Skocz do zawartości

MasterOFPonies

Brony
  • Zawartość

    129
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez MasterOFPonies

  1. Ja mam takie pytanie- czy znajdę gdzieś fica o magu z innego świata przybywającym do Equestrii? Nie ważne czy będzie skucykowany czy ludzki, ani to czy będzie rozpierducha czy wakacje. Żeby był!

    Oraz- czy znacie jakiś fic, który opisuje zakochanie pomiędzy kucykiem i człowiekiem (w wersji humanoidalnej)? Oraz najlepiej tego owoce, np... CENTAURY? :rainderp:

    Nie wiem czemu ostatnimi czasy niezwykle ciekawi mnie to ostatnie zagadnienie...

    Mogę polecić nekromantę z ponyville (zakończony) I jego kontynuację (w trakcie pisania)

    Linki:

    1 część - http://mlppolska.pl/Watek-Nekromanta-z-Ponyville-Dark-Fantasy--5832

    2 część - http://mlppolska.pl/Watek-Nekromanta-z-ponyville-II-Powrot-smierci-dark-fantasy--6030

  2. Reaktywacja fica! Poprawiłem pierwsze trzy rozdziały i wrzucam siódmy - Miłego czytania!

    Rozdział 7

    Tajemniczy przybysz

    Rozdział 7

    080727f409309179med.jpg

    Rysunek wykonany przez Eriks

    Travis wpatrywał się w jednorożca ze zdziwieniem.

    -O co chodzi? spytał się jednorożec odwracając się. Gdy spojrzał na Travisa wpadł w ten sam szok. Po chwili zebrał myśli i powiedział:

    -Ty? czego chcesz?

    - Mógłbym zapytac o to samo, ciągle na mnie wpadasz. Odparł Travis. - Poza tym zawsze uciekasz jak źrebak, to żałosne.

    - Widziałam co potrafisz, jesteś groźny!

    - Gdybym chciał żebyście byli martwi, już byście nie żyli. Mam inny cel.

    - Czyżby? a jaki? Spytał poddenerwowany jednorożec.

    - Nie interesuj się tym, ciekawośc to pierwszy stopień do piekła. Rzekł Travis kierując się do drzwi. Miał już je popchnąć i wyjść do miasteczka, ale poczul że nie może. Były zablokowane magią. Widac tamten jednorożec naprawdę chce wiedzieć. Ale raczej się nie dowie. Zaczął szukać slabego punktu, okna lub osłabionej ściany. Wreszcie znalazł - otwarte okno, na piętrze. Musiał tylko szybko rzucić sie na piętro i wyskoczyć, zanim jednorożec je zablokuje. Było jednak za późno. Jednorożec zauważył że Przybysz przygotowywuje się do podnania na piętro. Travis mógł jedynie patrzeć jak jego jedyna szansa na ucieczke zamyka się w murze magicznej fioletowej energii. Nie miał wyboru. Przynajmniej na razie. Musiał gfrac w tą grę aż dopóki nie znajdzie wyjścia.

    -Więc chcesz wiedzieć skąd pochodzę? Zaczął - Zgoda, ale w zamian za to mie wypuścisz. - Powiedział.

    - Zatem opowiadaj.

    Travis miał mało czasu, musiał coś zmyślić.

    - Urodziłem się w Canterlocie. Jednak przez pożar moja rodzina zginęła. Wychowywałem się sam. W skrócie to tyle. Travis wiedział że jednorożec mu ni uwierzy, to była tylko gra, chciał zyskać czas, by zebrac energię. Czuł, że w jego ciele zbiera się siła. Siła mroku. Nie miał jednak zbyt wielkiego wyboru, musiał sie wydostać.

    -Łżesz, nie jestem głupia. Odparł jednorożec.

    - Widac jesteś. odparł Travis. Siła się zebrała. Cisnął nią w drzwi, których zasłona pekła jak bańka. Zaczął uciekać. Najwyraźniej jednorożec wiedział już, kim on jest. Musiał zniknąć. Przynajmniej na razie.

    C.D.N

  3. Miałem wenę więc całkowicie zmieniłem opis

    Młody kucyk podbiegł do starca i zapytał:

    -Wujku, opowiesz mi jakaś historię?

    Stary pegaz nachylił sie nad młodzikiem i odpowiedział:

    -Dobrze mały, dziś opowiem historię pewnego pegaza, zapewne o nim słyszałeś. Zwał się Travis, był najsłynniejszym wojownikiem rebelii przeciw Discordowi. Urodził sie w Canterlocie, Wielkim mieście. Nie pisane mu było jednak żyć w spokoju i luksusach. Tajemniczy pożar wybił wszystkich z jego rodziny. Tylko on ocalał. Żył na ulicy, żebrał, jadł odpadki, nauczył się przetrwania. Gdy dorósł, zaczął podróżować. W ciągu jednej z podróży zauważył jak dwa kucyki walczą mieczami. Stało się to jego pasją, trenował i trenował, stał się prawdziwym mistrzem. Z pokazów zarobił trochę pieniędzy, kupił dom i miał się osiedlić, Jednak los mu na to nie pozwolił. Discord znudzony, wezwał trzęsienie ziemi nad Equestrię. Travis musiał patrzeć, jak dziesiątki kucyków giną. Nie mógł tego znieść. Wędrował przez kilka lat, aż napotkał rebeliantów. Ale to materiał na następną historię. Teraz idź spać, już późno. Gdy młody kucyk poszedł, Dziadek odetchnął z ulgą. ,,Dobrze że zmyśliłem tę historię, ale teraz czas zniknąć, robią sie podejrzliwi" Travis zrzucił sztuczną brodę i wyszedł. Nigdy nie był już widywany w tamtych okolicach.

