Skocz do zawartości

Applejuice

Brony
  • Zawartość

    1987
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Applejuice

  1. Jęknąłem cicho. Czemu wszystko musi być takie niezrozumiałe i pogmatwane? Lyriel jednak taka nie była. Była opanowana, twarda i stanowcza. I na pewno bardziej doświadczona, jeśli chodzi o życie. Nie chciałem jej w sobie rozkochiwać. Pomogła mi. Mogłaby po prostu wyjść i zapomnieć... a jednak została i ze mną porozmawiała. I w tej rozmowie uświadomiła mi wiele rzeczy... Szczeniak... "Mniej gdybania, więcej przeżywania teraźniejszości". Święte słowa. Może po prostu powinienem się bardziej skupić na tym, co mnie otacza? Reiry jednak nie dało się zrozumieć. W sumie to ŻADNEJ klaczy ogier nie zrozumie. Tak już chyba dawno zostało ustalone. Wyszedłem za swoim przyjacielem. Reira chyba została w środku... w sumie, zbytnio mnie to nie interesowało. - Zachowuje się dziwnie - powiedziałem do niego. - Kompletnie jej nie rozumiem. I chyba powinno tak zostać. Niech sobie myśli co chce, ja mam własne życie.
  2. - Też już pójdę. Spojrzałem na Reirę i tylko pokręciłem głową. Spakowałem gitarę do futerału i zarzuciłem ją na plecy. Nie szukałem już okularów. Jakoś... po rozmowie z Lyriel nie miałem ochoty ich zakładać. Podszedłem do Dave'a i powiedziałem cicho, starając się żeby Reira mnie nie usłyszała: - Zakochała się we mnie czy co?
  3. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  4. - Skoro ma to tak wyglądać, to ja dziękuję - mruknąłem. Westchnąłem i spojrzałem po reszcie. - Za trzy dni mamy koncert. Czy tam dwa, nie wiem. Będziemy grać z Trapnest - naszymi rywalami. Musimy pokazać Ponyville, że jesteśmy od nich lepsi. A jeżeli próby będą przebiegać w takiej atmosferze to wątpię, żeby cokolwiek z tego wyszło. Spojrzałem po swojej gitarze. Podskoczyłem w miejscu i przejechałem po jej wszystkich strunach. - DAAALEEEJ, KURRRDEE! - ryknąłem. Nie czekając na ich reakcję, zacząłem wygrywać melodię "Zero". ____________________________
  5. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  6. Fire spojrzała na ciebie smutno. W jej oczach dostrzegłaś łzy. Pogłaskała cię po głowie i powiedziała: - Nie przejmuj się tym. To sprawa między mną, a twoim ojcem. Weź sobie jakąś książkę z mojego gabinetu i zacznij pisać wypracowanie... Posprzątam tu trochę. Apple Bloom mówiła mi, że chciałaś pomagać im w sadzie. Jak skończysz, będziesz wolna. To powiedziawszy wyszła z salonu do kuchni. Usłyszałaś odgłosy garnków i talerzy... Nie pozostało ci nic innego jak branie się do roboty.
  7. Już miałem coś powiedzieć, ale tylko potrząsnąłem głową i parsknąłem krótkim śmiechem. Spojrzałem na Reirę, uśmiechając się lekko. - Ciebie nie da się zrozumieć - rzekłem w końcu. - Bierzemy się do kupy czy dalej idziemy kisić się w pokojach? - zwróciłem się do reszty.
  8. Westchnąłem i przeczesałem włosy. - Mówiłem - powiedziałem, lekko dysząc ze zmęczenia. - Nie ma sensu. Spojrzałem na Reirę. Rozumiałem Camerona, ale ona... Podszedłem do niej i spytałem łagodnie, nie chcąc jeszcze bardziej jej zdenerwować: - Coś się stało?
  9. Applejuice

    Poznajmy się!

