Skocz do zawartości

Elizabetta

Brony
  • Zawartość

    263
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Elizabetta

  1. W ciszy słuchała przemówienia mistrza. Chwilę się zastanowiła. " Oracion Seis to strasznie niebezpieczne typki. Chyba przyda się moja pomoc". - Ja też się zgłaszam - powiedziała.
  2. Wilk długo się nie pojawiał. Sue, więc wstała i zaczęła go szukać. Zauważyła Kai`a. " Ktoś nowy, widzę" pomyślała. - Witaj Kai, jestem Susanne, ale możesz mi mówić Sue. Jak Ci się podoba w gildii? - zapytała stając koło niego.
  3. Około godziny 10. 20 Sue leniwie otworzyła oczy, przetarła je i przeciągnęła się beztrosko. Spojrzała na zegar. Było po dziesiątej. - No ładnie. Trochę za długo spałam - mruknęła. Przyjechała dziś w nocy około 01:00, więc była zmęczona po podróży. Miała ochotę się jeszcze zdrzemnąć, ale trzeba się było już brać do roboty. Wstała z łóżka i leniwym krokiem poszła do łazienki. Siedziała tam prawie godzinę. Potem ubrała się i skierowała do kuchni by zrobić jakiś obiad, bo na śniadanie było zbyt późno. Po skończonym jedzeniu, wyszła z domu. Dojście do gildii zajęło jej zaledwie parę minut. Gdy już się tam znalazła, od razu siadła przy jednym ze stolików i zaczęła rozmawiać ze znajomymi. W czasie gdy ona była zajęta rozmową, wilczyca jak gdyby nigdy nic gdzieś sobie poszła. Dziewczyna wiedziała, że nie odejdzie daleko, ale na wszelki wypadek rozglądała się od czasu do czasu, bo wilk mógł coś nawywijać.
  4. Elizabetta

    Co mówi sygna?

    " I co się gapicie?"
  5. Elizabetta

    Czołgiem!

    Witaj, udanej zabawy na forum ^^
  6. Hmm.. a więc chciałabym zobaczyć jak mnie narysujesz jako gronostaja, mistrzu
  7. Popołudnie: Dziewczyny szły ładnych kilka godzin, gdy w końcu na horyzoncie pojawił się zarys miasta Clove. Były już bardzo blisko. Uszczęśliwione szybko pobiegły w tamtym kierunku. Po jakiejś godzinie, całe zdyszane ale zadowolone, że w końcu osiągnęły swój cel, stanęły niedaleko budynku gdzie niedawno odbywało się regularne spotkanie. Kiedy odzyskały oddech, poszły szybko w stronę domu, w którym mieszkał ten, który zlecił poszukiwanie kwiatu. Sue ciekawiło dla czego sam po niego nie poszedł, przecież podczas podróży nie spotkało jej nic niebezpiecznego. Poza ulewą, którą sama wywołała. Po kilku minutach rozmowy wyszła z domu i wraz z Lili skierowała się w stronę stacji aby sprawdzić, o której odjeżdża najbliższy pociąg do Magnolii. Okazało się, że o 19. Była dokładnie 17:50. Susanne już od dana chciała zwiedzić Clove, tak więc postanowiła je zwiedzić. Dzięki przyjaciółce, która mieszkała tu kilka lat, udało jej się zwiedzić najciekawsze miejsca w mieście. Przez to zwiedzanie, Sue mało nie spóźniła na pociąg. Dziękowała niebiosom, że wcześniej kupiła sobie bilet. Gdy dotarły na stację, pociąg już szykował się do odjazdu. Dziewczyna szybko do niego wskoczyła i zajęła swoje miejsce w odpowiednim wagonie. Zdążyła tylko pomachać przyjaciółce na do widzenia i pociąg ruszył.
  8. 24.X.X784 Wczesny ranek Nad Doliną Web wstawał nowy dzień. Mimo wczesnych godzin porannych już było tam jasno. Promienie słońca rozganiały ciemność, tańcząc tu i tam. To właśnie one, nieznośnie jasne promyki, obudziły Susanne. Dziewczyna wstała z niezadowoloną miną, przetarała oczy i zaspana rozejrzała się po najbliżej okolicy. Chwilę jeszcze siedziała ( właściwie to snęła na siedząco ), lecz na chwilę wstała i zajęła się śniadaniem. Jej przyjaciółka wstała chwilę po śniadaniu, stwierdziła, że nie jest głodna, więc dziewczyny niemal natychmiast zwinęły swoje manatki i ruszyły szybko w stronę miasta.
  9. Elizabetta

    Co mówi sygna?

