kucyków była w pracy, lub po prostu zajęta czymś innym, także w środku nie było tłumów. Jedna z najlepszych kawiarni w Canterlocie po południu zapełniała się, a w środku wszyscy kotłowali się i trudno było znaleźć wolne miejsce — na szczęście śniadaniowa pora była tu najluźniejsza i najprzyjemniejsza, a wy właśnie na takową przyszliście.

Otworzyłeś drzwi i puściłeś klacz przodem, po czym weszliście do środka. Teraz tylko wystarczyło znaleźć stolik w miłym miejscu, wprowadzić odpowiedni nastrój i zamówić jakieś lekkie śniadanie, jak to mieliście w planach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnalazłem stolik, który znajdował się jeszcze dalej od ogólnego zgiełku, w przytulnym kąciku koło okna.* Zaprowadziłem tam Arię i nagle przypominając sobie te wszystkie wyrafinowania, które zwykle pomijałem, odsunąłem przed nią krzesło i usiadłem na swoim miejscu dopiero po niej. Póki co czekaliśmy na kelnera, a ja upewniłem się, że wziąłem ze sobą jakieś drobne.

Sięgnąłem po kopyto Arii i po prostu trzymałem je pod swoim, patrzyłem jej w oczy i uśmiechałem się. Naprawdę wyglądała prześlicznie i uroczo, mogłem chłonąć ją wzrokiem godzinami. I jakoś nie miałem konkretnego tematu do rozmowy...

 

* pozwolę sobie na taką akcję, która powinna należeć do MG, ale już nie będę przedłużać xd huehue zuy gracz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Razem siedzieliście tak przez jakiś czas, patrząc sobie w oczy i wyglądajac jak para zakochanych gołąbeczków. Tak było, kochałeś ją ponad wszystko. Cudowne oczy Arii okalane długimi, czarnymi rzęsami wpatrywały się prosto w ciebie, na jej usta wstąpił ciepły, czuły i powalający uśmiech.

Cudowną chwilę przerwała kelnerka, który podszedł do waszego stolika i odchrząknął. Aria nie pozwoliła ci puścić swoich kopytek, nie chcąc przerywać. Po chwili odwróciła jednak głowę w jego stronę.

Co państwu podać? — Spytała wesołym, słodkim głosem całkiem ładna kelnereczka w stroju, który przypominał ten dla pokojówek.

Limonkowa sierść, cytrynowa pastelowa, długa grzywa. Uśmiechała się tak wesoło, że chyba nikogo bardziej uradowanego nigdy nie widziałeś. I tu chodziło o co innego — ona czerpała radość z życia i miała je zapewnie cudowne, a twoja przeszłość... Dopiero teraz zauważyłeś, że na waszym stoliku leży karta menu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kelnerka skinęła głową, zapamiętując twoje zamówienie. Spojrzała.wyczekująco na twoją towarzyszkę, która po chwili odparła:

Poproszę tradycyjną szarlotkę. Chcę zobaczyć jak smakuje tutejsza. — Uśmiechnęła się Aria.

Najwyraźniej jakoś zadziałały na nią... wspomnienia? Może po prostu chciała posmakować tutejszego jabłkowego ciasta, które jednak w Manehattanie było dość rzadkie? Klacz skinęła, po czym dodała jeszcze, nie odchodząc.

Czy to wszystko? Może podać coś do picia? — Dopytała miło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babcia czasami piekła szarlotkę albo ciasteczka. Zawsze je uwielbiałem. Żadna, nawet najlepsza canterlocka restauracja nigdy jej nie dorówna.

To przypomniało mi o dziwnym zachowaniu babci po jej powrocie, tak odmiennym od tego z przeszłości. A przyszedłem tutaj odprężyć się i żaden jabłecznik mi w tym nie przeszkodzi.

- Herbatę z cytryną, jeśli można.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

— To samo. — Dodała tylko Aria.

Kelnerka odeszła, a ty znów myślałeś o dziwnym zachowaniu babci. Ta podróż ją zmieniła. Zanim jednak zagłębiłeś się w przemyśleniach, Aria nieśmiało spojrzała w twoje oczy. Dostrzegła twoje zamyślenie. Nim jednak zdążyła o coś spytać, ta sama kelnerka przyniosła dwie parujące herbaty i cukiernicę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwzajemniłem jej spojrzenie i znów się uśmiechnąłem. Heh, tylko ona potrafiła przywołać uśmiech na moją twarz na tak długo.

- Wszystko w porządku, nie martw się - powiedziałem. - Pomyślałem o czymś...

Wolnym kopytem sięgnąłem po herbatę, mruknąłem jakieś podziękowanie w stronę kelnerki i upiłem łyk gorącego napoju.

