Ostatni szturm na nasz fort... dacie wiarę że 3x m249 oraz 4 strzelców nie było w stanie zatrzymać ataku od naszej strony . Zostaliśmy doszczętnie zniszczeni, ale to było naprawdę piękne, granaty wybuchały wszędzie, nas w wieży wybił dopiero granat ( tam uszkodziłem sobie bark - leżę na podłodze wieży a tu mi koło głowy wleciał granat... miałem do wyboru - albo poczekać aż wybuchnie w nadziei że nie rozwali mi twarzy albo rzucić się ze schodów... Oczywiście wyleciałem na schody z wielkim hukiem pod ostrzał, gdyby nie kamizelka przeciwodłamkowa to karetka musiała by mnie zbierać ). Gratuluję wygranej, zasłużyliście . Cieszy mnie również fakt że spotkałem tylu znajomych mi ludzi z całej Polski; po prostu coś niesamowitego. Jak to ktoś dziś pięknie powiedział:
"Środowisko ASG jest hermetyczne, na sobotnich strzelankach przewija się setka nowych twarzy lecz na zlotach widać te same parszywe gęby" .
Mam nadzieje że jeszcze nie raz przyjdzie nam walczyć przeciw sobie, lub pod wspólnym sztandarem.
Nocne działania to była bajka, zerowa widoczność, zimno, mgła... kocham to. Szkoda mi tylko tej dziewczyny przejechanej przez SKOT'a...
Jeszcze raz dziękuje Wam, stawialiście naprawdę zaciekły opór .