Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hoffner

  1. [375] [Lust Tale [ForestSong]]
    - Zobaczę i sprawdzę to bardzo dokładnie... Jeszcze się przekonasz na ile to sposobów - powiedziałam delikatnie oblizując  przy tym wargi, po tym jak skończyłam swoją kawę, ciasta zostało już niewiele. Wiedziałam że to co powiedziałam to tak naprawdę zupełnie puste słowa. Groźba, która nie znajdzie ujścia, mimo że miałbym na to wielką ochotę, naprawdę sprawdzić jego siły w tych zapasach i czy faktycznie to bym ja padła, w co akurat wątpiłam i to bardzo mocno... Nasze organizmy działały na dwóch zupełnie różnych zasadach, ale tego nie musiałam rozpatrywać. To wiedziałam od zawsze... Po tym zaczął mi szeptać. Jak ja lubię takie gry...
    - Nie zgłaszam sprzeciwu... - rzuciłam kiwając głową i mrużąc oczy dość ekstrawagancko, by utrwalić przykrywkę... To był dobry plan. Sama na nic lepszego bym nie wpadła, a że on to zaproponował, a nie ja. Tak bywa... Jego zasługa. Sama od tego bym zaczęła.
     
    [Mystial Mask]
    Gdy Sandy przygotowywała się do rzucenia zaklęcia, Mask zrobiła łukowatą płaszczyznę przed sobą o koncie odbicia takim, by odbite dwukrotnie zaklęcie poleciało w kierunku rzucającej celują jej w pierś... Promień Sandy wystrzelił w jej kierunku. Jej oko zrobiło w tym czasie wyliczenia i zwiększyła natężenie energii w dwóch punktach, by napotkawszy większy opór zrykoszetowało. Jej punkt materialny w tym czasie osiągnął masę 300 kg co zaowocowało dużą bezwładnością całego ciała jej przeciwniczki poważnie utrudniając ruchy w tym momencie. Jednocześnie wokół punktu pojawiła się mała sfera na którą miał rozpocząć się atak organizmu.
    - Nudna się robisz... Naprawdę...
     
    [shady Clue]
    - Jak tam sobie chcesz... Do niczego cię nie zmuszam... A wręcz pomogę ci w tym czego tak bardzo pragniesz... Otrzymasz swoją wolność ostateczną... - rzuciła, ciągnąć w tym czasie pocisk 12,7 mm, który znajdował się w udzie Sneaky, by spróbować go bardzo szybko [1 m/s2] przemieścić zygzakiem przez całą jamę brzuszną uszkadzając jak najwięcej narządów przy tym, aż do samego serca. Jednocześnie pocisk 5,56 mm w okolicach jej barku miał się przemieścić  w stronę szyi przerywając przy tym ważne żyły i tętnice dostarczające krew do głowy... To miało ją ostatecznie uśmiercić i dać jej upragnioną swobodę. Tylko nikt nie wiedział co tak naprawdę czeka ją po tym życiu. Czy miała swoją duszę, która to mogłaby ją uchronić przed zapomnieniem i zgonem ostatecznym.
  2. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    - Ja nie muszę odpoczywać... Poradzę sobie i jeszcze dam ci przy okazji w kość - rzuciłam lekko i dwuznacznie patrząc się na niego z delikatnym uśmiechem, w którym można było znaleźć pewną zadziorność. Reszta mimiki była raczej taka jak zawsze ~ spokojna i pewna swego jak marmur wykuty w łagodne krzywizny. Kontakt wzrokowy był jednym z ważnych oznak jakiegokolwiek flirtu, czy nawet późniejszego związku. Był wręcz kluczowy przy zdrowych relacjach ~ niezachwianych niezgodą, uprzedzeniami i innymi przeszkodami, a przez to utrudniającymi zwykłą otwartość. Odwzajemniłam go. Inaczej nie mogłam postąpić, zbyt wiele razy robiłam podobnie ściągając upatrzone ogiery z drugiego krańca baru, by topili się w głębi mojego spojrzenia i zagadali właśnie do mnie. Resztę robili zupełnie z własnej woli. Nie musiałam im bardziej pomagać... Obserwator pomyślałby pewnie o jednym widząc taką parę kucy i słysząc takie słowa że go zmęczę. On znał zupełnie inny kontekst.
  3. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    - A już myślałam że przerzuciłeś wszystko na jutro, bo byłeś zmęczony tymi warunkami... - powiedziałam, uśmiechając się ni to kpiąco, ni to zaskoczona tym wszystkim. Wolał chyba nie wracać do pokoju przynajmniej teraz... Byłam ciekawa jak zniesie całą noc ze mną... To mnie nęciło. Spać z kimś i się do niego nie dobierać, gdy będzie się ledwo pół metra ode mnie . To miała być nie lada pokusa i sprawdzenie siły mojego charakteru... Wyciągnąć swe kopyta. Objąć go w pasie. Przybliżyć się do niego, by poczuć ciepło jego ciała. Poczuć jego spokojnie bijące serce, które zacznie przyśpieszać jak zorientuje się do czego to ma prowadzić... Jednym mrugnięciem wyrzuciłam wszystko. To były fantazje, nie plan, na które nie było niestety miejsca w mojej głowie. Zaczęłam powoli jeść ciasto.
     
    [Mystical Mask]
    - Po prostu poczekam aż stracisz przytomność... Krew odcięłaś od swojego serduszka... Ja poczekam jeszcze chwilę aż wyświadczysz mi tą przysługę i zemdlejesz... Po co się opierasz jeszcze... - rzuciła zbliżając się do tętnic szyjnych punktem materialnym były podatne na przerwanie i nie były tak mocna jak rdzeń kręgowy... To były tylko naczynia podatne na pęknięcie.  
     
