Skocz do zawartości

Elion_Time001

Brony
  • Zawartość

    91
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Elion_Time001

  1. Pies pokiwał głową, po czym ruszył za tobą, zaraz jednak słysząc kolejne, dość specyficzne pytanie. - Ale ta jaskinia... nie jest nawet pod ziemią.... - powiedział niepewnie. - A... jeśli mówisz o tej powierzchni z legend, to... nie wiem o niej nic....
  2. No oczywiście, żeś wywołał wielkie zamieszanie. Z początku lekki gwar przeistoczył się w prawdziwy chaos. Koniec końców zostałeś z długą listą rzeczy, które miałeś przynieść ze sklepu, które zostały spisane na skombinowanej na szybko kartce. Taki obrót spraw był do przewidzenia. Wyszedłeś więc z domu i skierowałeś się w stronę spożywczaka, gdzie dotarłeś bez większych przeszkód. Tam mogłeś zacząć rozglądać się za rzeczami wypisanymi na "liście", oraz takimi, które sam pragnąłeś zakupić. Nagle usłyszałeś dość głośny hałas i harmider z zewnątrz. Cóż takiego mogło się tam dziać, hm?
  3. Oddział? - zapytał lekko zdezorientowany młodzieniec, zerkając po chwili na swojego, białego Pokemona. - Ah, masz na myśli moich towarzyszy. Haha, można powiedzieć, że też jestem trenerem. Ale nie traćmy już czasu, trzeba wyruszać. Hm... idąc prosto drogą, będziemy jak ofiary idące w paszczę lwa. Zastanawiam się, czy powinniśmy iść lasem, trzymając się blisko, czy jednak zaryzykować.
  4. - Hm... no niby powinna... ale świat to niezbadane miejsce, wiesz? - wzruszył ramionami, prowadząc się przez ciemny korytarz jaskini. Spoglądając za siebie nie ujrzałaś nic, prócz oczywistej czerni. Zaraz chłopak odezwał się ponownie, odpowiadając na twoje kolejne pytanie. - Jak... - i tutaj spauzował na dłuższą chwilę, jakby szukając dobrego wytłumaczenia. - Wyjście do tej jaskini odsłoniło się podczas tej burzy, trzy dni temu. Po prostu miałem szczęście, że trafiłem tutaj. A właśnie! Miałem ci powiedzieć. Jeśli interesuje cię tamten durny statek widmo, to mój dziadek wie bardzo wiele o tutejszych legendach miejskich, zwłaszcza dotyczących duchów. Naopowiadał mi wiele bzdetów o tym masztowcu, ale wydaje mi się, że rozproszyłem się gdzieś w środku historii.... Hm...Pewnie ucieszyłby się, gdyby ktoś faktycznie pragnąłby wysłuchać go do końca. - ostatnie zdanie jedynie mruknął sobie pod nosem.
  5. - Ja... - zaczął niepewnie piesek. - Mieszkam niedaleko. Coś na pewno się znajdzie, a-ale konia niestety nie mam. - odrzekł w końcu, widać biorąc wszystko bardzo dosłownie. - Tylko najpierw musielibyśmy wyjść z tej jaskini....
  6. Dziewczyna milczała przez chwilę, po czym odezwała się cicho. - Zawał. To będzie perfekcyjny tytuł mojego, nowego wiersza. - odrzekła.... "ucieszona" (?).... tak na swój sposób. Tymczasem ty zerknąłeś do lodówki, a tam, uwaga, uwaga, nic nie było. Maszyna świeciła pustkami, prawdopodobnie przydałoby się wyjść i coś kupić, chyba że zadowolisz się kawałkiem masła i jakimś korniszonem.