  4. Witam, jest to kontynuacja mojego drugiego fica, link:
    http://mlppolska.pl/Watek-Nekromanta-z-Ponyville-Dark-Fantasy--5832

    Radzę przed przeczytaniem drugiej czesci przeczytać pierwszą, fabuła jest oparta na tym samym uniwersum. Fic ten powiada o rzech postaciach:
    Słynnym nekromancie, jednorożcu White Rose oraz o Akolicie nekromanty Artanisie. Zapraszam do czytania.

    P.S w tej serii nie będzie już takiej szybkiej fabuły jak w pierwszej, opamiętałem się XD

    Rozdział 1


    Nekromanta z Ponyville II
    rozdział I - Powrót zła


    Pięć lat po wydarzeniach z pierwszej części

    White Rose przechadzała się spokojnie po łące. Była białym jak śnieg jednorożcem, o jasnozielonym kolorze grzywy. jej znaczkiem była czerwona róża. Odkąd była mała pamiętała, że nie wolno jej wychodzić z domu. Teraz, gdy była dorosła mogła wędrować ile chce. Poza tym niebezpieczeństwo już minęło. Zły mag z północy nie żył, Luna przejęła władzę nad Equestrią, starała się wznosić księzyc i słońce, co nie było łatwe ale dawała sobie radę. W Equestrii było znów bezpiecznie. Nagle usłyszała hałas. Uciekła za głaz, bojąc się że to jakieś wrogie stwory. Po kilku minutach wyjrzała zza głaza, z lasu był słyszany dziwny odgłos, podobny do szeptu, ale jednak głośny i wyraźny. Szept był w innym, nieznanym White Rose języku. Po chwili przemogła się i powoli poszła sprawdzić co to. O dziwo w lesie nie było żywego ducha. Zazwyczaj roiło się tu od ptaków,myszy wiewiórek ale dziś nie bylo nic, jakby jakaś tajemnicza siła wysysała życie z tego miejsca. Źródłem szeptu była jaskinia, widoczne było że ktoś, lub coś ją wydrążyło. Powoli weszła do środka, po kilku minutach wędrówki korytarzem wąskie przejście zmieniło się w wielką pieczarę. Na podłodze leżał namalowany czymś czerwonym okrąg, pełem nieznanego pochodzenia run. Wokó koła stało kilka czarnych jednorożców w szatach z kapturami, które zakrywały twarz. Mamrotali oni pod nosem jakieś formułki w nieznanym języku. White Rose schowala się za skałą. Wychyliła głowę i obejrzała salę. Była olbrzymia, cała zdobiona tajemniczymi runami. Nie było tam wiele mebli, kilka krzeseł, regał z książkami i zakrwawiony stół. Przeraziło to Rose, ale powstrzymała krzyk. Wiedziała że jeśli ją znajdą, zginie. Musiała czekać na dogodną okazję do ucieczki. Mijały godziny. Rose wreszcie zaczynała przysypiać, gdy usłyszala dźwięk podobny do wybuchu. Powoli wyjrzała zza gława i zobaczyła straszliwą postać, była to sterta kości unoszonych przez dziwną, zieloną energię. Gdy stwór zobaczył, że nie jest martwy wykrzyknął Tryumfalnie:
    -JAAAA ŻYYYJĘĘĘĘ!!!!! Od teg krzyku zatrząsły sie posady jaskini. Bestia spojrzała na kucyki i powiedziała:
    - To wy przywróciliśie mnie do życia?!
    Jednorożce spojrzały po sobie, z rzędu wystąpił najwyższy kucyk i powiedział:
    -Tak, o wielki Porunga, teraz czas zasiać zniszczenie wśród żywych! Potwór spojrzał na jednorożca i powiedział ze spokojem:
    -Wy tego nie dożyjecie. Po czym unósł kopyto, nagle wszystkie jednorożce zaczęły padać o drgac w konwulsjach. Po chwili było po wszystkim. Demoniczny stwór spojrzał na wyjście i spokojnym krokiem wyszedł z jaskini. White Rose była przerażona. Już raz słyszała to imię, było to imię złego maga z Angmaru. Uświadomiła to sobie - Nekromanta znów żył!

    C.D.N

    • +1 1
  5. Nbardzo rozumiem... Mógłbyś to ograniczyć? Sesja nie miałaby końca.


    EDIT: Trochę nie na temat, ale... Ma ktoś linka do wszystkich rozdziałów 'Fallout: Equestria' ? Tylko PL. Przeczytałam do 13 i zamierzam zrobić z tym sesję, tylko chcę najsampierw przeczytać zakończenie.

    Dobrze więc może tak:

    Zgodnie z przysięgą chronić tych, których cel ma zamiar poprzeć (np, rebelia przeciw Discordowi)

  6. Imiona są bardzo znajome :P Kojarzą się z Space Marine. Szkoda ze rozdział taki krótki.

    Faktycznie imiona ,,troszeczkę" skopiowałem, ale nie miałem pomysłów na wymyślenie Własnych. Rozdziały są faktycznie krótkie, ale postaram sie wrzucać 2-4 dziennie, a jeżeli bede mial wenę to może wiecej :)


    Rozdział 2

    My little Warhammer

    rozdział 2

    Drużyna przygotowała już sposób na oczyszczenie miasteczka. Przez kilka dni obserwacji dowiedzieli się, że w nocy miasteczko praktycznie umiera, na ulicach nie ma prawie nikogo. To idealna pora żeby uderzyć i zniszczyć obcych. Gdy nastał zmierzch niewielka grupka żołnierzy oslaniana przez Leandrosa z karabinem snajperskim zaczęła powoli skradać się do osady.

