Skocz do zawartości

Applejuice

Brony
  • Zawartość

    1987
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Applejuice

  1. Zaśmiałem się. - Ja już chyba dałem próbkę swoich możliwości. Aż Stan przyszedł do mnie i powiedział, żebym zszedł do jakiejś sali na dole. Podniosłem się i usiadłem na krawędzi łóżka. - Wiesz, Dave, wszystkiego mieć nie można, ale do niektórych rzeczy warto dążyć - powiedziałem, przyglądając się swoim kopytkom. - Sam tylko jeszcze nie wiem czy mi na nich zależy. Niby były miłe, sympatyczne, chciały mi pomóc, do tego są takie... Jęknąłem głośno i znów się położyłem. - Wyobraź sobie taką sytuację. - Uniosłem kopytko w górę, chcąc bardziej wczuć się w słowa, które wypowiadałem. - Pewien wyjątkowo utalentowany ogier, członek fantastycznego zespołu rockowego, zakochuje się w jednej klaczce z innej bady. Na koniec okazuje się, że ona jest już związana z kimś innym, do tego z inną klaczą, równie piękną jak ona, a tamten ogier kończy na zaspokajaniu swoich potrzeb w jakiś brudnych klubach, bo przeszedł załamanie nerwowe i nie potrafi już dobrze grać na gitarze i wywalili go z zespołu. Parsknąłem krótkim śmiechem. - Jestem prorokiem, Dave.
  2. Applejuice

