delet this
Brony-
Zawartość
71 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez delet this
-
Loca wyczarowała schron z bloków skalnych i zabrała do niego okoliczne zwierzęta. - Jako ostatni wilk natury mam obowiązek je chronić !
-
- On może być niebezpieczny! I co z tego, i tak jest słodki...
-
-Aw. Smoczek jaki słodki. Dawno żadnego nie widziałam! (To jest ta przygoda?)
-
Whaaat? Lubi to coś co się fajnie kręci :3
-
Powoli i skulona podchodziła do miejsca hałasu... - Co-co się stało?
-
- Widzisz Jacob, każdy magiczny wilk ma swoją "ciemną" i "jasną" stronę. Tylko medalion pozwala na pełne kontrolowanie obydwóch. W obecnej chwili ta pierwsza próbuję przejąć kontrolę. Nie mam wtedy wpływu na nic co robi. Przyglądam się tylko bezczynnie...
-
(Może da się ciebie zabić światłem :3 Dym zaczął okrywać ją w całości. Oczy błysnęły dzikością. A jej głos zaczął się zmieniać na mroczniejszy. Nabrał lekkiego echa. Roślinne znaczenia na jej ciele zanikały, a na ich miejscu pojawiały się ostre jak szpikulce ciernie. Dyszała patrząc się na nich. Warknęła. Po chwili ocknęła się i rzuciła na ziemię. Dym zszedł. Ustawiła się w koncie i kołysała się mówiąc: - Ja nie mogę tak żyć.... ja nie mogę tak żyć....
-
Widziała przelotne spojrzenie Jacoba. Prychnęła. Podeszłą do starca i zaczęła zagadkowo mu się przyglądać...
-
(Facepalm. Fajnie.że napisałeś xD)
-
- Proszę opuście broń. Ja chcę z wami pogadać.....
-
- Tak tylko będę żyć całe 1600 lat. Mało.... W jej oczach zabłysnęło światło, a dym powrócił.
-
- Są nieśmiertelni i jeszcze mają problemy. Głupcy!
-
-I tylko z tego powodu takie zamieszanie? Ty to masz poważne problemy....
-
Loce na łapie znowu pojawił się dym. Zignorowała to i pobiegła zobaczyć co się stało.
-
Spojrzała się na Jacoba. - Czyli nie tylko ja mam ciężkie życie.
-
- Przepraszam. Teraz rozumiesz czemu muszę znaleźć ten medalion? Ciemna strona mnie się odzywa.....
-
- Idę spać. Jakby mnie ktoś szukał będę we własnym koszmarze....
-
- Do czasu. Nie widziałaś co się ze mną działo sekundę temu? Szepnęła z żalem w głosie.
-
Loca szepnęła z oddali. - To nie wasza wina... sama jestem sobie winna.... Po prostu jestem potworem.....
-
Ban bo zdradź mi ją.
-
- Ją już dzisiaj nie mogę. Ide spać. Przynajmniej dzięki mnie ktoś nie będzie głodny. Poszła w odmety lasu. Było ją widać, ale ona się nie zbliżała.
-
Bqn bo wat?
-
Ban bo Guilmon jest Kawaii.