Skocz do zawartości

Tarreth

Brony
  • Zawartość

    2317
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Tarreth

  1. Major musiał się poważnie zastanowić nad kolejnym ruchem. Od tego bowiem zależało życie jego i wszystkich jego ludzi. Czuł spojrzenia ich wszystkich. Żołnierzy, ludzi. Sług Imperatora. Czuł tą narastającą presję i odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Czuł ciężar dowództwa... Lecz nie tylko. Za każdym razem, gdy czuł to wszystko, czuł także obecność Nieśmiertelnego Pana, siedzącego na Tronie Terry. Czuł jego wzrok na swojej osobie, jego dłoń na swoim ramieniu. Czuł, że on i jego ludzie mają Jego wsparcie. I mając Imperatora po swej stronie - nie mógł przegrać. Jednak nie mógł głupio wydać rozkazu do ataku. Musiał to przemyśleć. Nie miał zamiaru z nikogo robić kozła ofiarnego. Nie chciał nikogo poświęcać... Jednak ktoś musiał ściągnąć uwagę tych śmierdzieli. Z ciężkim sercem odezwał się do komunikatora. - Erica, przygotujcie się. Wchodzicie pierwsi, jako dywersja. Dużo huku, wybuchów i gleba, żołnierze. Orkowie mają się do was odwrócić. Wtedy my wejdziemy. Mamy większą siłę ognia, więc postaramy się ich jak najszybciej unicestwić. Będziemy celować wysoko i tylko tam, skąd słychać głosy orków, ryczących na was. Postarajcie się być w miarę możliwości ukryci, by was nie zauważyli, bądź nie dorwali od razu i pamiętajcie - nie dam wam tu zdechnąć. Imperator z wami - czekał tylko na potwierdzenie odbioru rozkazu i odwrócił się do swoich ludzi. - Celować wysoko. Granaty dymne. Miotacz ognia tylko po rozpoznaniu wroga. Czekamy na ruch Erici. Pamiętajcie, ludzie. Ich życia zależą od nas. Nie spaprajmy tego - po tych słowach, gestami ręki nakazał rozstawić się żołnierzom w pewnej odległości od bramy, niektórzy mieli paść na ziemię, inni kucać, bądź uklęknąć, by byli niżej. Po rozwaleniu bramy miały wlecieć granaty, potem miotacze ognia - następnie orkowie mieli poczuć, czym w istocie jest Młot Imperatora.
  2. Księżniczki są Naszą Tarczą! Sa naszymi Obrońcami! To im przysługuje miano Imperatorek.Fałszywy Imperator? Heretyku...

  3. Ta większa ma słońce i księżyc. Tak, to moje.
  4. Użytkownicy, Mam dla was... niekoniecznie dobrą wiadomość. Od Inkwizycji. Oto ona: http://www.youtube.com/watch?v=Z3qKijaeFSA Akcja ma pełne poparcie administracji i moje osobiste błogosławieństwo. W imiona Księżniczek, niech się stanie. W imię Księżniczek! ~ Arjen.
  5. Ja mam tylko pytanie... CZEMU http://4.bp.blogspot.com/-xX1DQ5CL2Pc/URmTiOV0W2I/AAAAAAAABGw/92LePlH0QRs/s320/001.jpg NIE JEST MOJE?! Czemu nie mam jakiegoś złotego wieńca laurowego? T_T Obrażę się i spalę całość. Nie ja decyduje Ale, jeśli chcesz to znajdziemy ci coś lepszego. ~ Ins.
  6. Moi drodzy, Pragnę reanimować tą... sesję? Grę? RPG chyba... Jednak do tego potrzebuję więcej, niż tylko jedną propozycję od użytkownika. Dlatego... To, co się działo, macie w moim poście. Czekam na wasze! Wielki Avatar Tarreth.
  7. Tarreth

