* Zauważyła jak Violetta patrzy na nią z niechęcią*
- Nie rozumiem o co chodzi.... Może ma na pieńku z tutejszymi wilkami? Nie dbam o to. Z tam skąd ja pochodzę niema wampirów.
Loca przechadzała się i wykorzystywała wolność. Nagle zadzwonił do niej numer zastrzeżony.
- Ha- halo
- Masz to?
- Mówiłam ci zbieram informacje na ich temat.
- Pamiętaj o sekwencji A16
- Nie jestem pewna, ale chyba mam podsłuch. Prawie zniszczyłeś moją przykrywkę.
- Przekaż mi je!
- Jeszce nie nazbierałam wystarczającej ilości informacji o nich. Muszę jeszcze zostać pod przykrywką żeby wyciągnąć więcej.
- To jest potrzebne dla twojej armii...
- Wiem....
Głos w słuchawce zamilkł.
-Muszę znaleźć sposób o wyciągnięciu z nich informacji. Ale jak?
*Oczy jej się zaczęły świecić ze złości. Tupnęła nogą, a obok niej wyrosła skalna ściana. Tupnęła jeszcze raz i wielkie pnącze owinęło Jacoba skutecznie go zatrzymując. Potem gwizdnęła i zbiegły się do niej okoliczne dzikie zwierzęta gotowe wykonywać każdy jej rozkaz*
- To tylko moje magiczne umiejętności. Mam jeszcze inne.....
*Warknęła*
- Nie radzę ci mnie prowokować!
Witaj!
* Również spojrzała podejrzliwie na Jacoba*
- Nie ufam takim typom.
*Przyjęła czterołapną formę, ale wciąż nie było to samo co magiczny wilk*
- Nie lubię tego ciała. Wydaje mi się, że mam chęć zabicia wszystkich dookoła...