    [shady Clue]
    Obraz się rozmył, zanim nastąpił zwrot akcji z pomocą jednego, leniwego ruchu kopyta Shady. Pasmo było z opóźnieniem, co pozwalało ograniczyć przypadek pokazania akurat tego, co mogła wpłynąć by na podniesienie jej morale.
    - Ja jestem nienormalna, czy to tylko ty tak uważasz... Śmieszna jesteś - rzuciła przeciągając się chwytając karabin. - Nie mam w zwyczaju kłamać w jakikolwiek sposób. Sama umiesz określić co widziałaś i słyszałaś. To tylko twoja interpretacja, a ja wiem swoje... Za niedługo będziecie tam gdzie wasze miejsce. - Zachichotała złośliwie...
  4. [Katarina Lore]
    Musiało mi pójść przynajmniej dobrze... A jak jednak tak nie było to co wtedy? Będę musiała sobie poradzić na bieżąco sama, choć wcale tego nie chciałam. Innego wyjścia nie było w ostateczności... Drogi odwrotu już nie było, zgłaszając się tutaj na to miejsce... Teraz trzeba było zająć się dalszą zręczną manipulacją biegnąć z prądem, by osiągnąć jak najwięcej dla siebie. Jestem przecież kocicą? Ja sobie nie dam rady ze wszystkim? Jeden ruch i większość leży od tak, zaraz przy rogu obfitości. To była pewna zaleta. Większość nie mogła chcieć się tu znaleźć i trzeba było to wykorzystać. Wola walki mogła być jednak w nich dość silna. Wyszłam z korytarzu wchodząc do innej poczekalni.
    Mrugnęłam parę razy przyglądając się mojemu mentorowi... Ile on miał? Dwadzieścia lat... Jego ogólna ocena wyszła dość słabo i wolałabym się mylić że ktoś taki ma mieć mnie pod opieką. Wydawał mi się zupełnie nieodpowiedni do tego zadania... Kto wie może się mylę i całkiem w porządku z niego gość,a wygląd zewnętrzny temu tylko przeczy...
    Zaprowadzili nas na salę treningową... Zamknięte pomieszczenie. Specjalny wybieg dla nas byśmy pokazali to co potrafimy. Czy warto było pokazać wszystko? Raczej nie. Trzeba było zobaczyć jak radzą sobie moje przyszłe ofiary, by przygotować listę do natychmiastowej eksterminacji. Nie potrzebuje zbędnej konkurencji. Czy mogłam ufać tutaj komukolwiek? Nie... Wyjdzie tylko jedna osoba, więc próba nawiązania bliższego dialogu schodziła na dalszy plan. Tak jak dotychczasowe znajomości. To oni mają być moimi narzędziami, które to można szybko wyrzucić. To ja mam ich używać. Nigdy na odwrót. Czekałam moment czekając... Wyglądałam na zdezorientowaną, jednak moje oczy chłonęły wszystko. Każdy najmniejszy ruch.
  5. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    - Jest inne dlatego ciekawe, a jednak mimo wszystko takie same jak każde, w którym miałam okazje się znaleźć do tej pory - powiedziałam po czym się zreflektowałam że mogę zostać zupełnie niezrozumiana. Każdy postrzega świat inaczej. Changeling zrozumiałby że chodzi mi w przenośni o wszystkie kuce, które są wszędzie bardzo podobne pod każdym względem czy to wyglądu, zachowania i charakteru. Mogłam mieć na uwadze w tym przypadku takie dwie po naszej lewej przy wejściu. Obgadywały chyba wszystkich po kolei na sali nie oszczędzając nikogo. Były młodsze i inaczej nastawione do świata niż na przykład Golding. Miały wyrobione inne normy społeczne, by nie powiedzieć płytsze... Tamte parokrotnie pokazywały na niego delikatnie kopytem. Nie dziwię się... Degradacja społeczeństwa wynikająca z napływu innej kultury... Ludzkiej kultury. Może konwertytki. Na ten moment nie mogłam stwierdzić.
    - Patrząc na otaczające mnie otoczenie w tej chwili oczywiście. Smoków pod to nie można podciągnąć, bo to inna kategoria... Tak wszystko jest prawie identyczne na ten moment jak na co dzień - zastrzegłam całość do chwili obecnej.
     
    [Mystical Mask]
    - Twoja wola... - zmieniła igłę z powrotem w punkt materialny, by nie uszkodzić narządów w sposób śmiertelny i prostą drogą przemieściła go w stronę rdzenia kręgowego, a konkretniej w okolice kręgu C5, by spróbować przerwać jego ciągłość przecinając go małym skalpelem w tym miejscu. Mogła to zrobić wiedząc że układ odpornościowy potrzebuje czasu na reakcje dłuższego niż ona na wykonanie tego przesunięcia. Ten ruch miał odciąć ją od mięśni kończyn, a jednocześnie zostawić działające płuca i serce. Wykonanie tego uniemożliwiłoby również pobieranie energii z zbiorników w kościach drastycznie zmniejszając możliwości changelinga do podtrzymywania swojego życia dzięki krwi.
     
    [shady Clue]
    - Ja siedzę? - spytała się z głupim uśmiechem. - Ja oglądam przekaz na żywo co dzieję się z twoją towarzyszką i myślę czy cie wykończyć teraz czy później... - rzuciła zmieniając część bariery na coś w rodzaju prześwitującego telewizora będącego wciąż tarczą. Zmieniały się po postu dość dynamicznie kolory że można było zobaczyć dokładnie to co dzieję się u Sandy oczami Mask. Obraz był delikatnie rozmazany, ale dźwięk było słychać doskonale. - To dość ciekawe przedstawienie... Poddaje się... - Wyrzuciła granat przez otwór. - Łap, jak mówisz że się nudzisz... - Wybuchł i odłamki zaczęły się odbijać nie tracąc swojej prędkości tworząc burzę odłamków w całym pomieszczeniu w tej sytuacji mogła nie mieć praktycznie końca, bo utrata szybkości przez wpływ samej grawitacji był niemal niezauważalny.
     
  6. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    Mogłam iść dość dumnie przy Goldingu na równi z nim, po jego prawej stronie, by zaznaczyć swoją pozycję przy nim. To była tylko nic nieznacząca poza dla mnie samej. Dla wszystkich innych krótka informacja: "On jest mój i się nim nie podzielę z nikim". Znalazłam parę ukradkowych spojrzeń zazdrości u klaczy, co na pewno chciały się przynajmniej dołączyć tworząc stado. Miały ten charakterystyczny błysk w oku, który sama miewałam przy polowaniu... Kuce inaczej reagują, ale potrzeby mają takie same jak ja sama. Cele tylko były inne. Ja chciałam jeść. One szukały szczęścia. Pożądały go i same chciałby się znaleźć na moim miejscu, by zrealizować swój cel. Nie dziwiłam się, ani trochę. Był dobrym i postawnym ogierem... Z pewnością szybko uczącym się jak dogodzić klaczy o ile jeszcze tego nie umiał. Ich rasa czułość miała w miarę wbudowaną. Szczęścia były w takim razie kwestią czasu...
     
