Skocz do zawartości

[Clop] Echolokacja - Sajback


Generalek

Recommended Posts

Klacz spochmurniała, gdy zadałeś ostatnie pytanie. Chwyciła cię za kopyto i zaprowadziła do jakiejś pustej sali. Zamykając drzwi, rozejrzała się, czy przypadkiem nikt was nie śledził. Wtedy odwróciła się do ciebie i rozwinęła przed tobą gazetę. Na pierwszej stronie znajdowało się wielkie zdjęcie przedstawiające zniszczony pociąg, którym jechaliście. Nagłówek brzmiał "Kto zawinił?". Jednakże pegaz nakazała ci kopytem, byś zjechał wzrokiem na dół. O cholera...

W dolnym rogu gazety znajdowało się twoje zdjęcie. Podpis pod spodem mówił wyraźnie "Zaginiony", a zaś jeszcze niżej znajdowała się twoja charakterystyka - co lubisz robić, itp.

- Mamy problem - stwierdziła Falling Star, patrząc ci w oczy. Wyglądała na nieco... skrępowaną - Słuchaj, ja... Czytałam tamtą charakterystykę i przepraszam. Nie powinnam cię wtedy całować - zarumieniła się lekko i spojrzała na podłogę - Nie wiedziałam, że wolisz ogierów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 117
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Pytanie o gazetę, lekko zaniepokoiło klacz. Zaprowadziła mnie do jakiejś pustej sali i wytknęła mi ten świstek. Na nagłówku była informacja o wypadku i takie tam dociekliwe pytania, jednak kiedy zjechałem w dół, zobaczyłem swoje zdjęcie i napis "zaginiony". Klacz stwierdziła że mamy problem. No pewnie że mamy, jednak po chwili powiedziała że czytała ten opis i że lubię ogierów?

- Co?! Że co?! Nie no po prostu, chyba sobie żartują! Czy już naprawdę, nie można mieć długiej grzywy i lubić klacze?! Czy ich już całkiem pogięło! Moja reputacja jest zniszczona! No żesz ********* ! To że nigdy nie byłem z klaczą, nie musi od razu oznaczać czegoś takiego! Czy moim rodzicom, do reszty odbiło?! - Walnąłem głową o ścianę. - Cholera, cholera, cholera!!!! Piepszone brukowce! - Zacząłem zsuwać się w dół. - No i co ja teraz zrobię...... . - Siedziałem na podłodze, a mój wzrok, był całkiem pusty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dramatyzujesz - stwierdziła klacz, siadając koło ciebie. Naturalnie z prawej strony, żeby mogła cię widzieć - Według gazety, to twoi rodzice tak uznali, że właśnie dlatego uciekłeś. Bo ponoć bałeś się ich odrzucenia - Falling Star objęła cię lekko, starając się cię pocieszyć - Mam koleżankę w tej gazecie, mogłabym do niej zagadać. Media kochają takie zwroty akcji. Wyobraź sobie: wszyscy poszukują zaginionego syn-geja, a tu nagle pojawia się artykuł reporterki, której udało się ciebie znaleźć. Masz klacz, nie, narzeczoną, z którą wspólnie mieszkasz i starasz się poukładać sobie życie pod zmienionym imieniem. Naturalnie nie ujawniono by twojego miejsca pobytu. Sytuacja obraca się o 180 stopni, bo uciekłeś przez twoich rodziców i to oni stają się "czarnymi charakterami". Po czymś takim kuce dadzą ci spokój. Pytanie tylko komu przypiąć na bardzo długo przyszywkę twojej narzeczonej... - westchnęła - I tak muszę ci się jakoś odwdzięczyć. A nie pójdę z tobą do łóżka, bo nie jestem ogierem - klacz mrugnęła do ciebie żartobliwie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dramatyzuję? Moje życie jest zniszczone! Moi rodzice, chyba mają nieźle nastukane. Klacz, usiadła obo mnie, a ja nadal patrzyłem pustym wzrokiem. Bałem się ich odrzucenia?! Mogłem się domyśleć że stać ich na takie chore teorie. Klacz objęła mnie i starała się mnie pocieszyć, lecz mój wzrok nadal był pusty. To dla mnie za dużo. Pegaz zaczął mówić coś o przyjaciółce w gazecie i że można by odwrócić tą sytuację. Czy ja wiem, czy chcę robić z nich czarne charaktery... . No w sumie, kucyki by się odczepiły od mojej orientacji. Mam mieć klacz, a nawet narzeczoną. Ale skąd ja weznę... . Nagle klacz zgodziła zostać moją małżonką. Żart o mojej orientacji, mnie nie rozśmieszył.

