Skocz do zawartości

SolarIsEpic

Brony
  • Zawartość

    644
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez SolarIsEpic

  1. Po pierwsze czym jest wszechmoc?

     

    Najbardziej ogólnie to umiejętność do tworzenia rzeczy z niczego, możliwości zakrzywienia energii, materii, łamaniu praw fizyki oraz ogólnie możliwość działania wbrew całemu majestatowi wszechświata i jego praw...

     

    =Cheese Sandwich i Pinkie Pie, Cheese Sandwich i Pinkie Pie= Odrzucamy tą możliwość.

     

    Ale czy to możliwe by ktoś taki stworzył coś czemu nie dałby rady, na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi jeśli nie będziemy znali żadnej wszechmocnej istoty. Jednak mam dwa założenia:

     

    1. Jeśli ktoś jest wszechmocny to znaczy że nie ma rzeczy której by nie mogła bo to osoba wszechmocna tworzy to wszystko ale...

    2. Czy nie często powstają rzeczy leprze od swojego stwórcy? Wiem że ludzie nie są wszechmocni ale czy nie tworzymy czasami rzeczy które jak na razie nie przewyższają nas we wszystkich dziedzinach ale w pojedynczych czynnościach? Tu odniosę się trochę do komiksów ale w nich wiele razy tworzono rzeczy potężniejsze od stwórcy choćby taki Ultron którego stworzył Ant-Man. Wiem że to fikcja ale kiedy ludzie tworzą roboty czy nie mogą się stać one z czasem mądrzejsze i silniejsze od nas?

  2. Na razie mam tylko jeden ale może coś sobie przypomnę: Wiedźmin (nie pamiętam który tom)

     

    "O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słod­ka i ma kształt. Spróbuj zde­finiować kształt gruszki"

     

    Autorem cytatu jest Mistrz Jaskier (nie Sapkowski tylko Jaskier!)

  3. O właśnie przypomniało mi się coś, mam ważne pytanie dotyczące ogólnej struktury wszechświata które w dziwny sposób łączy się z tym filmem...

     

    Co to do dobrej bombonierki był za instrument którego Pinkie Pie użyła kiedy pytała się Twily na czym chce grać? Ten taki który tworzył jakieś niezidentyfikowane dźwięki jak z lądowania kosmitów. Proszę nawet o nazwę żebym mógł poszukać w internecie

  4. Kiedy Remus w końcu wkroczył do karczmy blady mężczyzna powitał go i zapytał go o powód zjawienia się, bez większego zastanowienia bard przywołał na twarz ciepły uśmiech typu "jestem najbardziej miłą i uczciwą osobą pod słońcem jaką widziałeś, nie myślisz chyba że mógłbym cię okraść czy oszukać" i zaczął swoją zwyczajową nawijkę:

     

    -Witaj dobry człowieku. Zwą mnie Remus Norrington, lecz niektórzy z rozmaitych przyczyn zwą mnie Szczęściarzem- tu lekko się skłonił- Kim jestem już wiesz a co mnie sprowadza? Osobę siewcy sztuki takiego jak ja, rycerza bez zbroi i miecza jednak uzbrojonego w lutnię z dala od domu popędzić mogła tylko dzika chęć odkrywania, przygody czy też samego znalezienia weny co jak sen złoty może wpaść nie wiadomo skąd i nie wiadomo pod jaką postacią. Jednak ludziom nie przyszło umieć iść na własnych nogach przez dnie czy też lata, i człek strudzony odpocząć musi. A jak każdy wie karczmy są oazami wszelkich podróży, gdzie można odpocząć, napić się czy też pojeść dostatnio. A jak rozumiem mam chyba przyjemność z właścicielem owego przybytku. Tak więc proszę o gościnę, mieszek mój może nie jest wagowo imponujący ale jego zawartość powinna wystarczyć bym uiścił mą obecność.

  5. Ja mam oczywiście własną teorie-

     

    Więc według mnie Celestia i Luna nie są nieśmiertelne. Tylko o wiele wolniej się starzeją, ale tak bardzo o wiele może jakoś tak że ich 100 lat to nasz rok tak samo biologicznie (choć może przesadzam i dało by się to lepiej zrobić). I według mnie może miały rodziców, tylko może nawet silniejszych nisz one.

