Grim osiągnął swój cel. Nie do końca jednak tak, jakby chciał. Mimo skupienia i planu działania umknął mu pewien drobny szczegół. Wróg także dysponował pistoletem. I potrafił skutecznie go używać. Kuc został brutalnie wyrwany z pewnego rodzaju bojowego uniesienia przez dwa pociski. Jeden boleśnie wbijający się w jego własną lewą przednią nogę, drugi powalający towarzysza broni. Ten pierwszy miał cokolwiek większe znaczenie dla zainteresowanego, choć mniejsze dla całej drużyny. Ból rozszedł się po zranionej kończynie, ogier wytrzymał go jednak, choć z niemałym trudem. Krwawił na dodatek. Ale wróg miał się w gorszej sytuacji. Ten fakt dodał Grimowi trochę sił. Z zawziętością malującą się na twarzy oraz wściekłoscią w sercu ruszył z mieczem w kopycie na nieprzyjaciela. Wiedział, że ma niewiele czasu, wkrótce drugi pistolet Changelinga może wypalić mu prosto w twarz. Dlatego jak mógł utrudniał mu celowanie, klucząc i zygzakując. Gdy tylko dotarł, jeśli zdążył, spróbował zamarkować cięcie w pierś, by w ostatniej chwili zadać cios w szyję. Może się uda.