Skocz do zawartości

MasterOFPonies

Brony
  • Zawartość

    129
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez MasterOFPonies

  1. La'elan potrzebuję Cię na D'yanoi. Sytuacja wygląda następująco:

    -Planeta została zaatakowana przez Imperium Ludzi.

    -Świat zgodnie ze strategią obronną Tau został ewakuowany i opuszczony przez wszystkie siły.

    -Na planetę przybyły siły orków i chaosu

    -Mamy sojusz z regimentem Gwardii który został wysłany do ataku (tajne)

    -W tej chwili trwa szturm Tau na pozycje wroga

    For Tau'va :salut:

    Rozumiem, wyruszam następnym transportem. Widać że sytuacja jest kiepska.

  2. 471 - chciałabym mieć czołg czołgi sš zaCZEPISTE

    484 - co ja pacze diablo

    525 - damsko meskie zycie w santorium

    649 - filmy +18 pięć gwiazdek

    :9QuUw:

    Staraj się więcej nie pisać tak brzydko. ~Emronn

  3. Rozdział 5 (Teraz istnieje juz dostęp do tych działów, więc będę wrzucał fika sam)

    My Little Warhammer

    Rozdział 5

    Sytuacja wyglądała kiepsko. Po kilku minutach strzelaniny zdolni do walki zostali tylko Leandros i Kratos, młodszy sierżant. Lorgar był ranny, reszta nie żyła. Z sił Chaosu też ubyło wielu wojowników, ale nadal nad nimi górowali. Marines kończyła się amunicja. cztery magazynki, trzy, jeden, wreszcie nie mieli czym strzelać. Kratos wyciągnął piłomiecz.

    -Nie! oni tylko na to czekają! Odezwał się głos w wewnętrznym kanale - Musimy czekac aż oni sami do nas przyjdą, wtedy zaatakujemy z zaskoczenia! Po chwili do ich kryjówki wszedł pierwszy marine. Zanim zdążył się rozejrzeć, jego głowa wylądowała na ziemi. Powoli zbliżała się reszta przeciwników. Było widać już dwóch z nich. Zaczęli celować do nich z bolterów. Nagle Leandros i Kratos w tej samej chwili rzucili się na zdrajców. Jeden z marines miał pistolet boltowy, jednak już po sekundzie stracił go razem z ręką. Drugi nie pozostał obojętny i zalał strzałami Kratosa. Obrócił się w stronę leandrosa, by zobaczyć jedynie lufę pistoletu i huk wystrzału. Kratos był w stanie opłakanym, raczej tego nie przeżyje. Było słychać kroki innych marines chaosu, powoli ich otoczyli. Szykowali boltery, gdy nagle ziemia wokół kilku marines wybuchła, zmieniając ich w kawałki mięsa i metalu. Reszta Zdrajców obróciła sie w kierunku nowego celu. Był nim Drednot oraz kilku marines. Mech zaczął kosić niedobitki marines chaosu działkiem obrotowym. Bitwa rozgorzała na nowo. Leandros rzucił się na najbliższego zdrajcę z piłomieczem. Uskoczył przed piłotoporem, ktory przeciął powietrze w miejscu gdzie przed chwilą była jego głowa. Odwrócil się i zauważył Czempiona odzianego w pancerz niszczyciela. Leandros skoczył na zdrajcę, i szybkim ruchem wbił piłomiecz w odkrytą głowę potwora. Siły zdrajców nie miały zbytnich szans ze znacznie większym oddziałem, i po kilku sekundach konał już ostatni z nich. Sierżant podszedł do maine z białym hełmem i zapytał:

    - Jesteście naszym wsparciem?

    -Jakim wsparciem? Jesteśmy jednym z oddziałów patrolowych, szukaliśmy znaków obecności chaosu, gdy usłyszeliśmy odgłosy walki. - Odparł weteran.