    "Lubię spamić linkami"
  10. 23.X.X784 Wieczór. Od kiedy tylko skończył padać deszcz, dziewczyny niemal biegły. Chciały pokonać jak najszybszy dystans dzielący je od miasta. W końcu jednak zrobiło się tak ciemno, że musiały zrobić postój. Skryły się pod jakąś skalną półką i znów rozpaliły ognisko. Noc z każdą chwilą stawała się coraz chłodniejsza, więc założyły na siebie koce. - Myślę, że już jutro dojdziemy do miasta - powiedziała z entuzjazmem Lili. - Mam nadzieję. Lubię podróże, ale nie lubię pustyń. - odparła, zmęczonym tonem. Jeszcze chwilę rozmawiały ze sobą, próbując pozbyć się senności (drzemka w takich miejscach jest dość niebezpieczna), jednak już po chwili obie zasnęły.
  11. N: Ciekawy. A: Celestyna. Fajna. S: Też bardzo ciekawa. U: Miły user. Nie mam zastrzeżeń.
  12. Dziewczyny szły już prawie godzinę w głąb jaskini. Ani Sue ani jej przyjaciółka Lili, nie spodziewały się, że jaskinia może być tak wielka. Żeby się nie zgubić w labiryncie korytarz, zostawiały na ścianach, w widocznych miejscach, znaki. W końcu ich uwagę przykuło nieco jaśniejsze światło z jednego, z korytarzy. Z duszą na ramieniu poszły w jego kierunku. Gdy dotarły do jego końca, aż dech im zaparło. Była tam cała masa krwiście czerwonych kwiatów, o niezwykle intensywnym zapachu. - Znalazłyśmy! - wrzasnęła Lili na całe gardło po czym pobiegła w ich stronę. Sue tylko z uśmiechem na twarzy przekręciła oczami i ruszyła za nią. Zebrały kilka kwiatów i od razu postanowiły wrócić do miasta. Z powrotem na zewnątrz nie było wielkiego problemu jednak na zewnątrz wciąż szalała ulewa. Musiały poczekać aż się uspokoi ( Susanne wolała już nic nie robić z pogodą ). Czekały kilka godzin. Dopiero pod wieczór mogły już wyjść ze swojej kryjówki. Nie traciły czasu i natychmiast ruszyły w drogę powrotną do Clove. "Mam nadzieję, że w gildii wszystko dobrze." pomyślała Sue.
  13. 23.X.X784 Susanne już drugi dzień wędrowała już przez Dolinę Web, jednak nie sama. W mieście Clove spotkała dawną przyjaciółkę z dzieciństwa, która koniecznie chciała pomóc jej w wykonaniu misji. Przy okazji rozmawiały o swoich przygodach, znajomych... jak to dziewczyny, o wszystkim. Dla własnej wygody Sue wywołała małe zachmurzenie nad Doliną. Tylko niestety małe zachmurzenie znów zmieniło się w niewyobrażalną ulewę. Cóż było robić, dziewczyny ukryły się w pierwsze lepszej jaskini i rozpaliły ognisko, bo zarówno na zewnątrz jak i w środku panowały egipskie ciemności. Nagle Lili ( przyjaciółka) wpadła na pomysł, by przeszukać jaskinię, bo jak słyszała, kwiat, którego akurat szukały, rośnie właśnie w takich miejscach jak ta jaskinia. Z czystej ciekawości (i chyba także z nudów) Sue przystała na tej pomysł. Ruszyły w głąb jaskini.
  14. 22.X.X784. Południe Sue siedziała przy barze i popijała zamówiony wcześniej sok. Zbierała siły na daleką podróż, na którą zaraz miała wyruszać. Misja polegała na znalezieniu rzadkiego kwiatu rosnącego raz na 7 lat gdzieś w Dolinie Web. Akurat za 3 dni roślina miała zakwitnąć. W prawdzie misja wyglądała na niebezpieczną, jednak nagroda była duża, a i to, że dziewczyna była już tam parę razy dodawało jej otuchy. Skończyła sok i zapłaciła barmanowi. Dała znak wilczycy, że już wychodzą. Dokładnie rozejrzała się po wnętrzu. Wszyscy mieli zadowolone miny. " Jeśli wszytko dobrze pójdzie, powinnam niedługo wrócić" pomyślała i skierowała się w stronę drzwi wyjściowych.
  15. Wczesny poranek. Susanne obudziła się z głośnym krzykiem. Dysząc ciężko rozejrzała się niespokojnie po pokoju. Było jeszcze ciemno, ale nie zauważyła nic niepokojącego. - Niech to, znów to samo - burknęła pod nosem. Znów śnił jej się ten sam koszmar, to było nie do zniesienia. Wygramoliła się z łóżka i poszła do łazienki. Siedziała tam około godziny. W końcu wyszła z wanny, ubrała się i siadła do śniadania. "Ciekawe co słychać w gilgii..." zamyśliła się. Gdzieś około 10 wyszła z domu. W drodze do "Białej Gwiazdy" zaszła do księgarni. Już dawno miała sobie kupić pewną książkę, jednak na miejscu okazało się, że jej nie było. Wyszła ze sklepiku. Po kilku minutach była już w gildii. Przywitała się i siadła przy jednym ze stolików.
