Skocz do zawartości

KreeoLe

Brony
  • Zawartość

    678
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez KreeoLe

  1.    Dziś od rana towarzyszył ci pech, ale miałaś nadzieję, że tylko jednorazowo. Podnosząc się, zgarnęłaś wszystkie książki do torby i wybiegłaś z domu prosząc w myślach, żeby mama się nie obudziła. Gdy tylko drzwi się za tobą zamknęły, odetchnęłaś z ulgą. Szybkim krokiem ruszyłaś w stronę pobliskiego parku, gdzie miałaś zamiar powtórzyć i odświeżyć swoją wiedzę. Po chwili musiałaś zwolnić, torba zbyt ci ciążyła - aby oderwać się na chwilę od otoczenia, zaczęłaś rozmyślać o sprawdzianie. Dziwnym trafem do twojej głowy wparowała myśl o Charlim. Przed oczyma ujrzałaś wysokiego, szczupłego kuca ziemskiego o kremowej sierści - jego zielone, piękne oczy miały w sobie błysk, czarna grzywa lśniła w promieniach wiosennego słońca...

       Coś nagle uderzyło w ciebie, a może to ty w coś uderzyłaś. Wstrząsnęło twoim ciałem, upadłaś do tyłu. Na szczęście torba z książkami upadła obok nie przygniatając cię, a zawartość wysypała na ziemię. Przez chwilę czułaś przeszywający ból w klatce piersiowej, nie mogłaś złapać oddechu i podnieść się. Poczułaś, jak ktoś delikatnie pomaga ci wstać z ziemi.

     

         – Ugh, przepraszam panią ba... – ogierzy głos zamilkł. – April, to ty! Naprawdę przepraszam, zamyśliłem się...

     

       Otworzyłaś zmrużone wcześniej oczy i ujrzałaś przed sobą pięknego ogiera, twojego przyjaciela. Przez chwilę nie mogłaś się otrząsnąć i patrzyłaś, jak Charlie zbiera szybko twoje książki, a następnie mamrocze coś pod nosem i przeprasza cię. Szczypały cię "łokcie", o ile można tak nazwać u kucyka tą część kopyta, na które upadłaś - miałaś je lekko zdarte. Charlie przeprosił cię jeszcze raz i zamilkł, patrząc w twoje oczy i uśmiechając się.

  2. MasterDash

     

    Fragmenty ten:

     

    "Pewnej nocy jak rozbiła mały obóz w lesie, usłyszała jakieś dziwne odgłosy dochodzące z krzaków, więc postanowiła ostrożnie sprawdzić źródło tych dźwięków, lecz gdy wsadziła głowę w krzaki ujrzała rannego kuca, (przynajmniej tak myślała), chcąc mu pomóc podeszła do niego i uchylając nad nim, wtedy on ugryzł ją w szyję, czyniąc ją wampirzycą, po czym straciła przytomność."

     

    oraz TYMBARDZIEJ ten:

     

    "Po kilku godzinach chodzenia po zamku, znalazła miejsce, gdzie mogła się uspokoić dokładnie mówiąc bibliotekę, zajęła się czytaniem ksiąg, z których dowiedziała się, że potwór który ją zaatakował był wampirem, wtedy ona zbladła, a jej kopyt opadła księga, którą trzymała, była załamana, lecz tylko chwilę, ponieważ uświadomiła sobie, że teraz jest nieśmiertelna i może spędzić wieczność na zgłębianie wiedzy, szukając zamkowej bibliotece ksiąg magicznych znalazła księgę poświęconą nekromancji, zainteresowana zaczęła ją czytać, z niej dowiedziała się jak wskrzeszać umarłych i zmusić ich do pełnienia woli maga."

     

    załamują mnie. Koleś, i to jest jednym zdaniem? Popraw koniecznie i pisz mniej chaotycznie. Również jest trochę błędów, trochę niedociągnięć, ale ogólnie nie jest źle. Bardzo fajnie wymyślona historia o wampirze.

