-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Kręcę głową... robię pozę zmarzniętego i trochę głodnego. Domyśliła się, ale raczej nie domyśli się o tym, że ja raczej ptakiem nie jestem. Ale i tak muszę uważać... bo w tej formie, jestem podatny na... KOTY...
-
Momentalnie wstaje i staram się wyszukać Deli... jeśli ją zabrał, to sobie nie daruje. Biorę jednocześnie dzwonek. Więc, szukam Deli... WSZĘDZIE. Błagam, nie...
-
Jem i niekiedy popijam... po zjedzeniu połowy i wzięciu paru łyków wody, spoglądam na klacz. No, widać, że zna się na zwierzętach. Super miła, jak tu mnie niosła t widziałem sporo mieszkanek dla zwierząt...
-
Uśmiecham się i kończę sen. Otwieram oczy i spoglądam na moją córkę i Twilight... i Lamarra bo pewnie zajął mi pół mordy, jak nie całą. Ah mój kochany HeadCrabik... moje kochane zwierzątko.
-
Więc po chwili wypełniam ją... całą. Po tej czynności patrzę na nią z uśmiechem... no... wykonałem ostatnie zlecenie od Luny... tak czy siak... można odhaczyć. Po chwili wyciągam członki.
-
Lekko przyśpieszam posuw pochylając się nad nią i całując ją namiętnie... teraz trzeba uważać by nie przegiąć... wciąż muszę grać... tak czy siak, jak mówiłem... przyśpieszam.
-
Więc wchodzę na nią i powoli wsadzam swoje członki do środka, głaszcząc jednocześnie Cloudi... sprawdzam przy okazji czy to uczucie nie wyjdzie do świata zewnętrznego.
-
Mruczę... z przyjemnością. Widać, że ma spore doświadczenie. Nic dziwnego, że Capo się nią tak chwali... w SMSach... po każdej ich zabawie... KURWA CODZIENNIE. Po pewnym czasie sprawdzam co robi, czy wsadza se w tył czy przód.
-
ŻADNA nie robiła tego bo odrazu przechodziły do sedna. Więc tak, robię tak by miała moje skarby przed jej głową... zobaczymy jakiego ma expa w tych sprawach...
-
Więc pokazuje swoje narządy i patrze z oczekiwaniem, co zrobi? Albo poliże albo wejdzie... zależy od niej. Tak więc spoglądam na nią oczekująco co będzie robić...
-
I ja zaczynam paluszkami zajmować się jej wejściem. Niech się poczuje dobrze, po tym co niedawno przeżyła... więc ciągle mam na uwadze jak się czuje moja "Klientka". Nie przerywam masażu skrzydła i Całowania.
-
Aha... a on może mieć co? Tak czy siak, kopytkiem powolutku przesuwam w dół aż zacznie wiadomo co masować... z uśmiechem zaczynam ją obejmować. Powoli zmieniam swoją postać na swoją, ale tak by wciąż myślała, że to sen.
-
Zaczynam jeździć kopytem po jej plecach imitując masaż, a drugim kopytem masuje jej skrzydła. W sumie nawet dobrze się zapowiada... Capo nie marnował czasu.
-
Rzym nie od razu zbudowano. Powoli Opadamy na ziemie w ciągłym uścisku i nie przerywając całowania się. Czekam jak ona zareaguje na tą moją odpowiedź... więc Cloudi? Capo pewnie cię uczył.
-
To robimy, że nas ponosi... po chwili, daje dłuższego buziaka, i ją obejmuje. Ta taktyka zawsze na nią działa. Patrzę na jej reakcje...
-
Więc idziemy na spacer. Po drodze rozmawiamy o typowych sprawach na spacerze, aż dochodzimy do słynnego drzewa. Tutaj niech Cloudi "zaatakuje". Stajemy i spoglądam na nią z uśmiechem.
-
- Idziesz się przejść? Mamy jeszcze sporo czasu przed ciszą nocną - powiedziałem wstając od stolika. Na tym spacerze po raz pierwszy zrobiłem to świadomie z Lucy... i z chęcią.
-
Uświadamiam jej, że gdyby wtedy podeszła w realu to nie byłbym takim gburem podczas walki i nie marudziłbym cały czas, oczywiście podsuwając jej to. Teraz pokazuje, że jestem jej wdzięczny tego, że jako JEDYNA okazała mi wsparcie. Przyśpieszam scenę i zostajemy w pomieszczeniu ja i Cloudi. - Dziękuje za to co zrobiłaś wtedy...
-
Uśmiecham się i robię jej skok w czasie... dajmy na to... do czasu paru godzin po inwazji na Port Hanshan. Jesteśmy z Cloudi, Vis i Lucy w namiocie i wspólnie oblewamy zwycięstwo. - Oby reszta bitew miały ten sam wynik... - podniosłem kieliszek.
-
Więc takowe wrzucam, i obejmuje ją w podzięce... - Dzięki... dobrze wiedzieć... że chociaż tobie zależało - powiedzialem wtulony w nią... więc jak tam z uczuciem?
-
- Jak oni kurwa mogli to zrobić? Po tym wszystkim? Cierpiałem, troiłem się by Federacja miała dobry start... co dostaje? Kopa w dupę i wylot z jedynej rzeczy w której jestem naprawdę dobry - powiedziałem chowając twarz w kopytach. Tak, jestem pod postacią kuca. To co teraz mówię, to naprawdę czułem.
-
Więc na tym buduje sen. Nie każdy dobry sen zaczyna się przyjemnie... więc zaczynam tą chwilą kiedy mnie wywalali... potem ja wkurwiony wychodzę z restauracji i idę w odosobnione miejsce... jeśli czuje się winna... to teraz ruszy za mną.
-
Więc teraz tak. Tworzę jej sen, hmmmm... sprawdzam w jej umyśle jaki jest jej upragniony sen... upragniona rzecz. Potem, na podstawie buduje z tego sen...
-
Więc wpuszczając Deli pod koszulkę by znów jej głowa wychodziła mi z kołnierza, zasypiam wtulony w żonę i dziecko. I Lamarra. Następnie podłączam się do snu Cloudi.
-
Więc wracam do domu. Zostawiam kartkę z napisem, że potrzebuje tej kulki i idę zając się rodziną, Twi i Deli mnie potrzebują... bardzo. Staram się mieć też czas dla Lamarra.