-
Zawartość
534 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Posty napisane przez Socks Chaser
-
-
Socks ruszyła w stronę swojego namiotu.
- A teraz taka lekcja ode mnie.Stójcie grzecznie w szeregu bo Susan się wkurzy i będzie nas łaskotała miotełkami do kurzu.Idę spać.
Socks "wlazła" leniwie do namiotu i położyła się.Po chwili zasnęła.
-
Ale uważajcie żeby z tego jakaś kłótnia nie wyszła -.-.Ja niestety nie mam czym się pochwalić.No ale "Victo" ma jakieś tam supermoce i w ogóle.A Socks Chaser niestety nie ma takowych XD.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jakbym nie wiedziała...
Socks zwróciła się do Dearme.Czuła do niej teraz jakieś małe zaufanie.
- O to chodzi że postoje nie są w porządku.Ja w porównaniu do ciebie chcę stąd się wydostać.
-
Była bardzo zdenerwowana.Armia widm na nich rusza a ta idiotka mówi "Chodźmy walczyć!"?!Tak!Chodźmy walczyć!Niech zginie nam przynajmniej jeden członek drużyny!
- Jak to co?!Susan pobiegła na armię dusz mając gdzieś bezpieczeństwo innych!Jak mam być w drużynie z tą debilką to niech przynajmniej nas pilnuje!"Jestem tutaj by was pilnować!" powiedziała głupia klacz która przy pierwszym spotkaniu strzela do nas i prawie zabija przyjaciela!Geniusz po prostu!
Socks zwróciła się do śmierci.
- A ty może ruszysz zad?Jak mamy gdzieś iść to idźmy.Postoje róbmy gdy trzeba a nie po to by nas trzymać dłużej w tym świecie!
-
Socks Chaser - Equestriański odpowiednik Kennego z The Walking Dead ^^.Nie wiem czemu ale bardzo mi się z nim kojarzy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Socks widząc jak Susan rzuca się na dusze pomyślała jedynie "debilka".Ale będzie kłótnia...Zaczęła strzelać w dusze które atakowała Susan.Gdy chciała ściąć jedną z nich ta od razu ginęła od strzału w głowę.
- To za narażanie nas na niebezpieczeństwo idiotko!
-
Socks gapiła się na nich ze znudzoną miną.
- No i rozwalili namiot!Dobra oblewajcie mnie tą wodą jak musicie!
Socks podniosła kopytka do góry na znak że się poddaje.
-
Socks znowu wychyliła głowę z namiotu.
- Ja to słyszę!
Schowała się w namiocie i zapięła zamek od swojej strony by nikt nie mógł go otworzyć.
-
Socks obudziła się.Śniło jej się że...musi się obudzić.Wychyliła głowę z namiotu.Krzyknęła jak najgłośniej:
- Łohoho!To nie przeszkadzam!
Schowała głowę do namiotu głośno się śmiejąc.
-
Nie obraź się ale moim zdaniem powinien mieć inną grzywę.Spróbuj zrobić go tak żeby bardziej pasował do tego z awatara.I mi się wydaje czy jest wyższa XD?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Socks leżała w namiocie.Nawet będąc w śpiworze było jej trochę zimno.Zastanawiała się kiedy Susan odejdzie.Miała jej już dość podobnie jak Dearme.Przez kilka minut leżała z zamkniętymi oczami ale szybko zasnęła.
-
- Muszą być zaufani.A ja dla paniusi co przy pierwszym spotkaniu prawie zabija mi przyjaciela a potem mówi że jest po to by nas chronić niezbyt ufam.
Socks tylko czekała aż Susan ją zaatakuje.Skoro wcześniej była taka wnerwiona to ciekawe co teraz zrobi.
-
Socks wyciągnęła z torby namiot po czym zaczęła go rozstawiać.Po 10 minutach skończyła pracę i zwróciła się do "Paniusi".
- A ty pewnie ze swoim kochasiem będziecie spać w pałacu co nie?Poduszki ze złotą koronką,najcieplejsza kordła na świecie...a my na powietrzu.Heh.Przydałoby się jeszcze jakie ognisko zrobić!A nie!Szlachta nie ogrzewa się przy takim pospolitym źródle ciepła i światła!Używa do tego kominków no bo w końcu przy ognisku ogrzewa się tylko plebs co nie?
Zaśmiała się.Zachowanie Susan było dla niej tak irytujące że nie mogła się powstrzymać przed zaczepianiem jej.
- Mam nadzieję że spotkamy kogoś milszego.Kogoś kto nie zachowuje się jak cholerna "dama".
-
- Wreszcie!
Socks ruszyła za śmiercią.Nie bała się Susan.Dla niej była ona tylko tepą paniusią która myśli że wszystko jej wolno.Dearme coś rzadziej się odzywała...może to i lepiej.
-
We wszystkich miejscach...XD.Heheszki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Socks chwyciła miotełkę i wyrzuciła ją.