    No i pozostaje sprawa TAGÓW! Jak tak patrzę, chyba zrobiłeś według własnego wzoru, bo u mnie nie było nawet wzmianki o zgodzie na multisesję, ale ogólnie wszystko jest. Tylko tagi dodaj, proszę grzecznie. Zaakceptuję i ruszę z sesją, jak poprawisz te zdania i sprawdzisz błędy w jakimś programie, Wordzie (Recenzja -> Pisownia i gramatyka) na przykład, czy coś. Jeśli to uzupełnisz, będzie świetnie ; )

     

    ~~~

     

    Dobrze, jest lepiej. Jeśli jesteś dyslektykiem, jest naprawdę dobrze. Napisz mi tylko na pw, albo w temacie, czy zgadzasz się na prowadzenie sesji w dziale [+18] - jak widzę na to się zapowiada, jeśli nie, postaram się zrobić bez tego. Nie jestem pewna co do tagu [sad/Dramat], [Crossover] wywalam, bo połączeń światów nie ma - zamiast tego wpakujemy [Fantasy], bo zdaje mi się, że wampiry, pożeranie dusz i inne tego ten, no... będą się ze sobą zgrywać. Sesję zatwierdzam, napisz tylko co do działu [+18] i tego Gore, krew, flaki i tym podobne.

  3. Sesja została rozpoczęta szybciej niż przewidywałam, czyli teraz! Znaleźć ją możesz w dziale RPG/PBF -> Sesje -> KreeoLe -> "[slice of life] [Komedia] [shipping] Sprytnie, ale nie tym razem!", pod tym linkiem. Życzę miłej gry, w razie potrzeby pisz i pytaj!

     

    Zapisy do wszelkich sesji są nadal otwarte, miejsca nieograniczone. Zapraszam!

  4.      – Na pewno pójdzie ci świetnie, kochanie... – powiedziała spokojnym głosem klacz leżąca w łóżku, głaszcząc cię po kopytku. – I nie martw się o mnie. Powodzenia, April.

       A jednak martwiłaś się o nią - problemy z sercem dawały znaki, nie chciałaś zostawiać jej samej w domu. Jednak musiałaś, przynajmniej dzisiaj - już za kilka kwadransów miałaś pisać tak ważny sprawdzian, który zadecyduje o twojej przyszłości. 3 gimnazjum, czas ten minął bardzo szybko - z łatwością przebrnęłaś przez te klasy, używając swoich sztuczek i sprytu, który pomógł ci się wymigiwać od prac domowych, czy odpowiedzi ustnych. To jednak teraz okazało się błędem - twoja wiedza przez nieuczenie się i wymigiwanie od obowiązków naprawdę zmalała, a chciałaś napisać to jak najlepiej - jak każdy. Nie miałaś też pojęcia, jak dokładnie będzie wyglądał sprawdzian - to też przez to, że niezbyt uważałaś na lekcji i nie skupiłaś się, gdy nauczycielka wszystko tłumaczyła. Wygląda to jednak inaczej niż rok temu - od kiedy powróciła Księżniczka Luna, wszystko zaczęło się zmieniać. Na lepsze, ma się rozumieć. Test był wielki i trwał długo, ale był bez przerw i podzielony na dane przedmioty, części - kiedyś wyglądał zupełnie inaczej, na szczęście jednak, teraz zdawał się łatwiejszy. A przynajmniej zdawał. Cóż, jeśli otrzymasz dużo punktów, przyjmą cię do lepszego liceum. Albo technikum, zależy to od twojego wyboru. I tego, jak napiszesz egzamin.
       Po twojej głowie krążyło mnóstwo myśli. Najrozważniejszą decyzją byłoby chyba powtórzenie sobie wszystkiego, ale nie byłaś pewna, czy cokolwiek zapamiętasz. W pamięci miałaś nadal ogiera, do którego czułaś naprawdę wiele, być może zbyt wiele, by można nazwać to zwykłą przyjaźnią - Charlie, ogier, który był dla ciebie naprawdę kimś ważnym, pisze egzamin w tym samym czasie. Ewentualnie mogłaś iść wcześniej do szkoły, albo zrobić coś, co zawsze - posłuchać muzyki, pójść na dłuższy spacer, pobawić się ze swoją kotką Candy, spotkać się i porozmawiać z koleżankami... Do rozpoczęcia egzaminu miałaś jeszcze półtorej godziny, z czego nie więcej niż godzina czasu dla siebie.

