Mój znajomy z klasy rzucił się pod pociąg.
Nikt nie wie czemu, ale powstała pewna hipoteza, nie wiem czy chcę wam ją przedstawić. Podobno na TVN24 leci już ta informacja na pasku i na ich stronie udało nam się znaleźć taką informację, pełną czystych i rzetelnych faktów. Na fakt.pl też jest taka informacja.
Rano po szkole rozeszła się taka informacja, że chłopak zaginął. Chcieliśmy go iśc poszukać. Nie udało się...
Cholera to był straszliwie nieśmiały chłopak. Zawsze uprzejmy, mówił "smaczengo" na stołówce, otwierał drzwi dziewczynką. Nic nie mówił nigdy, strasznie małomówny...Nie miał przyjaciół, jedyny jego znajomy to kolega z ławki, którego znał z podstawówki. Nie wiadomo jaką miał sytuacje w domu, nawet gdzie mieszkał....Kurwa do mnie to wciąż nie dotarło i cała się trzęsę. Każdy z kklasy go szanował, było go nam szkoda bo nic nie mówił.
Przepraszam za błędy wciąż jestem w szkouk....
Możliwe że usłyszycie o nim w wieczornym wydaniu wiadmości...