    Po chwili byli już w środku miasteczka, ale zauważyli coś niepokojącego - ktoś właśnie postanowił urządzić sobie przechadzkę. Marines mieli w planach ciche wybicie wszystkich zdalnie zdetonowanymi meltabombami, a jezeli Ten stwór ich zobaczy, skończy się to na otwartej walce z przewazającą sią wroga. Titus wyjął piłomiecz i powoli zaczął skradać się do ofiary. był już kilka metrów, gdy niechcący przewrocił jakąś statuetkę. hałas obudził kilku obcych, Cały plan z bombami się nie udał. Nie mieli wyboru. Misjonarz, któremu powierzonob detonator nacisnął przycisk. zdażyli podłożyć bomby tylko pod dwoma budynkami, ale to musiało starczyć. Domy zaczęły płonąć. Po chwili dało się słyszeć przerażające krzyki płonących stworzeę, jeden widocznie głupi wyskoczył z drugiego piętra, podczas upadku było słychac charakterystyczny chrzęst łamanego karku. Na wewnętrznym kanale hełmu leandrosa dało się słyszec tylko dwa słowa:

    -Wsparce ogniowe!

    Oddział marines wyskoczył z ukrycia i zaczął pluc pociskami z bolterów do biegających w panice obcych. Wszędzie było słychać wrzaski, wszystko zaczęło zalewac się krwią. Titusowi skończyły się naboje w magazynku, i nie marnując czasu na zmienianie go, wyciagnął piłomiecz i rzucił się w wir zarzynania obcych. Właśnie Odcinał głowę jakiemuś różowemu stworowi, gdy nagle trafił go promień fioletowej energii. Odrzucił go z olbrzymią siłą na kilka metrów, przebił budynek na wylot, ale dzięki pancerzowi niewiele m to przeszkodziło. Ale ten promien był groźny, jeżeli wiedziało sie gdzie trafić.

    -Leandros! krzyknął przez kanał wewnętrzny - Sprawdź co rzuciło tym promieniem i to zastrzel!

    -Przyjąłem. Odpowiedział beznamiętnie Leandros. Zaczął przeszukiwać lunetą karabinu tłum, ale znalezienie jednego, który miał broń było niemożliwe. W tym samym czasie Titus znów rzucił się z piłomieczem na obcych, mordował z ognikami w oczach. Po chwili poczuł, że ten sam promien uderza go w Krtań. Padł na ziemię, Okazało sie że obcy wycelował mu w słabe miejsce między hełmem a napierśnikiem. Czuł, że nie moze nic mówić. Powoli odchodził, tam gdzieś, w ciemność. jednak dzięki temu strzałowi Leandros zlokalizował wreszcie uzbrojonego stwora i strzelił mu prosto w czaszkę. Ten problem był juz rozwiązany. Zostało im jedynie dokończyć czystkę. Bracia, wściekli na obcych za smierć ich sierżanta, strzelali z wielką celnością. Obcy padali jeden za drugim. Większośc uciekła do lasu, albo gdzieś na równiny, ale nimi zajął się leandros.

    Po wybiciu wszystkich żywych stworzen, powrócili do podstawiania bomb. Musieli wyrównać teren, Bo jeżeli jest wiecej takich uzbrojonych kucyków, ich oddział nie da sobie sam rady. Już za kilka godzin otrzymają upragnione wsparcie. Spalą tą planetę. Zemszczą się krwawo na stworach, które zabiły ich brata, człowieka z którym trenowali w obozach, z którym razem przechodzili przez męki psychiczne kapłanów, z którym walczyli przetrwanie po wypiciu z czary wilczarza, za zniszczenie tych wszystkich wspomnień, te istoty zapłacą najwyższą cenę.

    C.D.N

  7. Fick ten opowiada o przybyszach w Equestrii, których celem jest tylko śmierć... Zapraszam do czytania

     

    Wersja google docs

    Link

    rozdział 1

    Spoiler


    My Little Warhammer
    rozdział 1



    W 41 milenium jest tylko wojna...
    Imperium człowieka prowadzone przez Świętego Boga-Imperatora prowadzi wojne z licznymi obcymi oraz heretykami. W tym całym bałaganie zostaje odkryta nowa planeta zawierająca w miarę inteligentne istoty. Zostaje tam wysłany niewielki oddział Marines oraz misjonarz, którzy mają sprawdzić poziom zagrożenia mieszkańców, i w razie możliwości rozpoczęcie przygotowania planety do kolonizacjii. I tu właśnie zaczyna się nasza historia...