  5. Timber.

     

    Patrząc na imię i pierwszy wyraz opisu wyglądu... to April, czy November w końcu? D: Szczerze mówiąc, bez rozpisywania się - historia jest świetna, zauważyłam trochę błędów, ale nieistotnych. Interesujące tagi... może uda mi się sprostać zadaniu, brzmi naprawdę fajnie. Postać już teraz prezentuje się bardzo ciekawie, zobaczymy, jak będzie wyglądać w sesji. Kartę zatwierdzam w pełni, oczekuj sesji.

  6.    Drzwi ze skrzypnięciem otworzyły się. Twoje oczy przez chwilę przyzwyczajały się do ciemności - dopiero po chwili dostrzegłeś szczegóły. Na zniszczonych panelach zalegała gruba warstwa kurzu, czułeś znajomy, obrzydliwy zapach. Weszłeś do środka. Meble były połamane, śmierdziało krwią. Wzdrygnąłeś się. Po podłodze ciągnęły się długie ślady krwi, gdzieniegdzie leżały kawałki zgniłego mięsa.
       Miałeś do przejścia i obejrzenia: kuchnię, łazienkę, sypialnię, swój pokój, jadalnię i piwnicę, w tym jednopiętrowym, rozległym domu. Musiałeś zdecydować, które miejsce zbadać i przeszukać w pierwszej kolejności...

  7.    Milczała. Po kilkunastu minutach zatrzymaliście się na rogu jakiejś ulicy.

     

         – Proszę bardzo mruknęła. – twoja ulica. I obyśmy się więcej nie spotkali, Chris, bo możesz tego nie przeżyć. Nawet nie próbuj szukać żadnego z nas - świetnie dajemy sobie radę sami, a ty sprowadzisz na nas kłopoty. Myślę, że twój przyjaciel Martin woli cię już nigdy nie zobaczyć - mój chłopak raczej nigdy nie kłamie, więc uszanuj go, ćpunie, i spieprzaj stąd.

     

       Odwróciła się, rzucając ci groźne spojrzenie. Szybko pobiegła wzdłuż przeciwnej ulicy, znikając za rogiem. Mogłeś przysiąc, że usłyszałeś jak krzyczy "Nie licz na to, że znajdziesz tu innych żywych!", ale mogło ci się też zdawać.

       Spojrzałeś na ulicę. Wszystko ucichło i znów zostałeś sam, w miejscu, które tak dobrze znałeś i które tak bardzo się zmieniło.

  8.      – Przesiedzieliśmy tam trochę i od tego czasu staramy się przetrwać w tym syfie – odrzekła. – Zabiliśmy tyle tego gówna, że nawet nie zliczę. Poza tym jest z nami jeszcze jedna dziewczyna. We trójkę razem się trzymamy. Ja, Martin i Alisha... A jak ty się tu znalazłeś? – Odbiła piłeczkę pytaniem.

     

       Co jakiś czas skręcaliście, prowadzeni przez Sarę. Został wam z kilometr drogi, mieliście więc czas na rozmowę.

     


     

    Za krótko piszesz, nie lubię takich... brzydkich czychś ;_;

  9.      – Strzelnica - pierwsze miejsce w które się udałam. Broni po kolana, poza tym - bufet, pełen żarcia. A o tej chorobie usłyszałam... już wcześniej – wytłumaczyła ponuro. – Zaszyłam się tam razem z Martinem i...

     

       Zamilkła nagle. Wymieniła imię, które skądś znałeś - Martin. Był to jeden z twoich najlepszych przyjaciół, chłopak Sary - cholera, wcześniej o nim nie wspominała. Przez kilka minut drogi więcej się nie odzywała, jakby od początku chciała zataić przed tobą ten fakt i mieć nadzieję, że nie będziesz wypytywać.

     


     

    Tak btw. - nie możesz pisać jak ona zareaguje, co czuje i co zrobi. Naprawdę, to ja tu jestem MG, zważaj na to ; )

  10. Świetnie, oto punktacja!

