Skocz do zawartości

MewTwo

Brony
  • Zawartość

    793
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez MewTwo

  1. Moje KP

     

     


    Imię: Nataniel

    Nazwisko: Werthan

    Płeć: Mężczyzna

    Wiek: 24 lat

    Grupa: Żołnierz 

    Funkcja w grupie: Medyk polowy

    Pochodzenie/narodowość: Żyd

    Historia:

    Jestem Żydem. Pewnie Cię to nieco zaskakuje, ale tak. Na dodatek pochodzę z Niemiec. Tutaj najczęściej ludzie się dziwią, myśląc, że nas wszystkich wytłukł Hitler. Otóż nie, z czego bardzo się cieszę. Ale zapytałeś przecież o moją historię, a nie mojej rodziny. No więc tak

     

    Urodziłem się w małym, sennym miasteczku w Bawarii. Piękne miejsce, zimą nabierało aury tajemnicy, magii.Mój ojciec był lekarzem i farmaceutą, matka pomagała prowadzić mu aptekę. Byłem ich trzecim dzieckiem, w tym drugim synem. Joachim, Miriam i ja- tak właśnie wyglądał nasz skład osobowy. W większości łaziliśmy razem, unikając tutejszej młodzieży. Czasami śmialiśmy się, że w ich domach na ścianie nadal wisi portret Führera. No co się tak gapisz? A no tak, zapomniałem, przecież w podręcznikach piszą, że naziści po wojnie zniknęli. Niech będzie po twojemu.

     

    Od kiedy tylko pamiętam chciałem zostać lekarzem. Pewnie wpływ miał na to ojciec. Często zabierał mnie ze sobą na domowe wizyty u swoich pacjentów. Ile ja się wtedy krwi naoglądałem. Chociaż patrząc z perspektywy czasu, było jej tyle co wycieknie z nosa. Stałem obok, kiedy nastawiał złamania czy wyciągał odłamki z rany. Chyba nie muszę mówić, kim byli jego najczęstszy pacjenci.

     

    Kiedy miałem 16 lat, matka zachorowała. Nowotwór, złośliwy. Dwa miesiące po diagnozie zmarła. Potem dostało się bratu. Pewnego dnia, kiedy wracał ze szkoły, potrącił go samochód. Sprawcy nigdy nie złapali, a mój brat do dzisiaj leży, ledwo mogąc utrzymać w dłoni łyżkę zupy. Ojciec nie mógł tego wszystkiego wytrzymać. Powiesił się na strychu. I tak oto zostałem sam z siostrą. Do dziś staramy się utrzymywać kontakt. 

     

    Jak możesz się domyślić, nie było nam łatwo. Apteka wkrótce splajtowała, w końcu nie było potrzebnego farmaceuty. Z oszczędności musieliśmy kupować leki dla brata. Wyjechaliśmy do Bonn i zamieszkaliśmy na strychu rozwalającej się chałupy, w biednej dzielnicy. Codziennie imałem się różnych prac dorywczych, aby przynieść do domu parę groszy. Więc kiedy pojawiła się możliwość stałego zarobku, bez wahania się zgłosiłem. Szkoda tylko, że podpisałem cyrograf z samym Lucyferem.

     

    W wojsku zgłosiłem się do akademii medycznej. Dostałem podstawowe przeszkolenie, a potem zakwalifikowałem się do dalszej nauki. Skończyłem kurs trochę wcześniej i oto jestem-siedzę w tym sanitariacie, łatając was przez cały dzień. Dobre w tym wszystkim jest to, że nabieram wprawy.

     

    Cechy charakteru: Nataniel jest przede wszystkim skupiony na tym, aby dobrze wykonać swoją pracę. Perfekcjonista i esteta, ale również pedant, dba o to, aby pacjent wyszedł z pod jego dłoni nie tylko żywy, ale też niezbyt obarczony bliznami. Chimeryczność nastroju nie pomaga mu zawierać znajomości, przez co ma łatkę samotnika, co przy bliższym poznaniu okazuje się całkiem fałszywe. Jest życzliwym chłopakiem, który zrobi wszystko dla swoich przyjaciół.

     

    Cechy szczególne: Zawsze nosi opaskę z czerwonym krzyżem na prawym ramieniu, nawet kiedy pozostaje poza terenem walk.