    - Czyli zakłócają nasze sygnały, sprytna taktyka. Odciąć od wsparcia i wyrżnąć nie zostawiając śladów. Jednak tym razem im się nie udało. Lepiej wyślijcie tu konsyliarza, mamy obcego który może powiedzieć nam coś więcej o zdrajcach. Najwyraźniej miał być ofiarą, gdy nagle zjawiliśmy się my.

    - Nie mamy tu konsyliarza, musimy wrócić do obozu, mamy bardzo ważne informacje. - powiedział weteran - Lepiej ruszajmy. Grupka marines Wyruszyła w głęboki las, w drodze do obozu.

    Wiem że wrzucam bardzo rzadko, ale mam tymczasowy Całkowity brak weny, do tego dochodzi brak czasu.

  4. Bardzo ciekawy fanfic z niecierpliwością czekam na następne części.

    Dzięki, takie słowa naprawdę mnie motywują :twilight2:

    Rozdział 9

    Tajemniczy Przybysz

    Rozdział 9

    080727f409309179med.jpg

    Rysunek wykonany przez Eriks

    Minęło kilka sekund. gdy kucyki zrozumiały o co chodzi, można było zobaczyć jedynie oddalającą się sylwetkę Travisa. Rainbow Dash, która pierwsza zrozumiała pochodzenie Travisa, popędziła za nim zostawiając za sobą tęczową smugę. Przybysz jednak wiedział, że będą go ścigać. Zebrał energię, miał już wykorzystać ją do teleportacji, gdy nagle znów coś trafiło go w tył głowy. Jednak tym razem Przybysz nie stracił przytomności, padł jednak na ziemię ogłuszony. Poczuł że ktoś go podnosi. Zobaczył drugą sylwetkę, która okazała się żołnierzem Celestii. Całkowicie o nich zapomniał. Miał teraz jedną szansę. Zebrał ponownie energię, tym razem jednak wykorzystując ją do umorzenia bólu. Nie było jej wiele, ale wystarczyło by Przybysz odzyskał pełnię świadomości. Zauważył, że trzecia postać grozi tęczogrzywej klaczy. Czyli to nie byli ludzie Celestii. Oni nie ryzykowaliby zranienia jednego z poddanych. Nie było jednak czasu na rozmyślanie. Zabrano mu miecze, ale o nie był większy problem. Jego kopyto powoli powędrowało w pobliże jednego ze strażników i nagle uderzyło w kark. Żołnierz zachwiał się i upadł. Travis sięgnął do pasa przeciwnika, wyjął zza niego miecz i rzucił nim w trzeciego przeciwnika. Chybił, ale nie o trafienie chodziło. Przeciwnik nie wiedział

    skąd nadszedł cios, a gdy się obrócił było za późno. Cios w gardło załatwił sprawę. Trzeci strażnik zdążył wyjąć broń, po czym zaczął atakować Travisa na oślep. "Celestio, jak oni go przyjęli do wojska?" pomyślał Travis. Umiejętności wojownika były mizerne, nawet nieuzbrojony Przybysz dałby mu radę. Skoczył naprzód i uderzył Strażnika w twarz. Ten zachwiał się, a gdy wrócił do równowagi Travis miał już broń. Jednym ciosem podróżnik wytrącił broń z ręki przeciwnika, jednak nie dobił go. Kucyk uciekł najszybciej jak mógł, typowe. Jednak Travis miał gorsze zmartwienia. Widać było kolejne kilka kucyków biegnących do nich, na oko pięć. Zaczął znów zbierać energię. Gdy reszta dobiegła, wystąpił niej fioletowy jednorożec. "Znów to samo, to już zaczyna robić się nudne" powiedział w duchu Travis. Jednorożec spytał:

    - Co to miało być? Jak mogłeś chociaż pomyśleć o zbliżaniu się do zwykły... Nie zdążyła dokończyć, ponieważ Travisa znów otoczyła czarna mgła, a gdy znikła, przybysza nigdzie nie było.