     

    Rainbow Dash ; ) - 18 pkt

    Wizio - 6 pkt

    SPIDIvonMARDER - 5 pkt

    GoForGold - 2 pkt

    Braviary - 2 pkt

    WilkU - 1 pkt

    Cassidy - 1 pkt

     

    Rainbow 4 punkty, jak mówiłam, a Braviary damy dwa za poprawną. Bardzo dobrze Wam idzie z cytatami! Ale teraz coś z IV sezonu - kto nie obejrzał, to to spoiler, taki lajf i te sprawy...

     

    Ile razy Big Macintosh wypowiedział "Nope" i "Yuup" w 1 i 2 odcinku IV sezonu?

     

    Macie podać dokładnie, za odpowiedź 2 punkty. Powodzonka!

  11.    Dziewczyna cicho zaklęła, mocno zastanawiając się nad decyzją. Po chwili potwierdzająco skinęła głową.

     

         – Zgoda... – Burknęła, stawiając do przodu trzy duże kroki i wyrywając mu batony z ręki.

     

       Jednocześnie rzuciła w jego stronę magazynek 9mm, o który prosił. Było to dla ciebie zdziwieniem, bo wiedziałeś, że mogła cię po prostu zastrzelić i sama je odebrać razem z resztą ekwipunku z plecaka. Wpakowała sobie do buzi od razu pierwszego batona, zjadając go jakby nigdy nie widziała pajdy chleba. Gdy skończyła, cmoknęła z zadowoleniem i uśmiechnęła się, nadal jakby kpiąco, odwracając się.

     

         – Widziałeś jeszcze jakichś ludzi? – Spytała jakby obojętnie, ruszając do przodu - nie czekała nawet na ciebie, wiadome, że szła w kierunku twojej ulicy.

  12.    Dokonałeś wyboru, jak się okazało - słusznego. Po kilku minutach marszem przedmieściami, gdzieś 200m dalej na zachód rozległ się basowy krzyk, zdecydowanie nie ludzki, co zmusiło cię do schowania się za zniszczonym autem i zwiększenia ostrożności. Samochód za którym tymczasowo się skryłeś miał zdrapany lakier, stał na dachu - wyważone drzwi aż zapraszały do środka. Uznając, że zombie nie zaskoczą cię, pobieżnie przeszukałeś auto. Pod siedzeniem z tyłu znalazłeś zaklinowany tam plecak podróżny, który najwyraźniej leżał tu od początku "inwazji", niezauważony - znajdowało się w nim kilka zgniłych jabłek, które wyrzuciłeś, dwa batony zbożowe i trochę medykamentów - bandaże, gaza i resztka wody utlenionej. Wszystko to bardzo mogło się przydać, łącznie z plecakiem, który przerzuciłeś przez ramię. Zadowolony z łupu, idąc tropem, przeszukałeś kilka okolicznych aut - tu jednak nie miałeś tyle szczęści i znalazłeś tylko pudełko z czterema zapałkami.

       Wychodząc ze szczątek srebrnego volvo usłyszałeś śmiech. Kpiący, pogardliwy, dochodził z co najwyżej 5 metrów. Był ludzki. Zamarłeś w bezruchu, nasłuchując. Nic. Bezwzględna cisza, ponure niebo pokryte grubymi chmurami warstwowymi. Klnąc, ruszyłeś dalej.

       Mógł minąć nie więcej niż kwadrans, nim znów to usłyszałeś, ten śmiech.

     

         – No, no, no – mówiła postać w cieniu powoli. – Kogo my tu mamy! Spójrzcie, to nasz kochany ćpun Grey!

     

       Głos był wyzywający, pogardliwy. Był przede wszystkim kobiecy. Postać wyszła z cienia jednego ze sklepów kilka metrów przed tobą. Lekko młodsza od ciebie, miała czarne, proste włosy do szyi, na lewym oku czarną przepaskę. Była ubrana w męski, myśliwski strój, za pasem miała długie ostrza i dwa rewolwery. W dłoni trzymała trzeci.

     

         – Ciebie się tu kurwa nie spodziewałam – zarechotała. – Dzielny chłopaczek, jeszcze żyje... Tylko do czasu, Chris.