     

    Wygląd: Szczupły, niewysoki chłopak o jasnobrązowych włosach i zielonych, przytłumionych oczach.  Ma zgrabny nos i nieduże usta, a cera jest gładka. Ma niezwykle bladą karnację, przez co wiele osób uznaje go za chorego. Zazwyczaj nosi standardowy mundur i skórzane buty, oraz okulary w ciężkiej, czarnej oprawie. Kiedy wykonuje swój fach na miejscu, nosi biały kitel, rękawiczki i maskę zakrywającą usta

     

    Cel: Przeżyć
     

     

     

     

     

  2. Jako iż ostatnio nie mam co robić to nadrabiam zaległości filmowe:

     

    Zmowa pierwszych żon

     

    Absolutnie genialny...komediodramat? Dramat z dużą dozą komizmu? Nie wiem jak to określić, w każdym bądź razie jest to aktualnie mój ulubiony film. Na plus można wyróżnić genialną obsadę aktorską- Diane Keaton, Goldie Hawn i Bette Midler, dobrze dobraną muzykę i specyficzny charakter produkcji. Idealnie pokazuje ofiary kryzysu wieku średniego, którymi okazują się nie tylko kobiety, ale i mężczyźni, problem zaborczości rodziców, która determinuje marną samoocenę człowieka i jego nieporadność życiową, i niezwykle akcentuje wartość przyjaźni w życiu człowieka. 

    Polecam każdemu 10/10

     

    Smażone zielone pomidory

     

    Jako fan Kathy Bates nie mogłem przejść obojętnie obok tego dzieła. I nie zawiodłem się. Film opowiada równolegle dwie historię- przeszłą, wspominaną przez panią Ninny Threadgoode i teraźniejszą, będącą sceną życia Evelyn Couch. Poruszono w nim problematykę stosunków między małżonkami w momencie stagnacji uczuć, wykluczenia społecznego osób starszych, rasizmu obecnego w USA do dziś i uczuciem rodzącym się pomiędzy dwoma ludźmi, na które nie ma społecznego przyzwolenia- miłości homoseksualnej

    Polecam każdemu 10/10

     

    Wożąc panią Daisy

     

    Ten film jest najlepszym przykładem, że kino obyczajowe nie jest nudne. Tytułowa panią Daisy jest starszą osobą, której właśnie z powodu postępującego wieku odebrano możliwość prowadzenia samochodu-przez tak wielu uważaną za wyznacznik samodzielności. Troskliwy syn wynajmuje jej więc kierowcę Hoke'a który z pracownika staje się najbliższym przyjacielem starszej kobiety. Warto wspomnieć, że akcja filmu dzieje się niedawno po zakończeniu II wojny światowej, został więc w nim przedstawiony problem segregacji rasowej. Za minus można podać nierozwinięcie niektórych wątków, przez co widz może czuć niedosyt.

     

    Polecam 9/10

     

    Partner

     

    Każdy kto lubi Whoopie Goldberg powinien obejrzeć ten film. Po tym jak ambitna i inteligentna finansistka zostaje oszukana w pracy, postanawia rozpocząć pracę na własną rękę. I tutaj napotyka na mur nie do zdarcia- świat finansjery widzi u siebie tylko mężczyzn, najlepiej białych, spychając resztę do roli pomocników. Dlatego też główna bohaterka postanawia pozyskać dla siebie jednego z wielkich tego świata. W jaki sposób -to zostawiam dla widza. Dla mnie film wspaniały, poruszający tak często wyśmiewany problem "szklanego sufitu" i "lepkiej podłogi".

     

    Polecam wszystkim 10/10

  3. 6 minut temu Sttark napisał:

    chrześcijanie powinni być niczym niewolnicy boga, czy jakoś tak.

    W takim razie czemu chrześcijanie tak nie lubią się  muzułmanami? Czemu, na siłę, próbują udowodnić, że "ich Bóg" jest lepszy?

     

    25 minut temu WhiteHood napisał:

    Nie na tym według Boga polega dobroć.

    To na czym ona polega?

    • +1 1
  4. 16.12.2016 at 19:01 WhiteHood napisał:

    Dlaczego dobrzy ludzie cierpią"

    No właśnie, dlaczego. Wyobraźmy sobie osobę całkowicie idealną- pomagającą biednym i bogatym, tolerującą wszystko, o anielskiej cierpliwości. Unika wszelkich używek, czynności powszechnie uznawanych za "grzeszne".

