Skocz do zawartości

[Clop] Echolokacja - Sajback


Generalek

Recommended Posts

Pegazica, wreszcie odwruciła się do mnie, jej oko było wręcz czerwone od płaczu. Położyła się na zabandarzowanej części ciała, co nie było najlepszym pomysłem, ponieważ klacz aż jęknęła z bólu... lecz po paru chwilach odprężyła się i zasnęła. A przynajmniej tak mi się wydawało dopuki się nie odezwała. Podobno za kilka dni zdejmą jej opatrunki, ale... i tak będzie wyglądać jak twór szalonego naukowca. Jej słowa lekko mnie ucieszyły, ponieważ sugerowały że już lepiej się czuje. Spytała jak ogierom podobają się klacze z opaskami na oko.

- Mi osobiście bardzo, a co do innych, to nie sądzę by kojarzyły się z nieatrakcyjnością. - Stwierdziłem z uśmiechem. Nagle spytała się czy mógłbym do niej podejść. Podobno ma problemy z rozpuszczeniem włosów... . Faktycznie, nie czułem się konfortowo, ale... z jakiegoś dziwnego powodu, nie chciałem by było jej niewygodnie.

- Dobrze, pomogę ci. - Stwierdziłem. Udało mi się jakoś zwalić z łużka i stanąć na kopyta. Nie było to łatwe, ale wytrzymam. Dość wolnym krokiem podszedłem do klaczy. Zaczep na moich włosach zniknął, przez co moje włosy też były rozpuszczone. Podszedłem do klaczy i zacząłem rozplątywać jej włosy. Nieco czasu mi to zajęło, ale w końcu mi się udało. Następnie podszedłem do klaczy od strony twarzy.

- Proszę. - Powiedziałem z lekkim uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 117
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Klacz sięgnęła kopytem za głowę, by się upewnić, że cały warkocz jest rozwiązany. Po chwili zmarszczyła brwi.

- Zostawiłeś ostatni splot, zobacz - powiedziała, kładąc z powrotem swobodnie kończynę na łóżku. Wyciągnęła nieco szyję, byś mógł dokończyć swego dzieła. Pochyliłeś się nad nią, choć byłeś nieco zdziwiony. Miałeś pewność, że rozplątałeś dokładnie włosy pegaz. Widok za jej głową perfidnie udowadniał ci jednak, że... cały warkocz został rozwiązany.

Zanim zdążyłeś chociażby zareagować, poczułeś na wargach coś delikatnego, mokrego i ciepłego. Po chwili Falling Star oderwała usta od twoich i mrugnęła do ciebie psotnie zdrowym okiem.

- To podziękowanie... za wszystko - stwierdziła klacz, rumieniąc się mocno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz rozejrzała się i stwierdziła że nie rozplątałem jej całego warkoczu. Że co? Przecież pamiętam że rozplątałem cały warkocz. Pochyliłem się nad nią by dokończyć dzieła. Po pewnym czasie okazało się jednak że cały warkocz jest rozplątany... . Co do jasnej.... nagle poczułem na ustach coś delikatnegoni mokrego... to była ona... pocałowała mnie... . Mój pierwszy pocałunek... . Moje serce podeszło mi do gardła. Kiedy przestała, stwierdziła że to podziękowanie i mocno się zarumieniła. Stałem nad nią z otwartymi ostami. Na mojej twarzy było widać zdziwienie. Nie wiem dlaczego, ale instinktownie zniżyłem się nad nią i także ją pocałowałem.

- Nie ma za co. Naprawdę, nie darowałbym sobie gdybyś z tego nie wyszła. - Powiedziałem odrywając od niej usta, po czym z powrotem położyłem się na łużku z uśmiechem na ustach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy odwzajemniłeś pocałunek, klacz wpatrywała się w podłogę, zamyślona. Nie widać było na jej twarzy tego samego uśmiechu, co u ciebie. Jej całus był podziękowaniem, nie musiał od razu oznaczać czegoś głębszego. A twój?

Falling Star w końcu westchnęła, po czym okryła się cieplutką kołdrą, która leżała w nogach łóżka. Pegaz ułożyła się wygodnie, ale nie zamierzała jeszcze spać.

