Skocz do zawartości

SolarIsEpic

Brony
  • Zawartość

    644
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez SolarIsEpic

  1. Imię: Clint Westwood (he,he)

    Rasa: Jednorożec

    Wiek: 34 lata

    Wygląd: Jasnobrozowa sierść oraz grzywa koloru jasnożółtego, uczesana tak by zakrywać lewe oko, prawe oko normalne koloru zielonego, zawsze nosi płaszcz oraz kapelusz w kolorze lekko ciemniejszym niż jego maść. Kawałek głowy jest pokryty metalem, a jego lewe oko jest czerwone i wygląda trochę jak celownik. Cała przednia prawa noga jest mechaniczna, a w miejscu kopyta ma coś w rodzaju luf z karabinu Gatlinga (lufy są na tyle grube że może na nich chodzić jak z normalnym kopytem)

    Profesja: Strzelec

    Władca: Właściwie księżniczka Celestia.  Ale niezbyt go interesuje kto rządzi byle ten ktoś pozwalał mu żyć w spokoju.

     

    Historia: Był wyjątkowo parny dzień, taki jak wiele w okolicach Appleloose. Kaniony i skały wyglądały normalnie. Jednak gdyby się zastanowić i sprawdzić okazałoby się że w jednej ze ścian jednego z kanionów ktoś wydrążył jaskinię i zrobił do niej wejście za pomocą prowizorycznej windy. W jaskinie na nieostrożnych podróżnych czekałyby wory z pieniędzmi oraz banda zakapiorów pod wodzą Timmiego Butchera, jednego z co bardziej niebezpiecznych przestępców tego rejonu. W jednej odnoszę jaskini Butcher właśnie przesiadywał razem z dwoma swoimi co większymi zbirami, po drugiej stronie stołu zaś siedział Clint Westwood, młody łowca nagród który chciał ugryźć za dużo.

    Ale czy na pewno? Butcher się zastanawiał. Bo kto w takiej sytuacji nie tylko byłby spokojny ale wyglądał na szczęśliwego. To musiałby być ktoś albo bardzo dzielny, albo bardzo głupi, albo miał asa w rękawie. 

     

    -Posłuchaj mnie młody- zaczął przestępca- zrozum że lepiej żebyś zaczął gadać. Nie uciekniesz stąd. Za jednym skinieniem kopyta mogę cię wysłać na zieleńsze łąki, a przed wejściem zniwelowaliśmy ten twój zawszony róg. Jesteś bezbronny. Więc lepiej mnie nie denerwuj!

     

    Clint rozejrzał się po pomieszczeniu, popatrzył na zakapiorów i uznał że w sumie...może jeszcze odwlec nieuniknione.

     

    -Tim, Tim, Tim...Zawsze byłeś niecierpliwy, a mówią że to ja jestem narwany. Może przełamiemy lody, co? Opowiem ci moją historię. Jak kucyk żyje idąc od miasta do miasta, ubijając po drodze paru zbirów to nie ma do kogo gęby otworzyć- spojrzenie Butchera wskazywało że słuchanie historii Clinta to ostatnia rzecz której chciał teraz słuchać, ale po zastanowieniu się słyszał o łowcy nagród wiele historii, a po za tym może coś mu się wymknie podczas opowieści, Timmy pozwolił mu mówić.

     

    -Urodziłem się w Appleloosy- zaczął- byłem źrebakiem jak każde inne, no może częściej wpadałem w tarapaty, jednak od zawsze chciałem podróżować po świecie i łapać bandytów jak te kucyki w opowieściach. W całkiem młodym wieku uznałem że zacznę trudnić się tym co właśnie dziś robię. Podoba mi się ta robota nie przeczę.

    Ale może opowiem o pewnym przełomowym momencie mojego życia.

    Tak więc jakieś cztery lata temu trafiło mi się nie lada zlecenie. Na polecenie jakiegoś profesorka miałem znaleźć jakiegoś zakapiora który ukradł mu jakiś tajemniczy artefakt. Profesorek milczał na jego temat, jedyne co mi powiedział to fakt że nie powinienem dotykać artefaktu gołymi kopytami.

