-
Zawartość
2954 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Posty napisane przez Elizabeth Eden
-
-
Aurora zatrzymała się.
-Napewno się dogadają - rzuciła.
A później popatzryła na dziewczynę
-Susan jest jednym z ochroniarzy - powiedziałą i wbiegła po schodach na górę jakby to co powiedziała było najzwyklejszą rzeczą na świecie.
-
-To nie do mnie tylko do Jasona. On tu rządzi jeśli chodzi o ochronę - powiedziała z uśmiechem.
-Nie wiem gdzie teraz jest ale możesz go poszukać. A teraz przepraszam - rzuciła Katariinie spojrzenie w stylu ,,Pilnuj-By-Nic-Nie-Ukradła'' i wyszła z kuchni.Ufała ludziom, była wyrozumiała, tolerowała każde stworzenie które ją nie atakowało, ale nie chciała by coś stało się z jej i tak małym dobytkiem. Swoje kroki skierowała na poszukiwanie Candy.
-
Oh oczywiście. A na jakim stanowsku chcesz pracować? - dodała już spokojniej popijając herbatę i zapraszając kobiety by usiadły.
-
Kobieta zamrugała.
-Ale.... u mnie pracuje dużo ludzi. Nie mam funduszy. Nie mam miejsca na dobudówkę nowej sypialni... - powiedziała lekko speszona.
-Oh tak napije się.. -powiedziała do córki. - Paniom tez zrób.
-
-Tak?
Zapytała patrząc z zainteresowaniem na Katariinę
-
-Zgoda -powiedziała spokojnie Aurora patrząc na umytego kota. Kłócił się z córką...
Podeszła pod drzwi i narzuciła kilka prostych zaklęć uniemożliwiających zwierzętom przejście. Ale ludziom już tak.
Po chwili wróciła do kotka. Pogłaskała go i powiedziała.
-Jak będziesz grzeczna przez 2 godziny to wyjdziesz. - później mrugnęła pocieszająco do Lisy i weszła do kuchni.
-
-
Aurora weszła do kuchni. Z góry dobiegały podejrzany krzyki.... Lisa kąpie Candy.
W kuchni zobaczyła lokaja przez chwilę stała zamurowana perspektywą tego że ktoś tak wcześnie wstaje a potem powiedziała:
-Zrób śniadanie - I wyszła zmierzając do łazienki by wspomóc swoje dziecko.
Zamknięte.
-Alohomora - wyszeptała
Kiedy weszła zobaczyła ubłoconego kota.
-Matko Boska.... Nie wypuszcze jej stąd dopóki nie będzie czysta i pachnąca.
Stanęła w drzwiach niczym strażnik obserwując zmagania córki.
-
Mam 122 powiadomienia. Zaraz zabieram sie za czytanie stron tymczasem....
DZIEŃ (nie będę czekać wieczności.....)
Aurora wstała, przeciągnęła się i
zadzwoniła dzwoneczkiem na lokajaubrała się a następnie zeszła do kuchni. -
Pawlex już jesteś XD Nie chciałam tracić na ciebie metrów kwadratowych XD
Edit:
Dobra zlitowałam się XD
-
Ok.... uznajmy że osoby kóre nie napisały są w MIEŚCIE!!! W hotelu, na imprezie. Gdziekolwiek.
Night Time!!!
Aurora popatrzyła na krajobraz za oknem. Ściemniało się. Powoli zeszła do kuchni. Zrobiła sobie lekką kolację i poszła do łóżka.
Liczyła na kolorowe sny....
DZIEŃ BĘDZIE GDY WSZYSCY OPISZĄ JAK POSZLI SPAĆ... INNYMI SŁOWY, DZIEŃ NASTĄPI JAK WSZYSCY ZASNĄ BĄDŹ DADZĄ DŁUGI OPIS SWOJEGO NOCNEGO ŻYCIA [WAMPIRY LUB INNE]
-
Stojąc na wejściu Aurora zrezygnowała. Jest panią domu. Nie może sobie tak po prostu wyjść. Przemaszerowała do swojego pokoju i padła na łóżko.
-
Kobieta siedziała w kuchni radując się błogim napojem. Po chwili zdecydowała się przejść nad jedyne bezpieczne miejsce w lesie które znała. Jezioro.
(Imprezo nadchodzę!)
-
[Walony wampir ze strychu gdześ spieprzył ale wróci.. czuję to w powietrzu]
-
Aurora nagle się przebudziła. Zaskoczona tym że zasnęla, poderwała się i pobiegła do domu. Weszła do kuchni i zrobiła sobię kawę....