  7. Magnolia była pięknym miastem, przechadzałeś się właśnie spokojnymi uliczkami, spoglądając na różnych ludzi, idących we własne strony, w pogoni za własnymi sprawami. Życie toczyło się jak zwykle. Po drodze mijałeś najróżniejsze budynki i sklepy, z czego sporo z nich było magicznych i prezentowało dużą różnorodność towarów. Miejsce z pozoru wydawało się przepełnione pokojem i wszechobecnym zrozumieniem, ale kto wie, jakie mroki kryją się pod cienką kopułą iluzji, tworzonej przez ludzi. Już minął spory ogrom czasu, odkąd wyruszyłeś w swoją podróż, wciąż jednak nie osiedliłeś się nigdzie, ni nie związałeś się z żadną gildią, choć twego talentu niejeden mag mógłby pozazdrościć. Życie wędrowca również miało swoje uroki, nieprawdaż? Nagle poczułeś jednak na sobie czyjś wzrok. Miałeś wrażenie, że ktoś obserwował cię, prawdopodobnie siedząc w jednej z bocznych uliczek. Ale to nie może być nic poważnego, prawda?
  8. - Owszem. Zabierzesz się ze mną? - odrzekł energicznie. Po chwili zdjął swój plecak i wyciągnął stamtąd zwyczajny PokeBall, zaraz wypuszczając z niego dostojne i białe stworzenie. Było uzbrojone tylko w jeden róg, który znajdował się na jego łbie, a zwał się Absolem. Te Pokemony znane były z umiejętności wyczuwania katastrof naturalnych. Widać nieznajomy był wyposażony w swoją własną, malutką armię, bo w jego plecaku można było dostrzec więcej czerwonych kulek.
  9. Luna widocznie przyjęła twoje słowa z entuzjazmem. Ty tymczasem mogłeś w końcu skierować się do łazienki, którą jakimś cudem zająłeś jako pierwszy... a może po prostu wszyscy wrócili do spania, ponieważ był wczesny weekend. W każdym razie, umyłeś się, po czym zszedłeś na dół, aby przygotować sobie coś do jedzenia. Było pusto oczywiście. - Witaj. - Nagle o zawał praktycznie przyprawił cię młody głos dziewczynki, która pojawiła się znikąd. Lucy jak zwykle nie dawała żadnych, wcześniejszych oznak swojej obecności.
  10. Pies dziwnie na ciebie spojrzał, gdy zadałeś pytanie "Jak się wabisz?". Czyżbyś brał go za zwykłe zwierze? W końcu jednak odrzekł cicho. - J-jestem Tailor... Podziemia to jest nasz cały świat.... nie wiem niestety jak się stąd wydostać, n-nigdy nie słyszałem więcej o powierzchni, niż zwykłe plotki... A-ale w podziemiach na pewno jest ktoś, kto potrafi ci odpowiedzieć na to pytanie, ale...- chciał jeszcze coś dodać, ale wtedy dotarł do niego dźwięk burczącego brzucha. Cóż, jego słuch był prawdopodobnie paręnaście razy lepszy od ludzkiego. - Jesteś... głodny?
  11. - Chodź stąd, bo zamarzniesz. - rzekł zrezygnowany chłopak, kierując się już ku wyjściu. - Nie chcę, abyś przeze mnie umarła. A twoja teoria może być prawdopodobna, w końcu ta jaskinia była zasłonięta sporą ilością kamieni jeszcze niedawno, dlatego właśnie mało kto mógł ją znaleźć. Hehe, a istota, którą widzisz, nie jest żadną z tych, które znamy, nigdy nie wiesz co się stanie, jak ją rozmrozisz. - dodał trochę żartobliwie.
  12. Mężczyzna zamyślił się na chwilę. - Właściwie, to nigdy nie możesz być przygotowany na wszystko, jednakże mam nadzieję, że chociaż trochę opcji mam obstawionych. - odpowiedział w końcu.
  13. Luna przerwała na chwilę, spoglądając na ciebie niezbyt przekonanym wzrokiem. - Właśnie, właśnie. - zaczął zaraz Lincoln, któremu udało się przepchać na przód tłumu - Całe miasto zasługuje aby usłyszeć twoją muzykę. Przez chwilę panowała niepewna cisza, aż dziewczyna odezwała się w końcu: - Wy to jednak macie zarąbiste pomysły. - rzekła podekscytowana (z tym swoim genialnym, brytyjskim akcentem), po czym odłożyła gitarę na bok. -.... a umiesz dobrze grać? - skierowała to pytanie do twojej osoby. Cały dom odetchnął z ulgą.
