Skocz do zawartości

SolarIsEpic

Brony
  • Zawartość

    644
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez SolarIsEpic

  1. Pierwsze słowo jakie przeszło bardowi przez głowę to była "ironia"

     

    -Czyż to nie jest zabawna sytuacja biorąc pod uwagę o czym rozmawialiśmy? A to pewnie tylko wiatr...- "chodź nie czuć tu przeciągu", pomyślał, po czym zanotował sobie w głowie żeby następnym razem kupić, lub ukraść jakieś krzesiwo

  2. Niestety szansa istnieje...ale mam nadzieje że to nie będzie na tyle zauważalne i rozdmuchane przez fandom żeby odcinek został zbanowany

     

    PS. Głupi dowcip mi wpadł do głowy- a może to miasteczko to Staliongrad?

  3. -Chyba priorytetem jest to żeby odczarować Lune, z pomocą Alicorna powinniśmy szybko zdobyć przewagę. Masked jednak mówił że potrzebny nam jeszcze jeden jednorożec, minimum, z tego co zrozumiałem jeśli będzie ich więcej to przemiana będzie...łatwiejsza? Mniej samobójcza? Nie ważne. Tak więc sądzę że powinniśmy na chwile zapomnieć o szpiegu...później go przesłuchamy, ale teraz naszym priorytetem powinno być wysłanie wiadomości do jakiegoś jednorożca, Thermala, jakiegokolwiek maga z ruchu oporu. Tylko potrzebujemy pomysłów, ja niestety mógłbym tylko wystrzelić flarę ale jak mówiłem to by było samobójstwo...WIęc? Atlantis, Masked? Rebon czy mógłbyś tą swoją inną alchemią stworzyć coś do wysyłania wiadomości?

  4. Ludzie, ludzie! Ja rozumiem że nawiązania ale dlaczego od razu do komunistów? Jeżeli nagle nie pojawi się czerwony kucyk ze sierpem i młotem na boku oraz zacnym wąsem to osobiście nie będę szukał żadnych nawiązań. Jak na razie to chyba tylko nasze spekulacje. I z tego morze wyjść burza. Co z tego ze komunizm opierał się na czymś takim? Może twórcy chcieli dać delikatną aluzje, nie wiem, ale na razie wole sądzić że to kolejny wątek jak każdy inny i przy okazji pewnie z morałem "Że będać różnymi jesteśmy wyjątkowi". Gdybyśmy tak patrzyli na wszystkie odcinki to by nam wyszło że odcinek "Ślub w Canterlocie" był aluzją do...infiltracji szpiegowskiej przez wrogie siły w celu podbicia i splądrowania tamtejszych zasobów naturalnych, albo że odcinek "Lekcja stanowczości" jest w polskiej wersji propagandom na to że Rosjanie sprzedają po zbyt wysokich cenach.

  5. -Droga Carme, jako osoba która czasem śpiewa o nieistniejących marach oraz człowiek który wychował się z osobami które wyjątkowo lubiły opowieści mam połowiczną wiarę istnienie tych istot. W magię nie wierzę gdyż to niemożliwe by coś poruszyć czy zamienić od takm to nie ma żadnych podstaw realnych. Jednak co do fantastycznych stworów to wytłumaczeń należy szukać w mitach. Znasz może historie o moim imienniku Remusie i jego bracie? Więc tam tych dwoje wychowała wilczyca, ktoś mi jednak wytłumaczył że dwaj bracia mogli być synami ważnego urzędnika oraz...kurtyzany, w tamtych czasach nazywanych czasami "Lupami", czyli wilczycami po łacinie. Tak samo myślę o wilkołakach i wampirach. Pomyśl że jest człowiek który oszalał i znalazł schronienie w lesie gdzie dziczeje wychodzi z niego tylko podczas pełni by blask księżyca pokazywał mu drogę. I proszę. Opowieść o takim człowieku mogła by przejść przez wiele ust by w końcu stworzyć historie o człowieku-wilku. Z wampirami jest podobnie, wystarczy tylko jakiś szaleniec z ciągotką do ludzkiej krwi oraz nigdy nie wychodzący na słońce. Chodź znałem kiedyś gościa, który znał gościa, który znał strażnika którego kuzyn miał syna, który miał żonę, która znała księdza, który znał medyka któremu kiedyś inny medyk powiedział że zajmował się kiedyś człowiekiem który przysięgał że jest łowcą wampirów, ponoć na znak prawdy pokazał medykowi nawet kieł, ale był to już człowiek stary i schorowany, pewnie majaczył, chodź pewnym było to że ponoć w domu trzymał dziwne uzbrojenie a wszędzie unosił się zapach czosnku. Niektórzy ludzie to jednak dziwacy- po raz kolejny się zaśmiał

