-
Zawartość
714 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
14
Wszystko napisane przez Verlax
-
"Idę tam jutro z rana. Prześpię się tutaj w karczmie. Jak coś, my się nie znamy Mortimer." uśmiechnąłem się.
-
"Signus zostawił list, w którym stwierdził że po pierwsze : "To nie wilkołaki tylko coś innego i ma jakieś konkretne przepuszczenia", po drugie : "ma informatora na zamku któremu można ufać", po trzecie : "idzie porozmawiać z jakimś innym informatorem, również na zamku. Właśnie z tym drugim informatorem coś nie gra, Signus stwierdził że ma "złe przeczucia" i pisze ten list na wypadek gdyby coś poszło nie tak. No i właśnie widać coś poszło nie tak bo jego truchło zostało znalezione w fosie."
-
"Powiedzmy." powiedziałem. "Wygląda na to że lord Karl wygląda na jeszcze bardziej podejrzanego niż wcześniej. Wydaję mi się że rozwiązanie zagadki leży w zamku. Zamierzam się tam udać jutro z rana i potrzebuję twojej pomocy. Wygląda na to że Signus zrobił coś podobnego i właśnie wtedy został zamordowany. Dlatego chce, żebyś mnie anonimowo śledził i jakby przyszło co do czego żebyś zainterweniował."
-
Jedyna rzecz która mu się naprawdę nie zgadzała z tym listem to wampiry. Że niby co, one istnieją? Ale reszta go dość mocno niepokoiła. Czy ten kontakt który miał mi pomóc był tym samym który zakończył życie Signusa? Nie wynikało to z listu dość dokładnie. Ale dobrze wiedzieć że przynajmniej samemu grabarzowi mógł w pełni ufać. A co do kontaktu w zamku... miał już pewne przeczucia kto nim jest. "Bardzo ci dziękuję" powiedziałem do grabarza. "Wydaje mi się, że możesz już pochować wszystkie zwłoki. Jeśli możesz, zrób jakiś ładniejszy grób dla Signusa. Dopłacę jeśli będzie trzeba." Teraz trzeba będzie udać się do zamku. Wpierw jednak trzeba wprowadzić pewne zabezpieczenie, a tym zabezpieczeniem może być Amon...
-
No to teraz zaczęło być jasne dlaczego grabarz nie był zdziwiony. I ja sam nie dziwiłem się już dlaczego Signus mu zaufał, grabarz wyglądał na ponadprzeciętnie inteligentnego. "Bardzo chętnie go przeczytam." powiedziałem, uśmiechając się delikatnie. "Powiedz mi, wiesz może coś o śmierci Signusa?"
-
"Hmm... do czego potrzebne?" zapytałem, próbując ocenić jeszcze raz tą dziwną osobowość. Podejrzanie inteligentny był. Obserwując rany martwego już Signusa od czasu do czasu patrzę za siebie, na swego "gospodarza".
-
Już się naprawdę pogubił. Lord się pomylił, czy specjalnie wprowadził go w błąd mówiąc że zwłoki pochowano? Już teraz było to skomplikowane, a wyglądało na to że zaraz będzie jeszcze bardziej. Rana cięta, więc córka lorda Karla miała rację a sam lord go okłamał. Mimowolnie się wzdrygnął kiedy do jego nosa dotarła woń trupa. Ale cóż, trzeba było to zrobić. Podszedł do ciała Signusa i obejrzał dokładnie tą ranę ciętą.
-
Dziwnie inteligentna wypowiedź jak na kogoś zajmującego się zawodem grabarza. A fakt że nie wyglądał na zdziwionego bądź zaniepokojonego tylko podkreślał jak dziwny był to kuc. I jak śmiałe i inteligentne przypuszczenia! Czy on aby na pewno był grabarzem? "W zastępstwie? Niezbyt. Raczej szukam przyczyn dla którego inkwizytor Signus został zabity." odpowiedziałem. "Mam kilka pytań, lecz wpierw chcę byś mnie zaprowadził do miejsca gdzie go pochowano."
-
Uznał że i tak już wszyscy doskonale znają jego profesję, więc ukrywać się zbytnio nie było trzeba. "Inkwizytor." rzekłem ponuro. "Jesteś grabarzem, zgadza się?"