     

       Znałeś ją! Była to Sara, dziewczyna twojego najlepszego przyjaciela. Ostatnie zdanie wypowiedziała groźnie, spluwając na ziemię. Wyszczerzyła żółte zęby i zręcznie obróciła w dłoni naładowaną zapewne broń. Jakiekolwiek miała nastawienie, musiałeś się czegoś dowiedzieć.

  13. Zombie nie zdążył zareagować - oddałeś mu 7 ciosów między oczy, powalając na ziemię. Usłyszałeś gruchot łamanych kości, ciemna maź trysnęła z wielkiej rany na twarzy. Gdy przestał się ruszać uznałeś, że jest już naprawdę zabity. Ostrze wbijało się wręcz w czoło, rozłupując czaszkę i najwyraźniej uszkadzając mózg zombie. O ile w ogóle go miał.

    Wyczerpany legnąłeś na żwirową ziemię z sercem łomoczącym w piersi. Zabiłeś go, a może ją, tak jak miesiąc temu w mieście. Tak jak te pieprzone poczwary zabiły twoich przyjaciół, to przez nich uciekłeś, a miasto pogrążyło się w mroku. Szczerze wątpiłeś w spotkanie kogokolwiek żywego, co i tak było przerażającą wizją. Jeszcze przez Bóg wie ile czasu leżałeś przy rozkładających się zwłokach, po czym w końcu wstałeś. Nie patrząc na ciało ruszyłeś w dalszą drogę do Hampton, ocierając nóż z krwi. Czekała cię długa noc...

     


     

    Ostatni kilometr do miasta wolałeś odłożyć na rano. Gdzieś w polu znalazłeś starą szopę - ku twojemu zdziwieniu czystą i wolną od krwi. Przespałeś się tam trzy godziny, o dziwo spokojne i bez koszmarów - może to za sprawą braku nieziemskiego smrodu, który męczył cię po nocach. W świetle porannego słońca powoli ruszyłeś do rodzinnego miasta. Gdy zbliżałeś się do pierwszych budynków musiałeś zdecydować gdzie się udać i jaką trasą. Na razie nie widziałeś nic niepokojącego.

  14. Wahaha, Piła! Jak miło. Chętnie, bo ostatnią sesję z Hippisem spaprałam. Tutaj... bardzo się nie rozpisałam, jednak na więcej chyba nie mam czasu.

     

       Imię:  Szaniqua Hathaway;

     

       Płeć:  Kobieta;

     

       Wiek:  24 lat;

     

       Wygląd:  Kruczoczarne, proste włosy sięgające do pasa i prosta grzywka, sięgająca do brwi. Jasno-niebieskie, lecz podkrążone oczy. Śnieżnobiała, a raczej szarawa karnacja; ostre rysy twarzy, małe piegi przy nosie. Wątła, chuda sylwetka, niezadbane ciało; długie palce u dłoni, obgryzione paznokcie. Na ciele najczęściej sportowa, gruba bluza i przechodzone jeansy. W ręce zawsze obowiązkowo papieros;

     

       Pochodzenie:  Urodzona w Japonii, zamieszkała w USA;

     

       Charakter:  Lubi dobrze wypić, pożartować i pośmiać się w towarzystwie. Na codzień męczona życiem, realistka. Czasem snuje się po domu i zachowuje jak dwa razy starsza. Nałogowa palaczka, od miesiąca bezrobotna. Nie interesuje się polityką, olewa wszystko co z nią związane; spokojna, trudno wyprowadzić ją z równowagi. Nie lubi dzieci. Rzadko potrafi pokazać swój energetyzujący przypływ optymizmu i magnetyczną radość. Zrzęda, mimo to lubi rozmawiać z kimś zaufanym.