  14. Rozpocząłeś więc misję, której celem było zwykłe zbadanie sytuacji. Tutaj jednakże nawet takie zadanie dostarcza niemałych problemów. Gdy w końcu udało ci się przedostać przez tłum, aby zajrzeć do pokoju, ujrzałeś po prostu Lunę, grającą w najlepsze na swojej rockowej gitarze. Czyli nic nadzwyczajnego. Nie wydawało się, aby w ogóle zwracała uwagę na jakiekolwiek prośby. Wciąż, pora, którą wybrała sobie na grę była dość specyficzna.
  15. - Cz-człowiek? Słyszałem legendy o ludziach, którzy trafili do podziemi... - odezwał się lekko zaskoczony stworek. - Nigdy jednak żadnego nie widziałem... jestem prawdopodobnie pierwszym, który zjawił się tutaj od bardzo dawna. - przerwał na chwilę. Gdy poprosiłeś o możliwość zadania paru pytań, stworek pokiwał lekko głową.
  16. - Doprawdy? Ostatnio się rozprawia o tym w okolicznych miastach. Jestem tutaj, aby to sprawdzić, z czystej ciekawości. - skomentował nieznajomy. - Haha, cóż, to nie może być nic, z czym nie można się rozprawić.
  17. - Teoretycznie powinno niszczyć tkanki... - skomentował, wzruszając lekko ramionami. - Ale nigdy nic nie wiadomo przy nieznanych gatunkach. Jednakże ci, co wycięli zwierzęta, raczej nie pragnęli wystawić tych stworów publicznie, ponieważ wiedziało by o tym trochę osób, odkrycie nowego gatunku to jest duże osiągnięcie.... Na razie powinniśmy jednak stąd wyjść, bo inaczej grozi nam jakaś poważna choroba. Prawdą było to, że ta minusowa temperatura coraz bardziej dawała się we znaki, zwłaszcza, że twój strój był kompletnie nieprzystosowany do takowej. - Później coś wytnę i rozmrożę. - mruknął jeszcze Theo, bardziej sam do siebie.
  18. Stwór patrzył się jeszcze przez chwilę niepewnym wzrokiem, śledząc każdy twój ruch. W końcu zdołał się odezwać. - A skąd chcesz się wydostać...? - odlepił się lekko od ściany, wciąż jednak utrzymując odpowiedni dystans. - Nie jesteś potworem...prawda? Nigdy nie widziałem czegoś takiego... Jak się tutaj znalazłeś...? - Przekrzywił lekko swój łeb. Widać stworzonko nie miało zamiaru zaprzestania zasypywania cię tymi pytaniami.
  19. Zszedłeś więc ostrożnie na dół, a tam oczywiście rozgrywała się straszna kłótnia, o zaprzestanie tej gry na gitarze nad ranem, bo nikt nie może spać. Pokaźna grupka zebrała się przed pokojem Harmonii, aby uciszyć ją raz na zawsze. Łazienka może i była pusta, ale przedarcie się w tym momencie przez zaludniony korytarz było równoważne z cudem. - Poranek miły, jak zwykle... - usłyszałeś za sobą młodzieńczy głos, pełen ironii i zaraz koło ciebie stanął zaspany Hirek, jedyny syn w całej rodzinie, przecierając jedno oko.