-
"Świetnie. Tak trzymać." uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. "Udawajmy że jestem tu tylko ja, na wypadek gdybyśmy mieli powrót "wilkołaka". mrugnąłem znacząco. "W takim wypadku, ja pójdę teraz odwiedzić mości grabarza a ty możesz... nie wiem... a rób pan co chceta." w końcu machnąłem zrezygnowany kopytem. "Wrócę jak tylko się dowiem czegoś konkretnego, albo będę potrzebował pomocnego kopyta w wykopywaniu zwłok."
-
"Jeśli sama osoba przesłuchiwana nie chce mówić, przesłuchaj osobę jej najbliższą." wygłosił rzekomą naukę z Akademii Inkwizytorium, nie wchodząc w szczegóły, uśmiechając się delikatnie. "Swoją drogą, ile osób tutaj wie że jesteś inkwizytorem?"
-
"Można tak to nazwać. Powiedzmy że lord wielce nieodpowiedzialnie pochował wszystkie ciała pomordowane w ten jakże brutalny sposób." powiedziałem. "Druga rzecz, która wydaje się dziwna to to, że ten sam lord powiedział że ciała zostały zmasakrowane, natomiast "pewien ptaszek" wyćwierkał że ciała posiadały rany kłute i to takie konkretne." "Niestety, jako że wszystkie ciała pochowano, a na kolejną ofiarę czekać nie możemy obawiam się że trzeba będzie się dobrać do zwłok za wszelką cenę by poznać prawdę." powiedziałem, delikatnie już sugerując co mam na myśli. "A ty się czegoś dowiedziałeś?" zapytałem.
-
Podsumujmy. Lord ukrywa fakty. Na pewno nie było to przeoczenie, słudzy lorda i on sam nie są głupi. Dlaczego miałby ukrywać? Powód mógłby być prosty, to jest lord po prostu nie chciał śledztwa Inkwizycji, niesłusznie się obawiając że "spalimy na stosie kilkadziesiąt lub kilkaset ludzi". Tylko to z drugiej strony również sensu nie miało, bowiem przecież on sam poprosił inkwizytora o pomoc. W każdym razie, nie był z nim w pełni szczery, a to automatycznie wrzucało go do listy podejrzanych. Wygląda na to, że priorytetem powinno być teraz dorwanie się do tych oprawionych przez mordercę zwłok. A to niestety, wymagało wykopanie zwłok z cmentarza co niezbyt się zgadzało z powagą jego instytucji i jego kodeksem moralnym. Ale zanim zacznie na ten temat myśleć, trzeba byłoby sprawdzić co u Amona. Sprawdzić czy udało mu się zaklimatyzować z otoczeniem i czy zebrał jakieś konkretne informacje. Miło by było gdyby się okazało że jeszcze się nie wygadał że jest inkwizytorem, będzie można później ten fakt wykorzystać jakby przyszło co do czego. Tak więc priorytetowo, wpierw sprawdzić co u Amona, a jeśli informacje które się od niego dowiem czegoś nie zmienią, poczekać do nocy i wykopać zwłoki by dokonać na nich sekcji i przeglądu. I jak będzie trochę wolnego czasu spróbować odwiedzić tą piękną klacz... ale wpierw priorytety.
-
Jakkolwiek by chciał i kusiło go, miał dwa powody dla którego tego robić nie powinien. Po pierwsze, nie był pewien jaka byłaby reakcja Lorda Karla na taki czyn. Po drugie, kwestia ze zwłokami była iście intrygująca i nie cierpiała zwłoki ( zachichotałem w myślach zauważając dwuznaczność tego wyrażenia ). Będzie musiał się za wszelką cenę dorwać do jakichkolwiek zwłok. Chociaż... Mentalnie strzelił się w twarz. Klacze naprawdę potrafią zakręcić w głowie. "Bardzo miło by mi było móc poznać cię bliżej, lecz wiedz że póki Królestwo Niebieskie nie zapanuje na tej ziemi, będę musiał poświęcić cały mój czas, duszę i kunszt by sprawę tą rozwiązać. A jak to się stanie..." uśmiechnąłem się znacząco. "... to kto wie?"