    Nie, jest Prawą Ręką Witaj na forum, Positive. Miłej zabawy
  10. Zanim zacząłem grać, zdjąłem swoje okulary i odrzuciłem je gdzieś w bok. - No dobra - mruknąłem. Odetchnąłem głęboko i zacząłem wygrywać pierwsze dźwięki piosenki... _________________ http://www.youtube.com/watch?v=TFipjabLzzc
  11. Uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do Camerona. - No i jak tam, stary? - Poklepałem go po ramieniu. - Widzę, że jesteś wykończony. Westchnąłem. - Ta próba może się okazać stratą czasu. - Spojrzałem na swojego przyjaciela z uśmiechem. - No ale dobra. Może się uda. Zająłem miejsce gdzieś na środku sali. - Co najpierw? - spytałem.
  12. Wzruszyłem ramionami. - Nie wiem - odpowiedziałem. - Po prostu byłem tutaj... z Lyriel... - Spojrzałem na niego w obawie. - Ona jest z Trapnest. Do niczego nie doszło - odpowiedziałem natychmiast. - Jest o cztery lata starsza ode mnie, więc wiesz... Zwykła rozmowa. Założyłem swoją gitarę. - No to czekamy na Camerona - powiedziałem już głośniej.
  13. Wstałem z westchnięciem, wyrwałem jej kabel z kopytek i natychmiast podłączyłem. Spojrzałem na nią. Czemu była taka zła...? Zastanawiałem się jeszcze, czemu Lyriel odeszła. Bardzo pomogło mi jej towarzystwo... Wstydziła się? Raczej nie. Jest piekielnie twarda. - Gdzie reszta? - spytałem, podchodząc do swojej gitary. Zamierzałem nic nie mówić o rozmowie z klaczą.
  14. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. - Szczeniak... - powtórzyłem zamyślony. - Idealne porównanie. Westchnąłem i spuściłem głowę. - Może po prostu ta sława uderzyła mi do głowy? Czasami aż mam ochotę, żeby nadal siedzieć w Fillydelphi i tylko pobrzękiwać sobie w garażu. Myślałem, że razem z Blast spełnią się moje marzenia, a jak na razie było więcej upadków niż wzlotów. Oparłem się głową o ścianę. - Moja przyjaciółka miała problemy, ale już z tego wyszła. Pogodziliśmy się... Przypomniałem sobie naszą ostatnią rozmowę. Nie wyglądało na to, żebyśmy w pełni byli kwita...
  15. Nie wybuchnąłem. Zrobiłbym już to dawno, ale jakimś cudem jej słowa do mnie trafiły. Odłożyłem gitarę i westchnąłem. - Po prostu zaczyna mnie to wszystko już męczyć - powiedziałem cicho. - Dzięki, że jeszcze bardziej uświadomiłaś mi, jakim jestem dupkiem. Usiadłem na podłodze. - Nie obchodzi mnie, ile masz lat. Teraz możesz już iść.
  16. Znalazła się, emerytka jedna... - O co ci chodzi? - Spojrzałem na nią zdziwiony. - Jak nie lubisz rozmawiać z innymi, to wystarczyło od razu powiedzieć, a nie od razu się obrażasz. Wzniosłem oczy do nieba i stuknąłem się w czoło. - Czemu zawsze jak z kimś gadam to musi się to skończyć w taki sposób? - mruknąłem. Jeszcze raz na nią spojrzałem. - Nie zawsze ocenia się książki po okładce. Nie jestem takim typem, który rzuci się od razu na jakąś klacz, bo jest piękna. Może powtórzę: miło było cię poznać. Nie mówiąc nic więcej zdjąłem z siebie gitarę i podłączyłem ją do wzmacniacza. Znowu oparłem się o ścianę i zacząłem cicho pobrzękiwać.
  17. Prychnąłem cicho i oparłem się leniwie o ścianę. - Jesteś z Trapnest, mam rację? Zaraz będzie tu mój zespół. Jeśli chcesz możesz zostac. Mnie to nie będzie przeszkadzało. Nie wiem tylko jak inni zareagują. Podszedłem do niej i z zainteresowaniem zacząłem przyglądać się jej czynnościom. - Grasz na skrzypcach z Trapnest? Ciekawe połączenie. Osobiście nie przepadam za muzyką klasyczną - wyznałem.
  18. Lyriel... to ta z ich zespołu. Biła Rikę i Rizę na głowę. Była zupełnie inna. Tutaj słowo "słodka" na pewno nie pasowało. - Witaj - odpowiedziałem. - Jestem Ren Canady. Miło mi cię poznać. - Uśmiechnąłem się lekko. - Co tutaj robisz?
  19. Frost obrzucił cię gniewnym spojrzeniem. Myślałaś, że jego wzrok zaraz cię spali... był strasznie przenikliwy. - To cię nie usprawiedliwia - syknął przez zaciśnięte zęby. - Ależ usprawiedliwia, usprawiedliwia - odpowiedziała spokojnym głosem Fire. - Dostaniesz karę tylko za to, że chodziłaś po Lesie Everfree. Uśmiechnęła się do ciebie. - Napiszesz mi jakieś wypracowanie, dobrze? Może o lataniu? - zaproponowała. Frost nie mógł uwierzyć własnym uszom. - Wypracowanie?! I to TYLE?! - wykrzyknął w kierunku swojej żony i zbliżył się do niej Fire przeraziła się, lecz zaraz odzyskała zdrowy rozum. - Odejdź ode mnie, albo potraktuję cię moim ogniem. Ale już! Ogier jeszcze bardziej się zdenerwował. Nic jednak nie zrobił twojej mamie, tylko dysząc wyszedł z domu. Klacz opadła na fotel w salonie i ukryła twarz w kopytkach...
  20. Nie wiedziałeś, jakim cudem w przeszłości mogłeś kręcić się z takimi świrniętymi typkami. Byli idiotami, którzy nie potrafili poradzić sobie w życiu, a ich jedynym celem było wypicie dwunastu kufli piwa bez rzygania... Na samą myśl zrobiło ci się nie dobrze. Chwała Beliarowi za to, że przeszedłeś na dobrą stronę. Coś jednak ci się przypomniało... Skoro nie jesteś już bandytą, twoja wiara także powinna się zmienić. W końcu Beliar to bóg zła chaosu. To jednak nie było twoje obecne zmartwienie. Najpierw musiałeś iść do Lorda Andre. Dotarłeś do koszar. O dziwo... nikogo tam nie było. Ani strażników, którzy zwykle pilnują Lorda, jak i jego samego. Tylko jakieś osiłki kręciły się wokół więźniów. Chyba powinieneś się ich spytać, gdzie poszedł Andre. Może będą mieli jakieś informacje. Przypomniało ci się, że w kiciu siedzi Lester...
  21. Nie chciało mi się ani spać, ani wstawać z łóżka. Okropne uczucie... Jęknąłem głośno i ukryłem twarz w kopytkach, zastanawiając się co robić. Może wysłać Stana, żeby wszystkich zebrał? Heh... Biedaczek. Może lepiej nie. Ciekawe, gdzie był teraz Mark... Nie mając innego wyboru, wstałem z głośnym stęknięciem i podrapałem się odruchowo po głowie. Dwunasta... już tak późno. W sumie to nie zrobiłem dzisiaj nic konkretnego, tylko tarzałem się w gównie. A gównem można nazwać wszystko. Tutaj jednak chodziło o ten cały, durny świat i o mnie. Ych... Zachowuję się jak jakiś stary dziad. - Weź się w garść! - krzyknąłem i potrząsnąłem głową ze złości. Gitara pomogła bardzo. Z nadzieją spojrzałem gdzieś w przestrzeń. Zagranie z zespołem może da jeszcze więcej "ukojenia". Założyłem swoją gitarę na plecy i wziąłem okulary. Wolnym krokiem skierowałem się do pokoju Reiry. Zapukałem i, nie czekając na jej odpowiedź, powiedziałem: - Próba na dole z całym zespołem, przyłaź! To samo zrobiłem z resztą. Na chwilkę tylko zawahałem się przy pokoju Camerona. Zszedłem na dół do salki, o której wspominał Stan, i czekałem.
  22. Klacz gwałtownie się wzdrygnęła. Natychmiast wstała i odeszła od ciebie prędko, patrząc na ciebie gniewnym wzrokiem. Nic jednak nie powiedziała. Cisnęła ze złością ognistą kulą gdzieś w dal i rozłożyła swoje potężne skrzydła. - Nie myśl, że będę na ciebie czekać - powiedziała i uniosła się w górę, błyskawicznie wzlatując ponad suche drzewa. Dostrzegłeś, że leci w kierunku Canterlot.
  23. Applejuice

