Skocz do zawartości

MewTwo

Brony
  • Zawartość

    793
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez MewTwo

  1. -Wygodnie ci?- spytałam sarkastycznie Smok wydał mi się bliższy, niż myślałam. Przejechałam dłonią po jego grzbiecie, mijając kolce. Zdjęłam go z ramienia i pokazałam, żeby położył się tak, żebym mogła zdjąć bandaż.
  2. "Czy to możliwe, że wszystko, co o was wiemy jest kłamstwem?"-spytałam się w duchu. Vanir nie wyglądał jak smoki, które próbowali nam opisać kupcy czy wojownicy. Zachowywał się jak mały pies lub kot, był bardzo inteligentny, czułam, ze rozumie to, co do niego mówię. Położyłam dłoń na jego pysku.
  3. "To ciekawe"- pomyślałam, jednak po chwili chwyciłam rybę i rzuciłam ją do jeziorka. Siadłam z powrotem przy pniu i zaczęłam patrzeć na gada.
  4. Zeszłam wraz z Vanir'em do zatoki i starałam się znaleźć miejsce, gdzie mogłabym go zostawić. Nie chciałam go zostawiać, jednak w domu jest już zbyt dużo osób, żeby mógł tam zostać. Zauważyłam przewrócone, ogromne drzewo, którego dolna część pnia była pusta w środku, przypominając małą jaskinię. Podeszłam do niego i weszłam do środka. Czysto. Rozłożyłam więc koc i położyłam na nim smoka. Wzięłam rybę z kosza i podałam mu, żeby zjadł.
  5. "Biedny, mały bies"- pomyślałam i nałożyłam na siebie kożuch. Do ręki wzięłam torbę ze skóry jaka, w którą spakowałam nowe bandaże, butlę syropu z bzu i koc. Wyszłam do głównej izby i zgarnęłam koszyk ryb, które przygotowałam wczoraj. Były tam trzy, dość spore dorsze, dwa śledzie i węgorz. Wyszłam z domu, rzucając tacie "Cześć" i poszłam w stronę dawnej zatoki.
  6. -Ty mały, wredny...- powiedziałam i przerwałam w połowie tyradę, nie chcąc gada zbytnio urazić. Kazałam mu wejść pod sukienkę.
  7. -Dzięki- powiedziałam i poszłam do pokoju. Zdjęłam z siebie sukienkę i przebrałam się w świeżą bieliznę, po czym nasunęłam na siebie suknię ze smoczej skóry. Czułam się w niej wspaniale, ale... ...mam smoka w pokoju. Zdjęłam ją prędko z siebie i nałożyłam inną tunikę, tym razem brązową, przepasaną lnianym sznurem w talii. Podeszłam do legowiska bestii. Spojrzałam na nią i szturchnęłam go na pobudkę.
  8. Zmięłam ją i ponownie przytuliłam ojca. Nie chciałam go wypuścić, nie chciałam, żeby znowu wypływał. Chciałam żeby został z nami, w wiosce. -Tato, dziękuję. Nie wiem, co mam jeszcze powiedzieć. Spojrzałam przez okno. Chyba czas iść do lasu, pozbierać ziół i zająć się jednym, palącym problemem.
  9. Lekko mnie przytkało, a to się zdarza nie często. -Łaaaał. Stałam jeszcze przez chwilę z otwartymi ustami, nie mogąc przestać się gapić na sukienkę. Odcięłam się dopiero wtedy, kiedy strużka śliny kapnęła mi na pierś. Podeszłam do ojca i przytuliłam go mocno. Staruszek się postarał. Dotknęłam sukni: -Skąd ją wytrzasnąłeś? Musi być warta majątek.
  10. "Bać się czy się cieszyć"-pomyślałam Ojciec miał pewną nietuzinkową zdolność. Kiedy przyjeżdżał, to przywoził ze sobą albo przydatny przedmiot, albo kompletny bubel.Ciekawiło mnie, co los tym razem przyniesie. Kochałam tatę, ale czasem naprawdę myślałam, skąd ten człowiek wybiera takie graty.
  11. "A to łazęga jedna"- pomyślałam, bo tego łososia miałam, dosłownie, na wyciągnięcie ręki. -Ostatnio mama znalazła w domu szczura. Może on go ukradł-powiedziałam, piłując zęby i myśląc, co zrobię tej małej gnidzie, która zapewne radośnie upycha go sobie do paszczy. -Ale co tam u ciebie? Opowiadaj. Niedawno przecież wypłynąłeś.
  12. -Dzięki- powiedziałam i wtuliłam się do niego. Moja twarz wtuliła się w jego brodę. Pachniała morską wodą i ostrym powietrzem. Cały tata. -Kiedy wróciłeś?- spytałam, kiedy już usiadłam obok niego.
  13. (MewTwo) Nie wierzę. Normalnie nie wierzę: -Cześć tato- powiedziałam niepewnie i machnęłam lekko ręką. Chwyciłam warkocz chcąc sprawdzić, czy włosy są jeszcze związane. Wolałam wyglądać choć trochę lepiej, niż się czułam.
  14. (Posiadasz już DS?) Smok wyglądał... nie jak smok. Nie przypominał żadnego z tych paskudnych gadów, które napadały naszą wioskę. Przypominał małe dziecko, które przytulało swoją zabawkę. Uśmiechnęłam się, i poczułam, że moja nienawiść do smoków ucieka z mojej głowy. Wstałam czym prędzej z łóżka i wyszłam z pokoju, chcąc się przekonać, czy mama nadal śpi.
  15. "Oj"- przebiegło mi przez myśli. Momentalnie obudziłam się i rozejrzałam po pokoju. Zaspane oczy w tym momencie były przekleństwem. Przetarłam je i ponownie rzuciłam okiem po moim terenie. Schyliłam się na dół i spojrzałam na "sypialnię" smoka.
  16. HAH, IT DIED. CLASSIC HUMAN MISTAKE

