Wbiegłam bezszelestnie do lasu. Skradałam się w poszukiwaniu potencjalnej zdobyczy. Nigdy nie lubiłam zabijać zwierząt - kochałam je, ale to jest w końcu natura wilka, muszę zabijać żeby przeżyć. No chyba żeby wyżyć tylko na samych jagodach, malinach i innych owocach. Z rozmyślania wyrwał mnie szelest w krzakach obok mnie. Zaczęłam się skradać i skoczyłam na krzak. Wyleciała z niego tłusta sarna. Byłam trochę zdziwiona że tak duże zwierze potrafiło ukryć się w tak małym krzewie. - Chodź tu! - Krzyknęłam biegnąc za sarną. Goniłam ją w głąb lasu. Rzuciłam jej się na szyję i zaczęłam dusić ją łapami. Przewróciła się i najwyraźniej złamała jej się noga. Zdechła. Popatrzyłam jej prosto w oczy, było w nich jeszcze wołanie o pomoc. -Przepraszam Cię, tak bardzo. - Powiedziałam po czym pociągnęłam za sobą zwłoki. Dociągnęłam je na polanę i wyszłam z lasu. Weszłam do szpitala i położyłam je przed wilkami. - Jedzcie jak chcecie, smacznego.