    Nieobecności

    Nastały u mnie... ciężkie czasy. Moja mama przechodzi chyba kryzys wieku średniego czy coś w tym stylu xP Zagroziła, że jak na koniec roku nie będę mieć 5 z historii i przyrody, to mogę zapomnieć o gitarze. Dodatkowo założą mi hasło na komputer i będę rzadziej was odwiedzać. Oczywiście to jeszcze nic nie wiadomo. Często tak paplają, a na drugi dzień zapominają Ciao.
  3. Westchnąłem marzycielsko i rozłożyłem swoje skrzydła, opierając się teraz na ich miękkich piórach. - No wiesz... Są strasznie słodkie. I przepiękne... Tylko czasami zdawało mi się, że są dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółkami. - Wzruszyłem ramionami. - Może tylko ja tak myślę. Mówiły mi też coś o reszcie swojego zespołu, są tutaj na tym korytarzu. Riza ma świetną gitarę, o wiele lepszą od mojej. Podobno robiona na zamówienie. A Rika gra na basie.
  4. Spojrzałem na niego zdumiony. - To ty cały czas byłeś na dachu? A ja myślałem, że to przeze mnie głowa cię boli. Uśmiechnąłem się. - HAHA! Czyli naprawdę wypiłeś za dużo, co? Cydru nie mam. Idź do kuchni i wlej sobie wody.
  5. Prychnąłem. - Sam siebie posłuchaj. Czemu mamy robić sobie z nich wrogów? Są spoko... Nawet lepiej niż spoko. Zresztą, co ja ci będę opowiadał. Wyjąłem z szuflady jakieś tabletki. - Chyba przeciwbólowe - powiedziałem, rzucając mu lekarstwo. - Aż tak ci moje granie przeszkadzało? - Spojrzałem na niego zdziwiony. - O rany... Opadłem na łóżko. - Wcale nie wyglądają, jakby miały jakiś... niecny plan czy coś. Są miłe i słodkie.
  6. - Cześć. Co ci jest? - spytałem, szczerząc się do niego. - Za dużo cydru? Parsknąłem śmiechem i podszedłem do lustra, robiąc przy tym swoje miny. - Trapnest już przyjechało - poinformowałem go. - I udało mi się poznać dwa kucyki z tego zespołu. Klaczki. - Rzuciłem mu znaczące spojrzenie. - Rika i Riza... Rozmarzyłem się przez chwilę, a potem westchnąłem. - Dobrze, że je spotkałem. Czuję się trochę lepiej. A moja gitara całkowicie mnie uleczyła.
  7. - Aaa... o taką salę chodzi. Dzięki, możesz już iść - powiedziałem i odszedłem od niego, znów kładąc się na łóżku i beznamiętnie gapiąc się w sufit. - A nie! Poczekaj - wykrzyknąłem, nie ruszając się z łóżka. - Jeśli możesz, to sprowadź tu Dave'a. I, nie mówiąc nic więcej, wtuliłem się w poduszki, chcąc się zdrzemnąć.
  8. - Nie - odpowiedziałem szybko. Bratersko poklepałem go po ramieniu. - I nie musisz się niczym przejmować, Stan. Jestem tacy jak inni. Rzuciłem mu jeszcze jedno spojrzenie. - Reira trochę mi o tobie wspominała. Ale jak teraz sobie o tym myślę, to mogła żartować. Aha... jaka salka do prób? Jakaś świetlica czy co? Strasznie denerwowało mnie to, jak zachowywał się w mojej obecności. Byłem jakąś Księżniczką Celestią czy jak...? Ech... - Mów mi po prostu Ren - powiedziałem.
  9. - O rany, sorry. Nie ma sprawy - odpowiedziałem natychmiast. - Już skończyłem. Uśmiechnąłem się do niego. Biedaczek... - pomyślałem, śmiejąc się w duchu. Nagle coś mnie naszło. - Znasz Reirę? - spytałem i oparłem się o futrynę drzwi. Rzuciłem mu znaczące spojrzenie. - Jeśli wiesz o czym mówię.
  10. Humanizacje są świetne! Bardzo lubię je oglądać. Ta jest fajna, ale niektóre szczegóły mi się nie podobają.
  11. Na pewno wreszcie poczułem się wolny. To uczucie mną dosłownie zawładnęło. Podkręciłem wzmacniacz na maksymalną głośność. Przelewałem swoje myśli na gitarę, kopyta bolały mnie od mocnego szarpania strunami. - YEEEEEAAAAAAH! Wywijając grzywą zacząłem... tańczyć na środku pokoju. A właściwie, jeszcze bardziej dałem się ponieść. Ostre dźwięki buczały mi w głowie. Czułem się orzeźwiony, jak nowo narodzony. Udało mi się nawet zagrać pewien manewr, który ostatnio ćwiczyłem. Krzyczałem coś niezrozumiałego w rytm mojej muzyki. Odetchnąłem na chwilę i znów usiadłem. - Taaa! Położyłem się na miękkich poduszkach i spojrzałem na swoją gitarę. Jedyny prawdziwy towarzysz. Aha, no przecież jest jeszcze Dave... Ale teraz jakby wszystkie myśli odpłynęły i zupełnie zapomniałem o wszystkim. Tylko mój Ibanez i ja. Nagle zdałem sobie sprawę, jak głośno grałem. Lekko wystraszony spojrzałem w górę, oczekując jakiś gniewnych okrzyków zbulwersowanych sąsiadów.
  12. Uśmiechnąłem się do nich. - Dzięki... - powiedziałem niezbyt przekonująco. - Pójdę już. Cześć. Kiedy wyszedłem, odetchnąłem z ulgą. TAAAAAK! Mogę do nich wpadać, kiedy tylko chcę! - pomyślała ta weselsza część mojego umysłu... Ta druga jednak była piekielnie przygnębiona. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Kuźwa! Weź się w garść... Wchodząc do swojego pokoju przypomniały mi się moje własne słowa. Może potrzebuję imprezki W sumie... to niezły pomysł. Później skontaktuję się z Cameronem. On to się zna na takich rzeczach... Znów rzuciłem się na łóżko (co robiłem ostatnio wyjątkowo często) i zacząłem grać naszą pierwszą piosenkę.
  13. Znowu westchnąłem i spojrzałem na podłogę. - Nie wiem. - Wzruszyłem ramionami. - Wszystko mi się wali. I chyba nie jestem już taki jak kiedyś. Uśmiechnąłem się lekko. - Może potrzebuję imprezki. Albo wreszcie tego głupiego koncertu.
  14. Mruknąłem coś w odpowiedzi. Coraz bardziej czułem się niezręcznie, nie wiedziałem dlaczego. Westchnąłem. - Dobra. Może pójdę już do siebie. - Spojrzałem po nich. - Dzięki za czekoladę. Odłożyłem pusty już kubek na etażerce koło łóżka. Zawahałem się na chwilę, licząc, że jedna z nich mnie zatrzyma. Dziwnie się czułem. Ogólnie... wszystko było do bani. A szczególnie ja.
  15. Spojrzałem na nie zdziwiony. Nabrałem dziwnego podejrzenia... Szybko jednak wyrzuciłem od siebie tę myśl. - A gdzie reszta waszego zespołu? - spytałem. - Chciałbym ich poznać.
  16. OMG, faktycznie strasznie trudny wybór xD _______________________________________ Natychmiast odłożyłem gitarę na swoje miejsce i wziąłem czekoladę od Riki. - Dzięki - powiedziałem, uśmiechając się do niej uwodzicielsko. Wziąłem mały łyk. Przyjemne ciepło od razu rozeszło się po całym moim ciele. To o wiele lepsze od cydru. Usiadłem na dużym łóżku, nadal popijając gorącą czekoladę. - Wiecie, że będziemy grać razem, nie? - spytałem z zawahaniem. Bałem się ich reakcji.
  17. Applejuice

    Poznajmy się!