    Gdy usiedliśmy zamówiłam kawałek ciasta czekoladowego i kawę mrożoną. Całość została sprawnie przyniesiona... Obsługa była na dość wysokim poziomie... Chociaż tyle otrzymaliśmy tego luksusu. Teraz musiałam zająć się rozmową mającą uspokoić całą sytuację.
    - Widziałeś coś niezwykłego jak szukałeś tej jadłodajnie czy ci to umknęło - zapytałam biorąc odrobinę bitej śmietany łyżeczką. Byłam ciekawa czy jest świadom otaczającego go otoczenia.
     
    [Mystical Mask]//Eliza na konfie wylosowała 93. Nie wyszło...
    - Zagram w takim razie z tobą w pewną grę, gdzie stawką jest twoje własne życie. Masz dusze... Zwrócę ci zniszczone ciało, gdy przyjdzie na to pora. Nie masz... Przykro mi. Nie przeżyjesz tego pod żadnym względem egzystencjalnym... Wybierz pokorę i pewne przeżycie lub też wybiorę za ciebie, sposób zniszczenia tego ciała. Mi już naprawdę wszystko jedno, jak cię dostarczę. Znudziły mi się te zabawy, mające zachować cię przy życiu. Pierwszy raz poświęcam tyle uwagi jednej robotnicy... Zupełnie nie potrzebnie... Bądź zaszczycona... Uda mi się ciebie przekonać, będzie dobrze. Nie uda się... Equestria straci w ramach konsekwencji jednego changelinga na wykarmienie. To też jakaś korzyść dla mnie... Jakieś ostatnie słowo? - spytała się się zupełnie nie przyjmując się jej losem... Dostarczy w najgorszym przypadku jej prochy kapitanowi i na tym się miała skończyć ta przygoda.
     
    Układ odpornościowy okalał punkt materialny osłabiając go ale Mask stale uzupełniała jego siłę... Zaraz potem zmienił się w niewielką igłę mającą przebić w ciągu następnych 6 sekund jej serce. Chciała dać jej czas. W razie braku szybkiej odpowiedzi po prostu skończyć to wszystko raz i dobrze. Teraz obiekt był większy i białe krwinki nie mogły tak szybko zareagować. Sandy mogła poczuć że coś jest nie tak...
     
    [shady Clue]
    Miała już na nią haka i mogła ją w dowolnej chwili wykończyć według własnej woli. Ona pewnie nie wiedziała o całych mankamentach tej sytuacji przeszłej i bieżącej w której to się znalazła... Mogła czekać i tydzień aż się zmęczy. Ich była cała 4 i w razie potrzeb 90, ona tylko jedna... Ona nie mogła dotykać podłoża, bo każda użyta siła do niej wróci z tą samą wartością, a trwanie w powietrzu przy włączonej tarczy to taki średni pomysł przy długoterminowych czynnościach w ramach gospodarowania energią...
    Clue w bunkrze miała ustawione karabiny pod ścianą pod zaślepionymi otworami strzeleckimi i czyściła sobie bardzo dokładnie i powoli kopytka oparta w ergonomicznej pozycji czekając na coś...
  7. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    - Skoro tak mówisz, to możemy zejść na dół... - powiedziałam, pozwalając się kostce rozwiać na zieloną opalizującą niewielkimi iskrami mgiełkę, którą zaraz dokładnie wchłonęłam z powrotem do organizmu, gdy uderzyła w moją twarz owiewając okolice rogu. Oczy miałam delikatnie przymknięte, by ukryć ich delikatny nienaturalny blask. Dodawała mi to pewnego indywidualnego piękna. Musiałam być oszczędna, jeśli chciałam przetrwać tutaj i nie mieć na głowie prawdziwego głodu tylko ten wynikający z swojego własnego ograniczenia... To było najgorsze.
     
    [Mystical Mask]
    - Powiedz mi moja mała... Posiadasz jeszcze duszę w swoim ciele, czy już ją utraciłaś przez swą własną głupotę? - spytała się, wisząc w powietrzu i obserwując zielonymi, płonącymi ślepiami jej poczynania z dozą pewnej ciekawości, że udało się to przetrwać, zwłaszcza jej kością i całemu układowi krwionośnemu... Wyczekiwała na jej reakcje na te słowa... Wróciła do siebie energię z manekina. W jej ciele zdołała umieścić jeden punkt materialny tuż koło jej serca. Nie wyczuwalny z powodu swojej wielkości. Mask czuła jednak dzięki niemu jej puls, bo delikatnie pulsował przemieszczając się w rytm podnoszenia się i opadania jej klatki piersiowej...
     
