Starlight niemal zgłupiała. Jego reakcja zaskoczyła klacz do tego stopnia, że z początku nic nie powiedziała, a gdy ogier zdołał opuścić pomieszczenie, cicho wyszeptała do siebie.
- Czy… czy ja zrobiłam coś nie tak? - Starlight dłuższą chwilę patrzyła za młodym ogierem, zastanawiając się, co się tak właściwie stało.
- Ohh Starlight… może to nie jest najlepsze miejsce dla Ciebie - Przeniosła wzrok na kakao i powoli mieszała w kubeczku.
Odetchnęła głęboko i szybko podeszła do biurka. Zajęła się przeglądaniem różnych dokumentów i nawet nie zauważyła, gdy do gabinetu wparowała jej pomocnica.
- Starlight… to się nie sprawdza! - Młoda klacz szła podenerwowana stukając kopytkami o podłogę.
- Zrobiłam dokładnie, o co prosiłaś… - uniosła jedno kopytko, zatrzymując się. - Zapisałam zagadkę i do tego niezbyt trudną. Czekałam na jakiegoś chętnego do jej rozwiązania i wiesz co? - Klacz stuknęła uniesionym kopytkiem w podłogę i już miała dodać coś, gdy Starlight jej przerwała.
- Zapewne nikt się nie zjawił…
- Tak! - Fuknęła i przeszła się po pomieszczeniu - Jak mogli tak zignorować Wielki i Potężny pomysł na Wielką i Potężną zagadkę…
- Nie udawaj Trixie - Zachichotała rozbawiona Starlight
Młoda klacz popatrzyła w jej stronę, machnęła kopytkiem od niechcenia i usiadła na kanapie.
- Przynajmniej wiemy, że nas nie zignorował Youkai…
- Skąd ta pewność?
- A stąd moja droga, że… - Starlight wskazała w jej stronę kopytkiem
- Jeszcze 5 minut temu spał smacznie na tej kanapie.
- ooo… ooo… OOO! - Mała klacz patrzyła chwile na kanapę podnosząc głos.
- To może powinnam tutaj przyjść razem z Tobą i wyrecytować mu to do uszka!!
Uderzyła kopytkiem w kanapę i spojrzała na otwarte drzwi.
- Czy on właśnie…
- Tak