    Wyruszyłem więc i użyłem moich zdolności tropicielskich by znaleźć złodzieja. Niestety okazało się że to cała banda, i świetnie uzbrojona. Słyszałeś może kiedyś o pomyślę by użyć prochu w stalowej róże, który podpalony wyrzuci z niej metalowy pocisk. Spotkałem się kiedyś z takimi pomysłami, ale to co oni tam mieli było wielkie i strzelało trochę za szybko jak na mój gust. Luf było kilka i się obracały, a i celownik z rubinu nie nastrajał pozytywnie. Jednak widać było że jest to jakiś prototyp. Wracając. Złapali mnie, bo jednak lepiej się poddać niż dać się rozstrzelać takiej bestii. Zdziwiłem się nawet że od razu mnie nie zabili, ale chyba chcieli wiedzieć jak ich znalazłem. Myśleli że są nieuchwytni. Jednak nie byli tak sprytni jak ty i nie zniwelowali moich mocy magicznych, wystarczyło rozproszyć ich jakimś spadającym przedmiotem, z telekinezą poszło to bardzo łatwo. Dałem jednemu w nos i zerwałem się do ucieczki. Jednak nie na zewnątrz a wewnątrz ich bazy. Pamiętałem o zleceniu. Trzymali artefakt w pokoju z łupami, po prostu. Chyba nie wiedzieli do czego służy. Dość prędko o znalazłem gdyż wyglądał jak szklana kula z jakąś wijącą się srebrną mazią w środku. I unosił się w powietrzu. Prędko włożyłem rękawiczkę która dostałem do tego profesora i zgarnąłem kulę. Czemu nie zabrałem artefaktu telekinezą? Cóż...nie dało się. Ale nie miałem czasu o tym myśleć. Musiałem uciekać. Gonili mnie. Pobiegłem do wyjścia. I tu popełniłem błąd, zupełnie zapomniałem o działku. Jak ostatnia oferma wpadłem na tą kupę metalu. Oczywiście upuściłem artefakt. Oczywiście się rozbił. Oczywiście byłem za blisko kiedy srebrna maź zaczęła pokrywać mnie i działko. Poczułem się jakby ktoś zaczął mi spawać metal do żywego ciała. Straciłem na chwile świadomość. Później się obudziłem. Zabiłem tych zakapiorów.

     

    -Nie uciekło ci coś z tej opowieści?- Butcher czuł że Łowca Nagród coś pominął- Jak ich zabiłeś? Mieli przewagę liczebną. Byłeś bezbronny. Co się stało?

     

    -Widzisz to kopyto- Clint podsunął Butcherowi pod nos swoją nogę, dopiero teraz zwrócił na to uwagę. Na prawym kopycie była rękawiczka w kolorze sierści Clinta- Stałem się maszyną do zabijania!- kucyk płynnym szybkim ruchem zdjął rękawicę, oczom zabranych ukazało się działko, na pewno mniejsze niż opisywał kucyk, i mniej szybkostrzelne. Ale równie zabójcze. Za grzywy błysnęło czerwone lewe oko, jak rubin.

     

    Jakiś czas później...

     

    -Oto mapa z zaznaczonym wejściem do jaskinie, i jego kapelusz na znak że mówię prawdę. Dziękuje panu za zapłatę- Clint odbierał nagrodę u szeryfa, szeryf nigdy się nie pytał "Jak do zrobiłeś". Wolał pytać "Co zrobisz?".

    -To co zawsze- odpowiedział ogier- będą chodził tu i tam wymierzając sprawiedliwość. Żegnaj.

     

    Ekwipunek: Manierka z wodą, rękawicę na prawe kopyto. Kapelusz i płaszcz w których chodzi właściwie zawsze.

     

    Informacje dodatkowe: Clint jest nieco lekkomyślny, jednak jest również bardzo opanowany. Ma głębokie poczucie sprawiedliwości i mimo tego że czasem zachowuje się jak palant lubi pomagać. Samotnik. Potrafi całkiem dobrze się bić. Jego celność jest bardzo wysoka, nawet bez celownika zamiast oka (którego to nadal nie rozpracował). Mechaniczne działko-kopyto s\mimo że obrotowe strzela z częstotliwością rewolweru. Po wystrzelaniu sześciu pocisków Clint musi przystanąć i skupić się chwilę by odnowić amunicję. Zna parę zaklęć, telekinezę i podstawowe bariery. Jest całkiem dobrym tropicielem.

  2. Do Solara podszedł...podleciał...to był chyba kelner. Przynajmniej wskazywał na to fakt że gość proponuje mu picie i ten frak który zwykle mają kelnerzy, choć maska i inne atrybuty wyglądały co najmniej dziwnie ale...hej kto tu przyleciał na gryfie częściowo z metalu?

    -Witam...Eeee i to co pan proponuje zawiera alkohol? Bo ja akurat jestem niepełnoletni i nie piję. Ale jeśli nie to chętnie bym spróbował wersji słodkiej

  3. No ale chłopak przynajmniej narobił szumu. I to działa, nie żeby nie ;)

     

    Witam i pozdrawiam.

     

    I parę pytań na temat tego fantasy:

     

    1.Jest ci znana proza niejakiego Terrego Pratcheta?

     

    2.Jak wyżej ale tym razem pan Sapkowsi (imię mi wypadło, mną być)

     

    3.Ogólnie ulubiona seria książek fantastycznych (może będę miał co czytać)

     

    Jeśli lubisz klimaty magiczne jednakowoż gorąco polecam dział Magicznych Pojedynków.Zabawa przednia.