  16. Westchnęła. - A więc to to jest ten sławny "Styl Pijanego Mistrza". Nieźle. - pomyślała na głos. - No nic, pomóżcie mi przenieść gdzieś mistrza - zwróciła się do innych. Miała zamiar powiedzieć ".. pomóżcie mi z tą kłodą" ale jaki by mistrz nie był, należał mu się szacunek. Wraz z jakimś innym magiem przeniosła założyciela gildii do jego pokoju, po czym zeszła na dół. Stanęła koło tablicy ogłoszeń i zaczęła szukać misji dla siebie.
  17. Wilczyca przekręciła lekko kosmaty łeb w bok, najwyraźniej niewiele rozumiejąc wypowiedź. Sue rozejrzała się po gildii. Wszyscy, którzy tu byli patrzyli, albo na mistrza, albo na nią. Zamyśliła się. "Hmm.. omamy wzrokowe, niewyraźna wymowa... chyba już wiem". Skrzyżowała ramiona. - Mistrz czasem za dużo nie wypił? - zapytała podnosząc prawą brew i przyglądając mu się uważnie.
  18. Spojrzała na Mistrza. O co mu chodziło z tymi siostrami? Jeszcze do tego dziwnie mówił... - Czy.. coś się stało, Mistrzu? - zapytała uważnie mu się przyglądając. "Mam nadzieję, że nie chodzi o ten mały wypadek z pogodą" przeszło jej przez myśl.
  19. Deszcz przybrała na sile, nawet pojawiły się pierwsze błyskawice. "Rany, nie o to mi chodziło. No cóż, nie mogę marnować many..." zamyśliła się. Cały czas biegła w stronę gildii, gdy tam wreszcie dotarła była przemoczona do suchej nitki. - Troszkę przesadziłam - powiedziała.
  20. Słońce wciąż niemiłosiernie paliło. Na mieście praktycznie nikogo nie było, oprócz kilkorga ludzi kryjących się w cieniu. - Nie wytrzymam... - usłyszała nagle - Ja też nie zamierzam... - mruknęła do siebie. - Hej, Amara. Co byś powiedziała na mały deszczyk? - spytała wstając z ławki. Na słowo "deszczyk" wilczyca nagle się podniosła. - Tak też myślałam - uśmiechnęła się do siebie - Tan ri! - (poziom many 175pt) . W jednym momencie niebo się zachmurzyło i zaczął padać deszcz. Na ulicy pojawili się ludzie. "No znacznie lepiej" pomyślała.
  21. - Ech... jak gorąco, nie Ami? - mruknęła do leżącej na ziemi i głośno dyszącej, wilczycy. Dzień był bardzo upalny, nawet w cieniu nie można się było ochłodzić. Sue siedziała na ławce, w parku. Cały wczorajszy dzień spędziła na zwiedzaniu nowego miasta, w którym to wykupiła sobie mieszkanie. Dziś miała zamiar odwiedzić gildię, ale niemożliwy upał pokrzyżował jej plany, nie miała nawet siły by użyć magii aby zmienić pogodę.
  22. Nie bardzo miała ochotę na imprezę, tym bardziej na jedzenie, Amara wręcz przeciwnie. Gdy pojawiło się jedzenie wilk natychmiast pognał w jego kierunku. Sue tylko westchnęła i poszła w ślad za pupilem. Zastała wilczycę przy tym jak akurat wylizywała jakiś talerz, po chwili zwierzę podniosło głowę i oblizało się. Już wilczyca miała złapać kolejne przysmaki gdy jej właścicielka cicho ją przywołała. Gdy wilk podszedł do Sue, ta skarciła go wzrokiem. - Co ja z tobą mam, rozrabiako - szepnęła ni to do siebie, ni to do wilka.
  23. Zamyśliła się chwilę, gdy Joseph wspomniał o przyjęciu do gildii w milczeniu pokiwała głową. - A jak nazywała się ta poprzednia gildia? - zapytała po chwili.
  24. *Rajska Wieża... kolejny przykład miejsca, którego nazwa jest błędna..* pomyślała. - Cóż współczuję Ci. Ja wychowałam się w małym miasteczku, właściwie to... babcia i ojciec mnie wychowali - powiedziała, dając przy okazji znak ręką swojej wilczycy, która właśnie podeszła, by siadła. Skinęła głową w kierunku Joseph`a na znak przywitania.
×
×
  • Utwórz nowe...