- Ehh.... . No dobrze. Zróbmy tak. Jesteś prawdziwą przyjaciółką. Ale co twoja rodzina na to że za mnie wyszłaś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Falling Star wzruszyła kopytami.

- Naprawdę myślisz, że mnie to obchodzi? - zapytała, patrząc na ciebie z ironicznym uśmieszkiem - Plus, narzeczoną, nie od razu żoną. Zaręczyny można łatwo zerwać, z małżeństwem jest nieco trudniej - poprawiła cię, po czym spochmurniała - Będziesz się jednak musiał zaszyć u mnie na kilka dni. Przydałoby się zmienić lekko twój wygląd - chwyciła jeden z kosmyków twojej długiej grzywy - Najlepiej byłoby ją skrócić... ale wiem, że się na to nie zgodzisz. Dobra, pomyślimy, jak będziemy u mnie. Chodź, ty mój ogierze.

Klacz chwyciła cię za kopyto i pociągnęła za sobą z uśmiechem. Zdawało się, że zupełnie zapomniała, iż twoja twarz jest w gazecie. Wyciągnęła cię na korytarz i prowadziła w kierunku wyjścia. Poczułeś, jak okrywa cię własnym skrzydłem oraz przyciąga do siebie.

- Pierwsza zasada kamuflażu miejskiego - klacz zaczęła szeptać ci do ucha, z jej pyszczka nie znikał uśmieszek - Nie próbuj się ukrywać. Zwrócisz tym jedynie na siebie uwagę. Musisz wtopić się w tłum, zacząć udawać, że jesteś normalnym, szarym kucem - poczułeś, jak pegaz zaczyna ocierać się o twoją szyję pyszczkiem i ogólnie przymilać - Udajemy szczęśliwą parę zakochanych. Nie mogę jednak udawać za nas obu! Ty też musisz się zaangażować.

Falling Star zaprowadziła cię do wyjścia, ciągle się do ciebie przymilając. Po chwili stanęliście na zewnątrz.

- Może chciałbyś coś zjeść, koteczku? - klacz zapytała, tym razem mówiąc głośno. Ktoś spojrzał się w waszym kierunku, ale po chwili odwrócił głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, od razu widać że, nie obchodzi jej rodzina. Musieli pożądnie zaleźć jej za skurę. Stwierdziła że zaręczyny można łatwo zerwać, a małżeństwo kuż trudniej. Wielka mi różnica, przecież i tak, w końcu będę musiał ruszć w drogę. Stwierdziła że muszę zmienić wygląd i chwyciła za kosmyk moich włosów. Ja natomast spojrzałem na nią w stylu "nie ma mowy", co chyba szybko odkryła. Najwyżej później, coś się wymyśli. Powiedziała chodź ty mój ogierze i zaczęła wyprowadzać mnie na dwór. Przecież, moja twarz jest w gazecie! Okryła mnie skrzydłem i przyciągnęła do siebie. Wyjaśniła mi że lepiej się nie ukrywać i wtopić się w tłum. Co ja mogę wiedzieć, w końcu nigdy się nie ukrywałem. Klacz zaczęła się do mnie lekko przymilać, przez co się zawstydziłem. Piwiedziała że mamy udawać zakochaną parę i że ja też muszę się postarać. Żaden problem, to mogę zawsze udawać. Zarzuciła jakimś tekstem o jedzeniu. Teraz moja kolei.

- Z chęcią, moje słoneczko. - Lekko pocałowałem klacz w policzek, po czym objąłem kopytem. - Chodźmy do twojej ulubionej cukierni, dla mojej klaczki, wszystko co najlepsze. - Maślane oczka, po czym zaczęłem iść z nią, obok siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szliście zad w zad, wtuleni we własne ciała. Klacz prowadziła cię w tylko sobie znanym kierunku, jednak dla okolicznych kucyków wyglądało to tak, jakbyście po prostu spacerowali bez celu po mieście. Podróżowaliście długą ulicą, która zdawała się otaczać centrum Baltimare. Było tu inaczej niż w Canterlocie. Domy wyglądały na o wiele prostsze i mniej okazałe, ale za to na bardziej praktyczne. O ulice niestety nie dbano tak dobrze jak w stolicy, walały się na nich śmieci. No i mieszkańcy - w życiu nie widziałeś naraz tylu pegazów i kuców ziemnych. Ogólnie miasto zdawało się być nieco biedniejsze od twoich rodzinnych stron.