- Smooth, posłuchaj - zaczęła niepewnie - Ja... My nawet się nie znamy. Nie chcę ci robić złudnych nadziei. Wydajesz się miłym gościem, ale... przed kilkoma godzinami straciłam wzrok w prawym oku. Nawet nie wiem, jak będę wyglądać po zdjęciu szwów. Nie zamierzam cię spławić czy coś takiego... Po prostu po tym, co dla mnie zrobiłeś, nie chciałabym cię zranić - klacz zamilkła, nie wiedząc, co mówić dalej. Otworzyła kilka razy usta, jakby chciała coś dodać, ale szybko zamykała je, rezygnując - To... może opowiesz mi o sobie? - zmieniła w końcu temat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy odwzajemniłem całus, klacz zaczęła wpatrywać się w podłogę... chyba znoeu zrobiłem coś nie tak. Dlaczego jest takim idiotą?! Byłem zły na samego siebie. Stwierdziła że faktycznie, nieco za gwałtownie zareagowałem. Niestety, nie chce mi robić złudnych nadziei, a jednocześnie nie chce mnie zranić... nie wiedząc co powiedzieć w końcu powiedziała bym opowiedział coś o sobie. Na chwilę zamilkłem, po czym się lekko zaśmiałem.

- Wybacz. Czasami reaguję chyba zbyt pochopnie... może to dlatego moje życie wygląda, jak wygląda... . Możemy zostać przyjaciółmi, przede wszystkim lubię cię za charakter, więc spoko. Dobrze, opowiem o sobie. Mieszkam w Canterlocie i jestem głównym choreografem w mieście. Mój cutie mark oznacza moją miłość do muzyki i tańca. Moje życie może wydawać się bajką, ale nią nie jest. Moim jedynym prawdziwym przyjacielem jest Shylitude. Inni chcą jedynie skorzystać na mnie, jak jakieś kleszcze. Mimo wszystko, dziękuję ci że mnie pocałowałaś... choćby jako podziękowanie... nigdy nie doświadczyłem takiego uczucia... . Ostatnio, moje życie się skomplikowało... dowiedziałem się że mam siostrę. Rodzice zataili to przede mną, nie wiem czy kiedykolwiek im to wybaczę. - Kiedy uświadomiłem sobie że zaraz popłynie mi łza, odwruciłem się do klaczy plecami. - Wsiadłem do pociągu w jej poszukiwaniu. Nie wrucę do domu, do puki jej nie znajdę... jestem żałosny. - Ostatnie dwa słowa, powiedziałem ciszej, mam nadzieję że ich nie usłyszała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie jesteś - usłyszałeś zza grzbietu - Wsiadłeś do tego pociągu, nawet nie znając jego celu, tylko po to, by znaleźć siostrę. Niemalże przez to zginąłeś. Innymi słowy zachowałeś się cholernie głupio. I odważnie. Lecz gdyby nie ty, pewnie leżałabym teraz pod tamtym wagonem, wykrwawiając się na śmierć. Jestem ci winna więcej niż tylko całusa. Jednak skoro porzuciłeś swój dom, to chyba... nie masz nic przeciwko, by... nocować u mnie? To skromna kawalerka niedaleko uczelni, powinniśmy się w niej zmieścić we dwoje. Do tego nie wiem, czy dam sobie radę ze wszystkim, dopóki się nie wyliżę... Baltimare to miasto jak miasto. Lepiej zacząć tutaj niż nigdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogrążałem się w swojej niedoli, gdy niepodziewanie, klacz stwierdziła że nie jestem żałosny. W sumie miała racje, to było głupie i to bardzo, ale odważne? No nie wiem. Stwierdziła też że gdyby nie ona, to wykrwawiałaby się teraz na śmierć. Zaproponowała mi spanie u siebie.... . Tak, wiem jak to zabrzmiało, ale faktycznie, nie mam gdzie spać. Nie mam się czego wstydzić, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. W sumie faktycznie, lepiej zacząć tutaj, niż nigdzie.. . Zastanowiłem się przez chwilę, po czym odwruciłem do klaczy.

- Zgoda. Chętnie z tobą zamieszkam. - Stwierdziłem z uśmiechem na twarzy po czym, zamknąłem oczy, próbując zasnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Miłych snów - usłyszałeś, kiedy zamknąłeś oczy. Odwzajemniłeś życzenie i rozluźniłeś się. Szybko odpłynąłeś. Może i nie stało ci się nic poważniejszego, ale w końcu niecodziennie uczestniczy się w wypadku kolejowym. W takich przypadkach najlepiej odpoczywać. Ostatnim, co zapamiętałeś z tego dnia, to słodki posmak na wargach, pozostawiony przez usta klaczy.