  6. -Morderstwo to nigdy nie jest dobry pomysł kiedy nie jest konieczne...Czyli rozumiem że teraz zamierzasz szukać jakiegoś miejsca gdzie nikt cię nie będzie nękał? Muszę przyznać że to może być trudne ale kto wie może znajdziesz jakiś, że się tak poetycko wyrażę "Kraj bez stosów" - zaśmiał się po czym z wyrazem olśnienia na twarzy spojrzał w oczy Carme.

    -A może to właśnie o stos chodzi? Może jesteś czarownicą? Ha, to by było nawet możliwe, ale nawet jeśli, to sądzę że to głupota. Nie lękam się magii. Nie mogę się lękać czegoś co nie istnieje, a jarmarskie sztuczki jeszcze nikogo nie zabiły. Prawda?- znowu się zaśmiał

  7. -Ah...dostojnicy kościelni. Im to czasem za łatwo zaleźć za skórę, osobiście jestem raczej wierzący ale jednak czasem mam wrażenie że ci świętobliwi biskupi i kardynałowie czasami mają trochę za dużo wygód jak na ich profesje...Jednakowoż twoja wypowiedź sprawia że nadal się zastanawiam co mogłaś uczynić. Mówisz że przeszkadza im to kom jesteś. Rozumiem że to taka tajemnica której nie chcesz wyjawić nieznajomemu ale pozwól że zacznę zgadywać, jesteś może...panną wydaną za starego aczkolwiek potężnego oraz bogatego szlachcica a was związek mógłby zmienić to i owo więc uciekłaś by nie mógł cię poślubić? - mężczyzna zmarszczył czoło i zastanowił się

    -Chyba wpadłem w zbyt dramatyczny ton...lecz my bardowie tak mamy, słowa poezji niosą się za nami jak lekka północna bryza co niesie kwiaty róż... I znowu uczyniłem poezję. Zmieniając temat co teraz panna zamierza zrobić? Jeśli można wiedzieć oczywiście.

  8. -Interesujące. Również wychowałem się w Italii, i mnie również nie bardzo tam lubią, choć głównie w mieście gdzie się wychowałem...Wenecja.Byłaś tam kiedyś? Z kanałów czasami odór sunie straszliwy jednakowoż w ciepłe dni można sunąć po nich w gondoli...No dosyć bo się rozmarzę. Zaspokój moją ciekawość i powiedz, za co takiego mogłaś zrobić że musiałaś uciekać? Wieżę że mogłabyś poradzić sobie w świecie ale...wpływowe osoby? Co żeś im uczyniła?

  9. (No, cóż)

     

    Jakieś majaki mnie chyba wzięły, chyba jestem bardziej zmęczony niż sądziłem, no cóż...-Remus spojrzał na bladą niewiastę przed nim i pomyślał że to wcale nie problem iż nikogo innego tu nie ma, na jego twarzy zakwitł odruchowy uśmiech w stylu "Witaj bejbe" który jednak szybko zniknął zmieniając się w bardziej świadomy klasyczny "Uśmiech nonszalanckiego kawalera" po czym zaczął nawijać:

    -Witam droga pani. Cóż panienkę przywiało samą do tego miejsca? A może nie jest panienka sama?- tu klepnął się w czoło cały czas się uśmiechając- Gdzieżże podziały się me maniary? Me imię to Remus, Norrington to zaś me nazwisko, niektórzy zwą mnie Szczęściarzem, i jeśli można wiedzieć... Jak panienka ma na imię?