     

    Pomyślmy- po historii jaką usłyszeliśmy na kucykowe święta na ziemię mogły zstąpić ucieleśnienia nocy i dnia, te ucieleśnienia następnie miały dzieci czyli Celestie i Lune, teraz one kiedy odejdą mianują jakiegoś zwykłego kucyka (taka Twilight czy Cadance) księżniczką która jednak nie będzie nieśmiertelna gdyż jest sztucznym Alicornem.

    Takie trochę generacje:

     

    Ucieleśnienia to pierwsza generacja

    Ich całkiem już cielesne dzieci to druga

    I sztuczne Alicorny stworzone przez magię

  6. Trochę spóźniona opinia ale...czemu nie?

     

    Tak więc- Equestri Girls i tęczowe kamienie były dość...równomierne, mnie ni to ziębiły ni to ogrzały al po kolei [RATUJCIE DZIECI SPOILERY TU SĄ...No może trochę]

     

    Tak więc sądzę że zrobię małą wyliczankę co mi si e podobało a co nie, najpierw minusy:

     

    -Lekki brak logiki czasami, to według mnie duży problem kiedy nawet ja to zauważam (Choć kto wie? Może oglądanie Nostalgia Critica zwiększyło mój krytycyzm?). Szczególnie zapamiętałem jedną wpadkę, mianowicie co się stało z syrenami? Zostały pokonane i...tak sobie poszły? Po prostu?

     

    -Flash Sentry i Spike- dałem Flashowi szanse, liczyłem na jakieś poszerzenie jego wątku z Twi, ale nie. Pojawił się trochę, wpadł i zniknął do końca. W pierwszej części było go więcej i w pierwszej części coś zrobił. A Spike? Powiem tak: "Nie ma w tamtym wymiarze drugiego mnie blabla, pomogę ci blabla a później będę niepotrzebny do samego końca blabla". Ale serio Spike prawię się nawet nie odzywa, dlaczego? Dopiero pod koniec pomaga Mane6 i Sunset, a i tak musi znaleźć kogoś z kciukami.

     

    -Wygląd Syren po transformacji- serio? Serio?! SERIO! One wyglądają prawie tak samo jak Sunset w pierwszej części. Graficy mieli wolne więc domalowali im skórzaste skrzydełka? Już jakiś trupio-rybi ogon byłby lepszy, to syreny! Nawet ich konio wersje mają ogony, mogą się unosić i mieć ogony nie?

     

    -Przedstawienie głównych bohaterek. Nie wiem może ten film miał mówić o całym Mane6 i Sunset więc to dlatego każda postać miała tak mało czasu antenowego, a może to przez to że oglądałem ponoć skróconą wersje ale wydaje mi się że trochę za mało mieliśmy postaci głównych

     

    A teraz plusy na osłodę:

     

    +Cameos! Tak było tego mnóstwo, Lyra, Bon Bon, Derpy (jak znam internet pewnie istnieje utwór Derpy w wersji godzinnej), Octavia, Vinyl, Bulk Biceps. Albo Znaczkowa Liga w przebraniach jak z konkursu talentów. No i Moud z Boulderem (teraz to już jestem pewny że to zespół Aspelgera) 

     

    +Piosenki. Były całkiem przyjemne, piosenka Trixie była całkiem fajna, Rockowe kawałki naszych bohaterek też i syreny, ta muzyka była dość hipnotyzująca.

     

    +Star Swirl je wygnał a nie Celestai. Oj droga Celestio ktoś ci zabiera posadę w pokonywaniu Wielkiego Zła które kiedyś powróci.

     

    +Portal. Nie wiem dlaczego ale podoba mi się to, ma to nieco sensu jak dla mnie a po za tym w końcu jakaś techno-magia od czasów maszyny Flima i Flama

     

    +Trixie. Co dlaczego oddzielnie od listy Cameo? A no ponieważ bo dostała nieco więcej czasu antenowego i kupiła mnie jednym, tym jak mówi "Trixie". Nie wiem czy w serialu też tego nie było ale tu wydawało mi się że ona mówi swoje imię tak bardzo niemiecko, albo z przedawkowaniem "r"

     

    To chyba wszystko, możliwe że o czymś zapomniałem, morze jak mi się coś przypomni to dodam. I mam małe pytanie- jeden ze strojów Rarity bardzo przypomina mi kostium tych z "Daft Punk" (kojarzę ich tylko przez stroje, muzyki nie słucham) i chciałem wiedzieć czy inne kostiumy nie były morze jakoś wzorowane na realnych muzykach i czy wo gule ten "Daft Punkowy" kostium można uznać za jakąś aluzje.