    *****


    - Coś się stało bracie? Spytal Titus Leandrosa - Znowu misja zwiadowcza?
    Leandros przytaknął. Nigdy nie lubił misjii zwiadowczych. W sumie to chyba nikt nie lubił. Prawie zawsze na planecie nie było zagrożenia, oni oczyszczaliu ją z żyjątek i czekali na przybycie konwoju kolonzacyjnego. Ale teraz było inaczej. Zazwyczaj nie leciał z nimi Misjonasz. To było podejrzane. Lecz ich zadaniem nie było kwestionować. Kwestionowanie prowadzi do herezji.
    -Lepiej nie myślmy tylko się szykujmy. Thunderhawk odlatuje za dziesięć minut
    -Masz rację bracie, ale mam co do tego wszystkiego złe przeczucia.
    -nie tylko ty, ale chodź, bo odlecą bez nas. Po krótkiej podróży po monumentalnym statku-fortecy Gwiezdnych Wilków Strzegącego systemu Gorlax i pobliskich dotarli na platformę lądowniczą oznaczoną numerem 15. Stamtąd odlatywał ich transport na kolejną misję. Tam zobaczyli też misjonarza. Był łysy, wysoki oraz krzepki. Zamiast jednego oka miał Wszczep elektroniczny.
    - Myślałem że nie przyjdziecie. Powiedział oschle.
    - Zdążyliśmy sir! odpowiedzieli oboje.
    Nie zdążyli dokończyć rozmowy, ponieważ statek wystartował. Po długim locie zauważyli swój cel - Niewielką planetę wyglądającą jak wiele innych. Nagle rozpoczęły się turbulencje - Planeta miała inną atmosferę niż sie spodziewano. Pilot próbował utrzymać statek na kursie, gdy nagle się z czymś zderzyli. To coś było ciężkie, kopuła z hartowanego szkła pękła jak bańka, pilota wystrzeliło poza statek. Marines wiedzieli co robić, wzięli plecaki odrzutowe i wyskoczyli. Po chwili było słyszeć charakterystyczny szum plecaków, oprócz jednego. Plecak Titusa nie chciał sie uruchomić. Wada sprzętu była spotykana niezwykle rzadko, ale gdy już się zdarzała miała opłakane skutki. Titus spadał, mógł jedynie się modlić by pancerz wspomagany dał radę utrzymać go przy życiu podczas upadku. po kilku sekundach uderzył w coś płynnego - Jezioro! wpadł do jeziora! ma szanse przeżyć! Myślał, ale nie włączył filtru powietrza w pancerzu, a wypłynięcie na górę w pancerzu wspomaganym było praktycznie niemożliwe. Mógł jedynie mieę nadzieje, że zdąży wyjść zanim skończy mu się tlen... Tymczasem reszta drużyny wylądowała nieopodal. Po chwili dało się słyszeć krzyki:
    -Gdzie Titus?, Nie ma Titusa!
    Po chwili z wody wyłonił się potężny kształt pancerza wspomaganego. Marine zdążył wypłynąć. teraz pozostało określić dokładniej cechy planety. Nie mieli śmigaczy landa, zapewne roztrzaskały się kilka kilometrów stąd. Teraz mogli iść przed siebie i mieć nadzieję że znajdą jakąś polane na przyzwanie posiłków. Niestety nic nie znaleźli, a przed nimi wyrósł las. Oddział ze spokojem wkroczył między ponure drzewa. Po długiej wędrówce wreszcie drzewa zaczęły się rozrzedzać,
    ukazując niewielką polankę, idealną by zrzucić śmigacz, mieli już wysłać prośbę, gdy nagle w krzakach zaczęło się coś poruszać. Po chwili wyszło z nich czworonożne stworzenie szaro-białym ubarwieniu. Zaczęło mówić coś w nieznanym języku. Titus stwierdził:
    -Najwyraźniej nie stanowi zagrożenia, zlikwidować! po czym skierował pistolet bolterowy w kierunku stwora i wystrzelił. Dało się słyszeć echo strzału. Z martwego stwora zaczęła obficie ściekać krew. Titus stwierdził:
    -Nie ma po co wzywać śmigaczy, z tak słabym przeciwnikiem damy sobie rade sami. Na pewno gdzieś blisko jest jakaś osada tych stworzeń. Wszyscy Marines poszli przed siebie, zostawiając martwe stworzenie w fontannie krwi. Mieli rację, po kilku minutach podróży znaleźli niewielkie miasteczko, pełne tych różnokolorowych stworów. Żaden z nich nie był uzbrojony. żaden z budynków nie był opancerzony. Najwyraźniej te stwory nie widziały jeszcze prawdziwej wojny. I tą prawdziwą wojnę przybysze tutaj sprowadzą.
    -To będzie łatwiejsze niż myślałem. Powiedział pod nosem leandros.


    C.D.N




    Zapraszam do komentowania, piszcie mi co jest nie tak a ja postaram się to poprawić

  8. Well...

    To jest całkiem ciekawe ale gdy czytałem to miałem uczucie uciekania przed japońskim pociągiem (Polskie są za wolne :P ) akcja stanowczo za szybko. Cóż... czekam na kontynuacje (jeśli masz takową w planach)

    Pozdro :discord:

    To miał być taki szybki fic, stawiałem na nim na szybką akcję, Pewnie zrobię kontynuację, ale teraz mam inny temat do pisania - zdradzę że fani Warhammera nie będą zawiedzeni :)


    może być a tak w ogóle to mojego głosu w ankiecie nie licz :flutterblush:

    spokojnie, ta trzecia opcja była dla jaj, jej nie liczę XD

    P.S aktualnie nie wiem kiedy skonczę pisac ten nowy fic, aktualnie cierpię na brak weny :/

  9. Nekromanta z Ponyville rozdział 4 - Koniec ery Equestrii

    Nekromanta z ponyville

    Rozdział 4

    Po zniszczeniu armii nieumarłych oblegającej Canterlot wzystko wydawało się iść Dobrze. Shining Armor miał powrócić do manehattanu. Nawet nie spodziewał się że to pułapka. Wszedł spokojnie do sali tronowej i powiedział:

    -Księżno, nasze wojska wróciły z walki, wróg został odparty!

