No dobrze, ja również się wypowiem.
Odkąd wypłynęły kadry z filmu kilka miesięcy temu i kiedy poznałem już wygląd Głównej Piątki, zastanawiałem się, jaką historię dostarczą nam producenci. Czy to będzie odgrzewany kotlet? Postacie z kiepskimi charakterami? Może grafika nie przyciągająca wzroku?
Na szczęście żadna z powyższych obaw się nie potwierdziła.
Obejrzenie tego filmu sprawiło mi wielką przyjemność. Bawiłem się dobrze, choć produkcja nie obyła się bez wad, o których wspomnę w dalszej części tego komentarza. Przejdę zatem do plusów tego filmu, bo jest ich sporo.
Główni bohaterowie, którzy nie są kopiami Mane6 z 4 generacji. Każda z tych postaci ma w sobie coś z naszych ukochanych powierniczek Elementów Harmonii, jednakże są znaczne różnice, które nadają im kolorytu. Sunny niemalże od razu po seansie stała się moją ulubienicą. Jest oczytana, zaradna, pełna energii i optymizmu. Nawet wtedy, gdy prawie zrezygnowała z prób przywrócenia jedności między pozostałymi rasami kucyków, nie poddała się (tej cechy mi najbardziej brakuje w moim życiu...). Izzy również polubiłem. Jest spokojniejszą wersją Pinkie Pie, która wie, kiedy zachować powagę i nie łamie czwartej ściany co sekundę. Nie jest natarczywa ani przesłodzona. Jest idealna i mam nadzieję, że twórcy jej nie zepsują. Królewskie siostry Zipp Storm i Pipp Petals są dość osobliwymi postaciami. Zipp z pewnością jest dla mnie do polubienia ze względu na brak wybujałego ego, którego było wszędzie pełno u Rainbow Dash, przez co nie dało się czasami jej oglądać. Zaskoczyła mnie u niej zamiłowanie do nauk ścisłych, za co ogromny plus. Nie wierzy w kłamstwa i jest uparta w dążeniu do prawdy. Co do Pipp... Nie lubię influencerek, bo ostatnio mi się kojarzą wyłącznie ze scamami produktów z dropshippingu z Ali Express. Ogółem ciężko cokolwiek o niej powiedzieć prócz tego, że lubi śpiewać i być w centrum internetowej uwagi. Nie dostała dostatecznego czasu antenowego, ale zobaczymy co jeszcze pokaże w specialu i później w serialu. Na razie jeszcze jej nie przekreślam. No i została wisienka na torcie... Hitch. Pierwsza główna męska postać (nie pisać mi o Spike'u z G4, bo on tam był tylko służącym Mane6), która wreszcie przebiła się przez sfeminizowany mainstream. Czy go lubię? Hitch... jest w porządku. Nie jest nadąsanym przydupasem jak znienawidzony przeze mnie Flash "Waifu Stealer" Sentry, który nawet nie umiał dobrze wyrwać Twilight... Jak o nim tylko pomyślę, mam ochotę zrobić mu ekspresowy wypad na Uran. Hitch jest szeryfem w mieście (co jest dość ciekawym przypadkiem, skoro Zatoka Grzyw to nic innego jak typowe współczesne miasto z technologią, a nie Dziki Zachód). Trzyma się zasad, jest pomocny i lojalny wobec Sunny, za co też plus. Zabawny też przy okazji. Ma naturalne zdolności przywódcze, o czym świadczy fakt, że nawet zwierzątka słuchają go jak wodza. Zobaczymy, co jeszcze nasz szeryf pokaże, ale przewiduję od razu ciekawe akcje z pościgami i łapaniem tych, którzy "łamią prawo" (Heh, prawie jak Wardęga ostatnio xD).
(Ze względu na wysyp memów o Hitchu zdobywającym główną czwórkę, to już z miejsca można mu nadać tytuł "Waifu Stealera", dlatego Flash Sentry zostajesz zdetronizowany i odesłany do Tartaru. Temu panu już dziękujemy).
Oprócz postaci, twórcy włożyli także dużo starań w środowisko i miejsca, w które wybrali się nasi ulubieńcy. Różkowo od razu zdobyło moje serce niesamowitym klimatem tam panującym. Las wygląda wspaniale! Idealne miejsce, by odciąć się od tłocznej cywilizacji.