     

    I teraz ta osoba dostaje "w prezencie" od "Boga" jakąś niesamowitą przeszkodę- przewlekłą chorobę lub tragedię rodzinną. Dlaczego- no cóż, wedle wiary którą wyznajesz dlatego, że Bóg pragnie poddać go "próbie wiary". I znów, według Ciebie, jest to jak najbardziej ok-Bóg, jako istota wszechmocna i z natury dobra ma przecież prawo sprawdzić, czy człowiek kocha go tylko w przypadku powszechnego dobrobytu. I o tym opowiada księga Hioba.

     

    A teraz jeszcze Cię o coś zapytam: dlaczego Bóg chciał, żebym widział w ciągu mojego krótkiego życia tyle cierpienia. Widziałem i żyłem z babcią chorą na Alzheimera, która każdego dnia wyglądała jakby traciła, skrawek po skrawku, swoje wspomnienia o życiu i rodzinie. Widziałem jak moja matka spędza swoje ostatnie chwile w domu, leżąc we własnych ekskrementach, zalana krwią której zwymiotowała prawie pół litra, według lekarzy. Obie te kobiety były w moim życiu ważne, i, z tego co mówisz wynika, że Bóg postanowił mnie "sprawdzi" Ot tak, po prostu. Jakby mu nie wystarczyło, że żyję z dwoma alkoholikami (no cóż, teraz już jednym [łaska Pana!])

     

    Więc jeśli twój "kochany", "miłosierny", "wspaniały", Bóg w taki sposób doświadcza ludzi, to nie jest na pewno taki. Jest zwykłym(określenie w spoilerze)

     



    skurwielem

     

     

    Możesz to olać, skomentować a nawet usunąć. Ale dwie z powyższych opcji będą oznaczać jedynie twoją ignorancję. Dodaj do tego kolejną opcję- odpowiesz mi, że "niezbadane są wyroki boskie". Szczerze mówiąc, pluje na takie wyroki boskie.

    • +1 1
  5. 1 punkt, i to strzelony.

     

    Podobnie jak Talar należę raczej do casualowych graczy, więc większość z tych produkcji była mi kompletnie nieznana.

    I może powinienem wyjąć kij z tyłka, ale ciągłe wyzywanie mnie od "zwichniętych parów" lekko mnie zirytowało.

  6. 11.12.2016 at 21:11 Sttark napisał:

    @MewTwo Nie powiem, że znam to uczucie, bo nie znam, ale nadal przykro mi. Naprawdę. Kiedy umarł mój dziadek również nie potrafiłem się rozpłakać..ale było mi smutno. Chociaż..matka a dziadek to mimo wszystko nie to samo. W mojej opinii naprawdę powinieneś skontaktować się z jakimś psychologiem. Albo pogadać z kimś kto cię wysłucha. Dalsze tłumienie emocji może spowodować chandrę albo depresje, a mam wrażenie, że masz ochotę się wygadać przed kimś. Może to mylę wrażenie, ale zawsze. Tak czy inaczej, proszę przyjmij moje kondolencje i życzenia rychłej poprawy sytuacji.

     

    11.12.2016 at 21:17 Maniek napisał:

    @MewTwo naprawdę współczuję, bo to musiała być wielka strata, nie mogę powiedzieć, że wiem co czujesz, bo nie przeżyłem niczego podobnego. Wiem jednak, że leczenie psychiatryczne nie musi się wiązać z kosztami, sam z zupełnie innych co prawda powodów z których nie będę się spowiadał leczę się i chodzę na psychoterapię a wszystko to państwowo i to nie u byle jakich pierwszych lepszych lekarzy a u sprawdzonych osób. Trochę trzeba poszukać ale da się załatwić. Chyba, że mieszkasz gdzieś na wsi i dojazd do większego miasta wiązałby się z dużymi kosztami, w takiej sytuacji już niestety nie mogę nic doradzić.

     

    11.12.2016 at 21:35 EmSki napisał:

     

    @MewTwo Również współczuję. Ale nie wiem, czy chodzenie do psychologa coś da (w ogóle sceptycznie jestem nastawiony do psychologów). Śmierć rodziców, małżonka, przyjaciela to kolej rzeczy. Co by było, gdyby za każdym razem potrzebna była interwencja psychologów (których przez stulecia nie było). Myślę, że w tym przypadku czas leczy rany. Nie ma na świecie chyba bliższej osoby niż mama, dlatego dochodzenie do siebie może trochę potrwać. 