     

       Historia:  Szaniqua to młoda kobieta urodzona w Japonii. W wieku 3 lat razem z rodzicami wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkała i wychowywała się przez resztę życia. W szkole podstawowej i gimnazjum uczyła się na poziomie dobrym. Rodzina jak rodzina, niby szczęśliwa, wiodąca dobre życie - tak też było. Szaniqua jednak chciała coś przeżyć, szukała wciąż wrażeń. Jej temperament zgasł, gdy miała wypadek na motorze w wieku 16 lat. Był to gwałtowny czas zmian dla czarnowłosej - przestała cieszyć się życiem. Z wypadku na szczęście wyszła bez większych obrażeń. Do końca liceum zdążyła zrobić się ponurą, pesymistką wręcz. Po ukończeniu szkoły udała się na studia ekonomiczne, kończąc je szczęśliwie. Uzależniła się od palenia, co przysporzyło jej wielu problemów i pogorszeniem samopoczucia. Wyprowadziła się od rodziców, nie chciała jednak zakładać rodziny - nie lubiła dzieci, ciężko też było jej znaleźć pracę. W wieku 24 lat straciła ową, przez miesiąc opieprzając się aż do teraz, pijąc i zwyczajnie paląc.

     

       Cel:  Przed naszymi zdarzeniami? Brak konkretnych - co najwyżej znalezienie ponowne pracy i wyprowadzenie się ze swojego mieszkania w bloku.

     

       Czy wyrażasz zgodę na udział w Multisesji?:  Tak, wyrażam zgodę na udział w Multisesji.

  15. Na początku schodziło się bardzo łatwo - twarda ziemia i z górki, co znacznie ułatwiało zadanie. Na szczęście przestałeś już czuć ten okropny odór, więc twój nos mógł odpocząć, co było dla niego niewyobrażalną ulgą. Coraz bardziej oddalałeś się od swojego tymczasowego "domu", w pewnym sensie z ulgą. Uczucie to jednak szybko przeminęło. Nie szedłeś drogą, prostym asfaltem - uznałeś, że to zbyt ryzykowne. Po chwili rozpoczął się żwirowy, osuwisty teren, przez który co chwilę potykałeś się, o mało nie przewracając. Zaczęło być to dla ciebie męczące, nie zatrzymywałeś się jednak.

    Szedłeś tak może przez godzinę, a mimo szybkiego kroku i tak miałeś za sobą mniej niż połowę trasy. W oddali nie widziałeś jeszcze miasta, a już teraz byłeś wyczerpany. Nóż schowałeś do kieszeni. Nagle zatrzymałeś się. Twoje uszy wyłapały jakiś dźwięk. Było już ciemno i niewiele mogłeś zobaczyć. Ktoś zmierzał w twoją stronę. Ten ktoś mamrotał coś cicho pod nosem i jęczał co chwilę - nie mogłeś wyłapać źródła dźwięku. Na chwilę wszystko ucichło, miałeś wrażenie, że twoje serce się zatrzymało. Potem wszystko nabrało tempa. Usłyszałeś dźwięk podobny do charczenia, dławienia się własną krwią. Szybko odwróciłeś się, przerażony. Metr od ciebie stał chudy człowiek bez prawej ręki. W miejscu ramienia widniała dziura, z której leciała świeża krew. Nieumarlak nie miał jednego oka, w oczodole zionęła czarna pustka. Zombie zaczęło się do ciebie sprawnie zbliżać, lekko kuśtykając.

     


    Niepotrzebnie te myślniki stawiasz przed akapitem. Nadal jest trochę błędów, błagam cię - Word, albo cokolwiek co sprawdzi ci błędy! Poza tym rozwiń swoje wypowiedzi, żeby nie były dwuzdaniowe.

  16.  Pudełko równie dobrze może być puste i sezon skończy się morałem, że nieważna jest zawartość pudełka ale przyjaźń która pozwoliła je otworzyć. Wcale by mnie to nie zaskoczyło.

     

    A to by było dobre.

     

    Według mnie cel na cały sezon -> otworzenie pudełeczka. Jakaś genialna lekcja przyjaźni - kluczyk. Ale nie możemy zapominać że odcinków ponoć ma być więcej niż 6, więc może rozłożą to na podwójne - dwa odcinki dla każdej klaczy, dwa odcinki - klucz. Potem akcja potoczy się dalej w zależności co tam w środku będzie. Wątpię w nowe Elementy Harmonii - są te i te pozostaną - tak samo jak wątpię w teorię WhiteWarriora - bezsens kompletny, to się prędko nie zdarzy. Ogólnie mówiąc nie mamy pojęcia co tam będzie, ale z pewnością zawartość pudełka będzie miała wpływ na cały serial, a przynajmniej naszą szóstkę.