    -dobrze przyjacielu, ale jest pewien kłopot. odpowiedziała Rarity

    -Jaki pani? spytał zasiekawiony Shining

    Nagle Generał poczuł, że coś za nim sie rusza, obrcił się, i zobaczy nekromantę celującego w niego kulą energii.

    -nic wielkiego, po prostu zaraz umrzesz. dokonczył spokojnie nekromanta i rzucił kulą energii w Generała. Trafiony Shining Padł na posadzkę, Obficie krwawiąc. Ostatnie co widział, to miecz mrocznego maga wycelowany w jego krtań.Potem była już tylko ciemność.

    -to był doskonały plan, przyjacielu. skwitowała Rarity.

    -Może, ale nie ma czasu na świętowanie. Musimy uderzyć zanim dowiedzią się że shining nie żyje. odparł nekromanta wychodząc. - trzymaj sie planu! rzucił przez ramię. Większość jego nieumarłych sługusów gromadziła sie właśnie w lesie koło zamku. Ale to nie był ostateczny cios, to było tylko kolejne przygotowanie misternego planu czarnoksiężnika.Jego tam nie było. On robił coś innego. Daleko od królestw Kucyków, w krainie Changelingów zjawił się gość. Gość, który miał zamiar zakończyć panowanie rządów Chrystalis, i wykorzystac changelingi do swoich własnych celów. Ten ktoś nie był przyjazny, ale nie mógł tak jak z Equestrią wybijac wszystkich, nie. Jemu potrzebna będzie cala rasa, By zjednoczyć ich pod jednym sztandarem, i by zniszczyć Canterlot. Nie miał też czasu na knucie intryg, on musiał załatwić to szybko. Dlatego przybył sam.

    Grał on kupca z dalekiej krainy, mającego ponoć sposób na dostanie się do Canterlotu. Gdy strażnicy zobaczyli fałszywy zwój, od razu wpuścili handlarza.Spokojnym krokiem wszedł on do sali tronowej i skłonił się.

    -Czego taki przybysz jak ty szuka w takim straszliwym miejscu? spytała Crystalis. I to były jej ostatnie słowa w życiu tuż przed przepłataniem jej gardła. Właśnie w tej oto chwili oddziały nieumarłych przeteleportowały sie do nekromanty. Przerażone changelingi poddały się. Dzięki nim czarnksiężnik mógł rozpocząć ostatni atak na Canterlot. Dwa dni później wróciły oddziały Shining Armora z wieścią, Że gdy wróciły, Manehattan spłonął. Ceestia, osłabiona wojną uwierzya w kłamstwa. W nocy kilku wojowników zbliżyło sie do bramy. Strażnik nie wierzyl w zmianę warty, mówił spokojnie że są nie w czasie. To były ostatnie słowa tego strażnika.

    Brama otworzyła się, ale nie wpadł do niej tłum wojowników, a jedynie niewielki oddział przewodzony przez Władcę mroku.To nie była szarża. To była misja cicha.Wraz z kilkoma kucykami Nekromanta przedzierał się cicho, aż do zamku. Celestia czuła, że coś się dzieje, ale nie mogła wytłumaczyć co. Po kilku minutach juz wiedziała, ale dopiero wtedy, gdy zobaczyla władcę mroku. Chciała wzbić alarm, ale przebrani żołnierze wybiły strazników. Jedynym zwolennikiem Equestrii była teraz sama Celestia. Próbowała atakować Nekromantę promieniem, ale bezskutecznie. Nekromanta bez trudu Odbijał promienie. Celestia Jednak nie poddała się, nadal Wierzyła, że Equestria Da sobie jeszcze radę, próbowała pokonac nekromantę. Bezskuteczne.

    Ja, Lord Furion Stormrage, Kronikarz Kryształowego Cesarstwa prosze Księżniczkę Cadance o podjecie krokow defensywnych.


    Epilog, czyli zakończenie tej krótkiej powieści. Może kiedyś zrobię kontynuacje, kto wie :crazytwi:

    Nekromanta Z Ponyville

    Epilog

    200 lat po wydarzeniach z rozdziału 4

    Bracia! Ja Furion Stormrage, Kronikarz kryształowego Cesarstwa Proszę was o Uwagę! Nadszedł Czas Zakończenia rządów tyrana! Wojska Rebelii sa silniejsze i liczniejsze od niezadowolonych Changelingów i Podgniłych nieumarłych!

    Equestria została odbita poza jednym terenem! Miasto Angmar daleko na północy jest ostatnim bastionem Sił Nekromanty!

    Rebelia prosi każdego kucyka zdolnego walczyć o obronę narodu!

    Furion Stormrage - Kronikarz kryształowego cesarstwa i Głownodowodzący rebelii

    2 miesiące przed upadkiem Angmaru

    *****

    Drogi Xerothu, oblęzenie Angmaru idzie dobrze, wrogie siły powoli się wycofują.

    Jeszcze kilka takich dni i Nekromanta zostanie zabity! Nieumarli gniją coraz szybciej, raz widziałem jak jeden rozpada się na kawałki! miejmy nadzieję że to nie podstęp, i że król Angmaru nie ma dla nas jakiejś niespodzianki.

    Anonimowy żołnierz

    tydzień przed upadkiem Angmaru

    *****

    ,,Głupcy! moja śmierć na dłuższą metę nic nie zmieni! mój władca was pokona! prędzej czy później wasz kraj i tak upadnie! ja jestem tylko pionkiem w tej grze, nic nie znaczę! powiadam wam, za kilka tysięcy lat przypomnicie sobie me słowa!"