     

    Przede wszystkim dziękuję za rady i słowa wsparcia. I powiem szczerze, że ten post pisałem po to, by w końcu zrzucić to z siebie. A wolałem to zrobić w jako tako anonimowym internecie niż u człowieka który spokojnie by rozgadał to w mieście. Także to tyle. Dziękuję raz jeszcze.

  7. Generalnie co do lektur, to jest parę których nie przeczytałem. "Nad Niemnem" i jej autorkę należałoby nadziać na pal, palić na stosie i rwać końmi. O ile niektóre postacie, jak Łużyn są naprawdę fajnie skonstruowane, tak sama powieść jest jednowymiarowa i narzucająca odgórnie wnioski, czego osobiście nie lubię. Do tego te pamiętne opisy krajobrazów. Ale, mówiąc szczerze, nie widzę w żadnej z tych lektur książek niepotrzebnych. Każda z nich przekazuje wartości charakterystyczne dla swojej epoki, a uczeń, aby w pełni zrozumieć np. pozytywizm, musi przeczytać ot choćby "Lalkę". 

     

    Boli mnie to, że nauczyciel może z siebie wypruwać flaki, a uczeń i tak przeczyta szczegółowe streszczenie, zerżnie z telefonu i tyle jego znajomości z lekturą. Bo lepiej czytać "Zmierzch" czy "igrzyska Śmierci"...

  8. A więc powracam i od razu uderzam w trochę ciężki temat, ale po prostu muszę się komuś wygadać. Na psychologa mnie nie stać, o czym dalej.

     

    W lipcu, a konkretniej 30 czerwca, zmarła mi mama. Dość powiedzieć, że widziałem jak umiera, dosłownie. A nie było to nic przyjemnego, pomijając fakt pokrewieństwa.

     

    I ruszyła machina pogrzebowa- spotkanie całej rodziny, pogrążonej oczywiści ew żałobie. Wiadomo, każdy przeżywa po swojemu. No cóż, ja nie byłem w specjalnie żałobnym nastroju. Nie potrafiłem się rozryczeć widząc ciało mojej matki w trumnie w zakładzie pogrzebowym, w kościele czy kiedy już leżała w mogile na cmentarzu. Po prostu nie czułem tego. 

     

    Większe kłopoty zaczęły się od września. Rozpoczęcie roku szkolnego w takiej sytuacji to nic przyjemnego. To specyficzne wyalienowanie już i tak wyalienowanej z klasy osoby. Nikt nie potrafił ze mną rozmawiać, bojąc się jakkolwiek urazić. Niby zrozumiałe, ale jakoś tak nie za bardzo. Chciałem im powiedzieć: "Ja wciąż żyję, to moja mama umarła nie ja" a jednocześnie odsuwałem od siebie powoli wszystkich kolegów i koleżanki z klasy. Zostałem dosłownie sam. Siostra ma w końcu swoje towarzystwo, a o ojcu nie wspomnę-gardzę tym człowiekiem. 

     

    No i tak od września moje życie sprowadza się do linijki szkoła-dom. I tak cały czas. Teraz ja, osoba starająca się unikać absencji na zajęciach, musi zwolnić się do domu, można uznać bez powodu. Siedzę normalnie na pierwszej lekcji i nagle- gula w gardle, coś podchodzi do ust, oczy wilgotnieją od łez. Zostaje patrzenie na zegarek i kiedy zadzwoni dzwonek-pędem w stronę szatni i do domu. A w domu nagle nie potrafię zrobić nic poza legnięciem do łóżka. I tak leżę do godziny, jakby sparaliżowany. 

     

    Możecie się domyślać jak przyjemne było w tym roku święto zmarłych. Nie, nie pojechałem na grób. Leżałem sam na kanapie, oglądałem serial i piłem herbatę. I nic. 

     

    Przez tą sytuację musiałem też zakończyć pierwszy w swoim życiu związek. Nie była to łatwa decyzja, no i ostatecznie to ja ją podjąłem. 