    Listy do Księżniczki

    Coraz więcej listów trafia do Jej Majestatu! Nie wyobrażacie sobie, jak Pani Dnia cieszy się, gdy nadchodzi taka poczta! Jednak powrócę do listów... oto treść listów odpowiadających: Hoffnerze, Prawda jest taka, że bardzo łatwo można paść ofiarą zwykłego uprzedzenia. Pierwsze wrażenie, tudzież seria wydarzeń może skazać nas na taką, a nie inną opinię w oczach innych... Nawet, jeśli nie jest to zgodne z prawdą. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo wtedy jest trudno dogadać się z kimś takim, przekonać go, czy po prostu żyć obok. Jednak pamiętaj, ze nigdy nie jesteśmy bezsilni! W takich chwilach trzeba pracować na zmianę swojego wizerunku. Jeśli nam zależy, osiągniemy cel, a inni ujrza nas takich, jakimi jesteśmy naprawdę. Niestety, jest to jednak ciężka sztuka, wymagająca czasu i odpowiedniego podejścia. Bardzo łatwo można bowiem zamienić takie akcje w prawdziwą katastrofę - dla nas samych - a tym samym wręcz pogorszyć nasz wizerunek. Dziękuje za Twój list i mam głęboką nadzieję, że Twój przyjaciel osiągnie sukces. ____________________________________ Witaj, drogi Cygnusie! Przede wszystkim pragnę powiedzieć, że zawsze Cię wspieram. Nie zawsze to możesz odczuć, a w większości przypadków nie oglądam Twoich zmagań na własne oczy, jednak nigdy nie zapomniałam, że jesteś jednym z moich najlepszych uczniów. Z przyjemnością pomogę Ci, jak tylko potrafię. Dobrze robisz, uważając na siebie i swoje nastawienie do świata. To zawsze pomaga utrzymać stabilność i potrzebną siłę, by przetrwać próby... Których Ty masz wiele. Jednak zaczynając od początku: Wiesz już doskonale, że zazdrość jest destrukcyjna. Cieszy mnie, że wyciągasz nauki z historii - nawet, jeśli jest to historia, która nie tyczy Twojego świata. To dobry początek. Jednak początek nie zapewni sukcesu na końcu. Posłużę się przykładem mojej ukochanej siostry: Jej zazdrość wobec mnie i całej uwagi, jaką nasi poddani mi oddawali nie zauważyła, jak wiele ona daje ich życiom. Podczas, gdy ja daję im dzień, energię i działanie, ona oddaje im odpoczynek. Odpoczynek jest niezmiernie ważny w życiu każdego. Odpoczywając, nabieramy sił. Odpoczynek jest nierozłączną częścią życia, którą winniśmy adorować równie mocno, jak możliwość otwarcia oczu rano, by powitać dzień. Jednak moja siostra była zaślepiona tym, że to podczas mojej zmiany, kucyki rozmawiały, śmiały się, ucztowały, bawiły się. Zazdrość i gniew nas zaślepia. Zawsze. Podczas, gdy ona zajęta była dostrzeganiem, co posiadał dzień, a czego brakowało nocy... Nie zauważała, że noc daje równie wiele. To właśnie nocą kucyki obserwowały niebo, którego delikatne piękno zapierało dech w piersiach. Robiły to nocą, gdyż dzienne światło je oślepiało. Nie były w stanie ujrzeć tego, co było tak doskonale widoczne nocą. Ta zwykła, jedna rzecz... Rodziła naukowców, artystów, poetów. Wspaniałe osobistości, o których dzisiaj młode kucyki czytają w książkach. Pamiętaj, że Twoi przyjaciele są nimi, bo Cię doceniają. Nawet, jeśli Ty tego nie widzisz, jeśli tego nie okazują, to są z Tobą, bo Cię doceniają. Zmuszając się do czegoś nic nie osiągniesz. Stworzysz wręcz sztuczną atmosferę i nie daj losie rywalizację. Pomyśl o tym. Co do waszej gazety... Tak, słyszałam o tym. Smutne, jednak po tym, co mi opowiadał Tarreth... To trochę nie dziwię się takiej postaci rzeczy. Sama się zastanawiam, czy bym tego nie porzuciła po czymś takim. Jednak, co do sporów... Swoich