     

    I jeszcze jedno- o co chodziło ze śmietaną?

     

    A i animacja była ładna, ale to już w sumie standard.

  7. A jak opisać osobę której się wszystko sypie w rękach?

    Oceny mam co najmniej słabe, przyszłości jako takiej pewnie mieć nie będę, posiadam defekt nie wychodzenia z domu tak po prostu od czternastu lat. Dwanaście lat zajęło mi zapamiętać kiedy się urodziłem oraz tyle samo by nauczyć się wiązać sznurowadła. Nie uprawiam sportu, nic nie umiem...Jak to można inaczej nazwać?

  8. (o przypadku złamanego serca czternastolatka nie wspomnę, bo czułki opadają - gimboprzemyślenia i głupie podejście, ot co)

     

    Wiem że się nie znam na miłości. I nie mówiłem nic o złamanym sercu, przeżyje się zapomni, co tam i tak jestem beznadziejny :ppshrug:

    Co zrobić? Nic.

  9. Powtarzam: nie znam się na miłości, mam 14 lat. Co taka osoba może o tym wiedzieć ale...

     

    To co mówią dwie osoby powyżej jest trochę racją jednakowoż droga Cahan, nie uwierzysz jakie to drudne jakoś zagadać do kobiety, jak mówiłem nie wiem o tym nic ale jak nawet pomyśle o zagadaniu do dziewczyny to mam stan "Przed spaleniem się ze wstydu"

  10. Pędziła na mnie ognista burza...potrzebny był podkład muzyczny...jednak z jakiegoś powodu nie mógł się pojawić no cóż...bez podkładu też można...JAK NAJSZYBCIEJ GRZEBAĆ PO KIESZENIACH!

     

    -Gdzie to jest...gdzie to jest, gdzie to jest...MAM!- z kieszeni płaszcza wyciągnąłem złoty amulet który miał dwa rowki które przecinały go na cztery takie same kawałki jednak amulet był całością, w centrum każdego "kawałka" coś było. Kamień, kropla wody, trochę ognia i nicość...właściwie to powietrze ale no...

    Prędko założyłem medalion na szyję, przed tym szybko pstryknąłem w palce żeby moje ubranie nie zmieniło się w kostium który powinien się pojawić po założeniu medalionu, kostium nie był zły ale wolałem zostać przy własnych ciuchach, no może nie całkiem. Moje ubranie lekko się zmieniło, po pierwsze wzory na płaszczu z czarnych zmieniły się na niebieskie, żółte, srebrzyste oraz ciemnobrązowe, po za tym pojawiło się ich więcej. Dodatkowo moja koszula z jednolicie czarnej stała się czterokolorowa (chyba wszyscy się domyślają jakie to kolory), jedyna czerń to były dwie kreski które przedzielały każdy kolor.

     

    Teraz musiałem szybko myśleć, z ogniem nie ma problemu ale pioruny...hmmm, nie pomyślałem o nich.Nie ważne coś się wymyśli wpierw ogień.

     

    Kiedy ognisty język się do mnie przybliżył za bardzo moje ciało zniknęło, a właściwie stało się wiatrem który zaczął wirować wo okuł ognia przekierowując go w powietrze. Zebrałem cały ogień po czym zawirowałem wo okuł całej sali by zebrać dym, z którym w wietrznej postaci zanurkowałem pod ziemię która się rozstąpiła. Wleciałem z całym ogniem w podziemną komorę, z której wyleciałem po czym została zapieczętowana, tam dym się mógł rozwiać a z braku tlenu ogień przestać płonąć. Jeszcze tylko pioruny które przez dłuższy czas nieudolnie mnie goniły. Wylądowałem i szybko strzeliłem w pioruny wodą która uformowała się w kulę więżąc pioruny, w wodnym więzieniu które zaraz zamieniło się w skałę. Uwięzione w niej po prostu znikły nie mając przewodnika.

     

    Teraz Linnre.

