((Masz Double Posta, usuń jednego...))
Wisząc do góry nogami zbierało mi się na wymioty. Próbowałem je dusić, ale nic z tego nie wyszło. Spory kawałek soków żołądkowych i częściowo niestrawionego jedzenia zleciał na podłogę. Zapach był tak mocny, że roślina zaczęła krępować się, i zatykać swoje aparaty szparkowe. Wtedy mnie też puściła. Mało co nie walnąłem głową w podłogę, podczas spadania, ale wypowiedziałem łatwe zaklęcie, które mnie zatrzymało. Chwilę później spojrzałem z obrzydzeniem na własne wymiociny. Dodatkowo białem kolce powbijane w nogi! Użyłem zaklęcia regeneracji, i je uleczyłem. Szybko wyczarowałem kosz na śmieci, i strzałkę (takie jak w Windowsie). Błyskawicznie przeniosłem wymiociny do kosza, i odczarowałem je. Ale co z tego? Koschei tylko sobie siedziała i piła herbatkę... Postanowiłem nie być gorszy i wypiłem wyczarowane kakao. Po chwili odprężenia i odzyskaniu sił, postanowiłem zrobić stary, ale jary numer. Zerus Podzielus! Jako informatyk, muszę mieć jakieś gigantyczne pojęcie o matematyce. Więc jak wiadomo, nie można dzielić przez zero. Jest nawet takie przysłowie: "Pamiętaj Flatterko, nie dziel przez Zerko!". Więc co ja zrobiłem? W kontrolowany sposób podzieliłem przez zero. A co? Liczbę ujemną! Uzyskałem niewyobrażalną energię. Uzyskałem NIESKOŃCZONOŚĆ energii. Przeniosłem ją na szybko do 7 wymiaru i zaszyfrowałem BitLockerem, więc nikt kto nie znał hasła, nie mógł się tam dostać, ani tego usunąć. Chwilę potem szybko wziąłem z tamtego zasobu trochę energii. Czułem się wspaniale. Więc szybko zebrałem się i rzuciłem zaklęcie Seriopolut! Zanieczyszczenia z całej areny rzuciły się na Koschei... Puszki, śmieci, reklamówki, niedopite picia, zgniłe jedzenie, dwutlenek węgla... I to wszystko na raz uderzyło w Koschei!