     

    A wróciłem tutaj bo coś niedawno we mnie pękło- pisałem tu kiedyś, że posiadam świnkę morską. Mój przesympatyczny gryzoń odszedł za Tęczowy Most parę tygodni temu. Dzień po tym jak odwiedziłem z nią weterynarza. 

     

    Nie piszę tego, bo wymagam natychmiastowej pomocy, a raczej po to, aby zrzucić to z siebie. Wybaczcie, że na was, ale to chyba najlepsza z możliwych opcji. 

     

    No więc to tyle.

  9. Ciężko powiedzieć jest, że nie boję się śmierci, bo boję się. Ale boję się tylko bólu jej towarzyszącemu, samego aktu niekoniecznie, bo w końcu:

    a) coś po śmierci nas czeka-w takim razie tym bardziej nie ma się czego bać

    b) po śmierci nic nas nie czeka-będziemy zawieszeni w pustce i co? Czy powiedziane jest, że dusza nie może żyć bez ciała? Jeżeli jakąś publikację na ten temat pominąłem, to wybaczcie. Jeżeli natomiast nie, to przecież czysty duchowy byt będzie uwolniony z ograniczeń ciała i, de facto, będziemy mogli robić wszystko.

  10. 56 minut temu Sttark napisał:

    Widzę, że temat poświęcony Bogu nadal jest głownie poletkiem wojen pomiędzy różnymi odmianami chrześcijaństwa. Meh..Jak dla mnie obydwoje jesteście siebie warci. W pewnych sprawach macie racje, w pewnych nie. Jak będę miał czas i chęci to może kiedyś to pokrótce opiszę. Ale nie wiem czy jest sens, skoro zamiast konstruktywnej i inteligentnej dyskusji jedyne co otrzymam to wyzwanie od heretyka od dwóch sprawiedliwych. 

     

    Uwielbiam jak ludzi nie mający zielonego pojęcia o Biblii i religii wypowiadają się na jej temat. Bezcenne xd 

     

    A tak btw. Jezus niczego nie powiedział i nie napisał, to ludzie mu wciskali te słowa. W zależności od tego jakie mamy wydanie biblijne(odłam chrześcijaństwa, czas powstania, cenzura itd), tworzą się naprawdę nowe obrazy i słowa, które mityczny Chrystus miał wypowiedzieć, więc używanie zwrotu Jezus powiedział to, powiedział tamto, z prawdą zbyt wiele wspólnego nie ma :v 

     

    To tak na marginesie. 

    1.Chrystus nie jest mitem-żył naprawdę.

    2.Na tym polega forum dyskusyjne, że się dyskutuje.

    3.Nie próbuj udawać obytego w ironii i sarkazmie, bo ci się to nie udaje.

    • +1 1
  11. To wy nie wiecie,że powszechny dostęp do broni jest remedium na wszystkie problemy tego świata? Leczy raka i AIDS,wszystkie choroby zwyrodnieniowe i genetyczne. ISIS na wieść o tym,że w Polsce jest powszechny dostęp do broni ogłosi samorozwiązanie. Każdy kryminalista zresocjalizuje się w sekundę na wieść o powszechnym dostępie do broni.

     

    .

    .

    .

    .

    Serio?:burned:

    Czemu ma służyć ten temat tak ogólnie? Abstrahując od tego, że Mariusz Max Kolonko ma niewiele wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem.

    • +1 5
  12. 10 minut temu Imeshovy napisał:

     

    Ale jak patrzę na niektórych ich klientów, to... gurwa, przez ile trzeba zapuszczać, żeby coś takiego osiągnąć?! :wat:

    11144434_1481564362134423_26918431568634

    Mam złe myśli :E

    10 minut temu Waryate napisał:

    Naucz się. Tylko plz, delikatnie, bo skończysz jak ja, bez zarostu xD

    Ja też nie mam zarostu I:< Czy to coś złego? I:<

  13. Ludzie, błagam was. Czy moderator wlepił ci ostrzeżenie za ten post? Czy dostanę "osta" za udział w zabawach? Czy mogę udzielać się w tym wątku? Czy mój avatar, który jest częścią tapety na komputer zrobionej przez kogoś innego sprawił, że dostałem ostrzeżenie za nie wspomnienie o jego autorze?

    Mi raczej chodziło o to,że tematy stricte robione do dyskusji między użytkownikami są kwitowane "Od rozmów macie \sb/" Luzuj poślady,bro :v 

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...