    [shady Clue]
    Shady widząc że tamta coś kombinuje kazała zrobić z całą powierzchnią która stanowiła ograniczenie pola walki 2 rzeczy. Po pierwsze usunąć z niego całkowicie tarcie, by stało się idealnie śliskie. Po drugie miało stać się idealnie sprężyste, by każda użyta na nie siła, była oddawana z przeciwnym zwrotem. Pierwsza właściwość zapewniała brak możliwości ustania na ziemi i poruszania się na niej. Walka z wykorzystaniem jakiekolwiek siły i ruchu w tym broni białej stała się zupełnie niemożliwa, z tego właśnie powodu umiejętności Sneaky były na przegranej pozycji.
    Clue siedziała w swoim bunkrze rzucając tamtej przez przezroczystą ścianę złośliwy uśmiech.Wiedziała że teraz próbując wiercić, by się do niej dostać, będzie musiała działać siłą na bańkę. Siła identyczna, do tej którą będzie działać na barierę, będzie odpychać ją do tyłu, dlatego czuła się tak bezpiecznie. Tamta musiała wymyślić coś innego, bo to działanie stało się nieefektywne i niebezpieczne dla jej własnego zdrowia z powodu odrzutu... Mogła obkopać całą jej barierę, jakby się jej udało, co było niemożliwe w takim środowisku, ale przedostać się koło niej nie dało się, bo obie nachodziły na siebie. Sama w tym czasie kończyła robić granat odłamkowy...
  8. 01010111 01101001 01110100 01100001 01101101 00101100 00100000 01101010 01100001 01101011 01101111 00100000 11000101 10111100 01100101 00100000 01101110 01101001 01100101 01100100 01100001 01110111 01101110 01101111 00100000 01100100 01101111 01110011 01111010 01100101 01100100 11000101 10000010 00100000 01100100 01101111 00100000 01101110 01100001 01110011 00100000 01101110 01101111 01110111 01111001 00100000 01101011 01101111 01101100 01100101 01100111 01100001 00100000 01101011 01110100 11000011 10110011 01110010 01111001 00100000 01100100 01100101 01100110 01101001 01101110 01101001 01110100 01111001 01110111 01101110 01101001 01100101 00100000 01110010 01101111 01111010 01110000 01101111 01100011 01111010 01101110 11000100 10000101 00100000 01101101 01101111 01100100 01100101 00100000 01101110 01100001 00100000 01101011 01101111 01100100 00100000 01100010 01101001 01101110 01100001 01110010 01101110 01111001 00101100 00100000 01101111 01110010 01100001 01111010 00100000 01111010 01101101 01101111 01110100 01111001 01110111 01101111 01110111 01100001 01101110 01111001 00100000 01110000 01110010 01111010 01100101 01111010 00100000 01000100 01101111 01101100 01100001 01110010 01100001 00100000 00100000 01110000 01101111 01110011 01110100 01100001 01101110 01101111 01110111 01101001 11000101 10000010 01100101 01101101 00100000 01111010 01100001 11000101 10000010 01101111 11000101 10111100 01111001 11000100 10000111 00100000 01110100 01100001 01101011 01101001 00100000 01110100 01100101 01101101 01100001 01110100 00101110

     

    V2l0YW0sIGpha28gxbxlIG5pZWRhd25vIGRvc3plZMWCIGRvIG5hcyBub3d5IGtvbGVnYSBrdMOzcnkgZGVmaW5pdHl3bmllIHJvenBvY3puxIUgbW9kZSBuYSBrb2QgYmluYXJueSwgb3JheiB6bW90eXdvd2FueSBwcnpleiBEb2xhcmEgIHBvc3Rhbm93acWCZW0gemHFgm/FvHnEhyB0YWtpIHRlbWF0Lg==

     

    01000011 01100001 11000101 10000010 01100001 00100000 01110000 01101001 01100101 01110010 01110111 01110011 01111010 01100001 00100000 01110111 01101001 01100001 01100100 01101111 01101101 01101111 11000101 10011011 11000100 10000111 00100000 01010111 01101001 01101100 01101011 01100001 00100000 01110000 01101111 00100000 01101011 01101111 01101101 01110000 01110010 01100101 01110011 01101010 01101001 00100000 01100100 01101111 00100000 01000010 01100001 01110011 01100101 00110110 00110100 00101110 00101110 00100000 01001111 01110011 01111010 01100011 01111010 11000100 10011001 01100100 01101110 01101001 00100000 01100010 11000100 10000101 01100100 11000101 10111010 01100011 01101001 01100101 00101110 00101110 00101110 00100000 01101000 01110100 01110100 01110000 00111010 00101111 00101111 01110111 01110111 01110111 00101110 01100001 01110011 01100011 01101001 01101001 01110100 01101111 01101000 01100101 01111000 00101110 01100011 01101111 01101101 00101111

  9. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    - A na co jeszcze możemy pójść tak na zgodę, tutaj z pozycji przyjaciela bez żadnych podtekstów i temu podobnym rzeczy? - spytałam się dość bezpośrednio odsłaniając przed nim tą kartę. Chciałam uderzyć do niego bezpiecznie od strony kulturowej... Gdzie jeszcze może mnie zabrać? Do restauracji na kolację. To nie było takie złe, tylko za bardzo przybliżało mnie do niego. Nie chciałam tego... Jestem wstanie to wytrzymać... Lody były pod tym względem bezpieczniejsze i mniej oficjalne. Nie ma ku temu żadnych przygotowań. Po prostu idzie się na zimny deser i już wszystko gra, tak w teorii. Siebie od tak nie jestem wstanie powstrzymać. Mogę tylko próbować...
  10. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    - Pomilczeć nie można, myśląc nad paroma rzeczami? Nie powiesz mi że ty tak nie masz, że chcesz pomilczeć, zbierając myśli, porządkując je w sobie tylko ze znany sposób, by nie zrobić czegoś naprawdę głupiego, czego by się potem żałowało jeszcze bardziej... - powiedziałam kończąc jednocześnie tą kostkę. Musiałam spróbować z 9 następnym razem, bo to zaczyna się robić za proste. - Nie kłóćmy się... Nie ma to żadnego sensu... Naprawdę... Może na lody byśmy poszli... O ile jakieś są w okolicy - zaproponowałam wiedząc że to raczej dobry pomysł. Odciąć powinien całe zagadnienie. Nie chciałam by dłużej taki stan jak teraz panował. Nie lubiłam być stawiana bezpośrednio pod ścianą. Zaczynałam się dusić, nie mogąc znaleźć wyjścia. 
  11. Hem, quae agis, elo. Randomowy gosciu. Lobortis erat non mauris non mauris. Dubstep, Chillout. Ego sum a graphic excogitatoris. Et ut 'eam.

     

    Hej, co robisz, elo. Randomowy gosciu. Bla bla bla. Dubstep, Chillout. Jestem grafikiem. I to wszystko.

     

    Liczyłem na coś mniej banalnego... Łaciny raczej się nie uczysz... Witam cię...

