Dawno, dawno temu (zapewne przed 2012), gdzieś w internecie znalazłem taką, biznesową przypowieść, anegdotę, żart (w sumie nie wiem co dokładnie), o dwóch ludziach, którzy przyjechali do małego miasteczka i kupowali małpy. Była bardzo fajna i zabawna. Spodobała mi się. Miałe ją w pamięci i raz, czy dwa ją opowiedziałem kolegom. 
 
	Jakiś tydzień temu, obudziłem się rano, mając ją przed oczyma, z wielkim, czerwonym dopiskiem, by to skucykować. Pomysł wydał mi się tak absurdalny i bezsensowny, że początkowo go odrzuciłem. Ale, gdy w miejsce dwóch biznesmenów podstawiłem braci Flim i Flam
 
	to sam pomysł zmienił się z absurdu w cudowny absurd. Wiec też tego dokonałem. 
 
	 
 
	Małpi biznes 
	 
	Prosta, niezobowiązująca komedia na jedno, króciutkie posiedzenie. Być może wywoła u kogoś uśmiech na pyszczku, albo jakieś przemyślenia, bo ja się dobrze bawiłem przy pisaniu. 
	 
	Na życzenie czytelniczki, tytuł poprawiony