-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Możemy teraz iść? - ja chyba wiem że oni mają się ku sobie. Ta przygoda może ich połączyć... i oto mi chodzi. Miłość nie zna granic, i ja to dobrze wiem. Teraz musimy się teleportować do zamku.
-
Zaczynamy. Podchodzę do nich i mówię. - Przepraszam, wiecie gdzie można dostać tutaj jakieś tanie lokum i pracę? Zamierzam się tutaj wprowadzić.
-
- OSZ TY MURZYNIE CZECZEŃSKI! Stawiam ci piwo - powiedziałem z uśmiechem.
-
- Pięćdziesiąt - powiedziałem z uśmiechem - A ty ile zdjąłeś swoją wiatrówką?
-
- To już zależy od was. Mogę iść w każdej chwili - powiedziałem uśmiechnięty. Ciekawi mnie jakimi argumentami Fluttershy wynegocjuje pokój. Co zaoferuje w zamian za pokojowe współistnienie Podmieńców i Kucyków.
-
Opuszczam broń i przypominam sobie ilu trafiłem.
-
- Mi tam obojętne, mogę nawet teraz. Tylko ciągle mam przeczucie że coś się stanie, ale to nic bo mój idol tutaj jest - powiedziałem patrząc na Discorda.
-
"Lepiej nie mówić Fluttershy" pomyślałem. Walczę dalej do utraty amunicji, potem podnoszę ludzką broń i strzelam z niej do wroga.
-
- Lecimy prosto na Cytadele, Rada musi się o tym dowiedzieć.
-
- Udanych łowów - powiedziałem po czym ruszyłem w pole bitwy, będę liczył każdego trafionego przeciwnika.
-
Wasz statek manewrował pomiędzy pociskami, a ty zestrzeliwałeś kolejne statki wroga. Po chwili dolecieliście do przekaźnika i wskoczyliście w nadprzestrzeń.
-
On odwzajemnił uśmiechem. Dbał o ciebie jak byś była najdroższym kamieniem na świecie, i odda życie by go nikomu nie oddać. Dawno nie czułaś się tak jak dzisiaj.
-
- Nawet jak znajdziesz Vulcana, to mnie nie pobijesz - powiedziałem głosem który wyzywa go na pojedynek w strzelaniu.
-
Nie muszę mieć jakiś tam luksusów. Wystarczy mi nawet stodoła. Poszukuje najtańszej oferty, mogę być nawet współlokatorem.
-
- Dobrze. Kiedy zatem zaczynamy - spytałem się niepewnie. Nie mam ochoty tam wracać, poza tym matka może im coś zrobić. Mam złe przeczucia co do całej tej eskapady.
-
"Ach tak" powiedziałem po czym wyszedłem z budynku. Idę szukać lokum.
-
Podchodzę do Ghosta. - Masz broń?
-
"To było... ZAJEBISTE!!! Nauczysz mnie tego w wolnej chwili?"
-
- Czyli początkowo mam tam iść SAM? - spytałem się. Nie wiem jak matka zareaguje na to że wróciłem, poza tym ten drugi test to może być co kolwiek, np ukraść klejnoty harmoni czy coś w ten deseń.
-
- Tarcza chyba pękła. Idziemy - powiedziałem wychodząc na zewnątrz.
-
Wstaję z ziemi i podchodzę do Fluttershy. - To kiedy idziemy? - spytałem się. Im szybciej to załatwię, tym szybciej wrócę do swojego życia, oby tylko Meekness nic się nie stało.
-
- Nosz Ja pier****, tym razem zgodzę się z królową. Lepszego materiału na strażników nie mieliście? Bo co się odzywają to się rozlatują, jak chiński długopis po napisaniu jednej litery.
-
Podchodzę do niego i kucam przy nim. - Jaki słodki króliczek, jak się wabi? - powiedziałem milusim głosikiem. Uwielbiam tak mówić do zwierząt, nieważne jakich.
-
Kontynuuje modlitwę. Po chwili kończę i chwytam za broń i podchodzę do drzwi.
-
Przeładowuje broń. Jestem gotowy na to co nadejdzie. Składam ręce i zaczynam się modlić by wszystko się udało.