  17. Byłeś wściekły. Wściekły po części na siebie, jak i na cały otaczający cię świat. Że to akurat tobie udało się przeżyć - miałeś wyrzuty sumienia. Kumple, rodzina - ich już tu nie ma. Albo są, w postaci krwiożerczych potworów, które przy najbliższej okazji rozłupią ci czaszkę i zjedzą mózg. Postanowiłeś uciszyć się trochę - zawsze lepiej zachować ostrożność, nigdy nie wiadomo co czai się w pobliżu. Postanowiłeś już - zejdziesz do miasta. Wolałeś się jednak jakoś przygotować - może rozejrzeć za lepszą bronią, chociaż za cięższym kawałkiem stali? Nie znalazłeś jednak nic pożytecznego, co wywołało kolejną salwę przekleństw z twoich ust. Wziąłeś swój nóż do ręki i postanowiłeś ruszyć w dół wzgórza - prosto do Hampton.

  18.    Gnijące mięso, stęchlizna i zapach krzepnącej posoki. Smród. Niewyobrażalny smród, cholerna woń, jakiej nie czułeś nigdy w życiu. Siedzisz tu od jakiegoś czasu, ale za cholerę nie możesz wytrzymać w tym zadupiu. Zdarzenia z tego miesiąca tak cię zszokowały, że przez pierwszy tydzień bałeś się wyjść z fabryki. Około 20 km oddalony od miasta stary budynek, zawalający się wręcz. Hampton, miasto w USA, w stanie Wirginia, które od teraz nazywałeś “przeklętym”. Nie znałeś sytuacji tam, czasem jednak w nocy słyszałeś głośne wystrzały - koszmar nadal trwał, to był dla ciebie znak. Oni pokazywali w telewizji, w gazetach, ostrzegali. Robili wszystko by nawet człowiek taki jak ty dostrzegł zagrożenie. Prawdziwe zagrożenie, nie kłamstwa, za jakie uznawałeś to wszystko. W myślach przeklinałeś to świństwo od którego byłeś uzależniony. Narkotyki zmydliły ci oczy, zawróciły głowę czym innym i pozwoliły zignorować epidemię. W kraju panowała choroba, coraz bardziej szerząca się choroba. Nie wierzyłeś w to, a jednak. Jakieś pieprzone zombie zaatakowały pół kraju i to świństwo szerzy się coraz bardziej.

     

       Podejrzewałeś, że twoje miasto zostało doszczętnie opanowane. Podejrzewałeś, że jedzenie niedługo ci się skończy. Podejrzewałeś, że będziesz musiał udać się do tego pieprzonego miasta i uzupełnić zapasy. Wiedziałeś, do cholery, że dzieje się tu coś bardzo dziwnego i że jesteś w niebezpieczeństwie. Miałeś tylko nóż myśliwski i pistolet CZ 75 z pustym magazynkiem, a to na niewiele mogło ci się teraz zdać przeciwko hordom zombie. Ty, 26-letni narkoman przeszukałeś już całą fabrykę i przy okazji doliczyłeś się około pięciu ciał nieumarłych, nieżywych - i dosłownie i w przenośni - oraz dwa razy więcej zmarłych ludzi. Najwyraźniej fabryka jeszcze nie tak dawno funkcjonowała i z tego, co zdążyłeś zauważyć, produkowała buty, co niezbyt cię obchodziło.