Mijaliście różne stoiska, na których sprzedawano chyba wszystko, co pod Celestii słońcem. Czasem pojawiał się niedaleko bezdomny pies, proszący przechodniów o jakąś bułeczkę ze skomleniem (zwykle dostawał). Co dwieście metrów spotykało się jakiegoś wyzwolonego artystę, zabawiającego tłumek źrebaków dookoła. Ich matki siedziały na ławeczkach i dyskutowały zawzięcie o tylko sobie znanych sprawach. Ojcowie zaś milczeli i pili jakieś różne napoje.

- Jest sobota - klacz odpowiedziała na niezadane pytanie. Słońce grzało przyjemnie w plecy. Wszystko wydawało się takie spokojne i szczęśliwe... Wtedy właśnie napotkałeś wzrok jakiegoś nieprzyjemnie wyglądającego ogiera, siedzącego na jednej z ławeczek. Trzymał w kopytach dzisiejszą gazetę, otwartą na stronie z twoim portretem. Kuc spojrzał się na ciebie, po czym zajrzał do brukowca i ponownie zwrócił wzrok w twoją stronę. Po chwili przeniósł się na przymilającą się do siebie klacz.

Ogier jakby kiwnął ci głową i wrócił do lektury. Wyglądało na to, że cię rozpoznał, ale dał ci spokój... Czyżby dlatego, że przymilałeś się do Falling Star?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szliśmy przez miasto wtuleni w siebie. To było bardzo przyjemne, aż ciepło mi się zrobiło na sercu. Mógłbym tak spacerować z nią przez cały dzień. Zastanowiła mnie ta metropolia. Budynki były prostrze niż te, do których widoku przywykłem. Ulice, nie były jednak w dobrym stanie. Wszędzie waliły się śmieci, a zewsząt otaczały mnie kucyki. Od razu widać że to miasto jest biedniejsze od mojego. Po drodze mijaliśmy różne stoiska i bezpańskie psy proszące o jedzenie. Zdziwiło mnie jak bezinteresownie owy posiłek dostawały. W Canterlocie kuc, po prostu by przeszedł obok. Co jakiś czas spotykaliśmy ulicznych artystów. Darzę ich wielkim szacunkiem, w końcu to im zawdzięczam cutie mark. Klacz stwierdziła że jest sobota. Nie wiem co to ma do rzeczy, ale niech będzie. Wszystko było takie spokojne i beztroskie. Nigdy nie wiedziałem czegoś takiego. Spojrzałem na ogiera siedzącego na ławce. Miał w kopytach dzisiejszą gazetę! Spojrzał na mnie, a potem do gazety. To już po mnie.... . Kuc za chwilę zawoła kogoś i wrucę do miasta... . Po chwili spojrzał na klacz. Kucyk kiwną do mnie głową i wrucił do lektury. Dlaczego?! W Canterlocie już dawno zostałbym złappany przez straż. Czyżby to przez klacz.... . Są na to dwa wyjaśnienia. Albo zobaczył że jestem gejem i uznał że to nie ja, albo uznał że jestem szczęśliwy i nie chcę by mi przeszkadzano. Dziwne kuce w tym mieście są... . Posłałem mu serdeczny uśmiech, jakby mówiąc że jestem wdzięczny. Kiedy wraz z klaczą nieco odeszliśmy, lekko się zaśmiałem.

- Ciekawe to miasto, naprawdę ciekawe. - Stwierdziłem z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cieszę się, że ci się tu podoba - odpowiedziała klacz, uśmiechając się i tuląc w twoją szyję. Wasze rozpuszczone grzywy powiewały na lekkim, orzeźwiającym wiaterku. Jej sierść połyskiwała wyraźnie w pełnym słońcu. Zdawało się, że to się nigdy nie skończy... I wtedy Falling Star pociągnęła cię lekko za kopyto, zmieniając kierunek marszu. Zeszliście z głównej drogi i wkroczyliście do jednej z uliczek. Po kilkudziesięciu metrach zatrzymaliście się przed dużym, szarym budynkiem, przynajmniej kilku piętrowym. Nie wyróżniał się specjalnie na tle innych. Pegaz w końcu cię uwolniła od siebie i otworzyła drzwi, po czym wkroczyła do środka. Naturalnie ruszyłeś za nią.

Klatka schodowa wyglądała na schludną i zadbaną. Klacz nie kupiłaby przecież mieszkania w jakiejś szemranej dzielnicy. Zaczęliście wspinać się na górę i po chwili stanęliście przed drzwiami na czwartym piętrze. Pegaz pogrzebała przy górnej framudze i ku twojemu zdziwieniu zza którejś listwy wyciągnęła klucz.

