Skocz do zawartości

Hetman WK

Brony
  • Zawartość

    430
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hetman WK

  1. - O! Czyli pozostałości po druidach. Ciekawe - mruknął.

    Podążył za panią doktor do motelu. Dowiedziawszy się, że będzie dzielił pokój z Chrisem...nie był z tego powodu rad. A stan pokoju też nie nastrajał pozytywnie.

    - Kurde. Jak zwykle muszę to być ja.

    - A więc... - zaczął - Wygląda na to że będziemy pracować razem. Wypadałoby trochę bardziej się poznać - przełknął ślinę, wyciągając rękę - Adam Zawadzki. Z zainteresowania humanista, historyk, początkujący strateg i taktyk.

  2. - Co? Już? Jesteśmy na miejscu? - pomyślał budząc się. Rozmasował powoli bolący kark. Spojrzał przez okno, patrząc na mieścinkę, czyli wizytówkę wysp. Obok Londynu i floty. - Mury dzielące pola...to już płoty nie wystarczą?

    Zerknął na przód.

    - Pani doktor, jeżeli ktoś da mi wybór, czy wybrać się nad morze za darmo, czy wybrać się do starego zamku...to zapłacę z własnej kieszeni - odrzekł spokojnie, wychodząc na zewnątrz - Choć trudno mi orzec, czy gdzieś w okolicy są jakieś starsze budynki. Przynajmniej z poprzedniego stulecia.

  3. - O nie. Ja się od ścisłych trzymam z daleka - odsunął głowę, ponownie patrząc przez okno - Spokojnie, przyjacielu. Ja ci tego nie ukradnę - pokiwał głową.

    - Myślałem że mi dasz jakieś informacje na ten temat. W sumie to mieli dobre pole do rozwijania się, bo przecież Rzeczpospolita była krajem bez stosów. No i władze były zajęte czym innym.

  4. Nie przeszkadzał mu nadmierny zasób informacji, którym pani doktor chciała się podzielić. Oczywiście, raczej nic nie zapamięta, ale nie nudziło go to. Zastanawiał się tylko, co może go spotkać gdy dojadą na miejsce. Ukradkiem, aby wzbudzić jak najmniej podejrzeń, zerkał na treść książki Chrisa, żeby dowiedzieć się, co go tak zainteresowało.

    - Hetman. Ty może będziesz lepiej obeznany. Na terenach dzisiejszej Rumuni, byli jacyś czarnoksiężnicy? Znaczy czy może słyszałeś?

  5. Powodził przez moment wzrokiem za kobietą.

    - Nie no wiem. Tylko tamten chłopak powiedział nekromanta a ty odpowiedziałeś że to coś gorszego. To mnie lekko zmyliło - podążył za mentorem - A ten. W ogóle ten...Chris, to robot, nie? A dziewczyna to jego konstruktorka? Wiem, może pretensjonalne pytanie, ale wolę się upewnić.

  6. Ledwo mógł się zorientować, co się w sumie obok niego dzieje. Spojrzał na dziewczynę, a ta już wyszła. Pierwsze co mu wpadło do głowy, to:  Co tu się na wszystkich władców Rzeczpospolitej dzieje? Dobra. Uspokój się. Nie takie dziwactwa miałeś przed sobą...Panowie, opinia. Bo jest tego zbyt wiele.

    Zwrócił się do Larsa.

    - Słuchaj...mam takie pytanie...tamten chłopak to robot, tak? Bo mam dziwne przeczucie że chyba tak jest - chciał powiedzieć, ale postanowił poczekać.

    - Co miałeś na myśli, mówiąc ,,nie zwyczajne zmory"? - zapytał spokojnie.

  7. Czekając zastanawiał się, kim są pozostali niższego stopnia. Jeżeli przyjdzie im pracować razem...to lepiej się rozeznać.

    Słysząc wrzask, zakrył uszy, lekko się przy tym wzdrygając - Nie cierpię niespodzianek - Przeszedł go dreszcz, po podmuchu zimnego wiatru. Swoją uwagę skupił na kobiecie. Kiedy pierwszy raz się odezwała, patrzył z zainteresowanie, ale im dalej w las, tym bardziej czuł się przestraszony. Nawet po cichu się pomodlił. - Co to za cholerstwo? Czy ja naprawdę muszę ciągle spotykać nawiedzone baby? Co ja takiego zrobiłem? Z tego wszystkiego pojął tylko że jest zagrożenie ze strony wielkiej armii truposzy. Jak tylko wiedźma padła na ziemie, to w sumie poczuł ulgę że nie musi słyszeć tych  jęków.

  8. - Naprawdę? Ciekawe.

    Wszedł do środka sali, rozglądając się. Przeszedł go dziwny dreszcz. Bardzo nieprzyjemny. Widząc psa oraz Anubisa, lekko dla niego atmosfera się rozluźniła. Spojrzał na kobietę, która zaczęła przemowę. Nie widząc w sumie żadnych przeciwwskazań, usiadł na wolnym miejscu.

  9. Szczerze to spokój mu odpowiadał. A cały tydzień...to coś czego nie doświadczył od dawna. Pół biedy, bo mógł przesiadywać w bibliotece. Ale nic co dobre nie może trwać wiecznie.

    Do siedziby wszedł w miarę wcześnie. Nie chciał się spóźnić. Już miał podejść do Larsa, kiedy dostrzegł dwójkę pozostałych. Oparł się spokojnie o ścianę, czekając na rozwój wypadków.

    - Panowie. Co sądzicie? Czujecie coś...podejrzanego, albo obcego?