  17. Wtuliłam się w poduszkę i okryłam kołdrą. Nie wierzyłam w to. Smok spał koło mnie. Ale przecież nie mogłam trzymać go w domu. Prędzej czy później mama go znajdzie. Musiałam mu znaleźć bezpieczniejszą kryjówkę. Nie myśląc o tym dalej, zamknęłam oczy i starałam się zasnąć.
  18. -Ćśśś- syknęłam do gada i wzięłam jedną z poduch, leżących na łóżku oraz koc. W przestrzeni jaka się utworzyła postawiłam również niewielki stolik nocny z kamienia, a pod nim dwie wyżej wymienione rzeczy. Pokazałam smokowi, żeby zszedł na dół, po czym sama położyłam się do łóżka.
  19. Podeszłam do łózka i chwyciłam je. Może nie byłam za silna, ale to powinno mi się udać. Chciałam przesunąć łózko i stworzyć między nim a ścianą przestrzeń, gdzie mogłabym urządzić dla smoka legowisko. Wytężyłam muskuły i starałam się przesunąć łózko najciszej jak umiałam.
  20. -Skoro to tyle na dzisiaj, to chętnie pójdę spać- powiedziałam, chwytając miskę z wodą i wylewając ją na ziemię za domem. Wytarłam się, po czym poszłam do pokoju. Ciekawiło mnie, jak smoczysko zareaguje na moją obecność po chwili nieobecności.
  21. -A kto go wie co trafił. Z resztą, jak niby miał go trafić? Przecież nie umie zbyt mocno rzucać. Chwyciłam jeden z bandaży. Był jeszcze mokry od krwi jego użytkownika. Szybko włożyłam go pod wodę, chcąc jak najszybciej wywabić juchę z materiału. Podwinęłam rękawy sukni. Zapowiadał się ciekawy wieczór. -Myślałam, czy nie pójść na Smocze Szkolenie. Chciałabym być bardziej przydatna podczas napadów.- powiedziałam do mamy, sięgając po kolejny bandaż.
  22. -Chcesz dokładkę?- spytałam mamę, szykując się do prania. Wlałam gorącą wodę do balii i nalałam nieco syropy z bzu. Wrzuciłam tam część opatrunków i chwyciłam tarę, którą ojciec przywiózł z jednej ze swoich wypraw. Ponownie zaczęłam rozmowę: -A co z Nocną Furią? Dzisiaj była wyjątkowo aktywna.
×
×
  • Utwórz nowe...