- Co u twoich rodziców? - spytałem w końcu o coś konkretnego. Jej rodzice nigdy za mną nie przepadali i nie podobało im się to, że Aria obrała inną ścieżkę niż sobie życzyli, obwiniając mnie. Wszystko jeszcze bardziej zaczęło wrzeć, gdy mieszkaliśmy ze sobą.

Ale przynajmniej jej nie opuścili, pomyślałem z goryczą i skupiłem się na herbacie, ukrywając swoje emocje za kamienną maską, którą już wyćwiczyłem. To wszystko przez babcię, przypomniała mi o wszystkim i pozostawiła z jeszcze większą liczbą pytań bez odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż... — zaczęła Aria, lekko się krzywiąc. — Mają zamiar się przeprowadzić gdzieś dalej. Mówią, że mają dość tego miejsca, ale... Myślę, że chodzi o mnie i o ten kontrakt, który podpisaliśmy. Nie byli zbyt zadowoleni i chyba przez pewien czas nie mają wielkiej ochoty na wizyty ze mną.

 

Zamilkła na chwilę, upijając łyk gorącej herbaty. Odgarnęła grzywkę na bok i zapatrzyła się smutno w kubek. Dopiero po chwili odezwała się, zmieniając temat:

 

Rozmawiałam wcześniej z twoją babcią, spotkałam ją po drodze — oznajmiła. — Czy nie wydaje ci się, że... Trochę się zmieniła? Dziwnie się zachowywała...

 

A więc temat nagle zbiegł na tory twojej rodziny, a konkretniej babci, o której przed chwilą myślałeś. Rzeczywiście, jeżeli i Aria to zauważyła, to wszystko nie było normalne. Zachowywała się inaczej niż zwykle, a wy nic nie wiedzieliście, bo Babcia Angela najwyraźniej nie zdawała sobie z tego sprawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie umknęło mi to, że z powodu swoich rodziców była przygnębiona. Póki co jednak przyjąłem zmianę tematu, postanawiając wrócić do tego później, bo raczej nie powinienem tego tak zostawiać. Byłem odpowiedzialny za prawie wszystkie przykrości, które jej się przytrafiały.

- Trochę - przyznałem. - Nie wiem, co jej się stało. Jest dosyć... obca. Prawie w ogóle nie zwróciła na mnie uwagi. - Wpatrzyłem się w taflę herbaty. - Chciałbym, żeby nie zostawiała mnie po raz drugi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

— Nie zostawi — uśmiechnęła się, ściskając mocniej twoje kopytko. — Sądzę, że dalsze podróże nie wyjdą jej na dobre. Przynajmniej w najbliższym czasie.

 

Rozmowę przerwała wam kelnerka, która magią unosiła oba zamówienia. Postawiła je przed wami razem ze sztućcami i od razu odeszła, najwyraźniej śpiesząc się do innego stolika. Twoja malinowa tartaletka wyglądała nieziemsko, a skąd w takim sezonie i mieście wzięli tak świeże maliny mogłeś się tylko domyślać. Szarlotka Arii pachniała cudownie — w powietrzu unosiła się woń cynamonu i jabłek. Dania wyglądały naprawdę zadowalająco. Aria bez zastanowienia zaczęła powoli smakować ciasta, które najwyraźniej jej bardzo smakowało, ale nie zachwycało jak te z jej rodzinnych stron. Zerknęła na ciebie kątem oka, uśmiechając się i wracając do jedzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nawet jeśli nie wyjedzie, boję się, że jej nie będzie - powiedziałem. - Jeśli wiesz, o czym mówię.

Westchnąłem cicho. Humor jednak od razu poprawił mi się, gdy dostałem swoje ciasteczko. Porzuciłem wreszcie ten temat.

- Ty jesteś, to mi wystarczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz lekko uśmiechnęła się, podnosząc wzrok. Chwilę potem ponownie wróciła do jedzenia.

Ty również pochłaniałeś malinową tartaletkę. Na razie milczeliście. Przez lekkie chmury prześwitywały ciepłe promienie porannego słońca. Za oknem widziałeś ulicę i spieszące się do pracy kucyki.

Przy jednym z pojedynczych straganów rozstrzygała się ciekawa scena, pod szklanym budynkiem. Dwójka kucyków, klacz i ogier, kłócili się zażarcie. Zaczynali nawet krzyczeć.

W pewnym momencie jedna z szyb pękła. Odłamki zaczęły spadać z kilku metrów w stronę kucyków, które dopiero po chwili orientowały się w sytuacji. Wyglądało to potwornie, przerażająco. A ty spokojnie siedziałeś w kawiarence naprzeciwko. Dla kucyków, w których stronę leciały ostre, brutalne i grube odłamki szkła, czas jakby zwolnił.

