Skocz do zawartości

Elizabeth Eden

Brony
  • Zawartość

    2954
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Elizabeth Eden

  1. - Ah... co tu dużo gadać, matka Zella ojciec Reggie . Do tego dwie siostry Storm i Ani. Matka zmarła przy porodzie Ani, ale i tak mało się nami zajmowała, a ojca prawie nie było bo wyjeżdżał na wyprawy w poszukiwaniu smoków. No, później przeżyliśmy małą przygodę z siostrami, cud że przeżyliśmy, a potem się wyprowadziłam i mieszkam tu, nic ciekawego.

    Może pomijając koneksje rodzinne, moja matka to Zella, pełne imię Rapunzel czyli Roszpunka - powiedziała z uśmiechem i zamilkła, a potem dodała - jako szesnastolatka zostałam prawie zmuszona do ślubu z wilkołakiem...

     

    ***

    100 punktów dla osoby która będzie wiedziała z jakiej ten motyw jest książki.

  2. - Zeszłam tam - zaczęła szybko - by sprawdzić tą różdżkę. Po pierwsze NIE da się jej zniszczyć normalnym zaklęciem, a jak mówiłam po czarną magię nie sięgam, do tego rdzeniem podobno jest szpon szatana, ale jest to nie możliwe, bo nie robi się z czegoś takiego rdzeni. Do tego od kiedy rzuciłam zaklęcie ta różdżka parzy - powiedziała gorączkowo i nie pytając o zgodę weszła do środka.

  3. Aurora była zaintrygowana. Nigdy nie interesowała się historią domu. Po tym co powiedział jej egzorcysta, zrozumiała że postąpiła niemądrze.

    - No, tak... - westchnęła.

    Wzięła się w garść i zeszła do piwnicy. Ostrożnie otworzyła drzwi po prawej i zobaczyła wysokie, piętrzące się pudła.

    Wzięła najmniejsze z nich z napisem ,, Dziwne lub prywatne''

    - Ah, to tu jest różdżka.

    Przedmiot był co najmniej dziwny, chore znaki wyryte w ciemnym drewnie. Nagle Aurora wpadła na świetny pomysł, postanowiła sprawdzić rdzeń.

    Skierowała swoją różdżką na czarny przedmiot i wymówiła zaklęcie niszczące.

    Nic się nie wydarzyło.

    Różdżka... zasyczała a kiedy Aurora ją chwyciła, szybko zaczęła chuchać na palce... poparzone.

    - Nie... no to zrobimy inaczej.

    Wypowiedziała wyraźne zaklęcie a w powietrzu pojawiła się mgiełka.

    ,,Szpon Szatana''

    - Co? Przecież nie ma takiego rdzenia! Wingardium Leviosa.

    Razem z lewitującą różdżką ruszyła do kapliczki, a kiedy do niej doszła lekko zapukała.

  4. - Emm.. to znaczy... kiedy wprowadziłam się tutaj, to... był to dom niejakiego Alexandra DeMoinse. Był czarodziejem, czarnomagicznym. Tylko tyle o nim wiedziałam. Oczywiście dom został wyremontowany, ale w czasie burzenia jednej ściany... znaleziono w niej czarną różdżkę, były na niej różne znaki, machnęłam nią dla sprawdzenia i muszę powiedzieć że była potężna. Oczywiście nie potrzebowałam jej, mam swoją. Było to dziwne znalezisko, jakby ktoś próbował ją ukryć. Spakowałam ją do pudła z rzeczami niepotrzebnymi i schowałam do piwnicy, nie pamiętam dokładnie w którym pudle. Nie sądzę by miało to jakieś znaczenie.

    Aurora zamrugała i lekko się uśmiechnęła, potem odwróciła się i ruszyła do salonu.

  5. Aurora znowu poczuła się znużona i słaba. Co jest z nią nie tak. Eliksiry nie pomagały, a przynajmniej nie te co miała.

    Może jednak ten człowiek z kaplicy będzie miał coś do roboty.

    Chciała z nim porozmawiać.

    Zeszła do ogrodu. Kiedy podeszła do kaplicy zobaczyła tabliczkę.

    - Nie mam złych zamiarów, co ja wampir jestem? - mruknęła i podeszła do drzwi.

    Błysnęło światło, Aurora krzyknęła i znieruchomiała.

    Co? Przecież... . Ach, no tak. Mam różdżkę w kieszeni. Zła różdżka, złe czarownice, na stos je. Nigdy nie akceptowane, chociaż by nawet były katolikami.

×
×
  • Utwórz nowe...