- To zapasowy. Ten, którym zwykle nosiłam ze sobą, został w pociągu - wyjaśniła, po czym nieco spochmurniała. Widocznie nie zniosła wypadku tak dobrze, jak mogło się zdawać. Włożyła klucz do zamka i przekręciła - Witaj w moim królestwie - otworzyła drzwi i wciągnęła cię do środka - Rozejrzyj się.

Mieszkanie było niewielkie, zaledwie czteropokojowe, nie licząc malutkiego korytarzyka łączącego je. Sam hol został niemal w całości wyłożony drewnem, jedynie sufitu nie pokrywały deski. Stał w nim wieszak z kilkoma kurtkami o różnych kolorach i paroma nakryciami głowy. Na ścianie wisiało zdjęcie przedstawiające dwie uśmiechnięte klaczki, z których jedną musiała być Falling Star. Problem z tym, że nie wiedziałeś która. Ona miała siostrę bliźniaczkę!

Po lewej stronie korytarzyka znajdowało się wejście do kuchni. Nie była specjalnie bogato urządzona. Lodówka, kilka szafek, zlew, mały stolik i dwa krzesła. Wszystko pomalowane na śnieżnobiało. Tutaj podłoga równie została wykonana z drewna.

Na końcu korytarza znajdowała się łazienka. Cóż, tam też wypadało zajrzeć. Zawartość: wanna połączona z prysznicem na podwyższeniu, muszla klozetowa, umywalka, szafka z kosmetykami i ręcznikami, malutki kosza na śmieci, waga dla kucy, lustro, różowy wibrat... Poczułeś, jak klacz brutalnie odpycha cię na bok i wpada jak huragan do pomieszczenia. Chwyciła narzędzie przyjemności i zatrzasnęła w szafce, po czym zmierzyła cię zimnym wzrokiem.

- Nic nie widziałeś...

Kolejnym pokojem była sypialnia klaczy. Chyba najbogatszo urządzone pomieszczenie w mieszkaniu. Szafy, biurko, dywan pokrywający całą podłogę, krzesło, komoda, łóżko dla dwojga... Zaraz, ona chyba nie planowała spać z tobą w jednym łóżku, prawda? W jednej ze ścian umieszczono szerokie okno, przez które słońce oświetlało cały pokój.

Zadania ostatniego z pokojów nie rozpoznałeś. Stało tu parę szafek, na podłoże leżał materac, ale w gruncie rzeczy było tu nieco... pustawo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz ucieszyła się, że mi się podoba i wtuliła się w moją szyję. To było bardzo przyjemne, chciałbym, by, to nigdy się nie skończyło, jednak nagle klacz skierowała nas w jakąś uliczkę. Po kilku minutach znaleźliśmy się przy jakimś budynku. To chyba tutaj mieszka klacz. Po chwili puściła mnie i weszła do klatki. Wnętrze było zadbane i w miarę czyste. Nic dziwnego, w końcu klacz taka jak ona, nie mogłaby mieszkać w jakiejś szemranej okolicy. Po chwili stanęliśmy przy drzwiach, a klacz wyciągnęła klucz z framugi. Zanim zdążyłem zapytać, powiedziała, że to zastępczy, a główny został w pociągu. Jej mina zrobiła się niewyraźna. Widać nadal nie może się pozbierać po katastrofie. Powitała mnie w swoim królestwie i pozwoliła mi się rozejrzeć. Mieszkanie było bardzo małe... to nie dobrze, gdzie ja teraz będę tańczył? Od razu rzuciło mi się w oko, zdjęcie, na którym była Falling i jej siostra bliźniaczka! Wiedziałem, że ma siostrę, ale myślałem, że zwyczajną... . Następnym pomieszczeniem była kuchnia. Tak samo jak większość mieszkania, o podłodze z desek. Chyba do łazienki, też warto zajrzeć. W łazience znalazłem kilka zwyczajnych rzeczy. Wanna, umywalka, wib... . Wtedy klacz mnie odepchnęła i schowała narzędzie przyjemności. Lekko się zaśmiałem, bo ta sytuacja była komiczna. Ostatnia była sypialnia, chyba najładniejsze pomieszczenie. Znajdowało się tam łóżko dla dwojga. Ona chyba, nie chce spać ze mną... prawda? Ostatnie pomieszczenie było dziwne. Na środku leżał materac i było tam kilka szafek. Co to może być? Zacząłem się zastanawiać.

