Co do związków na siłę
To jest moim zdaniem okropne i dla jednej strony, i dal drugiej. Większość takich osób w ogóle nie są gotowi na związek i jak już są razem to przychodzi zazdrość, kłótnie i poczucie braku wolności. A jeśli takie coś się nie rozpadnie po kilku dniach to prędzej czy później jedna ze stron będzie podrywała inne i zapomni o swoim związku. A potem jest płacz, ryk, wyzwiska "o boże, jak on/ona mógł/mogła mi to zrobić! Świnia, szmata (...)". Osoba, która "jest ta zła" ma poczucie winny, a ta druga płaczę i [w najgorszych przypadkach] ma czasem nawet myśli samobójcze. Często takie pary istnieją tylko w odosobnionych miejscach, gdzie jest mało/ zaufani znajomi, a jak się już wychodzi to jakby się nie znali. To nie ma sensu. Albo związki gdzie osoba x chce być z osobą y tylko dlatego, że jego wrogowi się podoba osoba x i jest z nią aby jej dokopać, nie dość, że osoba y jest dosłownie wykorzystywana dla czystej głupoty, to są jeszcze kłótnie pomiędzy osobą z, a jej wrogiem, po co?
Wkurzają mnie osoby, które dają nadzieje każdej osobie na związek, czy na coś więcej. A później się wyśmiewają i obgadują z nich. Dla mnie to jest chore, żeby być z każdym na bardzo dobrych stosunkach i nie mieć wrogów albo osób, które się po prostu nie lubi. A potem łamie im się serca bo "On/ona mnie nie kocha! A przecież tyle ze mną gadał/a!"