       Rozbity, z samopoczuciem poniżej zera, chodziłeś w tę i we w tę, omijając płaty zgniłego mięsa i rozkładające się, zmasakrowane ciała. Dużo myślałeś nad tym wszystkim i powoli popadałeś w depresję i rozpacz. Twoi bliscy nie żyli i Bóg wie ile innych ludzi jeszcze zginęło przez tą epidemię. Byłeś sam i nie miałeś pojęcia co robić. Sytuacji nie polepszało twoje uzależnienie i wczorajszy napad drgawek. Na szczęście to nic poważniejszego. Śpisz też nie najlepiej, niestety. Ciągłe koszmary, a powinieneś mieć się na baczności. W takie noce przypominałeś sobie o swojej rodzinie, którą tak zaniedbałeś, której już nie ma, o przyjaciołach... "Chris Grey. Chris. Grey. CHRIS GREY. Chris Grey zostawił swoich bliskich i poszedł ćpać, ma cały świat głęboko w dupie" wyobrażałeś sobie swoją rodzinę mówiącą tak w niebie. A może i jeszcze spotkasz ich na ziemi? Cholerna epidemia, przeklęte zombie.

     

       Powoli zapadał zmrok, zerwał się mocniejszy, jesienny wiatr. Pozostawało ci siedzenie tutaj, albo niebezpieczne zejście w dół wzgórza w kierunku miasta i poszukiwanie czegoś do jedzenia. Ewentualnie ponowne przeszukanie fabryki, albo zadźganie się nożem z rozpaczy i bezradności...

  19.      BitWolfPL
    ~The Walking Dead

     

    Bardzo zaciekawiła mnie historia. Fajnie zacząłeś to opisywać, dostrzegłam kilka zbędnych/brakujących przecinków, niewielkie powtórzenia. "Zobaczyłem jelita tego człowieka" - coś mi tu nie pasuje, hm. Jakoś ten ludź rentgenem sam z siebie nadawał, emanował oczojebnym światłem, czy coś w ten deseń? Gdzie te jelita były? W ustach, we włosach, między palcami, w tyłku, na plecach? Nie, no czepiam się.

    Ale czepiać to się dopiero zacznę od tego momentu "Po chwili ten człowiek wstał", bo cały koniec spaprałeś i to porządnie! Dwa razy więcej błędów niż na początku, zdania złożone chaotycznie. I fragment z rozjeżdżaniem "ludzi"... był se wilk, i se wilk Kapturka zjadł. Tak z czapy te zombie, przed chwilą ich przecież nie było. I ostatnie czego się przyczepię - weź zmień kolor tego tekstu, bo czarnego na czarnym nie widać.

     

    Jak widzę jest to twój jeden z pierwszych postów na forum, poza tym ogólnie nie jest źle. Rozumiem co miałeś na myśli, ale jednak w niektórych momentach załamało mnie to nieco. Włącz Worda i sprawdzanie błędów - to na pewno ci pomoże, a tekst będzie świetny. W razie czego pisz na pw, albo gg.

     

    Napisz w tym temacie, czy chcesz, czy zgadzasz się na tag [Gore] - śladowe ilości przemocy, krwi, jelit, a to chyba najlepsze i konieczne w Walking Dead. Wtedy sesja zostanie poprowadzona w dziale Sesje RPG/PBF [+18].

     

    Podsumowując - karta zatwierdzona, będę na całkowite, śliczne TAK, jeśli poprawisz błędy i może trochę rozbudujesz charakter.

  20. Nie mam siły pisać czegokolwiek w dziale, w zabawie, w której napisze jedna osoba. Nikt nie chce mówić co mamy robić, co dobrze, co źle, więc chyba wychodzi na to że nic specjalnego nie trzeba robić, żeby trzymać ten dział. Dlatego, że dział się już nie trzyma. Nawet nie świeci pustką, bo aż żal zapałki odpalać, czy tam, marnować prądu, nie ma co. W sumie nie wiem czy robię sobie jakąś przerwę, bo ciągle będę, ale naprawdę nie mam siły i ochoty patrzeć na dział w którym od kilku dni nikt nie napisał. I nie mówcie że to moja wina, bo będę pisać jak będzie jakikolwiek odzew. Trzy czwarte zabaw poaktualizowane, zostały chyba te nieszczęsne Przygody, w których ktoś się udziela. Może sezon 4 wniesie coś do tego działu i pojawi się coś nowego. Nie liczcie więc na ogromną aktywność w dziale Applejack od strony KreeoLe. Tylko tyle chciałam napisać, nic więcej.

     

    ~KreeoLe

×
×
  • Utwórz nowe...