  4. Solar leciał nad arenami turniejowymi na grzbiecie pięknego gryfa o czerwonym upierzeniu, równie szkarłatnej sierści oraz dwiema prawymi kończynami które były wykonane jak maszyny parowe, tak samo wykonany był szkielet skrzydeł gryfa, połowa jego głowy oraz miejsca w którym powinno znajdować się serce. Przelot Parowym Gryfem był wyjątkowo miły, co prawda kłęby pary czasem przeszkadzały ale całość była raczej przyjemna. Solar jednak szukał wzrokiem pewnego miejsca, a z jego wizjerem z opcją przybliżania obrazu nie było to zbyt trudne. Krzyknąłem do gryfa:

     

    -Vulcanie! Tu mnie odstaw! Chciałem tam wpaść już od baaaaardzo dawna!

     

    Gryf tylko zaskrzeczał w odpowiedzi i zapikował w stronę karczmy. Sceneria była naprawdę przepiękna ale czasem trudno patrzeć na widoki kiedy z wielką prędkością lecisz w stronę ziemi. Z lekko za duszą prędkością. Nie zwalniającą mimo faktu iż ziemia szybko się zbliża. Po chwili paniki zrozumiałem.

     

    -Ty przerośnięty drobiu! - zdążyłem tylko powiedzieć zanim wykrzyczałem zaklęcie. Dość niefortunne.

     

    Dzieci pamiętajcie: bycie w stanie ciekłym jest bardzo NIE fajne. Jednak to był mój pierwszy pomysł. Więc kiedy mój dowcipny Gryf nagle stał się kłębem dymu tuż przed ziemią który zaraz zebrał się w całego Parowego Gryfa ja jako smutna kałuża, rozlałem się by później bardzo skołowany zmienić się w siebie. Z czerwonym płaszczem, czarną koszulą, jeansami i butami. Tym razem bez miecza i srebrnych rękawic gdyż uznałem że będę nieco bardziej "po cywilnemu".

     

    -Bardzo śmieszne...Leć do domu, tutaj chyba i tak nie wpuszczają zwierząt.

     

    Gryf nie odpowiedział, po prostu spojrzał na mnie lekko obrażony i odleciał. Vulcan ogólnie nie był bardzo rozmowny (w przeciwieństwie ode mnie) jednak to było przeurocze ptaszysko.

     

    W końcu WESZŁEM do karczmy i mając w głowie skrzywione miny każdej istoty która zobaczyła tą sentencję. 

    Miejscówka była obszerna i całkiem ładna, panował w niej mały tłok, jednak wśród przeróżnych istot nie spostrzegłem nikogo znajomego. Nie zastanawiając się długo poprosiłem o Cole i siadłem przy jakimś wolnym stole.

  5. Właściwie to HomoRD nie równa się clop...tak tylko mówię

    A po za tym nie sądzicie WSZYSCY iż każdy prowadzi tu walkę z wiatrakiem?

    Michał ma własny pogląd na temat logiki odcinka i mimo tego że jest on inny od tego co sądzi większość to chyba nie warto bić się z nim o to co jest prawdą a co nie jest?

  6. Jak tak bardzo chcesz wierzyć w tę jej "twardość", to może napisz jakieś opowiadanie, gdzie RD będzie twarda jak np Hulk?

    Taki przytyk osoby czytając komiksy. Mimo swojego wiecznego wkurzenia Zielony też czasem czuł smutek, co prawda później to zamienił na wkurzenie ale nie ma on serca z kamienia. Tak musiałem.

  7. W sumie racja z tą Celestią która nie zwraca uwagi na to że Discord znów rozrabia, ale to nie pierwsza taka nieścisłość serialu.

    A co do drugiego: Dude, chyba nie załapałeś komizmu tej sceny, to miało być tak samo logiczne jak fakt że Pinkie potrafi spowolnić szybkość spadania

  8. Remus był całkiem zaskoczony.

     

    -Biorąc pod uwagę fakt iż Pan podajesz nam napitek i proponujesz strawę wydedukowałem iż to jest gospoda a ty dobry człowieku jesteś właścicielem, chyba że omymiłem sie niemało...?

  9. MT zastanawiał się co dalej zrobić, jednak nagle znowu nadeszły go dźwięki bitwy.

     

    <No ja się chyba potnę. Chce zwiększyć moje szansę na przeżycie a oni po prostu zaczynają się naparzać jak jacyś barbarzyńcy. Ale teraz i tak pewnie nie potrzebują mojej pomocy...>

     

    MT zamierzał wrócić do zastanawiania się co dalej robić jednak naprawdę nie mógł się skupić myśląc że a) Inni tam giną a on tu siedzi jak tchórz b)Może w tym właśnie momencie wroga armia przebija się tutaj c) On właściwie nie ma pojęcia jak wygląda bitwa

     

    Popatrzył jeszcze chwilę na swoje narzędzia, na nadal nieco popsute skrzydła. Przeklinając pod nosem ponownie wyszedł z pracowni i udał się by znaleźć kogokolwiek kto mu wytłumaczy "Co tu się do zada najjaśniejszej Celestii dzieje!". Po namyśle uznał jednak że "zad" sobie odpuści. A jeśli zginie będzie najbardziej denerwującym widmem jakie ten świat widział.