    Ostatnie słowa Nekromanty Z Angmaru

  10. Rozdział 3 - Sojusz dwóch Królestw

    Nekromanta z Ponyville

    Rozdział 3

    Rok po wydarzeniach z rozdziału 2

    ******

    Shining armor wychylił sie zza mapy taktycznej. To posłaniec od Celestii.

    - Jakieś wieści? Spytał nerwowo

    -Tak Sir, Księżniczka prosi o jak najszybszy powrót, Canterlot jest oblężony! powiedział posłaniec zadyszany.

    -COO??!! wykrzyknął shining armor. - Myśleliśmy że wszystkie wojska zajmują się atakami na Manehattan!

    -Niestety panie, widocznie jest ich znacznie więcej niż przypuszczaliśmy. Odparł posłaniec.

    -Dobrze zatem, musze powiedzieć księżnej Rarity że nie możemy tu zostać. Odparł przerażony Generał. Shining pośpiesznie udał sie do sali tronowej, skłonił się księżnej i powiedział:

    -Przykro mi moja pani, moje wojska muszą opuścić to miasto, stolica jest atakowana! Powiedział szybko generał

    - Coo? to najgorsza rzecz jaka nas spotkała! wykrzyknęła Rarity z przerażeniem - Chcecie nas zostawić?

    -Tak pani, nie mamy wyboru. Jeżeli stolica padnie, Equestria pogrąży się w chaosie! Wytłumaczył Shining Armor

    - W takim razie się wynoście! Nasze wojska dadzą radę atakującym! Odpowiedziała wściekła Rarity. Po kilku godzinach z obozu oblężniczego widać było odlatujące rydwany pełne żołnierzy chcących uratowac stolicę. A atak na nią był tylko upozorowany. ,,Niech ratują tą swoją stolicę" myślał nekromanta. Wiedział, że oddział który wysłał na Canterlot padnie. Przewidział to. Wszystko szło zgodnie z planem. Teraz Manehattan upadnie, chyba że Księżna Rarity odda swe wojska nekromancie. Dokładnie tak jak to było przewidziane.

    Gdy tylko resztka rydwanów sie oddaliła, armia nieumarłych dowodzona przez Przyboczną Pinkie ruszyła na mury. Po kilku minutach zgiełku i krzykow nastała cisza. Mury zdobyto. Niedobitki uciekły do zamku. ,,Czas zacząć misję dyplomatyczną"pomyślal czarnoksiężnik i ruszył spokojnym krokiem na mury.Gdy wszedł po drabinie, natychmiast przybyła jego przyboczna i oznajmiła:

    -Wróg jest martwy, Panie

    -Wiem to Pinkie. Zbierz oddział i chodź ze mną do zamku. Musimy zawrzeć sojusz z żywymi. Powiedzial ze spokojem Nekromanta.

    Po chwili ruszali zdemolowanymi ulicami miasta. Kiedyś było tu pieknie, teraz mieszkańcy ukrywali się przed najeźdźcą, większośc jest w zamku, ale część nie zdążyła uciec. ta cząstka kryła się w domach, modląc się by ich nie podpalono.

    Po krótkiej drodze nekromanta trafił przed bramę. Naprzeciw niego stanęło kilku strażnikow mierzących w niego łukami. Nekromanta uniósł kopyto

    - Spokojnie Żywi, jestem tu by negocjować. Powiedział, nie zwracając uwagi na wymierzone w niego łuki.

    - Negocjować z tobą? chyba oszalałeś! odpowiedział strażnik

    -Spokojnie, wiem że was opuszczono, tamci żołnierze odeszli. Ale my możemy wam pomóc. Poza tym to sprawa księznej, nie wasza. Idź i ją o tym poinformuj! powiedzial władczo Mroczny Władca.

    Po chwili z zamku wyszla księżna Rarity, wraz z całą świtą

    -Czego chcesz demonie? zapytała ze złością

    -Proponuję sojusz. Wbrew wielu pozorom, nie mam zamiaru oczyścic nardu z żywych. Ja chcę go trochę... Zmienić. Odpowiedział Nekromanta.

    -Czyżby? odpowiedziała rarity? - A czego chcesz w zamian?

    - Informcjii, o wszystkim. Byłaś ważną doradczynią Celestii i wiesz wiele o ich planach.

    - Może... Ale co MY będziemy z tego mieli? spytała nieufnie Rarity

    -Cała Equestria będzie wasza, oprócz części północnej. Będziecie mieli nasze pełne wsparcie militarne. Odparł dyplomatycznym tonem Nekromanta.

    - Wydajesz się uczciwy, ale nie wiem czy moge ci zaufać. Powiedziała Rarity - potrzebuję dowodu, że mnie nie zdradzisz.

    -Dobrze, Zatem zawrzyjmy pakt krwii. Prastary magiczny rytułał. Jeżeli zerwę umowę, umrę.

    -Zgoda. powiedziała Rarity po namyśle.

    - W takim razie otwórz bramę. powiedział nekromanta

    Po chwili narad brama została otwarta. W czarnoksieżnika natychmiast zostalo wycelowane kilkadziesiąt łuków. Nie przejmował się tym. Wiedzia że nie wystrzelą. Po godzinie został podpisany pakt. Sojusz zostal zawarty. I właśnie tego pamiętnego dnia, młot nieumarłych uderzył w Canterlot.