    Ponownie zamieniłem się w wiatr, ale tym razem w wiatr miotający dookoła głazami które wytrąciły Linnre kostur z ręki, i zamurowały go w czymś w rodzaju kopca. Ale to nie było wszystko.

    Z powrotem wróciłem do mojej normalnej formy, a moje ręce zaczęły płonąć, z lekkim żalem uniosłem się na miniaturowym tornadzie i zacząłem ostrzeliwać ogniem podłogę po de mną. Przez temperaturę wszędzie była wrząca lawa. Również więzienie Linnre zaczęło się topić ale za pomocą wody którą wysłałem do jego wiezienia wewnętrzne ściany głazowej trumny zostały nienaruszony, a nawet lekko podtapianie przez lawę stały się bardziej jednolite. W końcu więzienie zostało wtopione w ziemię, a cała podłoga była z lawy. Linnre zaś siedział w prostokątnym nie dużym pokoiku ze twardymi ścianami, całkowitym brakiem światło, głęboko pod lawą i całkiem zapełnionym wodą. Mimo jego wcześniejszej uwagi że nie potrzebuje powietrza uformowałem wo okuł jego głowy bańkę z nieskończonym powietrzem.

    Musiałem zrobić jeszcze jedno, pstryknąć i wo okuł mnie pojawiły się miniaturowe słoneczka które rozpierzchły się po całej arenie i rozświetlały nawet najciemniejsze zakamarki usuwając każdy cień z którego Linnre mógł wyjść. Jego kostur albo gdzieś pływał w jeziorku lawy albo został stopiony.

  11. Taak...ta dyskusja zaczyna być dziwna...

     

    Ale żeby specjalnie zdołować parę osób: mam w klasie przyjaciółka która:

    -Czyta

    -Gra na komputerze

    -Nie używa makijażu (a jest piękna...ok ja tak myślę)

    -jest inteligentna

    -ma poczucie humoru

    -w przeciwieństwie o de mnie wie co się wokół niej dzieje

    -czasem lubi układać z klocków lego i rysować

    -nie przejmuje się swoją figurą do stopnia anorektycznej diety (ale gruba nie jest)

    -uprawia sport

    -lubi kreskówki

    -jest dziwna (w dobrym tego słowa znaczeniu)

     

    Dziewczyna marzenie ale...jest ale.

     

    Mam 14 lat więc taki związek nie ma racji bytu, pójdziemy do innych szkół, zapomnimy o sobie i pewnie nigdy się nie spotkamy, będę wspominać ale co tam.

    Nie da się. Dziękuje do widzenia.

  12. Do tej jakże teraz rozwiniętej dyskusji dodam swoją cegiełkę  człowieka który się na miłości ni jak nie zna:

     

    Ta "druga połowa" powinna zaakceptować kim jesteś żeby czuła miłość do Ciebie a nie do osoby którą udajesz. W sumie i tak dobrze że nie czepiają się ateizmu, osobiście jestem wierzący ale jakie zdanie mają inny to nie moja sprawa, i innych również (mam nadzieje że przez twój wygląda oraz upodobanie do metalu nikt cię nie uznał za satanistę)

     

    A tak z innej beczki- nie zazdroszczę całodobowej potrzeby posiadania noża czy innej broni. No ale cóż, są takie miejsca w kraju...niestety

  13. Świetny, uwielbiam wszystkie komiksy z MLP ale nie znam dobrze angielskiego by je czytać, dziękuje.

    A co do komiksów-:

    1.Masa małych komiksów humorystycznych - super. Ale Discord dość tam rządzi razem z Celestią (i co to jest ten makabryczny Discord bez połowy anatomii?)

    2.Historia z tym wilkiem (nie, nie pamiętam tytułu)- całkiem fajna, mnóstwo podniosłych monologów o różnych rzeczach. Lecz z sensem i mądre. Szczególnie to o Spojrzeniu Fluttershy mnie poruszyło, nigdy nie myślałem o tym w taki brutalny sposób (A tak w ogóle, komuś się też skojarzyło to co Nahmet zrobiła Fluttershy z Pokutnym Spojrzeniem Ghost Ridera? Czujesz ból wszystkich osób które zraniłeś...)