- Nie zamierzam się w to bawić.Mamy wyruszać w TEJ chwili!
-
Socks patrzyła na ten "festiwal badziewia".Nie mogła pojąć sensu tego wszystkiego.
- Cóż za wymyślna tortura!Jak się boję!
Orange straciła przytomność.
- Dobra cucimy ją i idziemy.Nie będziemy tracić czasu na takie głupoty!
-
Nie powiem...gdy zobaczyłam to co się tutaj dzieje to nie wiedziałam jak zareagować ^^.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Socks stanęła przed Śmiercią.
- A kim było to coś?Kolejnym kolegą który najpierw zabije nam kogoś a potem powie że to była próba i pójdzie się schlać z naszym kochanym panem "Jedziemy do Nowego Yorku"?!A ty Susan?!Kim ty jesteś że zamierzasz nam rozkazywać?Jesteś jedynie jakąś paniusią co przylazła nie wiadomo skąd i trzyma się dupy swojego kochasia.Nic o tobie nie wiemy a ty myślisz że od razu możesz nam rozkazywać?Ty nawet nie nadajesz się do oczyszczania mojego SCAR-L z piachu za pomocą brudnej ścierki do podłóg.Znalazła się władczyni!
-
- Ale jeśli będziesz chciał się tam przenieść równie dobrze będziemy mogli nie istnieć.Mogą być tego takie same konsekwencje jak z moim życzeniem.
Socks była zaskoczona tym co powiedział Wave.
-
Ależ WaveXie :C.Wystarczyło powiedzieć że wilkołak nie żyje.
Dla Inki : Przed napisaniem wypowiedzi w takich tematach kopiuję to co napisałam i odświeżam stronę.Jeśli trzeba to zmieniam trochę wypowiedź a nawet wszystko piszę od nowa.Pomaga to ci i innym użytkownikom uniknąć takich sytuacji jak ta ^^.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Co do tego życzenia...nie wiem co sobie zażyczyć!Skoro to odpada to i WaveX nie może się przenieść do czasów Orange bo wtedy też mogą zajść jakieś zmiany.Socks Chaser - Mistrzyni ratowania innych przed wilkołakami!
Socks roześmiała się i spojrzała na wrak limuzyny.
- No to do Nowego Yorku nie pojedziemy.Idziemy dalej!Kierunek - Koniec Podróży!
-
Socks widząc jak wilkołak wyrzuca Ruffian w powietrze natychmiast wyleciała z samochodu.W ostatniej chwili złapała Ruff.
- Nikt dzisiaj nie zginie!
Socks co chwilę ostrzeliwywała wilkołaka.Gdy tylko miała czas zniżała lot by odstawić Ruff.
- A zwłaszcza dobra przyjaciółka!
-
- Dopóki nie będę koniecznie chciała by to życzenie się spełniło to wszystko będzie dobrze.Na Celestię po co się tak bać?A co mogło by się stać?
-
- Jest głupia i agresywna.I nie ma prawa tknąć moich przyjaciół.
Socks ciągle się uśmiechała.Cieszyła się że może wreszcie odpocząć chociaż wolała ruszyć dalej a nie tracić czas na jakiś "Nowy York".
- I chyba już wiem na co wydam moje życzenie.Chcę się przenieść w czasie do 2053!Oczywiście po powrocie do domu.
-
- Aj tam!Chciała powiedzieć że wy chyba się w sobie kochacie a że ja uważam że tak nie jest to powiedziałam że równie dobrze mogła powiedzieć że ja cię kocham i by wyszło na to samo.A ty Ruffian nie musisz się od razu kulić!
Socks nie chciała jechać do tego "Nowego Yorku" ale wszystko lepsze od łażenia po piekle.
-
Socks wsiadła do limuzyny.
- Do Nowego Yorku?Dobra niech będzie...
Usiadła przy Orange.
- Ruuffian...to tak jakbyś powiedziała że kocham OrangeSteel.
-
- Na Celestię możemy się wreszcie zamknąć i iść dalej?!
Socks patrzyła na Susan.
- I zostawić paniusię?
-
Socks odwróciła się do śmierci.
- Możemy wreszcie ruszać?Im szybciej pójdziemy tym lepiej.
-
- Dobra Ruffian może i zła nie jest ale jeśli tylko spróbuje cię tknąć to już po niej.
Socks wpatrywała się w Susan.Idiotka ciągle łaziła a nawet stała jakby była jakąś władczynią.
- I nie przesadzaj z ufaniem jej.Nawet najlepszy przyjaciel może cię zdradzić.
Śmierć was oczekuje.
w Dawne Dzieje
Napisano
Czyżby "Zabawa schodzi na psy.Pora kończyć" ^^?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Socks która się już dawno obudziła chwyciła karabin.Podeszła do śmierci i usiadła przy nim.
- Zabiję cię i tyle?Żadnych kar ani nic?A jeśli cię zabiję to i inni powinni wrócić...