- Masz ładne mieszkanie. Ale..., co to za pomieszczenie? Pokój gościnny? Domyślam się, że ten materac, to moje posłanie. - Stwierdziłem z uśmiechem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście, że twoje - klacz potwierdziła - Może i uratowałeś mi życie, ale to nie znaczy, że odstąpię ci swoje łóżko. Zaś ten pokój to... Graciarnia, że tak to ujmę. Trzymam tam niepotrzebne rzeczy. Kiedy szukałam mieszkania, znalazłem ofertę tego. Było dość tanie, no i czteropokojowe. Co prawda nie miał konkretnego zastosowania, ale ja wyobrażałam sobie, że przerobię go na jakiś salon albo barek lub innego tego typu bzdety. Niestety portfel skutecznie wybił mi tu z głowy. Materac kupiłam, by moja siostra miała gdzie spać, kiedy była w odwiedzinach. No ale potem znalazła sobie tego Rain Chasera, którego nie odstępuje na krok. Więc moje łóżko oddawałam im, a sama nocowałam tutaj. Teraz lubię wyobrażać, że to będzie pokój mojego męża... A skoro jesteśmy narzeczeństwem, to chyba powinien należeć do ciebie. Powiedz mi, czego ci brakuje, to spróbuję ci to załatwić.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz, potwierdziła że to mój pokuj. Nigdy bym nie wziął jej łóżka, nie taki ze mnie ogier. Podobno to jest graciarnia która miała przemienić się w coś użytecznego. No cóż, pieniądz, nie pozwala. Podobno kiedyś to był też pokuj jej siostry, dopuki nie poznała jakiegoś ogiera. Zaraz... im oddawała łóżko? Oni chyba nie robili tego tutaj... . Podobno lubi wyobrażać sobie że to pokuj jej męża. W sumie przyznała że jesteśmy w sumie narzeczeństwiem. Spytała czy czegoś chce. Hmmm... .

- Potrzebuję czarny kapelusz fedora, jakieś głośniki, mogą być tanie, pierwszy lepszy odtwarzacz płyt i słuchawki douszne. - Wyjąłem nieco gotówki z bluzy. - To, powinno pokryć koszty. Jeśli, nie wystarczy, to sam kapelusz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- OK... - Falling Star uniosła ze zdziwienia brew. Nie spodziewała się, że tak szybko będziesz wiedział, czego ci brakuje. Przyjęła jednak pieniądze - W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak pójść do sklepu. Przyda nam się też nieco świeżego jedzenia, bo nie wiem jak ty, ale ja po tylu dniach spania jestem głodna. Powinnam być za jakieś dziesięć minut, dzięki nim - z dumą uniosła skrzydła - Tylko nie baw się wibratorem - mrugnęła do ciebie ze sarkastycznym uśmieszkiem, po czym wyszła z mieszkania. Zostałeś sam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz, chyba nieco się zdziwiła tym o co poprosiłem, bo aż uniosła brew. Przyjęła pieniądze i postanowiła pójść do sklepu. Faktycznie, oprócz tego co potrzebowałem, przyda się nam jedzenie chyba jeszcze nigdy nie byłem tak głodny. Stwierdziła że będzie za dziesięć minut i zaprezentowała skrzydła. Oczywiście, musiała z wspomnieć o wibratorze... . Moja mina, była dość poważna. Potem pegazica wyszła. Zostałem sam. Znalazłem nieco miejsca w mieszkaniu i zacząłem się rozciągać, w końcu muszę utrzymać formę. Po kilku minutach, postanowiłem poćwiczyć kilka ruchów tanecznych, między innymi, skomplikowany moonwalk, który trzeba wykonać, stojąc na tylnych kopytach... i idąc do tyłu. Wróciłem na chwilę do zdjęcia klaczy i jej siostry. Dlaczego... dlaczego, nie mogłem jej znać? Mojej siostrzyczki. Nie obchodzi mnie kim jest... . Chcę po prostu ją zobaczyć. Chcę ją przytulić i byśmy byli razem. Odnajdę cię siostro.