    3.To o Dusk Shinie ale tylko on jest ogierem...tak, facet i piątka klaczy. I manga. To aż się prosi o jakąś komedyjke gdzie nerd spotyka parę dziweczyn...eh. Ale lubie Dusk'a, trochę inaczej niż Twi bo o ile Twil'y wydaje się przesłodka wspaniała i inne wywyżaszanie nad piedestał klaczy to Dusk nie jest kobietą w żadnym stopniu i mógłby być po prostu...moim kumplem. Takim z którym całymi dniami gadamy o sesjach D&D oraz historiach światów fikcyjnych.

    4.Historia na samym końcu pisma- piękne, po prostu piękne i jeszcze bez dialogów. Wtedy trzeba operować tylko obrazami i tak pokazywać emocje. Piękne. Po prostu.

  14. Do sesji Jaenre'a

     

    Imię: Remus Norringtonr zwany Szczęściarzem

     

    Gatuenk: Człowiek

     

    Wygląd: Remus jest młodym zaledwie 23 letnim mężczyzną z dość nie ułożonymi brązowymi włosami na tyle długimi by lekko zakryć uszy. Jest raczej chudy, nie ma ani za dużo tkanki tłuszczowej ani mięśniowej. Ubrany jest najczęściej w skórzaną kamizelkę, najczęściej brązową lub czarną, kolorowe ubiera rzadko, do tego koszula pod kolor kamizelki, odpowiednie kolorystycznie zwykłe spodnie oraz wytrzymałe aczkolwiek wygodne wysokie buty. Cera raczej bez skazy, może parę zadrapań, zęby również zadbane by miał się czym uśmiechać.

     

    Historia:  nie miał szczęśliwego dzieciństwa, właściwie nie miał go w ogóle. Zanim mógł cokolwiek zapamiętać jego matka (której nigdy nie pamiętał) porzuciła go w Wenecji we Włoszech. Tam marznące przy kanale dziecko znaleźli złodzieje, jeden z nich o dość miękkim sercu uznał że nie można zostawić dziecka na śmierć. Nazwali go Remusem od imienia drugiego z założycieli Rzymu.

    Remus wychowywał się jak złodziej, uczył się walczyć na sztylety, strzelać z łuku, skakać wprawnie po dachach oraz, co oczywiste, kraść. Bardziej z przymusu porozumiewania się z resztą złodzieji niż z żywej chęci Remus nauczył się mówić biegle po włosku, angielsku, francusku, niemiecku, mniej biegle po łacinie oraz nieco po polsku, jednak złodzieja który mówił w tym języku znał tylko jednego a i tamten dobrze mówił w reszcie języków więc znajomość jego języka nie była bardzo potrzebna. Umiał też liczyć, głównie jeśli chodziło o ilość łupu, jednak rozleglejsze obliczenia typu jak liczyć wielkości koła i inne takie w ogóle mu nie podchodziły. Umiał również pisać ale tylko po włosku i angielsku, oraz trochę po łacinie.

    Jednak było coś co Remusa bardzo interesowało- muzyka. Chłopak znany był wśród swoich z tego że pięknie śpiewał, później nawet nauczył się grać na lutni, jednak była to lutnia robiona bardzo nieudolnie.

    Jednak pewnego dnia Remus zdobył nowy instrument. Zamierzał on okraść cieślę który ponoć pracował dla armii by tworzyć dla nich nową broń, domyślić się można więc było że zarabia całkiem niezgorsze sumki.

    Był to błąd- ostatni projekt broni robiony przez cieśle został odrzucony a samego cieśle który ową broń robił wyrzucono. PO tym było gorzej, cieśla został obrabowany przez bandytów kiedy wracał do domu. Kiedy Remus ujrzał biedę w jakiej żył cieśla postanowił mu pomóc, ujawnił się i podarował człowiekowi trochę pieniędzy z własnej skrytki Remusa gdzie trzymał swoją część łupów. Cieśla w podzięce dał Remusowi ową "broń".

    Tak naprawdę była to lutnia. Remus myślał że stary człowiek oszalał ale przyjął prezent, szczególnie że był on całkiem przyzwoicie wykonany.