Rozległ się krzyk.


Tak, tak, nie będzie żadnego Gore. xd

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psychofanka terroryzuje miasto żeby dostać się do Rena? :rainderp:

_________________________________________________________

Błyskawicznie poderwałem się ze swojego miejsca, choć tak naprawdę nie wiedziałem, po co. Co mogłem zrobić? Tam było niebezpiecznie, co jeśli kolejne szyby pękną? Ale nie mogłem się temu po prostu przyglądać.

- Zostań tutaj - powiedziałem, rzucając Arii krótkie spojrzenie i wybiegłem na zewnątrz. Próbowałem zorientować się w sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aria wyglądała na zszokowaną. Dopiero po chwili dostrzegła scenę za oknem. Nim się spostrzegła, wybiegłeś na zewnątrz. Wiedziałeś, że za późno, ale nie mogłeś bezczynnie siedzieć i patrzeć.

Przygotowany na najgorszy widok, ujrzałeś tą najlepszą wersję. Ogier, z którym kłóciła się klacz zdążył pchnąć ją na bok i zakryć swoim ciałem. Żaden z odłamków szkła nie trafił w żadnego z kucyków. Na szczęście. Byli tylko poobijani i podrapani i jeszcze nie zdążyli się podnieść i dojść do siebie.

Nagle rozpoznałeś klacz. Miała limonkową, teraz lekko pobrudzoną, sierść i cytrynową, pastelową grzywę. Długa i puszysta, lekko falowana — grzywka zasłaniała lewe oko w kolorze pomarańczowym.

Była to wesoła kelnerka, która obsługiwała wasz stolik. Tym razem nie miała na sobie tego stroju kelnerki, ale z pewnością była to ona.

Wyglądała na roztrzęsioną i przestraszoną, powoli podnosiła się z ziemi. Tymczasem górne szyby również wyglądały jakby miały zaraz się rozlecieć — ten obszar nie był bezpieczny i trzeba było szybko im pomóc.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzuciłem krótkie spojrzenie w górę i już wiedziałem, że to wszystko nie skończy się dobrze. Normalnie jak z jakiegoś porąbanego science fiction.

- Nic wam nie jest? - zawołałem, podbiegając do tej dwójki. Ostrożnie pomogłem wstać klaczy, uważając na jej poobijane miejsca, potem podałem kopyto ogierowi. Rozejrzałem się dookoła. - Wszyscy musicie się stąd wynosić, to wszystko zaraz runie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucyki wokół już od dłuższej chwili widziały całe zdarzenie, ale dopiero po twoim krzyku odsunęły się dalej. Klacz uśmiechnęła się lekko i wstała. Granatowy, masywny ogier chwycił twoje kopyto i dźwignął się z ziemi.

— Zajmij się nią, ja sprawdzę co się dzieje. — Powiedział do ciebie krótko, po czym odszedł.

Limonkowy jednorożec otrzepał się z brudu i spojrzał na ciebie niepewnie.

— Tylko trochę boli mnie kopyto, ale jest w porządku. Dzięki. Poza tym myślę, że lepiej odejść stąd jak najdalej. — Powiedziała cicho.

Już po chwili na ziemię spadł kolejny grad odłamków szkła z szyb, które rozlatywały się wciąż z niewiadomego powodu. Chyba każdy był bezpieczny, razem z klaczą odeszłeś kawałek dalej.

Po chwili dobiegła do was zdezorientowana Aria.

— Co się dzieje? — spytała, po czym zwróciła się do klaczy. — Nic pani nie jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ktoś przesadza z basem - zwróciłem się do Arii, patrząc ze zmarszczonym czołem na opadające odłamki szkła. - Co za niedbałość, chyba powinienem to zgłosić, nie sądzisz?

Spojrzałem uważnie na limonkową klacz, upewniając się, że nic jej nie jest.

- Cieszę się, że to tylko kopyto, mogło być o wiele gorzej - powiedziałem. - Ale jednak może powinniśmy to jakoś opatrzyć? Albo zabrać cię do szpitala?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

— Myślę, że już zostało to zgłoszone — powiedziała niepewnie klacz. — Chyba... Spróbuję pójść kilka kroków...

Mówiąc pierwsze zdanie wskazała na dwóch strażników miejskich pilnujących porządku idących tu razem z granatowym ogierem. Po drugim zdaniu wyprostowała się i przeszła kilka kroków.

Pisnęła, przednie kopyto zgięło się i prawie upadła. Straż weszła do budynku. Aria skinęła do ciebie głową, zastanawiając się nad czymś. Podtrzymała jednorożkę i westchnęła.

— To co teraz, Ren? — Spytała półszeptem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...