* * *

Ciepło. Cudowne gorąco rozchodzące się po pyszczku. Z trudem łapałeś oddech, twoje ciało bolesnym pulsowaniem błagało cię o chwilę przerwy, ale ty wiedziałeś, że nie możesz przerwać. Nie w tym momencie, nie, kiedy byłeś tak blisko swego celu. Nie myślałeś o tym, co robisz. Już dawno zatraciłeś część ego, kawałeczek siebie, który czynił cię inteligentą istotą. Zostało tylko jakieś zwierzę, które miało wyłącznie jeden cel. A leżąca pod tobą Falling Star z każdym twoim ruchem krzyczała z przyjemności...

* * *

Obudził cię głos klaczy. Na pewno nie Falling Star, pierwszy raz taki słyszałeś. Nie rozpoznawałeś słów - twój organizm balansował między snem a jawą. Dopiero po dłuższej chwili zaczęła ci wracać jakakolwiek świadomość.

- ... Shooting chciała natychmiast rzucić wszystko i do ciebie przyjechać - w końcu zaczął docierać do ciebie sens wyrazów - Naturalnie jej zabroniłam. Przecież nosi źrebaka, chwała Celestii, że przez szok nie poroniła, kiedy usłyszała o twoim wypadku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejmujące gorąco. Niemożliwa przyjemność i nienasycona rządza zawładnęła moim ciałem. Moje ruchy były coraz szybsze i gwałtowniejsze. Starałem się zapewnić jej tyle przyjemności, ile ja doświadczałem. Czułem że finałowy moment nadchodzi, moje ciało miało już dość, ale wiedziałem że nie mogę się teraz poddać. Pegaz krzyczał z ekstazy coraz głośniej...

* * *

Obudził mnie głos klaczy. Nie była to Falling, głos się nie zgadzał. Nie kojarzyłem co się dzieje, świadomość nadal gdzieś się włóczy. Powruciła dopiero po kilku chwilach i wtedy zrozumiałem słowa klaczy. Gadała coś o jakiejś Shooting i że jest w ciąży i że mogła poronić. Pewnie jakaś sprawa rodzinna. Dopiero teraz przypomniałem sobie sen... czy ja naprawdę śniłem o robieniu tego, z nią? Podniosłem górną część ciała i potarłem kopytkiem oczy, by rozjaśnić obraz. Ciekawe kogo zobaczę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Falling Star ciągle leżała na swoim łóżku, jednak z tego co zauważyłeś, gdy spałeś zmieniono jej opatrunki. Pegaz cię nie widziała, pozycja głowy jej na to nie pozwalała. Rozmawiała z szarą klaczą, która stała przy niej stała.

Była to jednorożec. Po chwili zauważyłeś, że ma grzywę o identycznym kolorze co Falling Star. Wyglądała jednak na o wiele starszą. Nosiła półokrągłe okulary o srebrnych oprawkach, z nad których czule patrzyły błękitne oczy. Jej Uroczy Znaczek przedstawiał coś przypominającego liczydło.

- Nie rozumiem, dlaczego niby teraz tak bardzo uparłaś się zająć sobą samemu - chyba robiła twojej przyjaciółce wyrzuty - Nie jestem aż tak stara, by nie dać sobie z tobą rady. Niedawno mówiłaś, że studia cię męczą i przydałaby ci się przerwa. A teraz nagle zdobyłaś zapał do nauki? Straciłaś wzrok w jednym oku, dziecko. Trzymasz się w kupie tylko dzięki szwom! Nie wygłupiaj się, musisz odpoczywać. Nie wybaczę sobie, jeśli coś ci się znowu stanie. Już mam wyrzuty sumienia, że przekonałam cię do zostania ten jeden dzień dłużej w domu. Nie chcę słyszeć, że będziesz samiuteńka w swoim mieszkaniu, bez jakiejkolwiek pomocy, wracasz ze mną do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli ukazywał mi się wygląd klaczy. Przy okazji, zauważyłem że zmienili jej opatrunki... . No kurde, jak długo spałem? Światło w pomieszczeniu, sugerowało że już chyba wieczur. Ową tajemniczą klaczą, okazał się być jednorożec. Jej grzywa, była zadziwiająco podobna do Falling, lecz klacz była o wiele starsza. Pewnie to jakaś jej krewna. Nosiła półokrągłe okulary... co za brak gustu... . Jej cutie mark, przedstawiał jakieś liczydło... . Z tego co usłyszałem, to pegaz chciał chyba koniecznie zająć się sobą... rozumiem że chce mnie kryć. Jej rodzina, nie byłaby zachwycona na wieść że jakiś obcy ogier będzie z nią mieszkał i się nią zajmował. Nie wiem czy powinnem się wtrącić... jak by to zabrzmiało? Proszę się nie martwić, ja się nią zaopiekuję?! Postanowiłem poczekać na dalszy rozwuj wypadków, jeśli nie będę miał wyboru, to przyznam się do opieki nad nią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale mamo! - Falling Star zaprotestowała niczym niewielki źrebak - Nie zamierzam tkwić w naszym domu do śmierci! Pewnie najlepiej byłoby według ciebie, gdybym przerwała studia i kisiła się tam. Moje mieszkanie jest małe, ale własne. Czuję się w nim swobodnie i dobrze. Czego nie mogę powiedzieć o naszym.