znajomych, przyjaciół... Trzeba czasem chronić nawet przed nimi samymi. To bywa bolesne, trudne... Jednak jest to konieczne. Nigdy nie porzucaj tego, w co wierzysz, nie okłamuj siebie. Przedstawiaj swoje punkty widzenia, lecz ich nie narzucaj i jestem przekonana, że na tym nie ucierpisz. W końcu tylko osoby, które Cię znają i cenią, dostrzegą Twoje intencje, prawda? Nie posiadam recepty na złoty środek. Jedyne, co mogę powiedzieć, to najlepsze, co możesz zrobić dla siebie i swoich przyjaciół, to walczyć o to, w co wierzysz. Bowiem wierzysz w przyjaźń. Wtedy z pewnością powinieneś otrzymać spokój ducha, jak to mówicie. Bądź sobą. Zdecydowałeś się zmienić na lepsze. I wychodzi Ci to. To oznacza, że zawsze taki byłeś, tylko nie zdawałeś sobie z tego sprawy, miałeś inne nawyki. Mam nadzieję, że pomogłam Ci zrozumieć pewne rzeczy. Czekam z niecierpliwością na kolejne listy, Łabuńdziu! ___________________________________ Hole Hooves, O przyjaźń należy dbać. Twój przyjaciel to Twój skarb. i duma nie jest tym, co powinno brać pierwszoplanowy udział w waszych relacjach. Jednak uważaj, bo bycie uległym może sprowadzić się do bycia ofiarą. Szanuj innych tak, jak szanujesz SIEBIE. ___________________________________ Celly, Otrzymałaś jedną z najważniejszych lekcji życia: Poczucia własnej wartości. Bez znajomości siebie, zdefiniowania, kim jesteśmy... Możemy wpaść w wielkie kłopoty. Ulec. I wtedy jest niestety za późno. Trzeba być silnym. Nasza wewnętrzna siła sprawia, że jesteśmy, kim jesteśmy, a nasi przyjaciele widza w nas swoją opokę. Jestem z Ciebie bardzo dumna. __________________________________________ Wszystkie listy podpisała Jej Wysokość Księżniczka Celestia. To był mój zaszczyt, móc odczytać wam słowa mej Pani. I dumny jestem, widząc wasze postępy.
  8. Major skinął głową. - Pozwolenie wydane - odparł - Tylko uważaj z tymi zabawkami. Jak coś dmuchnie, albo zabraknie wentylacji, to możecie się tam udusić. A spróbujcie tylko mi tam zginąć i spieprzyć robotę! - znów pogroził palcem. Był oficerem, wymagał dyscypliny... Jednak lubił też ojcowac swoim żołnierzom. W końcu to była taka jakby jego druga rodzina. Po ostatnich ostrzeżeniach, major odwrócił się do żołnierzy. - Nie traćmy czasu. idziemy spokojnie, przeszukując każdy zakamarek tej dziury, aż wejście do naszego celu będzie w zasięgu wzroku. Wtedy czekamy na sygnał Erici i przygotowujemy atak. Zwiadowcy przodem, dwuosobowe grupy. Reszta swoje miejsca zna. Nie ma na co czekać, ruszajmy! - Jeszcze raz spojrzał na Ericę. Była prosta, ale utalentowana i dzielna. I prawdopodobnie była twardsza od sporej części 114 pułku. Walcząc z wrogiem nie mrugała, chyba... że puszczała oczko jakiemuś gwardziście, któremu ocaliła zad. Jednak wciąż była człowiekiem, który stawał przeciwko zielonoskórym. Poczekał, aż nowo mianowana dowódczyni drużyny uderzeniowej spojrzy na niego, po czym skinął głową z troską. - Uważajcie, dzieci. Dłoń Imperatora spoczywa na waszych ramionach. Nie jesteście sami - błogosławieństwo... Nieformalne, troskliwe. I potem odwrócił się i znów ruszył, prowadząc swoich ludzi do punktu dowodzenia, gdzie prawdopodobnie mieli spotkać się z przeznaczeniem. Cały szturm mógł polegac właśnie na tych ruchach. Na wysłaniu grupy w niebezpieczne tunele, by samemu ściągnąć uwagę wroga. Zasadzka musiała się udać. Czujny, Iroh nasłuchiwał i wypatrywał zagrożenia. Ha! Nawet weszył dookoła - w końcu orkowie nie należeli do zbyt czystych...
  9. Tarreth