  20. Ta, malutka ośmiornica była chyba najnormalniej wyglądającym stworzeniem, pośród wszystkiego, co mogłaś tutaj zaobserwować. Dotykając lodu poczułaś pieczenie z powodu zimna, więc prędko musiałaś odsunąć rękę. - Zdecydowanie... W tym mieście można doszukać się wielu dziwnych rzeczy... - stwierdził, przesuwając światło latarki trochę dalej. - A zerknij tutaj. Mam wrażenie, że ktoś się już tutaj bawił, przed nami... Tam gdzie wskazał chłopak była spora dziura, wycięta w lodowcu, niby ktoś sam postanowił wziąć sobie trochę z tych stworzonek. - Sam myślałem, aby spróbować rozmrozić parę z nich, kto wie cóż takiego się stanie. - uśmiechnął się, w jego głosie można było usłyszeć podekscytowanie. - Ale to nie wszystko, co się tutaj znajduje. Zaraz skierował jeszcze światło latarki. na przeciwległą ścianę, a tam, w okowach lodu, ukazała się jeszcze większa bestia, przerastająca nawet czteroosobowe auto. Przypominała trochę prehistorycznego Elasmozaura, posiadała jednak trzy pary oczu na swoim łbie, oraz światełko, podobne do ryb głębinowych. Światło odbiło się od czerwonych ślepi tego stworzenia.
  21. Nadszedł koniec rządów tego nikczemnika, czas wszcząć rewolucję!
  22. - Cóż, jak tam wolisz... ale ostatnio mało osób podejmuje się przeprawy przez tą drogę. - stwierdził po chwili nieznajomy. - Wiesz, z powodu zniknięć, jakie się tu dzieją ostatnimi czasy. Znaczy, niektóre osoby, które ruszyły tą drogą, nigdy nie dotarły na jej drugi koniec, przynajmniej tak niektórzy twierdzą. Haha, trochę jak trójkąt bermudzki, zaginęli w środku. Ostatnio dopiero zaczęło to funkcjonować jako pewnego rodzaju... legenda miejska. Słyszałeś o tym wcześniej? Ludzie lubią wymyślać różne banialuki dla zabawy.
  23. KP Leżałeś na łóżku, w swoim nowym "pokoju", na materacu. Całkiem przyjemnie się tutaj urządziłeś, zważając na to, jak bardzo ten strych był zakurzony i zabałaganiony, gdy przybyłeś tutaj po raz pierwszy. Rozpoczynał się właśnie kolejny poranek w domu Harmidomskich. Może i był Weekend, ale tutaj nigdy nie było cicho.... już mogłeś dosłyszeć różne głosy dobiegające z dołu. Spojrzałeś na zegarek... czy oni muszą tak hałasować już od siódmej rano? Za dwa dni miały się rozpocząć zajęcia w nowej szkole, do której postanowiłeś uczęszczać. Znajdowała się właściwie całkiem neidaleko, jakieś dwadzieścia minut piechotą stąd. Tym właśnie sposobem zaczynał się jeden ze spokojniejszych okresów w twoim życiu, pozbawiony wszelkich wojen i konfliktów... no, może oprócz domowych. Gdy żyje się tak długo, co jakiś czas trzeba uzupełniać swoją wiedzę, w końcu nauka rozwija się w zadziwiającym tempie, a nie można też wprowadzać rzeczy, które nie powinny się tu znaleźć, zważając na to, że była różnica między znaną ci technologią a ziemską, kiedy przybyłeś tutaj po raz pierwszy. Cóż, teraz twój stary dom, to były jedynie wspomnienia. Usłyszałeś z dołu nagle bardzo głośne dźwięki gitary, które już całkowicie zakłóciły twoje rozmyślania.
  24. Zacząłeś więc powoli przybliżać się do podejrzanej skały. Gdy mogłeś już praktycznie spojrzeć, cóż takiego się za nią znajduje, zwierzak odskoczył panicznie do tyłu, przyciskając się praktycznie do ściany, a wszystko w zastraszającym tempie. Ledwo zdążyłeś zareagować. Zaraz mogłeś się zorientować, że kreatura nie była tym, co widujesz zwykle, podczas swego, codziennego życia. Może przypominało szarego, krótkowłosego psa, jednakże posturę miało niezwykle ludzką, stało nawet na dwóch łapach, wciąż jednak posiadało długi i puszysty ogon. Stwór nosił na sobie nawet typowo ludzkie ubrania, bowiem niebieski T-shirt z zarysem czegoś w rodzaju wieloryba, oraz krótkie i luźne spodnie. - C-czym jesteś...? - wyskomlał niepewnie i cicho.
×
×
  • Utwórz nowe...