- Jestem w nim zawsze mile widziana! Masz przecież tam duży, przestronny pokój, z widokiem na las, w którym masz całkowitą... Chodzi o mnie? Albo o Raina?

- Och, każdy dobrze wie, że chodzi o Shooting.

- To twoja siostra!

- Która jest w ciąży. Dopóki nie urodzi, wolę trzymać się z daleka. Ty skupiasz się na tym, że będziesz babcią, przez co nie zwracasz uwagi na jej zachowanie! A ona ma cholerne huśtawki nastrojów! Oskarża mnie o jakieś niestworzone rzeczy, a ty jeszcze stajesz po jej stronie!

- Shooting Star jest w ciąży. Musi być dobrze traktowana.

- Znów stajesz po jej stronie!

- Ona prawie poroniła na wieść o twoim wypadku!

- Bo traktujesz ją jak cholerne jajko bez skorupki!

- Dość tego. Ktoś musi się zaopiekować, sam lekarz mówił, że powinnaś mieć jakąś opiekę. A z tego, co wiem, to jak na razie jesteś singielką.

- No... No to źle wiesz!

- Co?

- Słyszałaś! Mam kogoś!

- Dlaczego nic nie powiedziałaś?!

- Bo jestem dorosła i sama mogę decydować o swoim życiu!

- W takim razie gdzie ten twój ogier, niewdzięcznico? - Matka pegaza pochyliła się nad nią i wytknęła ją kopytem - Nie ma go! Nie przejmuje się tobą! Nie to co rodzina! Naprawdę, nie powinnam cię pouczać w sprawach łóżkowych, ale sypianie z nieznajomymi nie czyni cię od razu osobą w związku.

- JAK ŚMIESZ?!!!

- Jestem twoją matką! Widzę, że zachowujesz się jak idiotka! Myślisz, że jak masz własne mieszkanie, to wszystko ci wolno?! Ten twój ogier ma cię głęboko gdzieś!

- ... A pomyślałaś może, że ten ogier cały czas tu jest?!

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja między klaczami się zaostrzała. Czułem się jak podczas jednego z tych przedstawień o życiu na które nigdy, nie chciałem chodzić. Pegaz kłucił się ze swoją mamą... to wyjaśnia podobieństwo. Ona nakłaniała pegazice by wruciła do domu, ale klacz trzymała przy swoim. Jej siostra była w ciąży i chyba jej się to nie podobało... . No proszę! Obaj uciekliśmy od swoich rodzin! Cóż za zbieg okoliczności. Z tego co powiedziała, dowiedziałem się że jest sama, ale po chwili, zaprzeczyła i powiedziała że z kimś jest. Skoro tak, to dlaczego go tu nie ma? Widać się nią nie przejmuje. Klacz i tak mnie nie widziała, więc usiadłem na brzegu łużka. Skończyło się na tym że jednorożec stwierdził że ten jej ogier o nią nie dba i pewnie słusznie. Ostatnie zdanie klaczy, jednak mnie zdziwiło. Cały czas tu jest? Rozglądnąłem się po pomieszczeniu i nikogo nie zauważyłem... dziwne. Skoro tu jest to gdz.... zaraz... że co?! Że what? Ona mówi o mnie? Ale... ale... ale... . Nie mogłem nic wymyślić. Jednorożec chyba też zaczął się rozglądać i na mnie spojrzał. No i co ja mam teraz powiedzieć...