    Ogłoszenia

    Kochani, Myhell zrezygnował z funkcji Avatara Księżniczki Celestii. Bardzo dziękuje mu za wkład w dział, to w dużej mierze dzięki niemu ten dział żyje! Szybko znalazłem godnego zastępce na jego miejsce! Jest to... Insomnia! (Ależ zaskoczenie, nie?) Przywitajcie ją gorąco i wspierajcie tak, jak ja to będę robił. Era niebleknącej świetności działu bedzie trwać! Wielki Avatar Tarreth.
  10. Tarreth

    Co by tu jeszcze...

    Jeśli chodzi o uniwersytet, to nie moja brocha. Kompletnie. Stworzony został autonomicznie ode mnie, bo mnie to nie interesowało specjalnie xD Ale, jak są chętni... Dalej... Te zawody i multisesję... myslę nad tym. Zwłaszcza nad sesją. Ale w moim wypadku to wymaga czasu, by wymyślić coś oryginalnego.
  11. Po naradzie z samą Inkwizycją, której autonomia pozwala im na częściowy wkład w załogę swego urzędu, doszliśmy do wniosku, że potrzebnych będzie dwóch Inkwizytorów. I dziś ogłaszam, kto dostąpi zaszczytu oczyszczania forum z heretyckiego plugastwa spamu, trollingu i gimbazy. Są to: - Airlick - Draques. Dziękuję wszystkim, którzy pragnęli włożyć swój wkład w życie i porządek na forum - bardzo to doceniam. Gratuluję nowym Inkwizytorom! Niechaj wasze czujne spojrzenia wyłapią wszelkie przejawy hańbienia tego forum. W imię Księżniczek.
  12. Tarreth

    Co by tu jeszcze...

    Ja się Uniwersytetem nie zajmuję. Myhell jest tam szefem? A może Mike? A może... TY CHCESZ? Co do multisesji, to one nie rosną na drzewach, muszę się zastanowić.
  13. Aprobuję ten fanfik raz jeszcze! Hm... Może jakoś wyjaśnisz mi, jak te grzyby się rozwijają itd? Znaczy się, bo nie wiem, jak to jest z tym "rośnięciem" orków.
  14. Major chrząknął, odwracając się. Musiał się dobrze zastanowić nad kolejnym ruchem. Zielonoskórzy znani byli z tego, że podróżowanie rurami, kanalizacjami, wentylacjami i innymi drogami, których człowiek nie odwiedza mają opanowane. Co za tym idzie, istnieje wielkie ryzyko napotkania takowych w kanałach serwisowych. Jednak... Użycie ich może dać element zaskoczenia. Coś, czego zielone pokraki się nie spodziewają. Odpowiednio wymierzone ataki mogą przechylić szalę zwycięstwa na stronę gwardii imperialnej przy ataku na centrum dowodzenia. - Te kanały prowadzą do centrum dowodzenia? Jeśli tak, to ustalcie kontakt ze mną - oznajmił major, odwracając się do Erici - Weźmiesz ze sobą 15 ludzi i kapłana maszyn. Twoje oko pozwoli wyeliminować ewentualne zagrożenie szybko. Zwłaszcza z tą zabawką. Masz jakieś życzenia, dotyczące składu twojej drużyny? - słowa skierował do strzelca wyborowego 114 Cadiańskiej. Dumnie wypięty, oczekiwał stosownej postawy od swojego żołnierza, którego akcje mogą wręcz zależeć od powodzenia całej misji. Musiała być świadoma ryzyka, jakie podejmie i wagi swojej misji.
  15. Tarreth

    Listy do Księżniczki

    Cygnusie, Życie stawia przed nami wiele wyzwań, którym musimy sprostać. Wiele razy możemy ugiąć się pod ciężarem ogromu spraw i problemów, jakie nas dotknęły, lecz - tak, jak zauważyłeś - w walce nie jesteśmy sami. Nasi przyjaciele, rodzina, osoby dobre pragną nam pomóc. Przyjaźń, a nawet miłość wymaga od nas trudnej umiejętności. Jest to umiejętność walki o dobro tych, na których nam zależy. I wymaga ona poświęceń i bolesnych kroków. Tak, jak ja - kiedy poświęciłam swoją więź z Elementami Harmonii, by uratować moją siostrę i cały świat przed Koszmarem. To było dla mnie bardzo trudne, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Bronić naszych bliskich nawet przed nimi samymi. To chwalebna, jednak niestety trudna i bolesna sztuka. Z czasem jednak zaowocuje - nawet, jeśli przyjdzie czekać na to tysiąc lat. Cieszę się, że mogłam przeczytać ten list, mój uczniu. Twoje postępowanie napawa mnie wielką dumą. Księżniczka Celestia.
  16. Tarreth

    Co by tu jeszcze...