    Braeburn

    Rany, ale ma dziwne... ee... ciało Hm. Te obrazek jest trochę lichy, ale i tak go wstawię : A ten świetny gostek jest podobno Braeburnem. Mnie jakoś go nie przypomina.
  24. - Nikt mnie nie ogarnia - odparłem. - Próbę? Jasne. Nie wiem tylko czy Cameron nie jest zajęty - jeśli wiesz co mam na myśli. Reira coś mi mówiła, że ostatnio zamknął się w pokoju z jakimiś klaczkami. Aaa! No właśnie. Jakoś się z nią pogodziłem. Ale mam już jej serdecznie dosyć. Strasznie mnie wkurza. Ziewnąłem i machnąłem kopytkiem w kierunku Dave'a. - No dobra, idź. Coś wymyślę, tylko najpierw się jeszcze trochę prześpię.
  25. - Nie jestem pewny czy tak jest. Jedna z nich powiedziała coś w stylu "lubię z tobą grać" i strasznie się zarumieniły. Do tego Riza jak zauważyła, że obserwuję Rikę, to... yyy... no wiesz. Odniosłem wrażenie, że też jest nią zainteresowana. A najlepsze jest to, że w ich pokoju jest tylko jedne, wielgachne łóżko. Zaskoczony własnymi słowami stuknąłem się w czoło. - Cholera, może serio są razem. Niech to. Niezłe dupcie. Szkoda, że zmarnują się w taki sposób.
×
×
  • Utwórz nowe...