- Witam... miło mi panią poznać... . - Udało mi się jakoś wydusić z lekko wymuszonym uśmiechem... . Falling będzie musiała mi przypomnieć, kiedy awansowałem... .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chyba żartujesz - stwierdziła matka, przyglądając się tobie ze zdziwieniem - Rozumiem, że byłaś zdesperowana, ale żeby swoim ogierem nazywać nieznaną ci osobę z sali szpitalnej - z politowaniem spojrzała na córkę. Mina tamtej sprawiła, że nawet ty nie chciałbyś wejść jej w drogę.

- Nazywa się Smooth Sound - wycedziła przez zaciśnięte zęby - Czekał już na mnie w pociągu, kiedy wsiadałam, tak jak go wcześniej prosiłam. Sam wracał od rodziny z Canterlot. Jak myślisz, dlaczego zgodziłam się na zostanie dłużej? Żebyśmy mogli wrócić do Baltimare razem. Siedzieliśmy we dwoje w przedziale, gdy doszło do wypadku. Jeśli chcesz wiedzieć, to gdyby mnie nie wyciągnął mnie z wraku, najpewniej "puszczać się", jak to zawsze ładnie ujmowałaś, mogłabym się jedynie z nekrofilami - wypuściła z ust pełną ironii tyradę. Jednorożec zaniemówiła.

Wtedy też Falling Star po prostu zrzuciła z siebie kołdrę i, mimo protestów matki, zaczęła wstawać. Widać było, że zaraz może się przewrócić. Sekundę później zachwiała się, ale nie upadła. Spojrzała za to w twoją stronę.

Zanim zdążyłeś zareagować, pegaz rozłożyła skrzydła (które przetrwały wypadek w całkiem dobrym stanie) i wybiła się z łóżka. Uderzenie jej ciała w twoje przewaliło cię z powrotem na łóżko. Pole widzenia zaczęła ograniczać ci jej grzywa. Czułeś przyjemnie ciepły ciężar. Falling Star po prostu przygwoździła cię do materaca i... tuliła się do ciebie.

- Zostaw nas w świętym spokoju - powiedziała głośno matki, nie wyjmując pyszczka z burzy twoich włosów. Usłyszałeś po chwili oddalające się kroki i trzask zamykanych za sobą ze złością drzwi. Spróbowałeś się poruszyć, ale klacz ciągle ci nie pozwalała - Matka może zaraz tu zajrzeć, by się upewnić, że to nie podstęp - szepnęła ci do ucha - Możesz chwycić mnie za zad czy coś w tym rodzaju, żeby nabrała pewności. Delikatnie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba matka klaczy, nie uwierzyła w tą historię. Jednorożec, patrzał na mnie za zdziwieniem i przestałem się uśmiechać. No w sumie, ma nieco racji, nie do końca, można nazwać mnie obcym, ale jej ogierem, to chyba nie, w końcu dała mi to jasno do zrozumienia. Pegaz, powiedział jak mam na imię, po czym opowiedział ciekawą historyjkę naszej znajomości... o tym jak wspólniw wsiedliśmy do pociągu i jak uratowałem jej życie. Tylko końcówka tej historii była prawdziwa... . Jednorożec zaniemówił. Ha! Ale ją zrobiła! Muszę jej później pogratulowaćtej pomysłowości. Pegaz nagle zrzucił kołdrę... ale po co? Klacz chciała wstać i prawie upadła... o co jej chodzi? Wtedy rozłożyła skrzydła i.... i.... wskoczyła na mnie. Zaraz... co? Przygwoździła mnie do łużka, a jej grzywa lekko zasłaniała mi widok... . Jej ciało na moim... przyjemne uczucie bliskości drugiej osoby. Ona tuliła się do mnie. Następnie kazała swojej matce się wynosić. Byłem cały czerwony... co ona robi? Chciałem się poruszyć, ale nie mogłem. Szepnęła mi że to jej matka może się upewnić czy to nie podstęp. Miałem chwycić ją za zad, lub coś w tym stylu... . Serce już dawno miałem w gardle.

