A skoro już przy narzekaniu jesteśmy...
Od wczoraj gram znowu w Wiedźmina 3 i przypomniał mi się jeden znaczący babol, który zresztą dotyczy wielu innych gier. Mianowicie jazda konna i walka na koniu. Sterowanie jest toporne, koń zawiesza się niemal na wszystkim i wystarczy choćby niewielka różnica w nawierzchni na której jedziemy, aby koń się zawiesił. Jest to plus i minus, bo idąc pieszo, nieraz spadałem w przepaść, bo się za bardzo rozpędzałem i spadałem, zanim zdążyłem to zauważyć, na koniu chyba się nie da tego zrobić, ale jest też to minus, bo czasem jest skarpa na pół metra i normalnie koń przeskoczyłby ją, a tu się nie da... Walka konna to też parodia, szansa trafienia kogoś mieczem i to w galopie jest mało prawdopodobne, dlatego zawsze wolę zeskakiwać z konia. Pomijam też fakt, że jeśli jedziemy pełnym galopem, to obraz przesuwa się tak szybko, że oczy mi wypadają z orbit Jednak jeśli jedziemy cwałem, po drodze, to koń "przykleja" się do drogi i jedzie jak po sznurku do celu nie zbaczając z drogi, ale i tak czasem głupieje i trzeba korygować kurs.
Te same bolączki były też chociażby w Skyrim, tylko że tam koń poruszał się jeszcze bardziej drętwo niż w W3.