    JA JA JA! Ja zrobię cos z księżniczką. TUTAJ W REGNUM SOLIS.
  17. Major przyjął raport z kamienną twarzą. - Może, a może nie. Nie zauważyliście nic, co by mogło o czymkolwiek innym świadczyć? Orkowie nie są zbyt bystrzy, więc i zostawianie śladów mają opanowane - odparł Iroh, odwracając się do żołnierzy, jakby chciał sprawdzić ich stan. Czekał na odpowiedź Zgreda. Gdy ten mu jej udzielił, Iroh zadał jeszcze jedno pytanie, tym razem kapłanowi maszyn, który znał pewnie cały kompleks. - Z punktu dowodzenia do zbrojowni w teorii zawsze powinna być krótka droga, by móc się szybko uzbroić, tudzież zapewnić ochronę zapasom amunicji i broni. Czy jest tu coś takiego, czy musimy się wracać, a ten korytarz jest ślepy? - wszystko trzeba było pomyśleć. Szturm szturmem, ale nie wolno wpadać w pułapki i iść ślepo przed siebie. To tak, jak puścić cały regiment prosto w pole minowe.
  18. - I nikt nie znajdzie nas niedoskonałych - odparł sierżant z dumą i wyłączył przekaz. Następnie wziął swój hełm i wyszedł z pokoju i zamknął go. Chciał znaleźć swych braci. W tym celu zmierzał w kierunku , w którym widział ich po raz ostatni. Chciał z nimi porozmawiać, pomodlić się, opiewać chwałę Nieśmiertelnego Imperatora - możliwie w jak najliczniejszym gronie wiernych. Po drodze pytał różnych ludzi, obsługę okrętu, żołnierzy, mechaników, gdzie są jego bracia i przy okazji zapraszał wszystkich do kaplicy Imperatora wewnątrz okrętu, gdzie odbędą się nabożeństwa. Żaden Biały Rycerz nie odmówiłby okazania swego uwielbienia wobec Imperatora. Gdy jeszcze mógł się tym dzielić z innymi, to był już prawdziwie szczęśliwy.
  19. - Naturalnie - odparł major, wykonując lekkie skinienie głową - To zakładał plan, w wypadku braku możliwości podglądania wroga. I tak też z tego wynika będzie - gdy ponownie dotarli do holu z rozwidleniem, Iroh ponownie zerknął na drogowskazy. Plan prowadził do miejsc kontrolnych, ale majora martwiła istniejąca zbrojownia. Skoro była, to orkowie z pewnością się do niej dobrali i coś majstrują - albo zmajstrowali. Wielka szkoda by była, gdyby jego ludzie wpadli w jakąś pułapkę. I trzeba było temu zapobiec... Poza tym, może znalazłoby się tam coś ciekawego? - No dobra, ludzie. Czas nagli, ale nie rzucę wami w orków, którzy mogli się uzbroić w sprzęt Imperium. Z tego tytułu obieramy kierunek na zbrojownię właśnie. Może uda nam się dojść do czegoś... I przygotować. Jak mówiłem: Widmo i Zgred przed resztą. Zasięg wzroku. Meldować o wszystkim, co jest podejrzane. Reszta zna swoje zadania. Jeden snajper, 5 granatników, 5 karabinów plazmowych,dwa miotacze ognia: włącznie z wymienionymi 25 ludzi zostaje tutaj i organizuje obronę pod dowództwem trzech sierżantów i pomocą jednego z kapłanów maszyn. Zapewne i oni będa potrafili uruchomić te ustrojstwa, które wam pomoga. Musimy mieć jakiś punkt zaczepny, a za daleko jesteśmy od głównych sił. Macie te swoje cacuszka i całe Tactica Imperialis, by zrobić z TEGO miejsca punkt obronny. W razie taktycznego odwrotu zwabimy zielone ryje w pułapkę. Reszta, wymarsz - rozkazał, wytłumaczył i machnął ręką na znak wymarszu. Teraz trzeba polegać na umiejętnościach zwiadowczych dwójki i ewentualnie ich szybkich nogach, oraz celności żołnierzy, którzy zasypią ewentualnych orków promieniami lasera, strumieniami ognia, kulami plazmy i granatami. Major trzymał się lekko z przodu, acz nie na samym czele. Ustępował miejsca żołnierzom, których broń wymaga czystego pola. Ściskał w dłoni szablę i był gotowy do obrony swoich ludzi.
  20. Tarreth

