-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Jest w porządku. Wiesz, wrzeszczenie na kuce, że są w błędzie itp. Tak czy siak, ja już muszę lecieć. Jutro chyba mam wolne, więc możemy się spotkać...
-
- Obecnie jestem strażnikiem w Zamku Księżniczki Sparkle. Jednak naprawdę mnie fascynuje... mówię serio... prawo. Od zawsze marzyłem by zostać adwokatem... jednak nie wiem, czy mi się uda.
-
- Jak widzę nie preferujesz pracy w placówkach, tak? - spytałem się. Mi tam obojętnie. Byle by było co do roboty. Tak czy siak, słucham jej dalej.
-
Miło. - Wiesz... poza pisaniem, czym się jeszcze zajmujesz? - spytałem. Ja kiedyś miałem marzenia. Adwokat... poważnie mówię. Chciałem zostać adwokatem i na całe gardo krzyczeć "SPRZECIW"... ach...
-
Więc spędzamy czas. Ciekawe co będzie jutro... zawsze mnie ciekawiło jak to jest. Wiecie. Posiadanie kogoś kto cię kocha... od pierwszego wejrzenia.
-
Wchodzę do środka - Hej, Night. To ja Wing. Co porabiasz - powiedziałem wchodząc lekko do środka. Widzę, że znów "sprząta". Ciekawy sposób, ale niekiedy niepraktyczny.
-
No... jeśli chodzi o uczucia jakiekolwiek posiadałem to największe szanse miałaby Rarity... tak czy siak zobaczy się z czasem. Nie wiem czy czuje wciąż coś do Rarty... bo wystarczyło zobaczyć że płacze i już mi się słabo zrobiło... zobaczy się z czasem. Idę do Night i pukam.
-
Wpierw pomogę Rarity. Następnie wpadnę do Night pobyć trochę razem. Dobrze, że byle klacz nie nazywa mnie już mordercą itp. Tak czy siak, ułożyłem sobie życie. Klaczy tylko brakuje.
-
Dobrze... więc czekam do końca mojej warty a następnie idę sobie pochodzić po mieście. Ciekawe kogo dzisiaj spotkam... tak czy siak, wyszedłem na prostą.
-
- Długo sobie pograliśmy - sprawdzam która godzina. Jeśli za chwile koniec warty która kończy się o 19 to mogę sobie trochę spędzić czasu. Ciekawe czy ktoś tutaj jeszcze gra w pokera.
-
- Cholender... twardy z ciebie przeciwnik - powiedziałem i spoglądam która jest godzina. Ciekawe ile nam zajęło granie w karty.
-
- Mam karty. Możemy zagrać - powiedziałem i uczę go grać jeśli nie umie. I tak spędzamy czas. Może to polubi. Jak tak, to mam wspólnika w graniu.
-
Więc idę. Wchodzę do sali i jak jestem sam to mówię. - Siema Silk... - rzekłem po czym biorę swoje ulubione krzesełko... aha, i biorę skądś karty... jeśli są. Obiecałem, że dzisiaj z nim pogram.
-
Cza ją będzie jakoś zatrzymac. Jak tak dalej pójdzie to chmura zasłoni kurwa całą Equestrię. Kładę się do łóżka i zasypiam. Następnie wstaje rano i sprawdzam czy mam coś innego w grafiku czy tylko pilnowanie biblioteki.
-
- Dobrze... nie będę cię zatrzymywał - powiedziałem puszczając ją. No... więc wszystko jest dobrze. Nie ma już ZBP ale jest już moja Najlepsza przyjaciółka... ale najpierw przez przyjaźń... normalną.
-
- Nie gniewam się. Spokojnie. Poza tym... - powiedziałem i odchodzę z uścisku. Wpatruje się na nią z uśmiechem. - ... Dzięki temu już nie jestem taką ofiarą losu, że mnie byle kto zaczepiał.
-
Obejmuje ją. Jak ta mała zobaczy to. A) Rozpowie wszystkim, że jesteśmy parą. B) Zacznie się dopytywać. C)Nie będzie wiedzieć co się dzieje (co wątpliwe) B)Powie jej rodzicom.
-
Więc dokańczamy. Rarity wie, że ja lubię zimną herbatę. Spędzamy jeszcze czas. - Wiesz... nie jestem już na ciebie zły z powodu... wiadomo czemu. Rozumiem, że się bałaś... nie obwiniaj się...
-
- Oł... wybacz... - usiadłem i spojrzałem na nią. - Więc... co robiłaś przez te lata? - Spytałem się słuchając jej uważnie...
-
- Cześć... - wchodzę i siadam na swojej poduszce. - Piękny masz dom - powiedziałem rozglądając się...- nie wspominałaś, że masz córkę - powiedziałem przypatrując się jej.
-
Pukam w Framugę. - Hey... jesteś tutaj? - spytałem się. Mózgu tylko spokojnie. Ona nie wkroczy tutaj ze strażą... mam takową nadzieje. Czekam na odpowiedź.
-
Wchodzę do środka mając nadzieje, że nie przeszkadzam jej w ważnej rzeczy. Następnie idę jej szukać gdzie może się znajdować.
-
A to kto? - Witaj. Przyszedłem do Rarity. Jest może w domu? - spytałem się. Córka? Nie wiedziałem... no cóż, pewnie jest szczęśliwa z tym ogierem...
-
Puk Puk. Czekam aż ktoś otworzy. No, teraz tylko czekać, aż ktoś otworzy. Ciekawe co będzie jeszcze planować. Tak czy siak czekam aż otworzy.
-
Daje gdzieś chmurę... mam nadzieje, że pegazy się nie ujebią. Następnie idę do miejsca zamieszkania Rarity, gdzie adres powinien być w liście... albo adres Restauracji... nie wiem.