  10. Stereotypowym hipisem - nie sądzę żeby twórcy dokładnie grzebali w tej ideologii żeby ją dokładnie odzwzorować.

    I nie rozumiem też tego "promowania ezoteryki", gdzie tu promowanie? Po za tym które dziecko wie co to? Najpierw komunizm teraz to... Kiedy przeszliśmy od cieszenia się śmiesznymi pastelowymi koniami do wyszukiwania ideologii?

    • +1 1
  11. Nie jestem psychologiem, ani psychiatrą i nikt by nie powiedział że znam się na ludziach, ale spróbuje przynajmniej w pewnym procencie ci pomóc. Ten "pewny procent", to to:

     

    Nie wiem kto przejął kontrolę, ale nie chcę jego powrotu, to nie jestem prawdziwy ja.

     

    Rozumiem cię. Przynajmniej w pewnym stopniu, gdyż ja jeszcze nigdy tak prawdziwie nie "pękłem". Ale czasami budzę się rano i mam ochotę być jedyną istotą na tej planecie, ale do szkoły trzeba iść a tam ktoś mnie przy okazji po wkurza w najmniej odpowiednim momencie. Wtedy następuje pewnego rodzaju wybuch. Wtedy mam ochotę zobaczyć jak coś ich boli, jak krwawią i jak te głupawe uśmieszki zmieniają się w twarze pełne strachu. Jednak ja nigdy nie przeszedłem tyle co ty (nigdy nie straciłem tylu bliskich osób ale rozumiem że to musiało być dla ciebie ciężkie przeżycie) więc nigdy nie przeszedłem takiej pełnej utrzymującej się przez dłuższy czas "transformacji".

     

    Dlaczego nazywam to transformacją? Bo ja i zapewne też Ty czuje się wtedy jak Jekylll i Hyde, jak Harvey Dent i Two-Face, jak Bruce Banner i Hulk. Czuje się jak... potwór.

     

    Szczerzę nie powiem ci jak z tym walczyć ale zastanawiając się nad własnym przypadkiem i patrząc co ty możesz zrobić, to jak w wielu takich przypadkach mieć kogoś kto cię wspiera. I proszę cię spróbuj, może w twoim otoczeniu jest ktoś o podochoconych zainteresowaniach kto cię zrozumie. Nie zamykaj się w sobie jeśli ktoś chce ci pomóc.

    I przede wszystkim- nie oddawaj Potworowi kontroli. Znęcanie się nad słabszymi czy inne takie wybryki nie dadzą ci przyjaciół a coś w rodzaju "wyznawców" którzy będą się na ciebie patrzeć jak na świętą krową ponieważ jesteś takim "Samcem Alfa". I naprawdę mi uwierz poznanie kogoś pomaga, jak mówię mam podobny problem w mniejszym stopniu, ale sądzę że jest mniejszy z dwóch powodów pierwszego niestety nie zawrócisz, możesz jedynie zaakceptować fakt czyjejś śmierci, tak to trudne, i należy o tej osobie pamiętać ale wieczna żałoba również nie jest rozwiązaniem. Drugi to właśnie pomoc innej osoby, kogoś kto cię wysłucha, kogoś kto zrozumie, kogoś kto będzie dla ciebie prawdziwym przyjacielem. Wiem to też jest trudne, i pewnie w dużej mierze upraszczam bo jak mówiłem nie przeżyłem tego co ty.

     

    Po za tym dziękuje za cenne informacje: już wiem że dręczyciel może być albo rozpuszczonym idiotą chcącym pokazać jaki to on jest fajny albo osobą która miała pewne problemy w życiu. 

     

    Przepraszam jeśli w którejś części tej wypowiedzi wykazałem się ignorancją, krótkowzrocznością albo po prostu czegoś nie zauważyłem. Jak mówiłem, nie znam się na ludziach

  12. Pytanie: czy cała ta teoria o metaforze śmierci to jakieś oficjalne info czy wymysł fandomu? Bo dla mnie od odpowiedzi na to pytanie zależy czy odcinek był naprawdę dobry czy słaby.

    Jak dla mnie główną wskazówką są kolejne stany żałoby:

    Zaprzeczenie

    Gniew

    Negocjacja

    Depresja

    Akceptacja

×
×
  • Utwórz nowe...