  10. Osoby powyżej informuje że te kaczki to chyba event halloweenowy...chodź mogę się mylić bo jakiś czas nie grałem.

     

    Ale na team gdyż jestem tu pierwszy raz: w Team Fortress zacząłem grać po jakimś czasie kiedy kuzyn mi opowiedział o tej grze (mówił głównie o postaciach) i już wtedy gra mnie zauroczyła, uwielbiam takie absurdalne strzelani. Oczywiście na początku łatwo ginąłem ale wyrobiło się jakieś umiejętności (oraz odruch "Biegaj! Nie stój w miejscu baranie!").

    Również klasy w tej grze są bardzo przyjemne i często zaskakujące, zanim zagrałem w tą grę sądziłem że Gruby będzie jedną z moich ulubionych postaci, jednak szybko zdałem sobie sprawę że granie tym potężnym Rosjaninem jest strasznie powolne.

    I gram w nią raczej wybiórczo, ostatnio masę czasu spędziłem podczas eventu halloweenowego a kiedy się skończył trochę rzadziej gram.

    Chciałbym tu również wspomnieć o komiksach ze świata z Team Fortress które niesamowicie mi się podobają, tylko szkoda że nikt już ich nie tłumaczy na polski (kiedyś ktoś chyba tłumaczył ale przestał) więc teraz czytam czasem streszczenia, ale próbowałem przeczytać jeden numer po angielsku (zrozumiałem tak o tyle o ile)

  11. Dodam swoje 5 groszy.

    Osobiście czytam lektury, a przynajmniej staram się je czytać, było parę takich których nie przeczytałem jak : "O psie, który jeździł koleją" (którego nie przeczytałem ponieważ nie mogliśmy nigdzie znaleźć książki), "Ten obcy" (gdyż książka wydawała mi się straszliwie nudna), "Szatan z siódmej klasy" (którą czytałem ale nie dokończyłem jej ponieważ...nawet nie pamiętam). Może było ich jeszcze trochę ale mi wyleciało z głowy, ale osobiście czytałem lektury. Możliwe że było to wywołane tym że moi nauczyciele polskiego całkiem do brze prowadzili temat związany z lekturami, możliwe jest też to że nigdy mi się nie zdarzyło by lektury były zadawane tak po prostu mieliśmy zawsze z nich test a później wypracowanie (co dla mnie było zawsze okazją na lepszą ocenę).

    Czy mogło to być wywołane ciekawymi książkami? Nie wiem, ale wiele z nich były według mnie całkiem ciekawe "Sposób na Alcybiadesa" podobał mi się bo ogólnie lubię takie historie szkolne, i ten cały system sposobów na nauczycieli (na pewno opracowywany latami). "Ania z Zielonego Wzgórza" o dziwo mi się podobała, nie wiem, może dlatego że Ania mogła by być mi "Bratnią duszą". A największym zaskoczeniem było dla mnie polubienie "W pustyni i w puszczy" która zawsze była przedstawiana jako zło wszelakie.

    O "Hobbicie" nie będę nic mówił bo fantastyka chyba zawsze się ciepło przyjmuje jako lektura.

     

    I tu przechodzę do mojego małego wniosku: może problem z lekturami szkolnymi jest taki że najczęściej dostajemy ciąg wybitnych dzieł literatury o charakterze raczej życiowym? Bo gdybyśmy raz na jakiś czas dostawali coś ciekawszego, jakieś drobne s-f albo fantasy dla osłodzenia? Inaczej lektury mogą wręcz zrazić ludzi którzy nie lubią czytać do jakichkolwiek prób czytania? Moja nauczycielka polskiego (i wychowawczyni jednocześnie) powiedziała nam że gdyby miała na to wpływ to chętnie by nam na lekture zadała "Wiedźmina". Czy taki mały odskok nie byłby ciekawy?

