- Możemy teraz iść? - ja chyba wiem że oni mają się ku sobie. Ta przygoda może ich połączyć... i oto mi chodzi. Miłość nie zna granic, i ja to dobrze wiem. Teraz musimy się teleportować do zamku.
- To już zależy od was. Mogę iść w każdej chwili - powiedziałem uśmiechnięty. Ciekawi mnie jakimi argumentami Fluttershy wynegocjuje pokój. Co zaoferuje w zamian za pokojowe współistnienie Podmieńców i Kucyków.
- Mi tam obojętne, mogę nawet teraz. Tylko ciągle mam przeczucie że coś się stanie, ale to nic bo mój idol tutaj jest - powiedziałem patrząc na Discorda.
Wasz statek manewrował pomiędzy pociskami, a ty zestrzeliwałeś kolejne statki wroga. Po chwili dolecieliście do przekaźnika i wskoczyliście w nadprzestrzeń.
On odwzajemnił uśmiechem. Dbał o ciebie jak byś była najdroższym kamieniem na świecie, i odda życie by go nikomu nie oddać. Dawno nie czułaś się tak jak dzisiaj.
- Dobrze. Kiedy zatem zaczynamy - spytałem się niepewnie. Nie mam ochoty tam wracać, poza tym matka może im coś zrobić. Mam złe przeczucia co do całej tej eskapady.
- Czyli początkowo mam tam iść SAM? - spytałem się. Nie wiem jak matka zareaguje na to że wróciłem, poza tym ten drugi test to może być co kolwiek, np ukraść klejnoty harmoni czy coś w ten deseń.
Wstaję z ziemi i podchodzę do Fluttershy. - To kiedy idziemy? - spytałem się. Im szybciej to załatwię, tym szybciej wrócę do swojego życia, oby tylko Meekness nic się nie stało.
- Nosz Ja pier****, tym razem zgodzę się z królową. Lepszego materiału na strażników nie mieliście? Bo co się odzywają to się rozlatują, jak chiński długopis po napisaniu jednej litery.
Podchodzę do niego i kucam przy nim. - Jaki słodki króliczek, jak się wabi? - powiedziałem milusim głosikiem. Uwielbiam tak mówić do zwierząt, nieważne jakich.