- Nawet najczarniejsza noc, przyodziana w mrocznych cieni koc. Nawet najgorętszy słońca blask, swą potęgą zdolny spalić las. Nawet śmierć dziś nie powstrzyma mnie, przed spojrzeniem w oczy twe. Przyrzekam ci nie cofnę się, przyrzekam ci odnajdę cię. - Zacząłem śpiewać, powoli przechodząc z salonu do sypialni, kończąc ostatnią zwrotkę, kładąc kopyto na szybie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Naprawdę myślisz jedynie o niej, co? - usłyszałeś za sobą. W drzwiach sypialni stała Falling Star. Koło jej kopyta znajdowała się torba z zakupami, także tymi dla ciebie. Nie patrzyła się na ciebie, tylko na widok za oknem. Po chwili również do niego podeszła - Szukasz na ślepo siostry, o której nic ci nie wiadomo. Nie wiesz, jak się nazywa, wygląda, gdzie mieszka, co lubi robić, ile ma lat. Czy zdajesz sobie sprawę, że może nią być każda klacz w Equestrii? Nie wypytałeś rodziców ani nie szukałeś żadnych informacji na jej temat. Zachowałeś się po prostu jak dziecko - klacz potarła lekko szybę. Jej głos brzmiał bardzo... bezemocjonalnie - Nie masz żadnego planu - odwróciła się do ciebie - Na co liczysz? Na to, że spojrzysz jakiejś klaczy w oczy i rozpoznasz, że to twoja siostra? To ma zerowe szanse powodzenia i jest zupełnie nielogiczne. To był pretekst? Pretekst, żeby zostawić całe swoje życie bez żadnych konsekwencji? - pegaz potrząsnęła nagle głową - Przepraszam... Zarzucam ci to, co tak naprawdę sama zrobiłam. Nie powinnam się odzywać - przeszła koło ciebie i poszła do kuchni, biorąc ze sobą część zakupów, z których chciała zrobić coś do zjedzenia. Jej zad zniknął za framugą. Usłyszałeś jedynie smarknięcie nosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz musiała mnie usłyszeć i zaczęła mi wytykać głupotę tej podróży. Każde jej słowo raniło coraz bardziej. Czułem się jakby ktoś wbijał mi ostrze w w serce. Ona ma rację... jestem żałosny... za kogo ja się uważam? Jak mogłem postąpić tak głupio. Nie! Ona nie jest pretekstem. Ona jest moją siostrą. Kucyk powiedział coś, że próbowała na mnie zrzucić to co sama zrobiła. Chwilę później zniknęła w kuchni. Podszedłem do drzwi.

- Nie... masz rację. To była niesamowicie głupia decyzja. Nie przepraszaj mnie, bo to prawda... ale, ona nie jest pretekstem. Całe życie, czułem że kogoś mi brakuje. Zazdroszczę ci, bo znasz swoją siostrę i spędziłaś z nią całe życie. Nie znam mojej siostry, ale mimo to, jestem zdecydowany poświęcić dla niej wiele. Nie robię tego tylko dla siebie. Mówisz prawdę, nic o niej nie wiem... co ja sobie wyobrażam... . - Ze spuszczoną głową, poszedłem do pokoju. Ona ma rację, jestem żałosny. Jak mogłem coś takiego zrobić?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili w wejściu pojawiła się Falling Star.

- Słuchaj, Smooth, ja... - zacięła się, nie wiedząc, co powiedzieć, by cię przeprosić. Pociągnęła nosem. Widać było, że ledwie trzyma się psychicznie. Widoczne oko robiło się mokre - Durnie próbowałam wyładować na tobie emocje, a i tak to tylko sprawiło, że czuję się gorzej. Agresja budzi agresję - dopiero teraz zauważyłeś, że miała zaczerwieniony policzek. Na rumieniec to nie wyglądało. Bardziej jak jej zad wtedy, w przedziale - Zachowałam się jak jakaś idiotka. Nie martw się siostrą... Coś wymyślimy... Przyrzekam ci.

Klacz zniknęła na kilka sekund, po czym ponownie się pojawiła, przynosząc ci torbę z twoimi nowymi rzeczami. Położyła ją obok ciebie. Zauważyłeś, że w środku znajduje się także paczka chipsów i butelka cydru. Pegaz znów wyszła na moment. Tym razem przyniosła miskę oraz dwie szklanki, po czym usiadła koło ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegazica, wszedła po do pokoju. Chyba, było jej przykro... nie chcę by czuła się winna. Stwierdziła że nie powinna, wyładowywać swojej agresji na mnie. Stwierdziła że jest idiotką. Niech przestanie tak mówić! Ona nie jest idiotką... . Ona jest naprawdę wyjątkowa... . Przyrzekła mi że pomoże mi odnaleźć moją siostrę. Ona naprawdę jest cudowna. Nagle zauważyłem że ma zaczerwieniony policzek. Czy ktoś ją uderzył?! Nie pozwolę jej bić! Wyszła na chwilę i przyniosła mi moje rzeczy, po czym, przyniosła butelkę cydru, paczkę chipsów, miskę i dwie szklanki. Usiadła obok mnie. Dłużej nie wytrzymam. Lekko ją przytuliłem.