- N.... no dobrze... - Jakoś cicho powiedziałem. Skierowałem przednie kopytka w pobliże jej zadu i zacząłem go delikatnie głaskać... . Po pewnym czasie, lekko go złapałem, tak by jej matka się upewniła, a klacz nie musiała cierpieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czułeś jej przyśpieszone bicie serca. Musiała się bardzo zdenerwować na matkę... Może to nie było zdenerwowanie? Chwilę po tym jak chwyciłeś klacz za zad, zobaczyłeś kątem oka poruszenie. To jej matka musiała tu zajrzeć. Spojrzałeś w tamtym kierunku, ale nikogo już nie zobaczyłeś. Odwróciłeś się, by powiedzieć o tym Falling Star, gdy nagle na twoich oczach jej skrzydła zaczęły się unosić w górę... Zupełnie jak w pociągu... Tym razem pegaz chyba wiedziała o tym. bo powoli podniosła głowę i spojrzała na nie, zarumieniona.

- To było... bardzo przyjemne - szepnęła. Po chwili ciężar jej ciała zniknął. Klacz wróciła do swojego łóżka i położyła się, odwrócona do ciebie grzbietem - Mamy tabletki - odezwała się po kilku minutach milczenia. Dopiero teraz zauważyłeś mały kartonik postawiony na stoliku obok twojej bluzy - Dzięki nim będziemy mogli przespać te kilka dni... Ponoć bez snów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegazicy coraz szybciej biło serece. Czyżby, aż tak denerwowała się na swoją matkę? A może to nie przez to... . Kilka sekund po tym jak złapałem ją za zad, zobaczyłem jakiś ruch, to pewnie była jej matka. No nieźle, misja skończona. Już chciałem powiedzieć o tym klaczy, gdy.... jej skrzydła znowu się wyprostowały... . Pamiętam co to znaczy... . Pegaz spojrzała na nie i się zarumieniła, ja z resztą też, nie mówiąc już o tym co mi powiedziała. "To było bardzo przyjemne"... mimo wszystko, stwierdziła że jesteśmy przyjaciółmi, więc... . Klacz wskoczyła z powrotem na łużko i odwruciła się ode mnie. Tym razem to już nie moja wina. Po kilku minutach, pegaz stwierdził że mamy tabletki które pozwolą nam przespać te kilka dni. Wstałem z łużka i wziąłem mały kartonik, obok mojej kurtki, po czym usiadłem na brzegu łużka.

- Mówisz że przez kilka dni będziemy spać? Tak bez przerwy? No dobrze, przynajmniej złagodzi ci to cierpienia, a ja muszę dotrzymać słowa.

Zarzyłem jedną tabletkę, po czym podszedłem do klaczy i jej też podałem lek. Chwilę później, położyłem się na łużku, czekając na efekt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście, że z przerwami - usłyszałeś głos klacz - Po prostu, kiedy tylko się obudzisz, bierz od razu kolejną tabletkę, aż sama cię nie zbudzę - ostatnie słowa dotarły do ciebie jakby z daleka, a po chwili świat ogarnęła ciemność. Tabletki szybko zadziałały.

Po chwili obudziłeś się. A raczej tak ci się wydawało. Otworzyłeś oczy, ale ciemność nie chciała ustąpić. Dopiero moment później uświadomiłeś sobie, że na zewnątrz od długiego czasu panuje noc. Podniosłeś głowę, by się rozejrzeć, twoje oczy powoli przyzwyczajały się do ciemności. Na stoliczku ciągle stał kartonik z lekiem nasennym, a klacz wciąż spała w swoim łóżku. Na korytarzu nie dało się nic usłyszeć. Cały szpital był objęciach Morfeusza... Nikt nie mógłby przeszkodzić tobie i Falling Star w powtórzeniu tamtego głaskania po zadzie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli zacząłem tracić przytomność, te tabletki naprawdę szybko działają... . Udało mi się jedynie usłyszeć że jednak mam brać te tabletki z przerwami... ogarnął mnie mrok. Po chwili, obudziłem się... mimo że otworzyłem oczy, nadal widziałem jedynie ciemność. Powoli moje oczy zaczęły przyzwyczajać się do tego mroku. Na stoliku nadal leżał lek, a klacz nadal spała. Wszędzie było ciemno... od razu pomyślałem że nikt by nam nie przeszkodził gdyby... . Nie no, o czym ja myślę! Ona jest przecież ranna. Podszedłem do okna. Przed oczami ukazało mi się miasto, w ogóle nie podobne do mojego. Następnie zacząłem patrzeć na klacz. Rety, jak ona pięknie wyglądała! Wiedziałem to, ale jakoś wcześniej, to aż tak nie biło w oczy. Dobrze że śpi.