  12. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    - Wynagrodzić... - rzekłam beznamiętnie kręcąc cały czas kostką dość szybko, co jakiś czas przestając i obserwując postępy. - Dlaczego zawsze używacie tej samej formułki w stosunku do klaczy... - powiedziałam jakby do siebie, wrzucając wszystkie ogiery w jeden worek. - Dlaczego obiecujesz i chcesz mi wynagradzać coś, gdy powiedziałam że jesteśmy kwita i mamy zostać na bezpiecznym poziomie... - przerwałam na dłuższy moment. - Nie masz mi nic do zaoferowania, co by mnie interesowało na ten moment, a słowa zawsze mają wielką wagę... Zobaczyłeś to chwilę temu... Nie nauczyłeś się nic. Popełniłeś dwa razy ten sam błąd przecząc zdaniu wcześniejszemu... Co z tym zrobisz jak już mi obiecałeś? Słowo się mimo wszystko rzekło... - Uniosłam brew zainteresowana jego odpowiedzią.
     
    [Mystical Mask]
    Na jej pysku pojawił się odlew który pozwoliła chwycić Sandy i wyjęła z niego głowę, by stworzyć z niego swoją kukłę... Spodziewała się tego... Ten twór miał odpowiednią temperaturę chwilową, wagę i miękkość nie do odróżnienia od niej samej. Sterowała nim by zachowywał się realistycznie... Chciała dać jej jeszcze pożyć w tym ciele, ale skoro tak bardzo chciała uciekać przed nią... Wysłała jeden punkt materialny mający powiększyć się w jej jamie brzusznej i tym sposobem ją uśmiercając, raz a dobrze. Będzie musiała ją znowu postawić na nogi, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Zapewniało to jednak w każdym razie pewny transport do Manehattanu...
     
    [shady Clue]
    Ostrze nie zadrapało płaszczyzny, na którą natrafiło, by trafić changelinga z powodu braku występowania na jej powierzchni zjawiska tarcia. Po prostu się na niej ślizgało, jakby było zupełnie tępe i bezużyteczne. Ostrość samego narzędzia nie mogła tu pomóc. Całość zaabsorbowała wyłącznie siłę jego uderzenia.
    Clue w najlepsze bawiła się swoim warsztatem, mając stały dopływ powietrza dzięki zrobieniu sobie małego szybu na powierzchnie w swej kuli pnącego się do góry... Wiedziała jakimi kartami zagrać, by to wygrać i nie bawić się już w nie zabijanie. Jak ją śmiertelnie rani powie trudno. Nie będzie się tłumaczyć przecież że tamta stawiała zdecydowany opór i nie chciała dać się złapać tylko cały czas walczyła z nimi... Miała dość tej zasady i nie zamierzała dłużej się w to bawić w ten sposób... Jej przeciwniczka była specjalistką w broni białej. Miało to jedną poważną wadę i nie chodziło tu wcale o zasięg i jej umiejętności, tylko zupełnie o coś innego. Czego głupia nie brała nawet pod uwagę...
    Złożyła ona strzelbę automatyczną w klasycznym układzie karabinowym na 50 naboi śrutowych w magazynku bębnowym. Całość zostało oparte o zjawisko sprężystości, a kolejne pociski były wypełnione kulkami 8 gramowymi  o promieniu 3mm w liczbie 30... Na swym stanie miał również karabin maszynowy na 120 naboi kalibru 9 mm w magazynku ślimakowym o podobnym zasadzie działania co poprzednie jej konstrukcje. Do każdego zrobiła jeden dodatkowy magazynek... Chciała prawdziwej wojny to ją dostanie... Właśnie składała ostatni przedmiot...
  13. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    Ruszyłam się z miejsca, biorąc swoją poduszkę, by wygodnie oprzeć się o oparcie na łóżku przy ścianie. Nie lubiłam nie robić praktycznie nic. Czas mi wiecznie uciekał, a kiedyś zacznie mi go brakować, będę żałować stokrotnie że nie wykorzystałam użytecznie tej jednej chwili. Nie mogłam marnotrawić tego zasobu. Tylko co ja miałam z nim zrobić, już pomijając temat poszukiwań, bo to było bardziej niż oczywiste... Patrzyłam na niego bez emocji jak to robią drony, gdy przede mną pojawiały się kolejne elementy mojej ulubionej układanki... Kostki rubika piątki... Części zaczęły z kliknięciem wskakiwać na swoje prawidłowe miejsce... Była dość kolorowa i poukładana... Moja pamięć zawsze gwarantowała mi zwycięstwo, bo mogłam się cofnąć po swoich krokach do rozwiązania. Nie o to jednak chodziło mi w tej grze. Musiałam zająć myślenie alternatywną wersją rozwiązania dręczącego mnie problemu. Zaczęłam mieszać kolory... Po pokoju rozniósł się jednostajny szum tasowania w tej ciszy. Gdy skończyłam była w odpowiedniej dyscharmonii... Mogłam zacząć ją układać... Czy to co się stało, tak bardzo różniło się od tej zagadki... Zniknęła między nami pewna nić... Harmonia i zależności...
  14. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    Oglądając spód swojego kopyta, ukradkiem go obserwowałam. Każdy jego ruch... Ucho rejestrowało każde wypowiedziane słowo. Wzrok mój był raczej zmęczony... On by tylko przepraszał wielokrotnie, nie znając umiaru i potrzeby upływu czasu po tym wszystkim... Taka była ich natura. Natura wszystkich kuców, która jest niesamowicie podobna u podstawy. Wszechobecne współczucie. Nie wiem czy będącą ich większą wadą, czy też zaletą... Empatami byli za dużymi w pewnych sytuacjach na mój gust. Mogłam to wykorzystać. Chciałam to wykorzystać, ale miałam nie robić nic w tym kierunku.
    On mówił że mi wynagrodzi krzywdę? Czym... Nic dla mnie nie miało większej wartości, a jego ciała tak bardzo chciałam... że nienaturalną rzeczą było się powstrzymywać przed tym. Changeling żeruje na kucach... To było właśnie to. Pragnienie, które miałam trzymać przez tydzień w szafie, wiedząc o tym i to było właśnie najgorsze. Miałam już takie momenty w życiu, że nie żerowałam z powodu braku czasu, ale wtedy nie mówiłam "chcę" by coś było. Po prostu się działo, bo musiało. Miałam coś powiedzieć, ale z moich ust nic nie chciało się wydostać. Nie widziałam sensu, by cokolwiek zmieniać w tym kierunku. Byliśmy pogodzeni przecież... W teorii...
  15. [375] [Lust Tale [Forest Song]]

    Nie odpowiedziałam mu, leżąc sobie spokojnie i wygodnie na boku, patrząc z absorbowaniem na swoje zgrabne kopytka. Były naprawdę ładne... Zgodnie z jego słowami... Może były prawdziwe i naprawdę tak uważał. Czemu tkwiło akurat to w mojej pamięci i jakoś nie bardzo chciało uciec z niej? Może że było miłe i dość prawdziwe od mirażu wokół mnie, który tworzyłam przez tyle lat... Chociaż zabawił się moim kosztem i miałam na niego... Bądźmy szczerzy focha tak ogromnego, że gdyby go z wizualizować, to nie mieściłby się w tym pokoju parokrotnie... Nie miałam ochoty z nim przebywać, a jednocześnie coś kazało mi zrobić... Nie do końca wiedziałam co. Nie miałam nawet pomysłu, a co dopiero mówić o planie, co dalej począć oprócz poszukiwań. Siedział tam na krześle poza moim zasięgiem na ten moment.