    Objaśnienie zmian między rozdziałem 2 a 3:

    Nekromanta Z Ponyville

    Objaśnienie zmian: rozdział 2-3

    Rok po zniszczeniu Ponyville rozgorzała wojna. Coraz większe legiony nieumarłych zaczęły wyniszczać Equestrię, Która podzieliła się na da mniejsze krolestwa: Królestwo Południowe rządzone przez Księżniczkę Celestię, i Królestwo Północne rządzone Przez Księżną Rarity. Po wielu bojach Nekromanta odczarował Pinkie pie, która z własnej woli stała sie jego przybocznym. Po roku ustały tylko trzy miasta:

    Canterlot, stolica Południa,Manehattan stolica Północy oraz Kryształowe cesarstwo, które pozostało niezależne. Krążyły też plotki o grupce kucyków, dowodzonych przez Tęczogrzywego pegaza, które napadają na oddziały nieumałych i niszczą je. Księżniczka Cadance Przejęła władzę nad kryształowym cesarstwem, starając się je bronić, a Shining armor Został głównodowodzącym Wojsk wspierających nieliczne oddziały Królestwa Północnego. Wszystkie miasta i miasteczka nie licząc tych trzech, zostały zdobyte i zniszczone. Equestria nie jest już bezpiecznym miejscem.

  11. biorę się do poprawy, a do google docs nie mogę wrzucić bo mi nie zapisuje plików :/


    Rozdział 2 - Śmierć Ponyville

    Nekromanta Z Ponyville

    Rozdział 2

    Wszystkie kucyki z ponyville słyszały dziwny wybuch i widzialy smugę zielonej energii, ale to co zobaczyły przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Legiony Chodzących szkieletów powoli szły w ich stronę, kucyki zlakły się, rozpoczęła się ogólna panika, wszyscy uciekali w różne strony, niektórzy brali widły i próbowali powstrzymać wroga, ale nieskutecznie. Zawsze, gdy jakiś szkielet został zniszczony, po chwili wstawał i znów rzucał się na żywych.W tym ogólnym chaosie dało się zwrócić uwagę na nieznaną, unoszącą sie w powietrzu mimo braku skrzydel postać, która na lewo i prawo rzucała kule śmiertelnej, zielonej energii. Każdy trafiony przez tą kulę, po chwili wstawał i znów walczył, tyle że po drugiej stronie, jako nieumarły. Większość kucykór uciekała, ale jakiś pegaz o tęczowej grzywie zebrał grupkę ucyków,pegazów i jednorożców, które zabarykadowały sie w ratuszu. Nie spodobało się to nekromancie, który jednak wiedział że jeżeli tam się przedrze, ten tęczogrzywy pegaz będzie świetnym wojownikiem w jego rosnącej armii. Jego nieudolne sługusy próbowaly przedrzeć się przez drzwi, ale magia jednorożców była silniejsza.

    -Te bohaterskie czyny są już nudne, wpuśccie mnie, a umrzecie szybko! powiedział Donośnym głosem Nekromanta. Nikt nie odpowiedział. ,,Zawsze myślą że będą się bronić w nieskończonośc - głupcy!" powiedział w duchy nekromanta. Uniósł kopyto, I Zielona Eksplozja Wyważyła drzwi. Nieumarli natychmiast rzucili się na grupkę ocalałych, Rozszarpywali ich gołymi kopytami. Z kilkudziesieciu kucyków zostało tylko kilku najsilniejszych, którzy rostrzaskiwywali jeden szkielet po drugim, jednak bezskutecznie. Neumarli ciągle wstawali. Po krótkiej walce żywi

    zrozumieli że nie mają szans i próbowali sie ratowac ucieczką tratując szkielety, ale po kilku zmiażdżonych trupach stracili impet. Jedynym który sie nie ratował był właśnie ten niebieski pegaz, ale i on stracił wiarę. Tak przynajmniej wydawało się Władcy mroku, który spokojnie patrzył na rzeź.

    Nagle ten tęczowy pegaz zaczął pikować z olbrzymią prędkością w stronę największej grupy nieumarłych. ,,Co jest? Chce się zabić??!" myślał nekromanta. Nagle usłyszał dziwny dźwięk i zauważył wielką tęczową fale uderzeniową rzucającą jego sługusami na prawo i lewo. ,,Jakim cudem?" myślał nekromanta. Część jego sługów uderzyła o ziemię zbyt mocno i nie dało się już ich poskładać. Władca mroku wściekł się, Utworzył kolejną kulę zielonej energii, i czekał a pegaz znów uderze. Po paru sekundach znów zaczął pikować, był już kilkadziesiąt metrów od resztek nieumarłych, już kilka, i w tej chwili nekromanta cisnął kulę energii w kucyka.Trafił go. Raniony kucyk Przez siłe odrzutu poszybował w stronę lasu. ,,Czyli pegaza mam z głowy, szkoda że nie udało mi sięgo zdeprawoać, byłby świetnym wojownikiem" powiedział w duchu nekromanta. Spojrzał na miasteczko. ,,Niegdyś było piękne, pełne słońca, zamieszkane przez przyjaciół. Teraz to płonąca sterta gruzu, która nie ma w sobie nic z tego.. jak mu tam... Ponywell. A to dopiero początek!".