- Jesteś piękna... - Powiedziałem cicho, sam do siebie, po czym wruciłem do łużka i zacząłem myśleć nad tym co się dzieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sekundę po tym, jak się odezwałeś, klacz zamruczała przez sen w odpowiedzi, po czym przewróciła się na drugi bok. To chyba znaczyło "Nie jestem".

Leżałeś w łóżku i rozmyślałeś nad życiem oraz innymi rzeczami. Ciepła kołdra cię grzała... ale wiedziałeś, że nie tak jak cieplutkie ciałko Falling Star. Kilkakrotnie przed twoimi oczami stawały obrazy ze snu, jednak odganiałeś je, wiedząc, że to uwłacza samej klaczy. Najważniejsze było dla ciebie jedno pytanie: dlaczego zachowujesz się tak jak się zachowujesz? Musisz sobie na to odpowiedzieć sam, nie zjawi się nagle Shylitude i to wyjaśni. Chyba każdy wyciągnąłby pegaz spod wagonu, a sny? Każdemu ogierowi raczej się śniło, że kocha się ze znajomą...

Usłyszałeś jak łóżko obok skrzypi. Instynktownie zamknąłeś oczy, by udawać śpiącego, ale zostawiłeś niewielką szparkę, dzięki czemu mogłeś obserwować poczynania klaczy. Ta zaś podniosła głowę i sięgnęła po kartonik. Po chwili na jej kopycie znajdowała się tabletka nasenna. Nie połknęła jej jednak od razu. Zamiast tego spojrzała w twoim kierunku i cicho westchnęła. Moment później ułożyła głowę na poduszce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz zamruczał coś w odpowiedzi i przewrucił się na drugi bok. To chyba znaczyło "nie jestem". Niestety, jest i to bardzo. Szkoda że o tym nie wie... . Zacząłem rozmyślać nad tym co się ze mbą dzieje. Ciągle, przed oczami pojawiały mi się te obrazy ze snu... . Muszę skończyć z tymi fantazjami, bo to tylko jej uwłaszcza! Każdy na moim miejscu uratowałby klacz, a sny to czysty przypadek. Łużko pegazicy zaskrzypiało. Udawałem że śpię, lecz lekko uchyliłem powiekę by zobaczyć co kucyk zrobi. Ona tylko wzieła tabletkę, spojrzała na mnie i westchnęła. Poczekałem aż zaśnie i sam wziąłem tabletkę. Od teraz z tym kończę! Jesteśmy tylko kumplami i tak już zostanie. Najwyżej poudaję trochę przed jej rodziną, zajmę się nią i ruszam dalej w trasę. Kiedy będę miał okazję, będę musiał zadzwonić do Shyli.... . *Sen*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tabletki miały jedną, cholernie przydatną właściwość. Nie miałeś po nich żadnych snów. Nie męczyły cię już żadne wizje z klaczą. Ot, zasypiałeś i po kilku godzinach, co wydawało się chwilą, budziłeś się. Zawsze, kiedy to się działo, klacz spała. Widać było jednak, że jej stan się poprawia. Znikały siniaki i zaczerwienione miejsca, klacz nabierała też jakby kolorów. Czasem na stoliku znajdowałeś talerz z prostym jedzeniem i szklankę wody. Może cały czas spałeś, ale i tak musiałeś jeść i chodzić do toalety. Twoje rany błyskawicznie się zagoiły. Musiałeś jednak czekać na Falling Star.

* * *

Jakieś dziesięć drzemek później...

Otworzyłeś oczy i zaraz je zamknąłeś. Ostre światło wschodzącego słońca padało ci na twarz. Zasłoniłeś przed nim powieki kopytem, po czym zacząłeś nieporadnie wstawać. W końcu leżałeś z małymi przerwami na siku kilka dni, mięśnie ci nieco zesztywniały. Przeciągnąłeś się z przyjemnością. Wyglądało jednaj na to, że to nie koniec spania - klacz miała cię sama obudzić. Szkoda. Zapowiadał się ładny dzionek. Spojrzałeś w bok, by upewnić, że wszystko w porządku i... oniemiałeś.