    Remus zaczął karierę Barda, postanowił jednak nie opuszczać złodziejskiego fachu od którego mimo wszystko wciąż się oddalał. Pewnego dnia w końcu uznał że chce wyruszyć w świat, gdyż muzyka raduje jego serce bardziej niż skradziony łup. Jego przyjaciele nie byli na niego źli, więcej podarowali mu piękny sztylet zdobiony literą R jak Remus, by nigdy nie zapomniał o swoich starych kompanach.

     

    Wyruszył w świat, trochę kradnąc ale głównie zarabiając na muzyce. Zwiedził Bizancjum, inne kraje Italii a teraz kierował się w stronę północy.

    Jednak kiedy wędrował zaatakowali go rozbójnicy, mimo że Remus potrafił walczyć sztyletem o wiele lepiej szło mu strzelanie, jednak sądził zawsze że o ile sztylet zawsze można schować to paradowanie z łukiem czy kuszą może być niebezpieczne. Tak więc szybko rozbrojony Remus zaczął uciekać, przyczaił się gdzieś za zwalonym pniem i czekał.

    Jednak szczęście się do niego uśmiechnęło, ściskając swoją lutnie, podarunek od Cieśli odkrył iże nie jest oną zwykła lutnią. Miała schowana ona specjalny kod, należało szarpnąć odpowiednią strunę, następnie zakręcić nieco jednym z kołków do strojenia. Po tych czynnościach które muzyk wykonał całkowicie przypadkowo lutnia rozłożyła się w kuszę. Miała schowek na parę bełtów które przez atak rozbójników szybko wykorzystał. Później dowiedział się że lutnia posiada również tajemny przycisk który pozwala z szyjki strzelać zatrutymi strzałkami.

    Podczas swoich podróży muzyk odkrył że jest anglikiem z pewną dozą polskiej krwi, jego matka która była zwykłą służącą musiała go daleko wywieść gdyż jego ojciec był szlachcicem który jednak nie chciał mieć syna. Dowiedział się też czegoś o jednym z jego atutów- mianowicie większość kobiet z powodu jego w miarę przystojnej aparycji oraz zdolności do śpiewania i wygłaszania poezji często się w nim zakochiwały, z wzajemnością. Jednak żadna nie była przy jego sercu na dłużej gdyż był to wędrowny duch który nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Jednak życie zwykłego barda zaczynało go już nużyć, a i ta profesja lekko mu ciążyła gdyż nie miał weny. Chciał przygody albo przynajmniej jakiejś pamiętnej sytuacji o której mógłby śpiewać.

    W poszukiwaniu takowej wyruszył do Francji...

     

    Ekwipunek:

    1.Niezwykła lutnia która potrafi się przeistoczyć w kuszę, ma również schowek na bełty których jest 20, oraz wyrzutnie zatrutych strzałek które Remus ładuje tylko wtedy kiedy mogą się przydać bo nie chce ich niechcący wystrzelić.

    2.Specjalne pudełeczka na zatratę strzałki w jednej jest 10 strzałek z trucizną paraliżującą i 10 z uśmiercającą

    3. Mieszek z pieniędzmi, wszystko to skradzione dawno temu złote monety których muzyk używa podczas podróży, gdyż złoto wszędzie się sprzedaje. Ma ich jednak tylko 15.

    4.Trochę prowiantu oraz woda ( wy tym czymś w czym trzyma się woda, nie pamiętam jak się to nazywało)

     

    Umiejętności:

    -Walka sztyletem

    -Strzelania z łuku oraz kuszy

    -Gra na lutni

    -Poezja i śpiew

    -Wprawne bieganie po dachach

    -Kradzież kieszonkowa

    -Uwodzenia kobiet

    -Uciekanie (potrafi naprawę szybko uciekać jeśli zajdzie taka potrzeba)

    -Skradanie się

    -Wyjątkowo dobrze kłamie

     

    Charakter: Mimo dość nieszczęśliwego dzieciństwa jest bardzo wesoły oraz wygadany. Jest również strasznym romantykiem i kłamcą (kiedy zajdzie taka potrzeba). Kocha sztukę ale najbardziej poezje i muzykę. Jest bardzo honorowy, jednak czasami tchórzliwy (jako złodziej raczej uciekał niż walczył).

     

     

    PS. Karta może być nieco chaotyczna, za co przepraszam w głowię wszystko0 jednak wygląda lepiej niż na ekranie :twiblush:

×
×
  • Utwórz nowe...