     

    Jeszcze jedna drobnostka- naprawdę nie rozumiem kto wpadł na pomysł by czytać choćby "Balladynę" czy "Romea i Julie". Osobiście takie dzieła wolałbym zobaczyć w formie do jakiej je stworzono czyli sztuki teatralnej. Taki mały wypadzik do teatru nie tyko mógłby być ciekawy ale również kształcący pod względem zachowania się w miejscach publicznych.

     
  12. Musze znowu pomarudzić tak więc spostrzegłem pewną rzecz w mojej psychologii: Czasem czuje się jak nic. Bo myślę sobie- "na świecie jest tylu ludzi którzy będą ważniejsi dla świata, którzy robią wszystko lepiej o de mnie i którzy na pewno więcej osiągną. Więc jaki jest sens mojego istnienia? W szkole wszyscy mają leprze oceny o de mnie, wszyscy są bardziej towarzyscy niż ja. Wszyscy mają szansę znaleźć sobie drugą połówkę i są ogólnie na pewno w czymś lepsi niż ja jestem"

  13. Tak sobie przeglądam ten temat od pewnego czasu i zauważyłem pewną ciekawą rzecz - strasznie dużo osób jest w moim wieku, czyli gimnazjalnym. I mają problemy, nie zaprzeczam. Tylko dlaczego ja, mający krzywy zgryz, wadę wzroku i jeszcze parę wad fizycznych, których nie będę tutaj wymieniać, do tego roztrzepany jak nie wiadomo co i nieśmiały, jestem mega szczęśliwym człowiekiem? Może dlatego, że mam świetnych rodziców, z którymi można spokojnie pogadać na tematy najróżniejsze (a szczególnie już z matką)? A może ze względu na mój chory optymizm i podejście "nie ma co się przejmować, to się naprawi"? Dlatego, że wciąż jestem obiektem drwin, a tym się w ogóle nie przejmuję? Naprawdę nie wiem.

     

    O dziwo mógłbym podać odpowiedź dlaczego np. taki ja ubolewa tak nad swoim jestestwem. Po pierwsze i najgłupsze- świetnie zdaje sobie sprawę z moich pewnych problemów które zaraz podam ale nic z tym nie robię, nie staram się nic zmieniać ani robić coś żeby było lepiej.

    Inny powód że mimo niektórych osób zachowuje się jak dziecko (tudzież nerd) chyba czasem najpoważniej myślę o przyszłości ( i z góry zakładam że skończę martwy w rynsztoku).

     

    Innym powodem może być to że ja osobiście czuje się czasem jakbym zawiódł mojego tatę- jestem jego jedynym synem, widziałem jego świadectwa oraz świadectwa mojego dziadka (akurat właśnie ojca mojego taty), świadectwa szóstkowe, tata jest dyrektorem szkoły, dziadek był architektem. Do tego dochodzi fakt że mój tata lubi sport, jest towarzyski i świetnie się uczył. Ja osobiście staram się ale moje oceny nie są tak świetne, jestem aspołeczny (w pewnym stopniu) a sportu nienawidzę (uprawiać i oglądać).

     

    Jest jeszcze kolejny możliwy powód którego bym jednak na tyle poważnie nie brał ale kiedy o nim rozmyślam czasem czuje się jak śmieć.

    Mianowicie dziewczyna- i to nie zwykła, idealna wręcz, inteligentna, wysportowana, z poczuciem humoru i innymi zaletami (tak apropos- moja koleżanka). Oczywiście to może być tylko głupie zauroczenie, ale nie potrafię tego rozróżnić ale mimo to czasem przeklinam los że spotkałem kogoś takiego w wieku kiedy poprzysiągłem sobie nie mieć żadnej dziewczyny. Po za tym znaleźli by się lepsi dla niej.