Łóżko Falling Star było puste.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotrzymałem słowa. Przez następne 10 drzemek, nie dobierałem się już do klaczy i przestałem ją denerwować. Ona z kolei zdawała się zdrowieć i z każdym następnym dniem nabierać kolorów. Moje rany także znikały, lecz musiałem poczekać na nią. Od czasu do czasu znajdowałem jedzenie i wodę. Dochodziły do tego także przerwy na toaletę. Przynajmniej, nie śniłem już o niej... nie żeby te sny były nieprzyjemne, ale... źle mi się z nią kojarzyły. Mimo wszystko, nadal patrząc na nią czułem to dziwne uczucie... . Po którymś razie, wstałem i porządnie się przeciągnąłem. Czy klacz nie miała mnie obudzić? Kiedy spojrzałem w bok okazało się że jej łużko jest puste... co?! Wyszła na dwór, czy jak?! Po chwili jednak, uspokoiłem się i westchnąłem. Pewnie zdejmują jej opatrunki, czy coś, a jeśli faktycznie odeszła to, nawet mi to na kopyto. Te dni w łużku musiały strasznie wyprać mnie z uczuć. Ubrałem bluzę i poszedłem popytać o klacz. Mam nadzieję że tajemnica lekarska mi w tym nie przeszkodzi. Obiecałem jej że się nią zajmę i dotrzymam słowa. Zaraz potem muszę ruszać w poszukiwaniu mojej siostry. Odnajdę ją za wszelką cenę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po korytarzu chodziło już kilku pacjentów. Co ciekawe, większość z nich była mniej więcej w twoim wieku i była poowijana bandażami. W końcu nie tylko Falling Star ucierpiała w wypadku. Jak na złość, nigdzie dało się znaleźć jakiegoś lekarza. Miotałeś się chwilę po szpitalu, ale po klaczy nie został nawet ślad. Pacjenci nie widzieli nikogo, kto pasowałby do jej opisu.

Znajdowałeś się aktualnie przy wyjściu ze szpitala. Klaczy nigdzie nie było, więc teoretycznie nie musiałeś już się nią opiekować. Może po prostu uznała, że lepiej będzie, by znikła z twego życia? Może jednak w tym momencie wchodziła do sali, w której leżeliście i nagle zauważa, cię tam nie ma? Czy to fair, uciec bez pożegnania?

Los postanowił jednak zdecydować za ciebie.

- Wybierasz się gdzieś, kotku? - usłyszałeś tuż za sobą. Niemalże podskoczyłeś. Gwałtownie odwróciłeś głowę za grzbiet. Za tobą stała Falling Star z niewinnym uśmieszkiem na ustach. Jej opatrunki zniknęły. Prawe oko zasłaniała teraz czarna, podobna do pirackiej przepaska, zaś szwy na kopycie przed światem ukrywała skarpetka o tym samym kolorze. W pyszczku trzymała dzisiejszą gazetę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczęła się moja wędrówka po szpitalu. Jak na złość, nigdzie nie mogłem znaleźć lekarza. Rozumiałbym na ulicy, ale w szpitalu?! Los musi lubić mnie dobijać i idzie mu to coraz lepiej. Widać wypadek odbił się na sporej liczbie osób, bo wszędzie chodziły kucyki w bandarzach. Oczywiście, nikt nie rozpoznawał klaczy i jej nie widział. W końcu znalazłem się przy drzwiach. Wygląda na to że faktycznie odeszła. W sumie się jej nie dziwię. W końcu jestem jedynie jej kumplem... na pewno nie czuje tego co ja, w końcu mi to wyznała. A może właśnie teraz wchodzi do sali, a mnie tam nie ma. Chyba pora ruszać w drogę. Nagle tuż za sobą usłyszałem głos klaczy. Prawię dostałem zawału, a po chwili gwałtownie odwruciłem głowę w jej kierunku. Wyglądała dużo lepiej... tak naprawdę, równie pięknie jak zawsze. Bandarze zniknęły, a w miejsce oka, znajdowała się teraz opaska. Ponadto, szwy na kopycie, zasłaniała skarpetka.

- Nie, żabciu. - Stwierdziłem z lekkim uśmiechem -Szukałem cię, więc pomyślałem że, możesz być gdzieś tutaj. Świetnie wyglądasz, a opaska, jedynie dodaje ci uroku... taka przyjacielska obserwacja. Co tam masz? - Spytałem, patrząc na gazetę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...