  16. [375] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Nie prowokuj mnie na tym polu, bo przegrasz zawsze i wszędzie... - Smyrgnęłam go jeszcze dwa razy, zanim pozwoliłam się miotełce rozwiać i wrócić energii do mnie w postaci zielonych oparów. Miał dość na moje oko. Zrozumiał swój błąd. - Nie chciałam cię kusić swoją osobą i nie utrudniaj mi tego bardziej niż to jest problematyczne... Wiesz teraz że równie dobrze mogłabym zrobić w tej chwili wszystko z tobą i uszłoby mi to prawie na sucho... - rzekłam zmieniając ton głosu na obojętny. - Jesteśmy kwita i zostańmy na polu utarczek słownych, bo to bezpieczny teren dla nas oboje, chociaż jak dołożysz do ognia od czasu do czasu będzie miło. Byle nie za daleko, bo może się źle skończyć - rzuciłam wstając i przechodząc nad nim przy okazji szturchnąć tylnym kopytem w jego brzuch, tak na ostrzeżenie na przyszłość, zdejmując z niego więzy ograniczające jego ruch. Zajęłam swoje miejsce, na którym urzędowałam wcześniejszej przed całym zajściem z tą różnicą że teraz leżałam na boku, grzbietem do niego. Nie musiał mnie oglądać.

  17. [375] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Teraz to przepraszasz. Myśleć wcześniej nie było łaska? - rzuciłam kpiąco siadając pół metra od jego prawego boku i patrząc na niego z wyższością. Byłam pewna że się nie uwolni od tak... Mogłam w prawdzie usiąść między jego nogami i zrobić z nim wszystko, ale nie chciałam przekraczać pewnej granicy, którą sobie wytyczyłam... Musiałam go pomęczyć w ramach zemsty, właściwy dla siebie sposób i udawać że inicjuję coś innego, by go nastraszyć. Pytanie nasuwało mi się na sam początek jedno: Czy on miał łaskotki. Nie miałam informacji na ten temat, a szkoda. Przydałaby się w tej chwili... Zawsze jednak można było ją zdobyć i to bardzo szybko. Nad jego brzuchem pojawiła się miotełka do kurzu wykonana z czarnych piór.

    - Zobaczymy czy ty również masz delikatny brzuch, a może i kopytka... - mruknęłam z uśmiechem kota z Cheshire przejeżdżając na próbę parokrotnie krańcami piór po jego skórze delikatnej w tamtym miejscu... Oczekiwałam chichotu albo zduszonego odczucia, dzięki któremu mogłabym go po prostu złamać męcząc dalej.

  18. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    - Jakich zasad? - spytałam się z szczerym rozbawieniem... - Powiedziałeś: Nie próbuj wykonywać jakiś prowokujących ruchów na obecnych tu kucach, by nie ściągać na nas uwagi, która teraz jest nam zbędna... Ja powiedziałam: Nie mam zamiaru na nikim żerować... Nie znam otoczenia i długo by wymieniać - przerwałam na dłuższy moment. - Chciałam nie kusić nikogo w tym ciebie, aleś tyś to zrobił i co mam teraz biedna zrobić, gdy zasiałeś we mnie całkiem chcący ochotę tylko dla żartu? O sobie nie wspomniałeś, ani słowem nigdzie... Ja się nie mylę... - Zachichotałam złośliwie wciąż szepcząc mu do ucha po czym podniosłam głowę wyżej, by mówić dalej ale już na głos bardzo poważnie.
    - Klaczy się tak nie robi... Nie godzi się tak robić. Doprowadza nas to do szaleństwa z waszego powodu. Nauczę cię więc jak się za to wysoko płaci... - Stworzyłam cztery długie płachty materiału, którymi chciałam go rozkrzyżować na tym łóżku przywiązując jeden koniec do ramy, a drugi do jego kopyta... Miał znaleźć się na środku łóżka, brzuchem do góry z kopytami rozmieszczonymi na planie litery"X". By go przenieść na miejsce pomagałam sobie lewitacją... Wszystko robiłam z uśmiechem stojąc nad nim... Nie będzie krzyczał, by zwrócić czyjąś uwagę. Zobaczymy co zrobi... Będzie błagał? Za dumny jest na to. Przyjmie wszystko z pokorą...
     
    [Mystical Mask]
    Obróciła ją tyłem do siebie, trzymając ją ciągle w lewitacji, by odsłonić jej nieosłoniętą niczym innym szyję. Kły Mask urosły odrobinę... Nie mogła jej dać więcej czasu na dojście do siebie wiedząc że jest tylko jako tako otumaniona ale wciąż przytomna i przez to niebezpieczna. Musiała się pilnować, gdy chciała wbić się w jej ciało i wyekstrahować z niej tyle energii, tak by ledwo starczyło jej na dalsze życie i nie próbowała czegokolwiek głupiego by ją powstrzymać. Chciała jak najszybciej mieć to za sobą. Miała to zrobić jednym sprawnym ruchem. Opuściła więc tubę i poczuła jej charakterystyczny zapach... 6 punktów materialnych unosiło się wokół jej pasa tak na wszelki wypadek... Już miała zrobić to co chciała i zakończyć tą walkę wgryzając się w jej ciało niepowstrzymana niczym.
     