- Nie jesteś idiotką. Jesteś cudowna. Cieszę się że cię poznałem. Powiedz mi co się stało. Przecież widzę że coś jest, nie tak. Na pewno, poczujesz się lepiej, po rozmowie ze mną. Nie ważne, co się stało i co będzie się dziać, będę cię wspierał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przestań - klacz cicho westchnęła na twoje "cudowna", ale zauważyłeś, że się rumieni. Po chwili odwzajemniła uścisk - Dziękuję... - spróbowała się uśmiechnąć, ale niezbyt to jej wyszło - To był Rain... Narzeczony siostry. Pewnie załatwiał tu swoje szemrane interesy. To działo się tak szybko... - mówiła szybko, a po jej policzku zaczęły spływać łzy - Podszedł do mnie na ulicy, akurat kiedy nikt nie patrzył i... I-i nazwał mnie kurwą... I u-uderzył mnie w twarz... I-i powiedział, że lepiej by-byłoby, gdybym t-tam zginęła... - w końcu wybuchła płaczem i wtuliła się w twoją szyję - A-a teraz jeszcze zacho-owałam się ja-ak i-idiotka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ona naprawdę nie może zrozumieć że jest cudowna? Podziękowała mi, po czym opowiedziała co się stało i wtuliła w miją szyję. Jak on mógł to zrobić?! Pożałuje tego! Czule objąłem klacz, dłużej, nie mogłem.

- Zrozum, wreszcie. Nie jesteś idiotką, nie jesteś kurwą, jesteś, najcudowniejszą osobą jaką spotkałem. Ja naprawdę tak myślę i nie pozwolę byś musiała przeżywać takie rzeczy, nie pozwolę by ktoś cię krzywdził. Gdybym miał wybierać, to ja wolałbym stracić oko, ty na to nie zasłużyłaś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Falling załkała jedynie cicho. Musiała się wypłakać. Słyszałeś, jak spazmatycznie wciąga powietrze. Czasem pociągała nosem. Jej łzy moczyły ci sierść na szyi i piersi, ale ona ani myślała cię puszczać. Szloch trwał dobre pięć minut.

W końcu klacz zaczęła się uspokajać. Czasem jeszcze pociągała nosem. Oderwała się od twojego ciała.

- Ja... chyba pójdę spać - stwierdziła niepewnie - Tak, sen mi dobrze zrobi.

Falling powoli wstała chwiejnie, ale potem dostrzegła cydr w torbie. Nalała sobie go do szklanki, którą po chwili opróżniła ją duszkiem.

- Dziękuję, Smooth... Uspokoję się i odpocznę... Jesteś... Jesteś prawdziwym przyjacielem - klacz w końcu ruszyła do swojego pokoju, gdzie położyła się na swoim łóżku.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz przytuliła się do mnie i zaczęła płakać. Zmoczyła mi prawie całą sierść. Przynajmniej, odpuszczę sobie dzisiaj prysznic. Mimo wszystko, cieszę się że mogę ją pocieszać. W końcu, oderwała się od mojego ciała i stwierdziła że pójdzie spać. Napiła się cydru i stwierdziła że odpocznie i że jestem prawdziwym przyjacielem. Chwilę później, wyszła. Położyłem się na materacu i zacząłem się zastanawiać. Nie pozwolę więcej ją skrzywdzić. Jest moją przyjaciółką... może nawet kimś więcej... ale ona mnie nie chce i muszę się z tym pogodzić. Chwilę później zasnąłem, może wreszcie coś mi się przyśni...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoi rodzice wyciągnęli do ciebie kopyta.

- Chcieliśmy tylko dla ciebie dobrze! Chcieliśmy cię chronić przed nieznanym!

- Nieznane nie zawsze musi być złe - odezwał się głos Falling Star - Nie wiemy, jakie jest, dopóki nie zaryzykujemy.

Wspomnienie z pociągu. Piękny uśmiech klaczy, na ułamki sekund przed wykolejeniem.

Kolejny obraz. Twoi rodzice z rozpaczą na twarzach, mówiący coś do strażnika przed nimi. Niedaleko Shylitude z kamienną miną.

Ciemność. Zamazana sylwetka kuca na horyzoncie.

