Skocz do zawartości

MewTwo

Brony
  • Zawartość

    793
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez MewTwo

  1. "Niech ta przeklęta łódź już dopłynie"-pomyślałam ze złością i spojrzałam w stronę brzegu. Powozy, kierujące się w stronę zamku, były zaprzężone w... jakieś potwory. A nie, to testrale. Okej, miło wiedzieć, że tu są. Zawsze potrafi to człowieka podnieść na duchu.
  2. Pobiegłam i dosłownie wskoczyłam do łodzi, w której usadowiłam się na dziobie, gdzie było miejsce dla jednej osoby. Spojrzałam na resztę załogi. "Szykuje się ciekawy rok"
  3. -Clarie- odpowiedziałam, naciągając na twarz kołnierz bluzy. I tak była na mnie za duża, więc przyszło mi to z łatwością. Spojrzałam na otaczającą mnie przestrzeń. Tak dużo miejsca, tak dużo ludzi...zakręciło mi się w głowie. Migające plamki przed oczami zlały się w jedną dużą. Zamknęłam na chwilę oczy i odetchnęłam głęboko. "Spokojnie, uda ci się"-skarciłam samą siebie w myślach. Mimo wszystko, starałam się być blisko czarnowłosego, na wszelki wypadek. -Miło mi cię poznać- dodałam po chwili.
  4. Wstałam z podłogi, zbierając resztki godności, i ruszyłam w kierunku brodatego olbrzyma. Naciągnęłam kaptur płaszcza na głowę, a na dłonie włożyłam rękawiczki. Chciałam mieć jak najmniejszą styczność z tym ,co kryje się za drzwiami pociągu.
  5. Spojrzałam na korytarz. Mało ludzi. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do wyjścia. Natknęłam się na dwójkę towarzyszy z przedziału, czarnowłosego i blondynkę z szlachetnego rodu. Na tego pierwszego wpadłam i przewróciłam się. W tym momencie chciałam, żeby Charlie zjadł mi twarz, bo zaczęła się powoli przypiekać ze wstydu.
  6. "Dostań się do przejścia, dostań się do przejścia" W głowie miałam tylko tę jedną myśl. Widząc, że dośćsporo ludzi stoi blisko wejścia, wpadłam do opustoszałego przedziału. Nikogo nie było. Uff. Stanęłam przy drzwiach, nie chcąc nikogo wpuszczać. Odetchnęłąm głęboko. Postanowiłam nieco przeczekać.
  7. -Przepraszam, nie zamierzałam zajmować czasu milorda- odpowiedziałam zirytowana na parsknięcie czarnowłosego. Wyszłam z przedziału, kierując się szybko w stronę wyjścia, chcąc jak najszybciej uciec z tej puszki. Charlie, solidarnie, poszedł za mną, sadowiąc się na moim ramieniu.
  8. "Dobra. Wdech. Wydech. Wdech. Zaraz stąd wyjdę, za sekundę. Wujdę prosto do tłumu ludzi czekających na otwartej przestrzeni, ściśnięci niczym szczury w pułapce" -Nie chcę tam iść. Nie chcę. Nie, niet, nein,nope. Po chwili zdałam sobie sprawę, że ostatnie powiedziałam głośco, nie pomyślałam.
  9. -Dzięki, przyjmuję przeprosiny- powiedziałm- Może po prostu zacznijmy od nowa, albo przynajmniej siępogódźmy. Jeśli mamy spędzićw tej szkole razem rok, to przynajmniej się nie wykłucajmy i nie wchodźmy sobie w drogę. Kiedy prefekt zaanonsował, że za piętnaście minut dojeżdżamy, wyciagnęłam z kufra swoją szatę. Była czarna, rozpinana, właściwie bardziej przypominała płaszcz. aciągnęłąm jąna siebie i usiadłam spowrotem na miejsce. Kiedy dziewczyna wyszła z przedziału, niesamowicie się ucieszyłam. Zaraz mój entuzjazm jednak zgasł, bo do przedziału wrócił czarnowłosy.
  10. "No, nareszcie nieco luzu" -Możesz sobie pójść?-spytałam się dziewczyny, pytając wprost, bez ogródek. Chciałam miećchociaż chwilę czasu dla siebie dopóki nie dotrzemy do zamku.
  11. "Kiedy. Ten.Pociąg.W.Końcu.Dojedzie?"-pomyślałam, nie mogąc siędoczekaćchwili, kiedy w końcu dotrzemy do Hogwartu. Zaczynałam mieć powoli dość panującej tu atmosfery.
  12. "Kolejny człowiek? Po co on tu. Czy ten pociąg jest tak wielki tylko z zewnątrz?"- spytałam samą siebie, niedowierzając w swoje nieszczęście. Podkuliłam nogi pod siedzenie i pozwoliłąm kotu ułożyć się na moich kolanach.