Prawie wszyscy już o tym wspomnieli, ale także napiszę: jest dużo nawiązań do poprzedniej generacji, przez co twórcy dali tutaj spore pole do popisu, jeśli chodzi o snucie teorii i pisanie fanfików. Fimfiction już powoli zalewa tsunami fików z obecnej generacji (ciekawe, kto napisze ponownie human in Equestria... hmmm).
Z piosenek podobały mi się tylko dwie: Gonna Be My Day oraz Fit Right In. Oczywiście w języku polskim (oglądałem cały film po polsku, także proszę nie hejtować. Dziękuję).
Nie wiem, co tu jeszcze z plusów dodać, oprócz polskiego dubbingu, który w mojej ocenie wypadł bardzo dobrze. Morał z tego filmu jest taki, że wszyscy jesteśmy ludźmi bez względu na kolor skóry, wyznanie czy pochodzenie i należy się wzajemnie szanować. Warto przedwcześnie wyzbyć się uprzedzeń, zanim się kogoś dobrze nie pozna, by nie stwarzać nieprzyjemnej atmosfery i konfliktów. Myślę, że to jest dla nas wszystkich bardzo cenna lekcja, bo o niej niestety zapominamy.
No dobrze, słodko już było, to teraz pora na rodzynki tego filmu (nie lubię rodzynek, stąd mój zamiennik słowa "minusy").
Z minusów to przede wszystkim Sprout, a raczej koniec tego filmu z jego udziałem. Uważam, że mimo wszystko ten niezbyt rozgarnięty ogier powinien w końcu odpowiedzieć przed jakimś sądem za zniszczenia dokonane w trakcie szarży na Sunny i jej przyjaciółki. Bo jak to jest: zniszczył latarnię, a przy okazji jej dom, a potem po gadce Sunny nagle zmiękł? I to wszystko? Nawet nie przeprosił? Gdyby chociaż to zrobił, to kwestię sądzenia mógłbym podarować, ale to wygląda niestety bardzo źle w odbiorze. Wydaje mi się, że można było jeszcze poświęcić dodatkowe dwie minuty dla Sprouta, który próbuje chociaż przeprosić za swoje zachowanie i obiecać, że dokona napraw i postara się zmienić swoje nastawienie do pegazów i jednorożców. Moim zdaniem został on kompletnie olany. A szkoda, bo widzę w nim trochę Sunset Shimmer, Starlight Glimmer i Tempest Shadow w jednym. Wiem, że to tylko produkcja dla młodszych widzów, ale nawet dla nich może to być niezbyt pouczająca scena.
Matka Sprouta również wydaje mi się być taką dwulicową postacią. Z jednej strony przelewa swoje niespełnione ambicje na swoim synu, a później w obliczu niemalże tragedii udaje, że nic się nie dzieje i nagle "wyraża skruchę". Mało wiarygodna postać według mnie. Taki impostor impostora. Very SUS.
Z innych minusów to lokacje. Rozumiem, że prócz tych trzech głównych lokacji na mapie Equestrii nie ma już nic? Choćby pozostałości po Ponyville, Las Everfree czy Canterlot? Czy Equestria w ciągu tych wielu księżyców naprawdę zmieniła się nie do poznania? Jeśli przyjrzeć się mapie w dzienniku ojca Sunny, to poza tymi terenami ląd jakby się urywa. Mam nadzieję, że zostanie to jakoś wyjaśnione przy okazji, bo na razie niewiele z tego wynika. Chyba, że Discord z rozpaczy z powodu śmierci Fluttershy przewrócił Equestrię do góry nogami i zrobił tylko tyle.
Chyba nic więcej niepokojącego nie zauważyłem. Albo jak zwykle zauważę po fakcie. W każdym razie dostaliśmy naprawdę solidny wstęp do piątej generacji naszych kucyków i przyznaję temu filmowi mimo wszystko 10/10. Chęć obejrzenia go czwarty już raz tylko potwierdza, że nie jest to żaden gniot. I cieszę się, że jestem osobą (tak jak wiele innych zresztą), która wystartowała z kucykami od samego początku w piątej generacji i że od tego momentu będę mógł z zapałem śledzić przygody Głównej Piątki, jak już tylko serial wystartuje. Wyrażam więc nadzieję, że ta generacja będzie równie dobra jak poprzednia, albo i jeszcze lepsza. Czas pokaże.