    [shady Clue]
    Gdy poczuła materię walącą się na nią pancerz zamieniła na bańkę pozwalając się przysypać pod warstwą ziemi. Obserwowała poczynania Sneaky przez ścianę i innych chagelingów mając przy sobie jeden pistolet... Tamta miała drugi a w nim jako tako nie było strasznie wiele energii. Musiała zrobić coś by ją zaskoczyć. Zaczęła kombinować z energią i całkiem sporą ilością części robiąc z niego trzy całkiem różne przedmioty... Utrzymywała stały płytki oddech. Musiała uważać i być dość szybka.
     
    Trójka changelingów na reszcie się przekopało przez zawalisko tworząc niewielki otwór. Był gotowy plan jako że Shady utknęła pod gruntem na ten moment... Mieli zabezpieczyć pomieszczenie, by nie uciekła z przyczyn już de facto osobistych... Związały więc te dwa najbardziej z tyłu energią materię w tunelu przed sobą w całości i 10 metrów za sobą by była jak ciało stałe ~ trudne do przebicia i zawalenia przez to. Całe otoczenie zyskało zielonej poświaty z wyjątkiem pewnej części kupki pod którą znajdowała się pogrzebana siostra. To miało być wejście dla niej... Pozostały ostatni zaślepił płaszczyzną otwór wykopany przez nich jako że tamta dwójka z powodu wielkości tego przedsięwzięcia nie bardzo mogła się ruszyć i walczyć unieruchomiona postawieniem czegoś takiego.
  19. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    Zachichotałam słysząc słowa że lubi mnie drażnić. Żartowniś się znalazł. Zanosiło się i nic nie ma z tego nie wyszło. Taka zniewaga pomsty wymagała i to straszliwej. Mogłam nastraszyć go... Skoro taka była jego gra, to może ja ją mogłam pociągnąć odrobinę dalej, skoro on nie miał już dłużej takiego zamiaru. Mogłam brać to co chciałam, a nie prosić czy kusić, by wziął to sam... Podniosłam się zachodząc go bezpośrednio od przodu. Chciałam by na mnie patrzył w całej okazałości. W moje zielone oczy. Oparłam się przednimi kopytami o jego barki i zbliżyłam się do jego uszka i zrobiłam to samo co on przed chwilą.
    - Ty nie jesteś potworem... - urwałam budując napięcie. - Ja owszem... - rzekłam z pełnym przekonaniem w głosie szepcząc dość zmysłowo łapiąc na koniec płatek jego ucha. Dla większego efektu zwiększyłam napór na jego ciało dość powoli. Chciałam by się przewrócił na miękki materac. Jeszcze nie powinnam na nim leżeć choć nie wiele do tego brakowało. - Miałam nie kusić ciebie. Tyś to zrobił, więc zapłacisz... Skoro chciałeś sam i się wycofałeś. Pomogę ci z tym...
  20. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    A jednak się odważy... Poczułam jego usta najpierw na swoim kopytku, a chwilę później na brzuchu... Dobór słów był niesamowicie prosty, po przez użycie standardowych przymiotników, które prawie każdy by wykorzystał do opisu tych części ciała... Nie spodziewałam się po nim, czegoś bardziej twórczego. Przecież to gwardzista, a nie jakiś arystokrata, czy też artysta mający naprawdę bogaty zasób słownictwa, by mógł godzinami ględzić o tym jaka to nie jestem i zachwycać się przy tym... Zamiast przejść do upragnionej roboty, która zajęłaby mu chwilę bo na więcej nie miałby siły. On się do nich nie zaliczał. Słowa potrafiły pobudzać i to się właśnie ze mną stało...
    - Oj kusisz, a myślałam że to ja mam tego nie robić... Twój wybór... - rzuciłam zanim zdążył zamknąć mi usta. To było ciekawe posunięcie... Tam się go nie spodziewałam... Szybciej na szyi, która była bezpieczniejszym terenem na mój gust niż same usta. Wiedział gdzie uderzyć. Oblizałam je próbując się z nich pozbyć podświadomego dotyku jego warg. Co ja miałam z nim zrobić? Wszystko skazuje na to że ma ochotę i nie wie jak się do tego zabrać. Tak bym pomyślała, gdybym nie znała go trochę dłużej. O co mu może chodzić? Mogłam się przekonać tego na parę sposobów. To dla mnie nie powinno sprawić żadnego problemu. Czy mogłam pociągnąć go dalej... Owszem mogłam i to tylko dzięki jego woli... Kto pierwszy stchórzy. Ja nie miałam hamulców... On? Musiał przecież jakieś mieć ze względu na swoje zasady. Ja obiecałam nie kusić i nie polować. On nasuwa się sam... Prowokując mnie...
    - Kontynuuj proszę... - rzekłam prawie błagalnie, ruszając tylnymi nogami pocierając nimi o siebie parokrotnie. Trochę włosia z podbrzusza zleciało odsłaniając po części to co każda klacz ma w tym miejscu... Oczy nadal miałam zamknięte i nie ruszałam się z miejsca z tą różnicą że przednie kończyny położyłam wzdłuż ciała.
  21. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    Mruknęłam rozleniwiona czując jego gorący oddech na swym ciele... Oj kusił mnie i pewnie doskonale o tym wiedział... Co ja mam z nim zrobić... Pomyślmy... Jak mu pomogę to będzie miał podstawy by powiedzieć że to ja go kuszę i wyjdzie na to że będzie przez to spał na podłodze. Nie chciałam tego ani trochę. Chciałam cieszyć się jego obecnością jak najdłużej koło siebie. Jak zacznę nim dyrygować, co ma ze mną dokładnie robić, wyjdzie na to że zrobił wszystko z własnej nieprzymuszonej woli. Straci wszystkie możliwe argumenty z kopyta. To by mi nawet odpowiadało. Byłabym po za zasadami, bo on by je nagiął, a nie ja. Jak mogłam go zaszokować kończąc całą zabawę momentalnie? Bardzo prosto... Wystarczyłoby kazać odsłonić ogon i kazać wylizać okolice uda. Uciekłby od razu przegrywając przy tym z kretesem. Tu trzeba było nie lada podstępu i kreatywności. Sprawdzając jego zamiary od razu przy okazji.
    - Forest Song mówi: Opisz każdą część mojego ciała w najbardziej romantyczny sposób jaki tylko potrafisz. Obcałowując dany jego fragment przy okazji lub go pieszcząc w inny wybrany przez siebie sposób.. Liczę na twoją kreatywność - rzekłam wydając uśmiechnięta mu polecenie spokojnie z wyraźnie wyczuwalnym pragnieniem i żądaniem. Po tym otwarłam jedno oko na krótką chwilę, zamykając drzwi na klucz dla swojego bezpieczeństwa. Słychać było głośny szczęk zamka, który mógł zwiastować ciszę przed burzą. Większość gości spodziewało się pewnie tego typu hałasów dopiero wieczorem... W tym momencie czekałam na jego ruch. Byłam ciekawa co zrobi ze mną dalej...
     