    Listy do Księżniczki

    Keyhole, Pamiętaj, że przyjaźń jest jedną z najwspanialszych rzeczy, jakich można doświadczyć i jest zaiste jedną z najpotężniejszych mocy! To właśnie przyjaźń potrafi nas utrzymać silnych, kiedy my sami siły nie mamy. Bowiem nie jesteśmy sami z naszymi trudami. Jest ktoś, kto chce nam pomóc, odciążyć nas. Jest ktoś, dla kogo nasz los obojętny nie jest. Jednak skarb ten wymaga pielęgnacji. Bez dbania o swoich przyjaciół, można ich utracić. Więzi mogą zostać zerwane, a ponowne ich nawiązanie jest trudne. Dlatego tym bardziej przepełnia mnie radość na wieść, że wasza przyjaźń przetrwała tą próbę. Pamiętaj: NIC nie jest na tyle cennego, by zapłacić za to swoimi przyjaciółmi. Księżniczka Celestia.
  21. Dumny z postawy młodego żołnierza Corrison uśmiechnął się ledwo widzialnie, jednak nie dając po sobie poznać zbyt wiele. Zamiast jednak zasalutować mu z powrotem, major odwrócił się ponownie do kapłana maszyn. Jego postać wciąż napawała wojskowego lekkim niepokojem. Widział wielu kapłanów maszyn, ale za każdym razem czuł tą samą, dziwną niepewność, jakieś dreszcze na plecach. To nie byli już ludzie. - Te działka przeciwpożarowe z pewnością mają jakieś czujniki ruchu, bądź kamery. I zakładam, że jesteś w stanie się do tego dobrać, tak? Przydadzą nam się oczy tam, gdzie ich jeszcze nie mieliśmy. Cokolwiek. Co jesteś w stanie zrobić? I jeszcze jedno... Co jest w laboratoriach? - spytał, po czym wykonując jedynie ruchy dłonią, nakazał przekazanie miotacza ognia swoim ludziom i dać w zamian cokolwiek innego użytecznego. Możliwości miotacza ognia mogły być nieocenione podczas prób oczyszczania tego kompleksu z zielonoskórych pokrak. Czas naglił. Po wymianie ekwipunku trzeba było ruszać. - Kapłan maszyny w centrum. Rupert, jeśli cokolwiek skoczy na tego... Człowieka, skacz na to. Znając ciebie... Reszta zna swoje miejsca. Widmo, Zgred. Jesteście pierwsi w kolumnie. Uwaga na wszystko i meldować nawet o tym, że pierdnęliście. K***a, a ja nie mam żadnego pistoletu... W drogę - machnął ręką i tak miał rozpocząć się wymarsz. Cel: Hol z rozwidleniem dróg.
  22. Sarius nie widział sensu, by kontynuować. Skinął głową na pożegnanie i odszedł bez słowa. Minął wszystkich, nawet swych braci. Chciał być sam. Zamknąć się w swojej kwaterze i modlić do Boga-Imperatora. Chciał także... Porozmawiać z Wielkim Paladynem (Kapitan) herbu Szkarłatnych Łez, którego to symbol nosił na lewym naramienniku. Musiał się z nim podzielić ze swoimi przemyśleniami, dowiedzieć, jakie kroki podejmie zakon wobec tego, co on mu powie. Cicho przekroczył próg swojej kwatery i zamknął ją za sobą. Podszedł do komunikatora z monitorem i uruchomił go. Był to sprzęt Białych Rycerzy - przystosowany do kontaktu z siłami zakonu. Skalibrował dane i uruchomił przekaz. Następnie czekał na odpowiedź...
×
×
  • Utwórz nowe...