Obudziły mnie wrzaski i strzały. - Co się dzieje? - Zobaczyłam ludzi. - O nie ... nie, nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Jest niedobrze, jest bardzo niedobrze! - Powiedziałam po czym rzuciłam się w krzaki aby zobaczyć co się dzieje. Przede mną stał człowiek i mierzył mi w głowę jakimś patykiem. - Hej! Czego ty ode mnie chcesz? Co ja Ci takiego zrobiłam że chcesz mnie zabić? - Mówiłam do siebie, wiedziałam że i tak mnie nie zrozumie. Człowiek coś przycisnął. W tym momencie doszło do mnie że to mogą być ostatnie sekundy mojego życia. - Nigdy się nie poddam! - Wrzasnęłam, po czym chwyciłam za to coś, co trzymał człowiek i wyrwałam mu to. Nie chciał puścić więc się przewrócił. Niechcący strzeliłam sobie patykiem w klatkę piersiową. Na szczęście kula nie weszła głęboko, inaczej bym przecież już nie żyła. Rzuciłam to w krzaki i zaczęłam gryźć człowieka. Dusiłam go łapami. Nie ruszał się. Zabiłam go. Nie byłam z siebie dumna ale to było jedyne rozwiązanie.