    C.D.N

  5. II rozdział

    Neormanta Z Ponyville II

    Rozdział 2 - Zagrożenie

    Nekromanta powrócił. Wszystkie kucyki poczują jego gniew. Ale czy na pewno? Akolita Artanis studiował z przejęciem księgi. był ciemnozielonym jednorożcem o ciemnozielonej grzywie z lekko zakrzywionym rogiem. Jego znaczkiem była księga. Była to całkowita racja, Artanis uwielbiał czytać. Był pierwszym uczniem mrocznego maga, a po jego śmierci ukrył się w niewielkiej wiosce, miejąc nadzieje że go nie znajdą. Według jego danych nekromanta nie chciał wracać do świata żywych, a istota o jego mocy miała wybór. Było to nienaturalne. Być może chodzi tu o coś więcej niż zemsta. Rozmyśał tak jeszcze przez kilka minut, gdy nagle usłyszał wybuch. Wyjrzał szybko przez okienko chaty, i zauważył biegnącego w jej stronę białego jednorożca. Zazwyczaj omijano jego chatkę z daleka, wiedziano że zajmuje się mrocznymi aspektami magii. Nikt jednak nie wiedział że jest poszukiwany. Po chwili jednak zauważył, że to White Rose, Chyba jedyny kucyk który się go nie bał. Była dla niego jak siostra. Jednak coś było nie tak. COś złego się stało. Może ona też poczuła zawirowanie w magii, pełne mrocznych energii. Tylko jeden kucyk mógł stworzyć takie chaotyczne zawirowanie w magii. I ten kucyk był jego nauczycielem. Po chwili Rose wbiegła do chatki i wypaliła:

    - Nekromanta żyje!

    - Wiem, wystarczy być choć trochę wtajemniczony w magię żeby to wyczuć, to był potężny wybuch energii. Teraz jednak jest inne pytanie - według moich informacji on nie chciał wracać, a istota o jego potędze może wybrać, czy ma powrócić. To dziwne. Być może wie o czymś, o czym my nie wiemy.

    -Faktycznie, to dziwne ale nie mamy na to czasu, musimy pędzić do Canterlotu, księżniczka Luna potrzebuje tych informacji! krzyknęła White Rose przerażona faktem

    - Zwariowałaś??! Odkrzyknął Artanis - może zapomniałaś, ale jestem poszukiwany. Jeżeli tylko dowiedzą się że jestem pierwszym uczniem mrocznego maga, zabiją mnie na miejscu! musimy działać subtelniej, nadal mam ograniczone kontakty z niedobitkami kultu potępionych, może od nich czegoś się dowiemy!

    - Być może, ale lepiej się rozdzielmy. Ja popędze do Canterlotu a ty pójdź do członków kultu. Im więcej się dowiemy, tym większe szanse na to, że uda nam się pokonać nekromantę zanim w pełni odzyska siły!

    Artanis przytaknął. Oba jednorożce zaczęły przygotowania. Po kilku godzinach wyruszyły w dwie całkowicie inne drogi.

    * * * * *

    Jaskinia mroku. Nekromanta nie był tu od tylu lat. Jednak nie miał czasu na przeczesywanie opuszczonej siedzib kultu. Zależało mu tylko na ukrytej bibliotece. Tam powinny być odpowiedzi na jego pytania. Nacisnął w odpowiedniej kolejności przyciski na ścianie, która nagle zaczęła się unosić. Siły Canterlotu nie znalazły tego miejsca, co było korzystne. Każda godzina się liczyła. Ten świat, który nie tak dawno próbował zniszczyć, potrzebował jego pomocy. Ten świat miał odegrać w tym wszystkim ważną rolę.