    *paczy na nick: sokJablkowy* *paczy na swój nick: Applejuice* Czuję spisek! Ale i tak mnie kochacie, prawda? :< Oczywiście, że Cię kochamy Soczku :> W każdym razie - witaj, Czarku
  18. Chwyciłem ją i oparłem się o ścianę, sprawdzając brzmienie każdej struny. Miała wyjątkowo czyste i ostre brzmienie. - Niezła - przyznałem. - Gdzie zamawiałaś? Mój Ibanez powinien już trafić na strych. Zagrałem jakąś spokojną melodię, która zapadła mi w pamięci. Aż uniosłem wysoko brwi ze zdziwienia. Ta gitara była idealna. - Wow... jest wspaniała - powiedziałem. Zupełnie tak jak ty...
  19. Applejuice

    Poznajmy się!

    Nom, ja też do nich należę Miło widzieć kolejną osobę, która gra w Gothica. ;]
  20. Spojrzałem na Rizę i mruknąłem krótko: - No. Cholercia, obie jesteście prześliczne - pomyślałem. Jakimś cudem oderwałem wzrok od Riki i spojrzałem na gitary. - Mogę zobaczyć? - spytałem Rizę, wskazując na elektryka.
  21. Spoko ;] O to się nie martw. _____________________________ W duchu wydałem głośny okrzyk radości. Nie dość, że wreszcie może trochę uda mi się wyluzować, to jeszcze z dwójką tak ślicznych klaczek... Oprócz tego mieliśmy pokoje naprzeciwko siebie. Kto wie, może z tego spotkania coś wyniknie? Choć były dla mnie ogromną konkurencją i powinienem ich nienawidzić, jakoś tego nie czułem. Ich słodkość i piękność kompletnie mnie zauroczyły. - Jasne - odpowiedziałem bez wahania z szerokim uśmiechem na twarzy i wszedłem za Rizą do ich pokoju.
  22. Applejuice

    Poznajmy się!

    Witam wszystkich nowych! BuBu, grasz na jakimś instrumencie? ;]
  23. Ha! Wiedziałem, że znam te imiona... Chyba jednak nie wyszedłem na głupka, nie? Przecież wyglądają tak... rany, aż słów brakuje... Uśmiechnąłem się. - Pewnie, że o was słyszałem. O takich pięknych klaczkach mówi się wyjątkowo często - powiedziałem. - No i... tak, jestem z Blast. Też gram na gitarze. Elektrycznej. Jeszcze raz na nie spojrzałem, po czym spytałem: - Dlaczego znalazłyście się akurat koło mojego pokoju? Nie powinnyście być ze swoim zespołem?
  24. Mama z tatą czekali już na ciebie w korytarzu. Klacz miała bardzo smutną minę, zaś ogier - wyjątkowo surową. - Co ty sobie wyobrażałaś, młoda damo? - spytał Frost. Fire jednak uciszyła go kopytkiem. - Nie mieszaj się w to. - Jak to, mam się nie mieszać?! To moja córka! - wykrzyknął ogier ze złością. Spojrzał na ciebie gniewnie. - Wytłumacz się. Czemu byłaś nieposłuszna i tak długo chodziłaś po nocy? Do tego w Lesie Everfree! Mama uśmiechnęła się smutno i rzuciła ci pokrzepiające spojrzenie.
  25. Uciekłeś do bezpiecznego dolnego miasta. Tam bandyci nie mogli cię dopaść - wszędzie było pewno strażników. Nawet jeśli Jesper by cię zaatakował, szybko by się z nim uporali. Na twoje szczęście nie gonił cię. Zdrowo poraniłeś jego twarz. Musiałeś jednak - inaczej mógłby cię zranić. Jesper należał do Gildii Złodziei... ty wcześniej też należałeś. Teraz mają nowego szefa... Te informacje były bardzo przydatne. Może by tak powiedzieć o tym Lordowi Andre? W końcu to przestępcy. Powinna ich spotkać należyta kara. Niech gniją w więzieniu razem z Lesterem za swoje czyny... Już się z nimi nie kręciłeś. Nie byłeś z nimi. Nic więc ci nie przeszkadzało, by powiedzieć przywódcy strażników miejskich o tym gnojku Jesperze... Szkoda tylko, że nie udało ci się wycisnąć z jego ust imiona ich nowego przywódcy. Przypomniało ci się jeszcze coś: Halvor, handlarz ryb, był z nimi. Ilu jeszcze takich zwyczajnych mieszkańców może należeć do Gildii? Tym jednak powinni się zająć strażnicy miejscy.
×
×
  • Utwórz nowe...