-
A teraz dziwnie. Przecież oni widzieli jedne zwłoki które zostały oprawione podobnie. Tylko że jego towarzysz powiedział że nie było tam ran kłutych. A on ufał jemu osądowi znacznie bardziej niż pierwszej lepszej, chociaż dobrze usytuowanej klaczy. Znaczyło to, że żeby się upewnić będzie musiał się dorwać do jakichkolwiek zwłok oprawionych w podobny sposób. A jako że wszystkie były pogrzebane, będzie musiał trochę ubrudzić kopyta... "Rozumiem. Wiesz coś więcej?" zapytałem. Przy okazji, będę musiał się dowiedzieć gdzie pochowano te wszystkie ciała...
-
To że to nie wilkołaki, to był pewien już dawno temu. W sumie, fakt że była ona blisko inkwizytora Signusa też jakoś go za specjalnie nie dziwił. "Proszę, kontynuuj." zachęcił.
-
Dziwne, ludzie sami przychodzą do inkwizytora i chcą mu się zwierzać. Znaczyć to może trzy rzeczy. - pomyślałem. 1. Jeśli chce na kogoś donieść, prawdopodobnie bardzo go/ją nielubi. 2. Osoba donosząca sama jest winna i próbuje odwrócić moją uwagę. 3. Rzeczywiście coś jest na rzeczy. Oczywiście, posegregowane od najbardziej prawdopodobnego do najmniej prawdopodobnego. Przynajmniej według teorii jego wykładowcy z Akademii Inkwizytorium. On sam miał pewne wątpliwości. "Słucham uważnie tych informacji." rzekłem i uśmiechnąłem się.
-
Gestem kopyta zapraszam ją do środka. Rozglądam się po pomieszczeniu szukając wina by ugościć klacz jednak niestety nie znajduję. "Witam panią." mówię wracając wzrokiem do niej, czekając aż poda mi powód swej wizyty.
-
Odwracam się powoli. "Wejść!" powiedziałem głośno, uważnie obserwując drzwi.
-
Miał wielką ochotę powiedzieć mu jak bardzo idiotycznym aktem było pochówek wszystkich ciał ale się powstrzymał. Na kim teraz niby miał przeprowadzić sekcję by poznać więcej szczegółów? Będzie musiał czekać na kolejną ofiarę... Przy okazji, trzeba będzie zachować w tajemnicy że jest nas tu dwóch, na wszelki wypadek gdyby lord byłby zamieszany. W końcu Amon się chyba jeszcze nikomu nie przedstawił jako inkwizytor, będzie można to wykorzystać... "Bardzo dziękuję panie. To już wszystko."
-
Co mu tak szybko było do zakończenia tej rozmowy? "A może waszmość powiedzieć, czy podobne morderstwa nie zdarzały się już wcześniej? Co zrobiono z ciałami pomordowanych?" zapytałem.
-
"Zwykle jednak inkwizytorzy nie zajmują się sprawami morderstw, nawet tak brutalnych dopóki nie ma wskazówek mogących świadczyć o ingerencji czarnej magii, herezji bądź innego plugastwa. Czy ten właśnie inkwizytor znalazł jakieś dowody na to?" zapytałem.
-
Zrobiłem delikatny ukłon. "Zgadza się, panie. Jestem Dostojewski, inkwizytor Jego Ekselencji biskupa Hez-hezronu." przywitałem się. "Raport jaki dostarczono kancelarii na temat tego co się tu wydarzyło... uznajmy go za niewystarczająco pełny." zaczął, używając tonu grzecznego, acz stanowczego. "Powiedz mi, co tu się właściwie wydarzyło?"
-
Czy ja naprawdę jestem taki piękny że ktoś pomylił mnie z kobietą? Nawet nie wiem czy uznać to za komplement czy nie... "Amon, wydaje mi się że powinniśmy się rozdzielić." rzekłem do towarzysza podróży, starając się by Mello mnie nie usłyszał. "Proponuję bym ja porozmawiał z lordem, zaś ty będziesz mógł przesłuchać ludzi przy zimnym piwku. Przy okazji, jest tutaj osobny oddział Inkwizytorium?" zapytałem.
-
"Prowadź do lorda." rzekłem. Dziwne przy okazji że nic na jego temat nie pamiętam... nawet nie świta mi delikatnie w pamięci.