    C.D.N

    Przepraszam że tak rzadko wrzucam rozdziały, est to z dwóch powodów:

    1- Jestem po prostu cholernie leniwy

    2- Nauka, ale teraz zaczynają mi się ferie więc będę miał więcej czasu

  6. Wiem że zapisy są Zamknięte (chyba) ale jeśli będzie wolne to proszę o rozpatrzenie

    Prototype

    Imię: Tosh

    Nazwisko: Drank

    Rasa: Evolved

    Wygląd: Jest on wysokim mężczyzną o przeszywającym spojrzeniu, na lewym oku ma wielką, szpetną bliznę. Przed zmianą był wątły, teraz jednak jego masa się zmieniła. Cierpi na Ataki halucynacji

    Ranga: Nie walczy po żadnej ze stron barykady, chodzi własnymi ścieżkami. Czasem zniszczy bazę BlackWatch, czasem zaatakuje cywilów. Nigdy w pełni nie wiadomo co uczyni.

    Historia: Żył normalnie, aż do nadejścia BlackWatch. Uciekł do strefy zielonej, gdzie żył przez krótki czas, jednak potem, namówiony przez przyjaciół poszedł do strefy czerwonej, zwanej też strefą zero. Zniknął na kilka lat. Potem w strefie zero zaczęły znikać oddziały BlackWatch. Okazało się że to on. Nikt nie wiedział jak stał się evolved, ale był wściekly. Teraz szuka zemsty na tym, który mu to zrobił.

    Typ Gry: Niezrównoważony, czasem rozmawia z toba ze spokojem, a innym razem próbuje urwać ci głowę. Podobno wirus nie zaadaptował w pełni jego ciała, przez co ma ataki szału.

  7. W sumie niezłe, jednak nie zdołałem jak do tej pory zbudować żadnej więzi pomiędzy bohaterem a czytelnikiem. Innym słowem: nie obchodzi mnie jego los i nie zapłaczę jeśli umrze. Dlaczego tak jest? Bo nie znany motywacji działań bohatera. Podejmuje różne decyzji, ale nie wiemy w oparciu o co. Właściwie stanowi jedynie przerysowaną postać tajemniczego woja o smutnej przeszłości, który chce być przyjazny, ale jest za bardzo aspołeczny. Widzieliśmy to już wiele razy, no ale w końcu jest to crossover z władcą pierścieni, więc uzasadnione.

    Nie chcę spoilerowac, ale bohater nie jest kucem. Jest czymś innym. W następnym rozdziale będzie odkrytych parę kart fabularnych


    Rozdział 8

    Tajemniczy Przybysz

    Rozdział VIII

    080727f409309179med.jpg

    Rysunek wykonany przez Eriks

    Minęło pięć długich lat. Zapomnieli, mówił Travisowi jeden głos, zabiją cię jeżeli nadejdziesz! mówił drugi. Ten drugi kłamał, Travis obroniłby się przed przeciwnikiem, nawet jeżeli było by nim całe miasto. Powolnym krokiem nadszedł. O dziwo nikt nie uciekał. Nikt nie płakał, nikt nie atakował. Widać nie pamiętali. Travis miał taką nadzieję. Czuł, że dziś stanie się coś złego. Mimo to parł naprzód. Po chwili zdał sobie sprawę, że idzie wbrew swojej woli.Zastopował. Ktoś był za nim. Sięgnął po miecz, ale było za późno. Ktoś uderzył go od tyłu czymś ciężkim. Travis stracił przytomność.

    * * * * *

    Przybysz obudził się. Siedział na fotelu, był przywiązany łańcuchami. Nie mógł nawet drgnąć. Po chwili światło zapaliło się. Był w małym pokoiku, koło niego stało dwóch strażników Canterlotu. ,,W co ja się wpakowałem?" myślał Travis, o ucieczce nie było nawet mowy, Ledwie mógł oddychać. Wyższy strażnik nachylił się nad nim i uderzył go w twarz. Nie przejęło to Travisa, był już przesłuchiwany. Jednak to nie było przesłuchanie. Dojrzał w głębi trzecią postać, Jednorożca, piszącego coś szybko w notatniku. Jeden ze strażników wyjął miecz, I ciął nim w pierś Travisa. Oboje ze zdziwieniem przygladąli się, gdy po kilku minutach po ranie nie został nawet ślad. Jednorożec w głębi zaczął coś szybko notować. Więc to były testy, sprawdzali czym był. Typowe. Drugi strażnik wziął lampę błyskową i przystawił mu do oczu. Po chwili światło znów zgasło. Po kilku sekundach znów zostało zaświecone. Travis patrzył na strażników trzeźwo, mimo że powinien był być oślepiony. Po kilku podobnych badaniach Jednorożec z tła podszedł do strażników i rzekł:

    - Nie mam pojęcia co to jest, ale regeneruje się piekielnie szybko. Do tego jest odporne na kontrolę umysłu i oślepienie. To coś powinno być wyeliminowane i to natychmiast! Travis zrozumiał, że to najwyraźniej koniec badań. Jednak podczas jego pobytu w Sheogh, nauczył się czegoś ciekawego. Skupił się, i nagle jego ciało otoczyła czarna mgła. Gdy po kilku sekundach mgła przeminęła, Travisa nie było. Był na zewnątrz, biegł przed siebie chcąc oddalić się jak najdalej od tamtego miejsca. Po chwili sprintu był już w jakimś lesie. Dopiero po chwili zrozumiał, że to las Everfree. Po kilku godzinach błądzenia trafił na ścieżkę, prowadzącą do starego, dobrego Ponyville. Był już wczesny ranek, jednak coś w miasteczku było nie tak. Travis jednak nie miał wyboru, popędził w stronę miasta, miejąc nadzieje że gdzieś się ukryje. Po chwili zobaczył jednak, że coś się pali. Podkradł się do miejsca z którego dochodził płomień, i zauważył coś, czego się w sumie spodziewał. Dwumetrowy Płonący demon pustoszył Ulice, paląc i mordując wszystko co napotkał. ,,Czas się ujawnić" pomyślał i wystąpił przed demona. Ten spojrzał na niego, i już miał zionąć w niego ogniem, jednak nagle przyjrzał się dokładniej małemu stworkowi i zrozumiał.

    -Draxis! Jakiż ten świat mały! powiedział demon patrząc na przybysza z irytacją.

    - Cóż za zbieg okoliczności, że atakujesz akurat tę wioskę, w której się ukrywam. Czyż to nie ironiczne? Odparł Travis.

    -Wy półkrwiści musicie się ukrywać co? Może lepiej uciekaj, bo mogę ,,Niechcący" cię spalić!

    -Czyżby? A ciekawe co powiedział by Władca, gdyby dowiedział się że jesteś poza Sheogh bez jego pozwolenia. My półkrwiści mamy tą zaletę, że nie potrzebujemy pozwoleń. A teraz wynoś się stąd! Wykrzyczał Travis - I nie nazywaj mnie tamtym imieniem. Wiesz ze skończyłem z przeszłością.

    -Czyżby? odparł demon powoli znikając - Możesz uciekać przed swoim pochodzeniem, ale ono w końcu cie dorwie! Powiedział demon, I zniknął.

    C.D.N

  8. To ja jako gracz podam 3 NAJGORSZYCH gier w jakie w całym moim, krótkim jeszcze życiu grałem.

    3- Heroes IV - całkowicie zniszczył klimat poprzednich części, nie było w nim chyba nic co spodobało mi się w III.

    2- Knights Of The Old Republic II - Gra niezła, ale cały piękny klimat prysł :(

    1- Dawn Of War II - Jestem Olbrzymim fanem warhammera, grałem dziesiątki godzin w każdą odsłonę serii, kiedy dowiedziałem się o 2 natychmiast kupiłem. Niestety było to dla mnie olbrzymie rozczarowanie. Nie było już świetnych elementów taktycznych czy rozbudowy bazy, to był zwykły Slasher osadzony w świecie warhammera. Mam nadzieję że III będzie bardziej I niż II.

×
×
  • Utwórz nowe...