W zasadzie to gdzie nie pójdziesz, czym się nie zainteresujesz, w końcu trafisz na zjawiska toksyczne. Śmiesz powiedzieć, że lubisz niepopularnego salcesona? TY TAKI OWAKI!™ Lubisz Wisłę Kraków, ale masz pecha trafić na miejsce zdominowane przez fanów Cracovii? TY TAKI OWAKI!™ Powiesz coś złego o grze X*? TY TAKI OWAKI!™ Nie jesteś GG EZ? TY TAKI OWAKI!™
Poza tym, zawsze znajdą się jednostki, które lubią patrzyć, jak świat płonie. I nie są jakoś bardzo związane z danym fandomem, ale trzymają się blisko, żeby dla beki wyśmiewać innych.
*Ale ten przykład mnie bawi najbardziej. Była to jakaś dyskusja gdzieś o Mass Effekcie 3. Nie uważam gry za arcydzieło, bo nim nie była, ale trafił się jakiś gość, który usilnie próbował przekonywać, że sądzę tak, bo "na pewno jestem hejterem". Argumenty mu wybitnie nie szły, to wypalił czymś w stylu "najpierw zagraj, a potem się wypowiadaj". Jak mu wysłałem skrin z Origina z moimi 150 godzinami przegranymi w ME3, więcej się już nie odezwał