    [Mystical Mask]
    - Możliwość przytomności obiektu? Niewielka... Zastosowane przeciążenie ponad dwukrotnie większe niż podczas ludzkich szkoleń wojskowych dla pilotów myśliwców... - rzekła do siebie, by po minucie całkowicie wyhamowywać kapsułę i się jej pozbyć. Po tym lewitowała Sandy tuż przed sobą i obserwując ją przez moment. - Chyba ma dość... - mruknęła, wiedząc że po tym powinna cierpieć na zawroty głowy, jeśli jest przytomna... Nie możliwość złapania równowagi z powodu zaburzenia pracy błędnika. Upośledzenie widzenia... Niedokrwienia niektórych obszarów ciała, a jej serce powinno nie wyrabiać z tym wszystkim. Powinna być słaba i ledwo żywa... Zastanawiała się co z nią zrobić chwilę...
     
    [shady Clue]
    Widząc że traci kontrolę nad pistoletami, przestawiła w nich niewidoczne wajchy w środku blokując tym możliwość oddania z nich strzału. Ludzie mieli rację stosując takie systemy w swojej własnej broni. Przydawały się. Dzięki temu mogła skupić się na reszcie, nie bojąc się że zostanie postrzelona przez swoją własną broń... Trzymała nadal ją w swym uścisku nie chcąc dać jej uzyskać nad nimi pełnej kontroli na tyle by wyglądało że z nią walczy i przegrywa na tym polu. Chciałaby żeby właśnie na nich skupiła większą część swej uwagi mającej doprowadzić jej do fałszywej przewagi.
    Siłą woli próbowała powstrzymać ją przed użyciem liny na sobie siłując się z nią na kolejnym polu. Tu jednak nie odpuszczała i chciała ją wykorzystać przeciwko niej... Musiała ją jak najszybciej powalić i to skończyć... Naciągnęła sprężyny w przednich i tylnych kopytach zwiększając tym siły tam zgromadzone, które będą oddane podczas uderzenia. Zwiększało to jej jednorazowo możliwości fizyczne.
    Wybiła się w powietrze by polecieć na nią z prawej jej strony gdzie nie miała sprawnego kopyta i była przez to podatniejsza na ataki. Chciała powalić ją na ziemię jednym potężnym uderzeniem w głowę używając przy tym czegoś w rodzaju jednorazowego młota pneumatycznego i całego skrętu ciała mającego widocznie zwiększyć jej siłę użytą do zadania tego jednego ciosu. [siła ciosu ok. 350kg]
  22. [375] [Lust Tale [Forest Song]]
    Leżałam sobie na łóżku, słuchając szumu wody przez ścianę i jego kroków myśląc co tam teraz robi... Słyszałam jak wyszedł z łazienki. Jak się do mnie zbliża. Miłym zaskoczeniem było usłyszeć jego szept skierowany tylko do mojego uszka. Od razu nasuwało się pytanie: O co mu chodzi?
    - Żeby coś było nieznośne, musi potrwać tyle, by coś zaczęło doskwierać... Ja się czuję dobrze... mruknęła ruszając uchem, by specjalnie połaskotać jego dolną wargę i brodę. Przeszedł mi do głowy głupi pomysł. Nie łamiący zasad... - Wiesz że zaczynasz właśnie bardzo niebezpieczną grę wstępną, na którą sama mam ochotę? - rzuciłam nie chcąc dać mu czasu do namysłu chwytając go w lewitacje i przerzucając umiejętnie na miejcie na łóżku zaraz koło mnie, ale tak by nie stykać się nawet. Miałam zobaczyć jak bardzo odważny jest i czy będzie kontynuował. Czy jednak się spłoszy. Całą operacje przeprowadziłam na wyczucie. Czułam jak powoli opada na łóżku koło mnie i strzelają sprężyny materaca... Dalej miałam zamknięte oczy i się nawet nie ruszyłam, by cokolwiek zrobić. Miałam nie prowokować. Nic by go sprowokować nie zrobiła. Chociaż zapach jego schnącej sierści kusił. - Twój ruch...
  23. [375] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Nie muszę robić sobie urlopu - mruknęłam leniwie przeciągając się, z jeszcze większym uśmiechem na twarzy, że znów z nim wygram w grze słownej. - Już na nim jestem, jakby patrzeć z innego, logicznego punktu widzenia... Tygodniowy celibat mnie czeka, czy to nie wystarczy w twoim mniemaniu? - zwróciłam mu uwagę na ważny mankament całej tej sytuacji, w której to się znalazłam całkiem dobrowolnie. Przecież miałam się nie uganiać za kucami w hotelu, czy polować na niego, co bez problemu mogłabym zrobić nawet teraz. Obiecałam mu bezpieczeństwo z mojej strony... Chociaż sam nawet teraz stworzył mi ku temu dogodną okazje, by złamać całe to przyrzeczenie. Mogłabym tam wejść i zrobić swoje. Nie krzyczałby prawie na pewno jakby zawładnęła nim chwila. Zły dotyk potrafi dużo zmienić właściwie użyty. Dodatkowo czuje się winny naszej sytuacji. Inną sprawą że już by mi nie pomógł nigdy więcej, co nie leży w moim interesie. Musiałby zrobić to dobrowolnie. Wtedy nie obciążałby mnie winą, tylko samego siebie. - Inną sprawą że po prostu cię drażnię, bo lubię...- przyznałam się krzywiąc mówiąc prawdę. Strzeliłam ustami dla lepszego efektu...

×
×
  • Utwórz nowe...