    Nagle usłyszał trąbienie. ,,Ach, więc zawiadomili wojsko. Szkoda, że trochę się spźnili." pomyślał złowrogo Czarnoksiężnik po czym cisnął kilkoma kulami energii w powozy. Trafił w jeden, reszta zrobiła uniki. Płonący rydwan spadł z hukiem na ziemię. z reszty natychmiast wyskoczyło kilkadziesiąt kucyków w zbrojach, z gotową do ataku bronią. Obie armie mierzyły sie wzrokiem. ,,Wybić wszystkich!" dało się slyszeć i armia nieumarlych rzuciła się na żołnierzy Celestii.

  12. Będzie to krótka seria, max 10 rozdziałów, chyba że się spodoba.

    Wersja google docs

    Link



    Tak mniej więcej wyglądały te nieumarłe kucyki

    Spoiler

     


    2a8b09af4e264d645b5fa7402329c1fe.jpg?131
     

     



    Rozdział 1 (wersja Poprawiona) - Początek Końca

    Spoiler


    Nekromanta Z Ponyville
    Rozdział 1

    Nad Ponyville Nastał zmrok.Wszystko wydawało się normalne, Słonce leniwie zaszło. większośc kucyków kładła się już spać, tylko nieliczne biegły jeszcze do zamykanych już powoli sklepów. Pinkie przygotowywała przyjęcie-niespodziankę dla Applejack. Pinkie miała już iść do łóżka, gdy nagle Przybył do miasteczka jakiś nieznajomy jednorożec. Miał on barwę sierści Czarną jak noc, jedyne co było inne od tego koloru, to jego znaczek - biała czaszka przebita przez jadowitozielony sztylet. Miał on na sobie szatę czarną jak noc, zdobioną zielonymi runami nieznanego pochodzenia. Jego twarz przesłaniał kaptur. Pinkie chciala pobiec i go przywitać, ale ktoś złapał ją za ogon. obróciła sie i zobaczyła Rainbow Dash.
    -lepiej za nim nie idź, on jest jakiś dziwny. Powiedziała półszeptem Rainbow dash. Pinkie chciała protestować, ale w słowach jej przyjaciołki lezała prawda.
    Przybysz Kierował się spokojnym krokiem na cmentarz. Pinkie nie mogła wytrzymać z ciekawości i cichutko podreptała za przybyszem. ,,To będzie największy błąd w jej krótkim, nic nie znaczącym życiu" pomyślał przybysz. Po krótkiej drodze podróżnik dotarł tam, gdzie chciał. Pinkie schowała się za krzakiem i zaczęła obserwować tajemniczego gościa. Przybysz zdjął kaptur i obrócił się za siebie, by sprawdzic czy nikt nie idzie. Zrobił to specjalnie. Pinkie stłumiła krzyk - jego oczy były czerwone, Przesiąknięte złem i nienawiścią. Różowa klacz zrozumiała, ze popełniła błąd. ,,Czas zwabić ofiarę" pomyślał przybysz, skierował Kopyto w pobliskie drzewo, i jakąś tajemniczą mocą trafił je piorun, chociał niebo było bezchmurne. Po kilku sekundach przybiegł jakiś kucyk niosący wiaderko wody. Przybysz uśmiechnął się do siebie.
    Kucyk go zauważył i powiedział:
    -Hej ty! Pomóż mi! no szyb... o boże! krzyknął, gdy podróżnik sie do niego odwrócił. Kucyk chcial uciec, ale nie mógł sie ruczyć, jakby jakaś tajemnicza magia przyszyła go do ziemi. ,,Jakież to typowe" pomyślał przybysz. Uniósł kopyto i nagle kucyk zaczął unosić się w powietrze, jęcząc z bólu. Po uniesieniu kucyka na kilka metrów przybysz opuścił szybko kopyto, i kucyk uderzył z olbrzymią siłą w ziemię, rozpryskując się na kawałki. Pinkie chciała uciekać, ale nie mogła się ruszyć. Tajemniczy Gość stanąl w miejscu gdzie spadł kucyk i zaczął wymawiać nieznane słowa : Khaghrt Nekht Nailu Trosh Dregulu!. Z niebios wystrzeliła zielona poświata, w grobach zaczęło coś drżeć, jakby pochowani ożyli. Nagle wielki wybuch zniszczył plyty nagrobków z których wyszłe dziwne stwory, niepodobne do niczego innego, zdeformowane szkielety ze zwisającymi w różnych miejscach Kawałkami mięsa. Pinkie nie mogła uwierzyć: Jak on to zrobił? Nagle Przybysz odwrócił się do niej, uniósł kopyto, I Pinkie poczuła nagle wielki ból, przekłuwający ją do szpiku kości. Nie mogła oddychać, nie mogła się ruszyć, mogła jedynie marzyć, że to szybko minie, że to wszystko to tylko zły sen i że zaraz sie obudzi i będzie w cieplym łóżku, ale tak się nie stało. Nagle wszystko ustało. teraz była tylko obserwatorem, nie mogła nad sobą panować. ,,Śmieeerć Żyyyywyyyymmm" powiedziała wbrew swojej woli. Teraz zrozumiała. On przemienił ją w jednego z nich. Teraz towarzyszył jej tylko ten okropny, straszliwy ból.



    Zapraszam do komentowania, piszcie co jest nie tak, a ja postaram się to poprawić

    Kolor jest zarezerwowany dla ekipy forum. ~Emronn

  13. Bardzo lubię broń białą, chociaż moje serce jest bliżej toporów i buław, to mieczem też się "umiem" posługiwać, tak myślę...

    Ja też lubię bronie typu topory, dokładnie młoty bojowe, ale taki ciężko dostać, a zrobić jeszcze ciężej :/

×
×
  • Utwórz nowe...