Znów wspomnienie. Lekarz pomachał przed twoimi oczami kartą z twoim imieniem.

- Mamy bazę danych wspólną dla wszystkich szpitali. Wystarczy, że leczyłeś się w jednym i jesteś zarejestrowany...

I głos...

- Smooth Sound...

* * *

Obudziłeś się. Świadomość wróciła ci niemal natychmiast. Słońce nadal wisiało wysoko na nieboskłonie (a, tak, ty też miałeś okno w pokoju). Leżałeś przez chwilę, zastanawiając się, co cię obudziło. Mogłeś przysiąc, że słyszałeś gł...

- Smooth Sound... - usłyszałeś cichy głos Falling Star pochodzący z pokoju obok. Klacz musiała cię wołać. Wstałeś szybko. W końcu miałeś się nią opiekować. Kto wie, może szwy puściły, albo coś w tym stylu! Po chwili do twoich uszu dotarło jęknięcie. Ona cierpiała! Wparowałeś do jej sypialni i... oniemiałeś.

Kołdra leżała na ziemi, już dawno zrzucona. Klacz wierciła się na wszystkie strony, jak podczas koszmaru. Oczy miała przymknięte, ale oddychała bardzo szybko. Każdy widząc to, pomyślałby, że Falling ma zły sen. Jednakże...

Klacz przewróciła się na brzuch, uwalniając spod grzbietu napięte do granic możliwości skrzydła. Jakby tego było mało, nieświadomie wypięła do ciebie zadeczek, ukazując ci dwa zgrabniutkie pośladki i pomiędzy nimi mokrą... O jejku.

- Smooth Sound... - szepnęła Falling i zajęczała z przyjemności, po czym wypięła się jeszcze bardziej. Musiała mieć bardzo przyjemny sen... z tobą w roli głównej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy sen od dawna. Byli w nim moi rodzice, mówili że chcą chronić mnie przed nieznanym. Wtedy, nagle Falling powiedziała że nieznanego nie trzeba się bać. Urywki z mojej podróży, co chwilę inna wizja i moje imię... ktoś je wołał... . Obudziłem się. Co mogło przerwać ten sen? To była Falling i mówiła moje imię. Muszę jej pomóc! W końcu jestem jej opiekunem, a co jeśli szwy puściły. Nagle jęknęła. Ona cierpi! Muszę jej pomóc! Wszedłem do jej pokoju i okazało się że... nadal śpi. Miała szybki oddech i wierciła się. Pewnie miała koszmar. Tak bym pomyślał, gdyby nie to że kiedy się odwróciła, ujrzałem jej napięte skrzydła... . Na dodatek, wypięła do mnie zadek i mokrą... rety. Ponownie wymówiła moje imię. Ona śniła o mnie? Mój ogierzy przyrząd stanął na baczność, gdy tylko się do mnie wypięła. Różne myśli przebiegały mi teraz przez głowę. Chciałem się ruszyć, ale nie mogłem. Patrzałem na nią cały czerwony. Rusz się! No rusz się! Jakby ktoś wylał mi cement na kopyta. Niesamowicie wolnym krokiem, zacząłem się cofać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz co chwila jęczała z przyjemności i szeptała twoje imię, jednakże ty zdecydowałeś nie przerywać miłego snu. Cofałeś się powoli, czerwony na twarzy. Z jednej strony wiedziałeś, że nie powinieneś się patrzeć, z drugiej nie potrafiłeś oderwać oczu od jej wypiętego zadu. Kochałeś się z nią we śnie, teraz byłoby jej jeszcze przyjemniej... Potrząsnąłeś głową, próbując odgonić zboczone myśli. Nie udało się. Wróciłeś do łóżka, licząc, że sen pozwoli ci zapomnieć.

Gdzie tam. Nie potrafiłeś nawet myśleć o czymś inny. Przed oczami stał ci nadal ten obraz... Twój ogierzy przyrząd nie chciał się uspokoić, jakbyś miał tam wrócić i zrobić z nią "porządek".

Leżałeś, nie mogąc się uspokoić, gdy na korytarzu rozległy się kroki. Instynktownie przymknąłeś oczy jak w szpitalu. Do pokoju zajrzała na momencik Falling Star. Musiała się obudzić... Wyglądała, jakby chciała się w czymś upewnić. Słychać było jeszcze przez chwilę, jak chodzi po mieszkaniu, potem zaś wróciła do sypialni. Nagle cały apartament wypełniło głośne brzęczenie, które zaraz zostało nieco przytłumione... Jakby to coś zostało do środka czegoś włożone.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...