  13. -Rozumiem- powiedziałam, i ponownie spojrzałam w okno. Zignorowałam zaczepkę blond dziewczyny. Chyba jednak się nie polubimy. Chociaż kto wie. A no tak, ja wiem.
  14. Przemilczałam ten temat. Nie bardzo jeszcze pojmowałam co ma do rzeczy status krwi czarodziejskiej i skąd ona wiedziała, że jestem mugolaczką. Nieważne. Spojrzałam w okno, nie bardzo wiedząc na czym zawiesić wzrok. Charlie spadł na podłogę i wlazł pod siedzenie.
  15. -To bardzo ciekawe. Opowiedz nam więcej o twojej wspaniałęj rodzinie- powiedziałam z wyraźnym sarkazmem w głosie. Ludzie zawsze mnie denerwowali. W sumie nie wiedziałam dlaczego. Po prostu byli dla mnie wkurzający.Charlie, zobaczywszy, że poza nim w przedziale jest jeszcze jeden kot, zaczął cicho syczeć.
  16. "Naprawdę? Nie mogłaś wymyślić choć trochę mądrzejszego pytania?"- pomyślałam. -Ravenclaw-rzuciłam beznamiętnie. Charlie zmienił pozycję, przechodząc na moje kolana i zwijając się wkłębek. Naciągnęłam rękawy bluzy na ręce i spojrzałam wokno.
  17. Kiedy dotarłam przed peron, pożegnałam się z rodzicami i ruszyłam przez barierkę, aby po chwili znaleść się wewnątrz Hogwart Express. Pociąg sam w sobie był fajny gorzej z jego zatłoczeniem. Było tu zdecydowanie za dużo ludzi. Naciągnęłam kaptur bluzy na głowę i, ciągnąc za sobą swoją walizę, wpadłam do pierwszego lepszego przedziału, gdzie znajdowała się chłopak z ciekawą fryzurą i jakaś blondynka. Nie pytająć się o ich zdanie, czy chcą mnie widzieć w środku czy nie, wepchałam swoje bagaże na górną półkę i usiadłam przy oknie. Charlie wskoczył mi na ramię, więc zaczęłąm go głaskać.
  18. Dołączam. Imię: Clarie Nazwisko:Addy Pokrewieństwo: ~brak~ Wiek: 11 Charakter: Ironiczna, małomówna, nie lubiąca ludzi, kochająca zwierzęta. Nie cierpi marnować swojego czasu, uwielbia to natomiast robić z czasem innych ludzi. Ma wrażenie, że wszyscy ją otaczający są kretynami, co niekiedy okazuje się prawdą. Walczy z agorafobią. Trudno zdobyć jej aprobatę, jeszcze ciężej zdobyć jej szacunek. Łatwo się irytuje. Zwierzak:Czarny kot, wabiący się Charlie Gra w Quidditcha:~ nie lubi i nie zamierza grać w czarodziejską grę. Dom:~~~ Krew:metamorfomag (mugolak) Wygląd: Białe, średniej długości postrzępione włosy i soczystkobłękitne oczy. Jej cera jest gładka lecz skóra ma chorobliwie biały kolor. Pod szatą nosi czarną bluzę sportową bez suwaka i dżinsy.
  19. Chętnie wróciłbym do gry w TF. Nie mam w tej grze przegranych godzin za dużo, chętnie bym się bym podszkoliłbym.
  20. -Em. Dzięki?- powiedziałam niepewnie do mojego przyjaciela, patrząc zdegustowana na rybę, a właściwie to, co z niej zostało.
  21. -Pomóc ci?- spytałam się smoka. Zaczęłam mu się przyglądać. Mimo, że był małym Straszliwcem, wyglądał na dojrzałego osobnika tego gatunku. Jednak wydawał mi sięwiększy, niżnormalne gadzisko z tego gatunku. Czyżbym trafiła na mutanta?
  22. Zaczęłam go obserwować. Smok okazał się o wiele ciekawszy i mniej morderczy niż nam go przedstawiano. Usiadłam na kamieniu przy sadzawce, nadal patrząc w stronę Vanir'a.
  23. Pogładziłam go po pysku i zdałam sobie sprawę z jednego. Jeśli chce kiedykolwiek jeszcze latać, musi zacząć ćwiczyć. Zdjęłam go więc z siebie i usadziłam przed sobą, również siadając. -Słuchaj maluchu. Kiedy tylko skrzydło będzie w lepszym stanie, zaczynasz trening. Jasne?
  24. Spojrzałam na obrażenia. Nie mogłam uwierzyć, że mu to zrobiłam. Zmieniłam bandaż i przytuliłam Vanir'a do siebie. Pokochałam tego gada. Położyłam się na ziemi i spojrzałam w niebo.
×
×
  • Utwórz nowe...