  10. - Tak? Świetnie - zatarł ręce - Z racji tego że w tej sztuce jesteś dość nowa, to zacznę od pokazania ci całkowitych podstaw. Bo szabla i rapier...to naprawdę spora różnica. Ferdynand! Podejdź!

    Młodszy, ledwo chowając szablę podbiegł.

    - Co jest? - spytał.

    - Mała prezentacja.

    - W porządku.

    - Jak wolisz? Od razu chcesz stanąć w szranki, czy najpierw teoria - złapał za rękojeść.

     

    W ten czas, na Jacka spojrzało dwóch piratów Edwarda.

    - Mówię ci, gdzieś już go widziałem.

    - A mało to statków złupiliśmy? Ja też, jak wypije to widzę podwójnie. A czasem poczwórnie.

    - Nie no, słuchaj. Stawiam swoją kolejkę. Poważnie ten pysk już mi kiedyś mignął. Tylko nie mogę skojarzyć.

    Towarzysz parsknął i podszedł do pirata.

    - Ej ty! Mój znajomy twierdzi że już cię widział. Pomożesz mu wyjść z problemu? - zapytał z widoczną ironią.

  11. Podążył za bibliotekarką.

    Był tym typem osoby, którego czytanie jakoś specjalnie nie nudziło. Wręcz przeciwnie. Właściwie to tylko ta ilość różnego rodzaju dziwactw, wydała mu się przytłaczująca. Podczas wertowania jakiegoś dzieła zerknął spokojnie na zegar. Spojrzał kolejny razy, orientując się że jest już piąta - Ale ten czas zapiernicza - Postarał się odłożyć wszystkie pozycje na swoje miejsce i udać się do wyjścia.

    - Do widzenia - rzucił na odchodne - Dziękuje za pomoc.

     

     

  12. - No nie powiem. Ładnie, ładnie - rozejrzał się. Spostrzegł bibliotekarkę. Podszedł spokojnie.

    - Dzień dobry - powiedział, oczywiście dość cicho - Prze panią, jestem tu nowy i chciałem trochę pogłębić swoją wiedzę. Mogłaby mi pani powiedzieć, gdzie znajdę coś w stylu...nie wiem. Bestiariusza, albo historii stowarzyszenia, czy czegoś w tym stylu?

  13. Skrzywił się na widok swoich wiktuałów - Dobra żołądek. Mi się nie chce robić, a ty i tak nie będziesz pożywiony. To robimy w ten sposób. Jak zgłodniejemy...to coś wykombinuje. Hmm...w sumie...skoro tych bożków trochę jest...powinienem uzyskać lepsze rozeznanie.

    Postanowił wybrać się do siedziby Stowarzyszenia i poszperać w archiwach. A jak nie trafi, to kogoś zapyta gdzie pokój. Zatarł ręce, przechodząc do przedpokoju, aby się ubrać, wyjść, przed to zamknąć drzwi, i spacerkiem przejść się do swojego celu.

  14. - Ta...znacznie lepiej - pomyślał, kiedy wszystkie organy zgodziły się że czas na podniesienie się już nadszedł. Spełzł z łóżka, przecierając oczy. Zaczął dybać, co przez resztę dnia robić. Do wieczora miał mnóstwo czasu, więc problem. Podstawowe instynkty wzięły jednak górę. Postanowił sprawdzić lodówkę, aby dowiedzieć się czy będzie musiał spacerować do sklepu.

  15. - Dobra. Dobra. Do zobaczenia - kiwnął głową i wyszedł - Egipcjan wyrżnęli Rzymianie, tych pokonali barbarzyńcy, ci przeszli na chrześcijaństwo. Wikingowie, Słowianie, tylko Konstantynopol jest islamski. Nawet ludy Ameryki odrzuciły bożków, przyjmując katolicyzm. Obecnie jest buddyz, islam, judaizm i sporo odmian chrześcijaństwa. On i jemu podobni są reliktem dawnych czasów. Boją się zapomnienia, że przestaną ich czcić. A widocznie moją rolą w tym wszystkim jest pozbycia się pojedynczych pionków, które zapomniały, iż krzyżowcy, legioniści czy konkwistadorzy ich wyrżneli. Ciekawe...może są jeszcze jakieś grupy potomków rycerzy-ekstremistów, próbujących się pozbyć tego tałatajstwa? Hmm - powiedział do siebie.

  16. - Słuchaj. Musiałem przedrzeć się przez bandę wymyślnych testów, potem stawić czoła wyspiarskim klimatom, spotkałem teoretycznie swoją rodaczkę, niby coś do niej poczułem, a ona chciała mnie utopić. Wjęc miej dla mnie trochę litości, dzięki ci. - powiedział jednym ciągiem, trochę ironicznie, przecierając przy tym oczy.

  17. - W sumie sądziłem że będę musiał sobie radzić z chodzącymi rybami, wielkimi skorpionami, wikingami ożywieńcami, albo coś tym rodzaju. Ale skoro mówisz, że na mojej drodze staną też Mars, Sechmet, Kronos, albo Swarożyc, to może być dużo bardziej interesująco. A skoro mówisz że są w oszaleli, to czy istnieją tacy obudzeni, ale stojący po stronie Stowarzyszenia?

  18. - Faktycznie, dość szczwane. Ale co się dziwić. Starożytność cechuje ilość ciekawych imion. Podpowiedzią? - zerknął ponownie na psa. Czy szakala. Nie specjalnie coś zauważył, a tym bardziej nie zdziwiło go że ten zastygł.

    - To jest...wysłannik Anubisa czy Seta? Bo nie wiem czy się go bać czy nie.

×
×
  • Utwórz nowe...