[Noc i następny dzień będzie kiedy WSZYSCY coś choć RAZ napiszą]
-
Aurora przez chwilę patrzyła na Katariinę a później wyszła. Poszła za dom do ogrodu i położyła się na leżaku. Zasnęła.....
-
-Chyba był głodny - powiedziała w drzwiach patrząc na Katariine. - No ale to ty się znasz na wampirach, nie ja - usmiechnnęła się ciepło.
-
Aurora zeszła do kuchni i uśmiechnęła się do siedzącej tam Katariiny.
-Witaj... coś cię trapi? - zapytała i podeszła do komody.
Po chwili zastanowienia dodała.
-Wiesz... dzisiaj na podwórku prawie zeżarł mnie jakiś wampir co niby mieszka na strychu i myślałam że dla bezpieczeństwa nauczę córkę Patronusa. Wampiry są niebezpieczne... nie to co ty - dodała po chwili - tobie ufam - powiedziała z uśmiechem i zrobiwszy sobie kanapakę wyszła do ogrodu.
-
Hedwiga oczyściła piórka z sadzy. Co się stało? Powoli zaczęła wznosić się w powietrze i rozglądać dookoła.
Popatrzyła się na towarzyszy ze znudzoną miną i zaczęła krążyć nad głową podmieńca.
-
Aurora otworzyła drzwi pokoju córki z tacką w ręku. Podeszła do jej łóżka i położyła kanapki i herbatę na rogu łóżka. Popatrzyła się na kota i powiedziała:
-Powiadom mnie jak się obudzi.
-
Aurora uśmiechnęła się na widok leżącej córki. Pogłaskała kota pokazując mu że panuje nad sytuacją a później Podeszła do Lisanny i wzięła ją na ręce a potem zaniosła do jej pokoju i położyła na łóżku. Pocałowała ją w czoło i wyszeptała:
-Jestem z ciebie bardzo dumna. Teraz sobie odpocznij bo jesteś bardzo wyczerpana. Nawet ja nie wyczarowałam patronusa za pierwszym razem - uśmiechnęła się, wyjęła swoją różdżkę z ręki córki i zeszła na dół. Przygotowała kanapki i herbatę które na tacce zaniosła do pokoju córki.
(Sorry za takie edity, ale jak sie nagle wylogowują :o)
-
-Bardzo dobrze - pochwaliła ją matka - Ale myślę że powinnaś nauczyć się czegoś poważniejszego. Jest wiele zaklęć obronnych.Naprzykład na wampiry - powiedziała akcentując ostanie słowo.
[Postanowiłam że skoro nie ma tu dementorów zaklęcie Patronusa będzie na wampiry ^^]
-Zaklęcie Patronusa - powiedziała wesoło i odebrała dziewczynie różdżkę.
Musisz pomyśleć o czymś szczęśliwym. Czymś BARDZO szczęśliwym. Musisz też się skupić. - Zaczęła tłumaczyć a po chwili zamknęła oczy i głośno i wyraźnie wypowiedziała słowa:
-Expecto Patronum - Z jej różdżki wystrzeliła srebna sarna która zaczęła krążyć po pokoju a po chwili znikła.
-Teraz wydaje się niegroźna, ale wampir by się jej wystraszył - powiedziała z satysfakcją.
Podała córce różdżkę.
-Masz spróbuj - zachęciła
-
Kobieta weszła do swojego pokoju.
-Przepraszam że kazałam czekać - mrukneła.
Nie powiedziała dziecku o wampirze. Nie chciała go martwić. Jeszcze by w nocy nie usnęło.
-A więc... jak wiesz... Tylko dorosłe czarownice mogą używać różdżki. Niepełnoletnie czarują bez, choć nie daje to takich efektów. Ja pomyślałam że skoro i tak nas nikt nie kontroluje a ty jesteś prawie dorosła to mogę nagiąć przepisy - uśmiechnęła się a potem podała jej swoją różdżkę - No... pokaż mi na początek co potrafisz - zachęciła
-
Aurora jeszcze przed uczeniem córki odnalazła Jasona i powiedziała mu o ataku wampira i o tym by zajął się strychem. Usatysfakcjonowana wróciła na górę.
Życie w środku lasu, czyli dołącz do wielkiej rodziny [Human] [Fantasty]
w Dawne Dzieje
Napisano
Aurora odnalazła kota. Delikatnie go pogłaskała i powiedziała cichutko
-Idź do Lisy... jest w salonie. Napewno się pogodzicie. Jej jest bardzo przykro. Później będziesz mogła wyjść do ogrodu.
Patrzyła się na nią takim spojrzeniem że można było powiedzieć że widzi jej duszę.