     

    Taki mój trochę zbyt przydługawy wzór powodów dla których czuje się jak nic. Możliwe że nie masz takich problemów, osobiście też mam wadę wzroku, jestem raczej "chuchrem" i nawijam czasem jak wariat o tym że kamienie nieskończoności w większości pojawiły się w Marvel Cinematic Universe ale tymi rzeczami się akurat nie przejmuję, bo poco?

  14. Heh...zapomniałem o tym temacie, akurat jest mi potrzebny...niestety, ok zaczynajmy maraton:

     

    Zacznijmy od tego że jestem beznadziejny, nic mi nie wychodzi, oceny mam kiepskie, jestem zerem, bankrutem życiowym. Jestem aspołeczny, irytujący, brzydki, głupi, nerwowy, cały czas gadam o rzeczach które nikogo nie interesują, męczę się wchodząc po schodach, wszyscy robią wszystko lepiej o de mnie, pewnie nikt mnie nie lubi, nie potrafię działać samodzielnie, idealną dziewczynę poznałem w wieku w którym nie chce na razie mieć dziewczyny (bo to nie ma sensu), nie mam żadnych możliwości na lepszą przyszłość, hańbię moją rodzinę, jestem dziecinny, czasem walę parę minut głową o ścianę, sądzę że WSZYSTKIM by się żyło lepiej na świecie be ze mnie (szczególnie moim rodzicom) i jestem idiotą.

  15. -Nie jest źle...jest umiarkowanie...eh...

    Corpse nie miał pomysłu co dalej robić, musiał chyba kontynuować atak jednak cień skrzętnie unikał miecza jego podwładnego. Jednak lepiej będzie jeśli sam włączy się do walki...jednak na odległość. Za pomocą telepatii przetransportował bicz z hakiem bliżej ożywieńca żeby wspierać go w walce. Sztylet zostawił blisko siebie by się bronić, nie zamierzał na razie tworzyć tarczy. Na koniec wydał jeden rozkaz do zombie:

    - Skoncentruj się na szybkości ciosów a nie na ich sile, postaraj się sprawić żeby miały jak najmniej miejsca do manewrów, uważaj na inne żeby nie zaatakowały cię z zaskoczenia

     

    Jednorożec wiedział że szybkie wymachiwanie wielkim mieczem może być trudno, jednak wiedział również że wojownik będzie się starał atakować jak najszybciej nawet jeśli siła ataku wtedy zmaleje

  16. Remus miał brzydki zwyczaj słuchania jednym uchem czyiś rozmów, miał też mniej brzydki zwyczaj chęci do przebywania w towarzystwie. Jednak miał również brzydki zwyczaj wtykania nosa w nie swoje sprawy.

    Bard obrócił się w stronę rozmawiających.

     

    -Witam panów oraz nadobną pannę. O czym sobie tak gwarzycie? Pozwolicie że się przysiądę?- niem usłyszał jakiekolwiek słowa zachęty czy zaprzeczenia przystawił sobie do stolika krzesło po czym usiadł na nim i w końcu rozciągnął zmęczone nogi, lutnie powiesił na oparciu krzesła. Zaczął grzebać w swoim mieszku z pieniędzmi i wyciągnął jedną złotą monetę- Gospodarzu sądzę że to wystarczająca zapłata za jedną u ciebie i odpowiednio mocny trunek-

  17. Hmmm...jeśli chcesz mógłbym ci pomóc...interesujący projekt mógłbym się sporo dowiedzieć...po za tym jeśli chodzi o takie zabawki jestem zawsze chętny do pomocy ale najpierw inne rzeczy...Brakuje nam jednorożca Masked, Atlantis umielibyście się jakoś skomunikować z kimś innym? To przekracza nieco moje umiejętności, mechaniczne ustrojstwa do wysyłania wiadomości dość długo się robi a piromancja nie bardzo się do tego nadaje...chyba że wyślę magiczną racę ale to będzie równe z napisaniem na niebie "Jesteśmy tu przyjdźcie nas zabić!"

×
×
  • Utwórz nowe...